Cechą charakterystyczną cechą upadku współczesnego świata jest zanik zrozumienia sfery społeczno-politycznej jako organizmu, co jest związane z zanikiem znaczenia prawdziwej hierarchii i postępującą materializacją i mechanizacją wszystkich aspektów egzystencji. Pamiętając o znanym z dawnych czasów podobieństwie pomiędzy organizmem jednostkowym a zbiorowym, można stwierdzić, że dzisiejszy organizm społeczno-polityczny żyje niczym istota, w której wskutek przewrotu część materialno-fizyczna zdobyła władzę nad stojącą nad nią płaszczyzną intelektualnych i duchowych zasad. Żadne zewnętrzne przejawy siły materialnej i „postępu” bynajmniej nie przeczą głęboko wynaturzonemu charakterowi współczesnej cywilizacji, tylko są kolejnym na to dowodem.
Świadectwem zaniku lub fałszowaniu prawdziwej hierarchii jest postulowanie prymatu racji społeczno-gospodarczych nad wyższymi wartościami i zasadami. Wynika stąd upadek naturalnego autorytetu i estymy, utożsamianych wcześniej z depozytariuszami wyższych wartości.
Czy jest sens wspominać, jak daleko od zrozumienia tej prostej, ale absolutnej idei są współczesne ruchy polityczne? Niektóre wypowiadają marksizmowi wojnę, ale kto z nich jest wolny od wady ideologicznej, która stanowi podstawę marksizmu? Taka wojna już jest przegrana, ponieważ prowadzi się ją według reguł przeciwnika. Cały sens marksizmu można sprowadzić do hasła: „Ekonomia jest naszym przeznaczeniem”. Widać w nim ten wynaturzony charakter. Jest to światopogląd, w którym „doniosłym” czynnikiem decydującym, definiującym ziemskie istnienie, jest wyłącznie materialny aspekt życia zbiorowego. Wynika z tego, że „problem polityczny” czy „kwestia społeczna” nie mają żadnego znaczenia przez absolutyzację najbardziej prymitywnych aspektów życia i negację jakichkolwiek potrzeb ludzkich wyższego rzędu. Dlatego każda dyskusja „polityczna” sprowadza się do pogadanek o „zarobkach”, „interesach klasowych”, „propagandzie socjalnej”, efektywności i t.d.
Jest to istna obsesja. Niczym umysł przy hipnozie zaczyna wierzyć w prawdziwość wpajanych mu treści, współczesny człowiek realizuje to, co człowiekowi, należącemu do normalnej kultury, wydawałoby się opętaniem czy kiepskim żartem. Zaczyna wierzyć w ekonomię jak przeznaczenie.
Pewnie nie ma już wystarczająco odważnych ludzi, którzy byliby gotowi sprzeciwić się temu stanowi rzeczy. Zamiast tego, by wyrzucić znaczone karty, siadają do stołu z szulerami. Zamiast tego, by zaproponować rzeczywistą alternatywę marksizmowi, wymyślają różne sposoby, w istocie niczym nieróżniące się od metod tej wywrotowej ideologii. Należy uwolnić się od hipnozy, przywrócić ekonomię na należne jej miejsce, czyli odnowić porządek, w którym ekonomia jest podporządkowana sferze wyższych wartości, dzięki czemu życie ludzkie będzie w stanie znów odzyskać swój prawdziwy sens i zrealizować swoje potrzeby duchowe. Bez tego wszystkie postulaty „odrodzenia” pozostaną czczą gadaniną.
Bez wątpienia marksizmowi sprzyjał w tym kapitalizm. Nie zagłębiając się w ten temat, zatrzymamy się na łatwości, z którą nowobogaccy, tylko dzięki swojemu majątkowi, zajmują najwyższe miejsca w drabinie społecznej. Jest to kolejny dowód współczesnej degeneracji. Ale czy w micie dobrobytu, którym siły wywrotowe hipnotyzują tłumy, w ukryty sposób nie zawiera się właśnie taki stan rzeczy? Należy zdobyć się na wielką odwagę i stwierdzić, że tak zwane „polepszanie warunków społecznych”, „wzrost ekonomiczny” nie są dobrodziejstwami, tylko najprawdziwszym złem, ponieważ ceną za nie jest zniewolenie człowieka przez mechanizm ekonomiczny, degradacja państwa, zacieranie się wszystkich istotowych różnic między ludźmi, atrofia zmysłu etycznego i zdolności „heroicznych” w najbardziej szerokim znaczeniu. Nie jest tajemnicą, że najbardziej wartościowe cnoty ludzkie ujawniają się w ekstremalnej sytuacji i prawie zawsze zanikają, kiedy człowieka, sprowadzonego do zwierzęcego poziomu, otacza się złudną wygodą. Innymi słowy, po wynaturzeniu zdrowego typu człowieka z ludu, rzemieślnika w „proletariusza”, dziś „proletariusz” nie marzy o niczym innym, jak tylko „podnieść się” do poziomu życia znienawidzonego przezeń mieszczanina.
Bez wątpienia, powyższe słowa będą się wydawać dla wielu „anachronicznymi” i „reakcyjnymi”. Jeszcze gorzej, one zupełnie nie nadają się do propagandy wśród toczonego przez lud chorobą, ponieważ tylko agitator, wabiący korzyściami materialnymi i wydumanymi „prawami”, jest zdolny go zainspirować. Nic się z tym nie zrobi. Tylko widzący dostrzega to, co znajduje się na dnie przepaści, w którą spada nasz świat. Pozostaje mu tylko szczerze i bezkompromisowo o tym powiedzieć z nadzieją, że znajdzie się ten, kto go usłyszy.
Julius Evola
Źródło tłumaczenia: http://www.fatuma.net/text/evola-econav
Tłumaczenie: Eugeniusz Onufryjuk