Léon Degrelle urodził się 15 czerwca 1906 r. w burgundzkim Bouillon w
rodzinie francuskiej. W 1924 r. zapisał się na katolicki uniwersytet w
Lovain. Podczas studiów znajdował się pod wpływem Action Française i jej
przywódcy Charles’a Maurrasa. Dzięki poparciu prałata Picarda wstąpił
do Belgijskiego Stowarzyszenia Młodzieży Katolickiej. Tam nabywał
doświadczeń w działalności publicznej. W 1930 r. wyjechał do Meksyku
ogarniętego wojną domową. Co naturalne, sympatyzował z chłopskimi
katolickimi kontrrewolucjonistami spod znaku Cristeros, walczącymi z
rządem prezydenta Callesa. Pokłosiem meksykańskiej wyprawy był cykl
reportaży, które ukazały się w katolickim wydawnictwie Christus Rex.
Wkrótce Degrelle rozpoczął działalność na niwie politycznej. Widząc
korupcję i dekadencję rządzących elit, Degrelle postanowił stworzyć ruch
polityczny Christus Rex. Narodowo-radykalny charakter ruchu oraz jego
bezkompromisowa postawa wystraszyły nieco i zjednoczyły w walce przeciw
niemu cały belgijski establishment polityczny. W wyborach w 1936 r.
reksiści uzyskali 11,5 proc. głosów, zdobywając 26 mandatów w
parlamencie. Trzy lata później mieli jednak tylko czterech posłów.
W
maju 1940 r. Degrelle’a aresztowano i przekazano w ręce francuskich
służb specjalnych. W areszcie był poniżany i torturowany. Udało mu się
jednak przeżyć. Po rozpoczęciu niemieckiej okupacji reksiści nie byli
brani przez Niemców pod uwagę jako ewentualni kolaboranci. Degrelle w
chwili wybuchu wojny niemiecko-sowieckiej uznał, że nadeszła szansa na
wzięcie udziału w antybolszewickiej krucjacie. Nie zamierzał wzywać do
udziału w niej, dekując się w Belgii. Jego walory bojowe tak opisywał
dowódca dywizji SS „Wiking”, SS-Obergruppenführer Felix Steiner: „Służył
w legionie jako prosty żołnierz, następnie awansował na podoficera,
później na oficera, by wreszcie pod koniec kampanii zostać jego dowódcą w
stopniu generała. Był typowym Walonem: ambitnym, odważnym i
wielkodusznym zapaleńcem. Łatwo wpadał w zaraźliwy entuzjazm, zawsze był
pełen fantazji. […] Degrelle był duchowym przywódcą legionu, przede
wszystkim jednak posiadał wrodzony talent wojskowy. Dzięki temu wkrótce
stał się tak zaangażowanym i doświadczonym żołnierzem […]. Rozumiejąc i
znając swoich ludzi, Degrelle z pasją starał się wszczepić im poczucie
żołnierskiego honoru i zagrzewać do bohaterskich czynów. Przywódca
Legionu „Wallonien” stanowił znakomity przykład politycznego żołnierza
nowego typu”.
Degrelle po powrocie z Wilczego Szańca wziął udział
w konferencji prasowej w Berlinie, a następnie pojechał do Belgii,
gdzie uczestniczył w paradach wojskowych. Jedna z nich odbyła się 1
kwietnia 1944 r. na Grand Place w Charleroi, z udziałem
SS-Obergruppenführera Seppa Dietricha. Po jej zakończeniu uczestnicy
pojechali do Brukseli na pojazdach zmotoryzowanych wypożyczonych od
dywizji LSSAH (1. Dywizja Pancerna SS „Leibstandarte SS Adolf Hitler”).
20 kwietnia 1944 r., w dniu urodzin kanclerza III Rzeszy, Léon Degrelle,
podobnie jak Georges Czechow, awansowany został do stopnia
SS-Strumbannführera.
Te awanse i zaszczyty spowodowały, że dowódca brygady zaczął coraz bardziej czuć się politykiem, a nie żołnierzem. W jego głowie pojawiły się plany stworzenia wykrojonej po części z Belgii i Francji Burgundii, której chciał być namiestnikiem. W tym czasie dotknęła go osobista tragedia. 10 lipca 1944 r. członkowie ruchu oporu zabili jego brata Édouarda, właściciela apteki. Mord ten spotkał się z odwetem ze strony reksistów, dokonanym w miejscowościach: Bouillon, Ottignies, Namur, Mons i Charleroi.
W sierpniu 1944 r. 5. Brygada
Szturmowa SS „Wallonien” została wysłana kolejny raz na front wschodni,
by tym razem uczestniczyć w bitwie pod Narwą. Po jej zakończeniu
Walonów przeformowano w 28. Dywizję Grenadierów SS „Wallonien” i rzucono
w lutym 1945 r. do walk na Pomorzu. Przykładem obrazującym ich
zaciętość są wydarzenia, jakie rozegrały się na wzgórzach leżących
nieopodal miejscowości Lindenberg. Pozycje obronne zajęła tam 7.
Kompania z II/69 dowodzona przez SS-Obersturmführera Jacques’a
Cappele’a, odpierając wściekłe ataki sowieckich czołgów i piechoty.
Degrelle tak wspominał to wydarzenie: „Capelle nadal miał 70 żołnierzy.
Wszyscy zginęli na pozycjach pomiędzy świtem a godz. 15. Capelle
spokojnie zawiadamiał nas przez radio o ostatnich fazach agonii.
Sowieckie czołgi były wszędzie. Żołnierze, skupieni w małych grupach,
walczyli zażarcie. W końcu pozostało już tylko stanowisko dowódcze, jak
wyspa otoczona przez krzyczące hordy zabójców. Kiedy skończyła się walka
wręcz, Capelle, który mimo ciężkiej rany nadal strzelał z pistoletu,
wyprostował się i stanął na wprost czerwonych, którzy biegli w jego
kierunku. Kiedy byli półtora metra od niego, strzelił sobie w głowę”.
W drugiej połowie kwietnia 1945 r. Walonowie uczestniczyli w próbach
powstrzymania sowieckiej ofensywy na linii obronnej, nazywanej Wotan
Stellung. Kiedy jej obrona okazała się niemożliwa, resztki 28. Dywizji
Grenadierów SS „Wallonien” przedarły się na zachód, oddając się do
niewoli Brytyjczykom i Amerykanom. Degrelle opuścił swoich
podkomendnych, udając się do Malente na rozmowy z Himmlerem, pozbawionym
na rozkaz.Hitlera wszelkich stanowisk za inicjowanie kontaktów z
wrogiem. Wkrótce potem Degrelle dotarł do Kopenhagi, skąd w nocy z 5 na 6
maja 1945 r. na pokładzie trałowca odpłynął do Oslo. Stamtąd 7 maja
1945 r. poleciał samolotem Heinkel 111 i pokonując trasę 2150 km, dotarł
do San Sebastián w Hiszpanii (samolot rozbił się podczas wodowania na
wodach Zatoki Biskajskiej). Od tej chwili Degrelle rozpoczął żywot
emigranta politycznego. Do kraju wracać nie mógł, bo jeszcze w 1944 r.
sąd belgijski skazał go zaocznie na karę śmierci. Léon Degrelle zmarł 31
marca 1994 r., w wieku 87 lat w szpitalu San Antonio Park w Maladze.
Arkadiusz Karbowiak
Artykuł został opublikowany w 10/2018 wydaniu miesięcznika „Historia Do Rzeczy”
Za: facebook.com