„Czym ma być Partia Boga? Jak wdrożyć w życie taki
konstrukt teoretyczny? Jakie cechy ma mieć Żołnierz Partii Boga?”
Zapewne pytania, które wymieniłem powyżej, pojawiły się także w głowach
tych, którzy przeczytali mój ostatni artykuł zatytułowany: „My chcemy Partii Boga”
i podjęli się próby oceny treści i wniosków wynikających z
przedstawionych przeze mnie przemyśleń. Wychodząc naprzeciw tym pytaniom
i wątpliwościom, postaram się przedstawić zarys mojej koncepcji
posługując się wizją Juliusza Evoli dotyczącą narodu i jej duchowych
pierwiastków, takie jak: Forma, Witalność, Duch.
Pierwszym pierwiastkiem duchowym, który chce przedstawić w odniesieniu do Partii Boga jest Forma.
Jednak aby móc ukazać formę jaką ma przybrać Partia Boga należy zadać
sobie pytanie. Co chcemy osiągnąć? Chodzi nam o powrót do tego co było
kiedyś, czy chcemy stworzyć coś świeżego, co popchnie nasz kraj,
cywilizację, państwo do przodu zachowując jednak naturalne dla narodu
polskiego organiczne koncepcje państwowości i narodu. Wizja, która jest
dla mnie dosyć odległa to Partia Boga, która zmienia się w statolatrię,
którą zdefiniował Giovanni Gentile w „Doktrynie Faszyzmu” jako zlanie
się w jedno katolicyzmu i państwa. Etyka wynikająca z chrześcijaństwa
powinna być obecna w państwie poprzez ludzi wierzących, Żołnierze Partii
Boga kreujący rzeczywistość powinni „czuć” moralność i ją wdrażać.
Duchowni nie mają tworzyć w państwie rzeczywistość opartą na tych
wartościach, ale być przewodnikami duchowymi narodu, jednak aby kapłani
mieli wpływ na duchowość narodu należy wymagać od nich wysokiego
poczucia obowiązku i rzeczywistej troski o stan ducha narodu. Pasterz
zbyt zaangażowany w życie państwa zaniedbuje główny cel jakim jest
zbawienie. Miejsce na piedestale ma Bóg, nie kapłani obarczeni ludzkimi
przywarami. Wiedząc, że wielu nacjonalistów ma negatywny stosunek do
religii katolickiej warto zadać pytanie: Czy ateista jest oponentem
Partii Boga? Odpowiedź na to pytanie jest proste; Człowiek jako osoba ma
dwie płaszczyzny; materialną i duchową, która różni się zależnie od
sposobu postrzegania świata, religii, wychowania etc. Uważam jednak, że
nasze środowisko mimo różnic posiada więcej do zaoferowania w dziedzinie
etyki, moralności niż skupianie się na jednej bardzo wąskiej dziedzinie
jaką są kwestie rasowe. Chcemy być jako środowisko Arystokracją Ducha
prowadząc Naród ku rozwojowi, a kwestie Ducha marginalizujemy do minimum
nie próbując nawet podjąć próby wytyczenia osi moralnej wokół, której
chcemy odbudowywać naszą cywilizację i tożsamość. Wiara to rzecz, która
łączy nas jako nacjonalistów mimo wielu punktów widzenia. Wartość ta nie
jest dla nas tylko częścią określonych wierzeń ale przekonaniem, że
nasz Naród posiada element transcendentny; wychodzący ponad pojmowanie
go zmysłami, posiadający cechy pewnej dziedzicznej duchowości, która
sprawia, że mimo różnic jesteśmy scaleni dziedzictwem krwi oraz
historycznych przeżyć.
Centralizacja prowadząca do śmierci heimatu-małej
ojczyzny, która kształtuje nas i jest naszym miejscem życia, wyniszcza
ona „Ja” narodu poprzez zawężenia władzy do wielkich ośrodków co
prowadzi do tego, iż nasze najbliższe środowisko ogranicza się do
sypialni oraz do atomizacji człowieka będącą prostą drogą do bycia
nieczułym na potrzeby naszego otoczenia. Druga Rzeczpospolita obarczona
wieloma wadami posiadała jeden istotny element; Naród był zorganizowany
wokół tysięcy małych organizacji, które jednoczyły małe środowiska:
Kluby Sportowe Sokół, Harcerstwo, a nawet co może być dla czytelników
śmieszne: Koła Gospodyń Wiejskich. Musimy odpowiedzieć sobie na pytanie,
które stawia przed nami pewne wygania jako nacjonalistów niosących na
swoich barkach dziedzictwo tego co było, jest i będzie, jak chcemy
odpowiedzieć na problemy całego narodu, jeżeli jesteśmy głusi na lokalne
kłopoty?
Żołnierz Partii Boga jest tak samo żywo
zainteresowany problemami swojej najbliższej okolicy jak i całego
państwa. Rozumie on, że Ojczyzna zaczyna się nie w wielkich ośrodkach
ale w jego domu, wsi, dzielnicy. Żołnierz Partii Boga angażuje
się w życie najbliższego środowiska. Pozytywną rzeczą w współczesnym
polskim nacjonalizmie jest to, że solidaryzm społeczny stał się chlebem
powszednim, akcje wspierające Domy Dziecka czy akcje skierowane do
najuboższych, a nawet budowa związków zawodowych stają się coraz
bardziej popularne. Stan środowiska i jego wpływ na siły witalne narodu
też nie pozostaje bez nacjonalistycznej odpowiedzi. Uważam to za
konieczne, jeżeli chcemy mieć prawdziwy wpływ na nasz Naród i być jego
wartościową częścią. Nasza idea i nasz sposób rozumienia Narodu powinien
być powszechny i odczuwalny dla społeczeństwa zarówno w sferze
najbliższego otoczenia jak i ogólnonarodowej. Żołnierz Partii Boga musi
działać na dwóch płaszczyznach, dążyć do osiągnięcia władzy w państwie jak
i budować strukturę obok niego, które będzie dbać o to, aby naród
rozwijał się, a jego problemy zostaną rozwiązane. Ustrój gospodarczy
powinien opierać się na spółdzielczości, pewnej dozie korporacjonizmu.
Idąc za słowami Juliusza Evolii: „Duch korporacjonizmu, polityczny
wysiłek odnowienia państwa poprzez tworzenie stowarzyszeń zawodowych, to
istota pracy grupowej i twórczej solidarności, solidna podstawa zasad,
wiedzy, umiejętności i naturalnej hierarchii, która charakteryzuje się
pełną aktywnością.” Powinniśmy ukierunkowywać naszą drogę ku rozwojowi,
jednocześnie pamiętając, że Naród to nie tylko właściciele firm, ale
również masa współczesnych pariasów żyjących na skraju zamożności i
biedy, pracowników fabryk czy osób pracujących w innych dziedzinach
gospodarki. Najważniejszym elementem polityki socjalnej jest wspieranie
rodzin wielodzietnych oraz tych, którzy z powodu wieku czy choroby nie
mogą pracować. Jednakże polityka socjalna nie może opierać się tylko na
zapewnianiu godnego życia, bez wspierania rozwoju duchowego i dbania o
kondycje narodu w aspekcie metafizycznym. Łatwo wpaść w niebezpieczną
dla Narodu sytuacje, gdzie zapomnimy o tym, że jakość narodu jest
czynnikiem, który generuje jego rozwój. Musimy zadbać aby etos pracy nie
zanikł, gdyż jest to odbicie woli Stwórcy i wykorzystaniem talentów
jakie od niego otrzymaliśmy, dar tworzenia, budowy, kreacji jest nie
tylko przydatny społecznie jak i prowadzi do rozwoju człowieka. Praca w
każdej religii ma dwa wymiary; materialny jak i duchowy. Wystarczy
spojrzeć na takie postacie występujące w religii jak św. Józef Robotnik
czy patrząc nawet na religie pogańskie, gdzie kowale byli traktowani
jako osoby obcujące z metafizyką.
Szczególną uwagę powinniśmy skupić na tym, aby Polacy
za granicą odczuwali to, że są częścią narodu polskiego. Żołnierz
Partii Boga powinien zawsze stać po stronie tych, którzy siłą zostali
wyrwani naszemu narodowi. Kresowiacy, zesłańcy powinni czuć wsparcie
materialne ale i duchowe. Musimy jednak pamiętać, że żyją oni w
państwach, które same kreują swoją politykę a więc chcąc zapewnić naszym
rodakom dobre warunki musimy odrzucić retorykę konfrontacji, oczywiście
nie wymagajmy od siebie abyśmy wybaczali bez refleksji z drugiej
strony, nie możemy zapominać ale i nie możemy żyć przeszłością. Bądźmy
uczciwi wobec samych siebie; nikt nie chce, aby siła zewnętrza budowała
mniejszość narodową przeciw państwu w której ona żyje. Nasi słowiańscy
bracia na wschodzie musza wiedzieć, że dobre traktowanie naszych rodaków
na wschodzie będzie wiązało się z polepszeniem stosunków
dyplomatycznych jak i lepszej wymianie gospodarczej. Dotyczy to również
Polaków, którzy wyjechali w celach zarobkowych ale tutaj również
odwołajmy się do racjonalizmu. Nie oczekujmy od innych narodów tego, że
będą kochali naszych emigrantów, gdy w ich rozumieniu odbieramy im
prace. Żołnierz Partii Boga nie może żywić nienawiści do innego
europejskiego narodu. Jako osamotniona wyspa będąca otoczona wrogami nie
może przetrwać. Widzimy to dzisiaj nawet na przykładzie sporu z zgniłą i
antyeuropejską „Unią Europejską”. Możemy obrażać się na wszystkich ale
jednak bez braterstwa i wiary w to, że łączy nas wszystkich pewna nić
wspólnego rozumienia narodu czy cywilizacji zginiemy. Mimo tego, że spór
prowadzą dwie frakcje, które są nam dalekie możemy dojrzeć pewną
prawidłowość. Budowa porozumienie wśród europejskich narodów na
fundamentach naszej cywilizacji wydaję się koniecznością, gdyż w
przeciwnym razie triumf odniesie twór negujący potrzebę istnienia
narodu, własnej kultury, historii, tradycji czego wynikiem będzie stanie
się internacjonalistyczną papką, gdzie nasze wartości zostaną
zmiecione.
Czy Żołnierz Partii Boga zamyka się na świat, widząc
tylko to co dotyczy Europy i Polski? Nic bardziej mylnego. Chcąc zadbać o
kształt etniczny Europy, nie musimy stawać naprzeciwko
chrześcijańskiemu miłosierdziu. Pomagać uchodźcom po prostu w dłuższej
perspektywie się opłaca. Jednak nie tutaj ale tam, gdzie rzeczywiście
dzieje się tym ludziom krzywda. Wiemy ,że za konflikty na Bliskich
Wschodzie w takiej skali odpowiadają siły kierowane przez imperialistów
oraz syjonistów. Wystarczy posłuchać szejka Mohammada Awad Murheba
zajmującego się opieką nad uchodźcami w Libanie, który mówi wprost, że
pomoc tam to zatrzymanie fali uchodźców. Pomagamy budować jako Polska;
szpitale, leczymy, budujemy domy a kosztuje nas to o wiele mniej
społecznie i materialnie niż przyjmowanie uchodźców, którzy mają
negatywny wpływ na Naród i jego bezpieczeństwo. Powstrzymanie fali
imigracji tak jak chcą niektórzy „narodowcy” siłą fizyczną jest po
prostu mrzonką. Gospodarka, bezpieczeństwo granic czy w końcu
bezpieczeństwo naszych rodzin zaczyna się od tego czy chcemy zrzucić
odpowiedzialność wyłącznie na państwo, czy chcemy budować bezpieczny
naród, który zarówno na poziomie materialnym jak i duchowym posiada
mechanizm swojej tradycji, kultury oraz dziedzictwo krwi. Brak
zapewnienia godnego bytu naszemu narodowi kończy się zawszę możliwością
ingerencji sił zewnętrznych. Chcemy silnego Narodu, który jest w stanie
przeciwstawić się zagrożeniom i przeć ku rozwojowi. Ruch nasz musi
więc być żywy, żywy to znaczy potrafiący przeciwdziałać przyczynom a nie
skutkom. Nie chcemy aby odpowiedzią Europy na zagrożenia był lament
oraz żałosne rysowanie kredą na ulicach. Potrzebujemy duchowej
tarczy nad naszą cywilizacją. Idąc za Corneliu Zelea Cordenau „W
ostatecznym rozrachunku zwycięstwo nie zależy od przygotowania
materialnego, od siły materialnej walczących stron, lecz od zdolności
wykorzystania owego zgromadzenia sił duchowych.” Cytat ten jest
najlepszą puentą w sprawie walki o naszą cywilizację. Naszą drogą
jest nacjonalizm, dążący zarówno do potęgi materialnej jak i duchowej.
Osiągnięcie tego celu jest naszym najważniejszym zadaniem, gdyż
przyszłość zaczyna się dziś.
Powyższy artykuł jest początkiem debaty wśród osób
uważających się za katolickich nacjonalistów co chcemy zaproponować temu
ruchowi. Muszę z smutkiem przyznać trochę racji osobom, które
krytykowały moje odniesienia do religii w poprzednim artykule. Niestety
duża część nacjonalistów katolickich parafrazując słowa pewnej kapeli
jest niezdolnych już do podjęcia żadnej walki, całe zastępy jak stado
baranów gotowych bez walki iść na rzeź. Brakuje nam pewnego ognia w
sercach, tak bardzo lubimy wspominać o wojowniczych formacjach
chrześcijańskich a prócz marnego wzdychania nie robimy nic, aby ten żar
wybuchł w nas. Obudźmy w nas krew, która niesie ze sobą moc ducha i
przekonanie o słuszności naszej walki. Dziesiątkami artykułów o
dzielnych religijnych żołnierzach walczących z marksizmem pozbawionych
przełożenia na współczesny ruch nacjonalistycznych nie zmienimy
rzeczywistości. Jesteśmy im to winni , aby ich działania, wartości, idea
nie poszła na marne. Hasła „Deus Vult” bez prawdziwego przekonania o
słuszności naszej walki staję się tym samym co puste okrzyki „ Raz
sierpem, raz młotem..”
Źródła:
Zbigniew Mikołejko „ Mity Tradycjonalizmu Integralnego”
Martin Schwarz „Julius Evola-Faszyzm, Tradycja, Kościół”
Corneliu Zelea Cordenau „Droga Legionisty”