Forza Nuova rzuca wyzwanie zakazom i organizuje odważne wydarzenie w czasach kwarantanny: procesja wielkanocna do Bazyliki Św. Piotra.
12 kwietnia wojownicy nacjonalistycznej i katolickiej organizacji
włoskich Patriotów ogłaszają mobilizację, łamiąc ograniczenia
wprowadzone "w celu powstrzymania koronawirusa".
«Kolejna niedziela w areszcie domowym, kolejna niedziela kwarantanny,
kolejna niedziela bez mszy. Kolejna surrealistyczna niedziela, bez
przyszłości i bez Boga», pisze Forza Nuova. «Właśnie dlatego
rozpoczynamy w Rzymie mobilizację na Niedzielę Wielkanocną, procesję na
Plac Świętego Piotra, przeciwko masowym aresztowaniom, kwarantannie,
zakazom. Mobilizacja do wolności, powrotu do pracy, powrotu do mszy,
powrotu do życia» .
Sześć osób z Forza Nuova zostało zatrzymanych i zidentyfikowanych przez
policję przed bazyliką Santa Maria Maggiore w Rzymie. Wśród
zidentyfikowanych jest także rzymski przywódca Giuliano Castellino. Ruch
ogłosił, że poprowadzi marsz do Bazyliki Świętego Piotra. Szóstka,
zidentyfikowana przez Digos, zostanie ukarana za naruszenie "środków
powstrzymywania koronawirusa".
«Udało nam się naruszyć kwarantannę i masowe aresztowania oraz „podbić”
plac Bazyliki Santa Maria Maggiore, Kościoła Rzymian, gdzie nasi rodacy
spotykali się w czasie wojny i w najtrudniejszych chwilach.» ~ To są
słowa Castellino.
«Zdecydowaliśmy się „zająć” sanktuarium Bazyliki Kapitolińskiej, aby
podjąć wyzwanie wolności przeciwko chińskiej dyktaturze Conte - wyjaśnia
Castellino - Tu nas zatrzymano, zabrano do komendy policji,
zidentyfikowano i ukarano grzywną, ponieważ księża i biskupi wbrew
swojej misji pomyśleli, że powinni ustąpić dyktaturze zdrowia MCR i
chińskiej potęgi Conte. W przypadku nieobecności Mszy świętej chcieliśmy
odmawiać Różaniec na Wielkanoc. Pokazaliśmy sztandar z prostym hasłem,
ale o wyraźnym znaczeniu: WOLNOŚĆ! Bo dzisiaj jest był to tylko pierwszy
krok: pierwsza bitwa dłuższej i bardziej męczącej „wojny”, która musi
nas zaangażować w odzyskanie wszystkich utraconych wolności».
OD REDAKCJI TENETE TRADITIONES: Jak
widać nacjonaliści i katolicy w innych krajach, w tym także we
Włoszech, gdzie jak [wydaje nam się, że] wiemy (a raczej jak karmi nas
ciągle medialna propaganda) sytuacja wygląda dużo gorzej niż w Polsce,
potrafią jasno przeciwstawić się nielegalnym zakazom, restrykcjom i
ograniczaniu wolności, i wyjść na ulicę w obronie swych podstawowych
praw. Dlaczego polscy "nacjonaliści" tak bardzo boją się złamania
"prawa"i wyjścia na ulicę, w momencie kiedy nie jest to "legalne"?
Dlaczego żadna organizacja "narodowa" nie nawołuje jeszcze do masowych
manifestacji, protestów i strajków? Czy przedwojenny Obóz
Narodowo-Radykalny, który powstał dokładnie 86 lat temu, pytał się
sanacyjnych władz, czy łaskawie pozwolą mu wyjść na ulicę? Czy w latach
komunizmu pytano się "władze" o pozwolenie na strajki i protesty? Jakoś
nikt wtedy aż tak nie bał się Berezy Kartuskiej albo internowania bądź
więzienia, albo i nawet śmierci. Współczesne organizacje, podszywające
się pod historyczne nazwy, symbole i idee, w zdecydowanej większości nie
są nawet godne, by czyścić buty tamtym działaczom, ojcom polskiego
Nacjonalizmu, którzy się nie lękali restrykcji, więzienia ani śmierci.