Holandia od dwóch dni coraz częściej staje się areną starć między niezadowolonymi obywatelami a policją. W niedzielę protesty ogarnęły Amsterdam i Eindhoven. Konieczne było użycie armatek wodnych.
Niedziela po raz kolejny przyniosła w Amsterdamie liczne protesty przeciwników wprowadzanych w Holandii obostrzeń. Protestujący zgromadzili się na Placu Muzealnym w stolicy kraju. Po tym, jak nie zastosowali się do nakazu rozejścia, do akcji wkroczyła policja konna.
Część protestujących zaatakowała policjantów. W ruch poszły petardy i kamienie. Funkcjonariusze zatrzymali 100 napastników. Przypomnijmy, że przed tygodniem w Amsterdamie również odbyły się protesty. Wówczas zatrzymane zostały 143 osoby.
"Protest był nielegalny i łamał zakaz zgromadzeń publicznych wprowadzony z powodu epidemii koronawirusa. Do demonstracji nawoływali m.in. restauratorzy wzburzeni przedłużającym się zamknięcia ich branży podczas trwającej w kraju kwarantanny" napisał Reuters.
Holandia wprowadza godzinę policyjną, a na ulice wychodzi coraz więcej protestujących
Do starć z policją dołączyło również w Eindhoven. Tam protestujący wzniecali pożary, a także rzucali w funkcjonariuszy kamieniami. Żeby powstrzymać agresywnych protestujących, funkcjonariusze użyli gazu łzawiącego, a także armatek wodnych. Ponadto zatrzymano 30 osób.
Niedzielne protesty i starcia z policją to kontynuacja przemarszów z soboty. Od 23 stycznia w Holandii obowiązuje godzina policyjna. Mieszkańcy mają zakaz opuszczania domów w godzinach 21-4:30. Tylko minionej doby za nieprzestrzeganie zasad zatrzymanych zostało 25 osób.
W nocy z soboty na niedzielę do najintensywniejszych zamieszek doszło w miejscowości Urk. Grupa wzburzonych młodych ludzi podpaliła tam punkty, w których pobierano próbki do testów na koronawirusa.