Koniec każdego roku kalendarzowego to czas nieodwołalnie związany z adwentowym oczekiwaniem na przyjście oraz przywitanie Tego, od którego narodzin liczy się na nowo lata dziejów. Tak, ,,Słowo Ciałem się stało i mieszkało między nami”!
Cóż to dla nas, Polaków, dziś znaczy? Jak właściwie pojmować tę tajemnicę, choćby próbując musnąć jej istotę?
Gdzie szukać drogowskazów prawego rozumienia pośród otaczającej nas, coraz płytszej, powierzchowności?
Jedną z inspiracji na pewno mogą być przemówienia i listy Prymasa Polski, kard. Augusta Hlonda SDB. Te najbardziej poruszające, dotykające najczulszych strun polskiej duszy, przypadają na trudny czas tuż przed wybuchem oraz już w trakcie drugiej wojny światowej. Nie umniejsza to ich aktualności. Wręcz przeciwnie – wnikając w ich treść, odnotowujemy niebywałą wprost żywotność przekazu. To niezbity dowód nie tylko na zręczność retoryczną Prymasa, ale również na uniwersalizm tradycyjnej katolickiej idei, jakiej kard. Hlond pozostawał wierny.
Prymas sugestywnie i malowniczo nakreśla fakt narodzin Chrystusa jako fundament tego, co zwykliśmy dziś nazywać naszą cywilizacją, łacińską cywilizacją:
,,Chrystus stał się pierwiastkiem dziejowym, którego w budowie świata bezkarnie pomijać nie wolno. Wszczepiony w życie ludów, kształtuje ich kulturę i losy, jako twórczy czynnik rozwoju i szczęścia. Kto Go świadomie odpycha, powoduje z nieuniknioną fatalnością katastrofalne załomy. Chrystus wszedł w historię nie jako człowiek, lecz jako Boski prawodawca wieków. Zlekceważyć Go nie można. Albo Go się przyjmuje, jak Go wita kolęda polska, i wtedy staje się życiem i zbawieniem. Albo się go odrzuca, a wtedy z konieczności dziejowej zawisa nad światem to fatum, którego tak charakterystycznym przykładem jest współczesna chwila.” (pierwsze przemówienie wigilijne wygłoszone przez radio, Poznań, 23 XII 1933r.)
Albo się Chrystusa przyjmuje, albo się Chrystusa odrzuca. Trzeciej drogi nie ma. Ta ewangeliczna stanowczość, ,,tak, tak – nie, nie”, wysuwa się na pierwszy plan przemówień kardynała salezjanina. Prymas obrazowo zestawia ją z wymownymi kontrastami, jaki tworzą Boża rzeczywistość i zepsucie tego świata. Tutaj warto przytoczyć pierwsze wigilijne przemówienie kard. Hlonda po wybuchu drugiej wojny światowej, 24 XII 1939r.:
,,Wśród orgii nienawiści, wśród tylu nieprzepłakanych ludzkich bólów leży przed nami w żłóbku, jak dawniej, boski Zbawiciel. Tu się nic nie zmieniło. […] Dla ludzi dobrej woli, którym zapowiedź niebieska pokój zwiastuje, dla tych, którzy nie chcą świata burzyć, lecz szczęście ludzkości budować, jasna jest nauka dzisiejszej chwili, jasna jest zasadnicza prognoza jutra, jasna jest nieuchronna alternatywa dziejowa: albo chrześcijaństwo, albo barbarzyństwo.”
W grudniu 1942r., już z dalekiej Francji, z ust kaznodziei do Polaków padają kolejne zdecydowane słowa, a dokładnie pytania, wobec których nie można pozostać obojętnym, bo i one wyrastają z ewangelicznego, bezkompromisowego fundamentu jasnego rozróżnienia dobra od zła. W prymasowskim przekazie nie ma miejsca na światłocienie. Kardynał Hlond, niezrównany mistrz polszczyzny, bardzo ekspresyjnie zarysowuje w swoich wypowiedziach ostrą, przenikliwą granicę pomiędzy tym, co czarne, a tym, co białe:
,,Na tle tych wszechludzkich rekolekcji z czymże zamierzamy wrócić do Polski? Z bankrutującym światem apostazji, czy z odrodzonym duchem naszych czasów? Z przepadającym dekadentyzmem moralnym, czy z porywem wskrzeszonego życia? Jaka gwiazdka doprowadzi nas do celu pielgrzymich tęsknot, gwiazda Mędrców niosących Bogu dary i hołdy, czy apokaliptyczna gwiazda piołunowa, zwiastująca starą gorzkość, niemoc ducha i rozkład śmiertelny?”.
Po niezwykle trafnym zdiagnozowaniu śmiertelnych chorób, jakie trawią Polskę i świat w pierwszej połowie XX wieku, kardynał wskazuje, że nie są one żadnym novum. Wspominając czasy narodzenia Chrystusa, wieki po Chrystusie następujące, po czasy Prymasowi współczesne – duchowny stara się zdefiniować reguły, na podstawie których konstruuje proste recepty, klarowne wskazówki, skuteczne przestrogi dla Polaków. Pozwala to na obudzenie iskierek nadziei w polskim narodzie, nawet po niespełna stu latach od powstania tychże treści:
,,Gdy się w cichą noc dokonywała tajemnica Wcielenia Słowa, którą wspominamy obchodem uroczystości Bożego Narodzenia, świat umierał z duchowego wyczerpania, wśród moralnej anarchii, tak dosadnie oddanej w swetoniuszowskich portretach rzymskich cezarów. Ludzkość stała wobec absurdu dziejów, staczając się w straszliwy kataklizm i nie znajdując w sobie pierwiastków odrodzenia. Wtedy to przyszła pełnia czasów, Bóg zesłał swego Syna. Chrystianizacja świata przyniosła odrodzenie starym, zmęczonym, ginącym narodom […].” (,,Gdy przyjdzie pełnia czasów”, Francja, XII 1942)
Każda epoka ma swoich ,,cezarów”, charakterystyczne tylko dla niej absurdy dziejowe, dedykowane ,,mądrości etapu”… Postępująca gangrena obyczajowa wciąż mnoży swe postaci, co może napawać wzmagającym się niepokojem prowadzącym do rozpaczy. Prymasowskim parenezom daleko jednak do desperacji, lamentów i melancholicznych spazmów. Apokaliptyczne nawiązania do historii współczesnej zwieńczone są pewną obietnicą zwycięstwa zawartą w ostatniej księdze Nowego Testamentu. Zagłada, owszem, jest nieunikniona, ale tylko wobec tych, którzy nowonarodzonym Dzieciątkiem wzgardzili. Tymczasem walka trwa, a naszym prymarnym zadaniem jest rozpoznać w Dzieciątku Chrystusa, opowiedzieć się po właściwej ze stron i wytrwać mimo przeciwności:
,,I nic to, że naokoło nas bezbożnictwo zasłania ludom gwiazdę betlejemską, a z obchodów Bożego Narodzenia usuwa religijny pierwiastek. Nic to, że przewroty myślowe robią tam z Chrystusa fabułę, a cześć Jego zastępują kultem rewolucji, światła, sobótki. My tym szczerzej oprzemy się na Prawdzie objawionej przez Syna Bożego, że walcząc o trwały byt i świetlisty, nie chcemy się do tych zaliczać, którym Duch Święty usty Symeona klęskę zapowiada […]. Nie będziemy się skazywali na upadek. Nam Chrystus położon jest na powstanie i na znak zbawienia.” (przemówienie wigilijne wygłoszone przez radio, 24 XII 1938)
Nie brak w przemówieniach Prymasa licznych nawiązań do polskiej kolędy i polskich życzeń. Ich znaczenie kard. Hlond nakreśla nam jednak w sposób o wiele bardziej bogaty i złożony w porównaniu do zaledwie folklorystycznych akcentów, do jakich kolędę polską sprowadził współczesny świat. Polska kolęda w prymasowskich ustach to zarówno wyznanie wiary, jak i hołd składany Królowi Wszechświata w osobie Bożej Dzieciny, wreszcie – to rzeczywiste deklaracje, których konsekwencją jest obrona praw ustanowionych przez Boga:
,,Taki jest sens kolędy polskiej. Nie walczyć herodowym sposobem z Bożą Dzieciną, bo to walka tragiczna, daremna i zgubna, ale z hołdem pójść do stajenki po pokój Boży, po błogosławieństwo i po natchnienie, i przykazy. Bożej Dziecinie otwórzmy serca i bramy!” (pierwsze przemówienie wigilijne wygłoszone przez radio, Poznań, 23 XII 1933r.)
,,Idźmy z kolędą, jako polskim wyznaniem wiary. Idźmy z hołdem Narodu i Państwa. Idźmy po skupienie twórcze, po radość pełnego życia, po moc do spełnienia polskich przeznaczeń. I nie odejdźmy od żłóbka, aż zrozumiemy, że tajemnica szczęścia, pokoju i wielkości złożona jest w Bogu i w naszej dobrej woli.” (przemówienie wigilijne wygłoszone przez radio, 24 XII 1934r.)
Wizja silnej i wielkiej Polski nierozłącznie splata się z corocznymi życzeniami bożonarodzeniowymi polskiego kardynała. Jako gwarant dobrobytu naszej Ojczyzny – spośród wielu czynników m.in. ustrojowych, prawnych, zbrojnych, kulturowych etc. – Prymas krystalizuje sedno narodowej pomyślności: to zdrowy duch i wewnętrzna zgoda obywateli, czego wszyscy byśmy Polsce i Polakom z serca życzyli, podpisując się pod poniższymi słowami:
,,Składajmy sobie życzenia. Rzeczpospolita niech się zwiera wewnętrzną zgodą obywateli, niech zdrowym duchem przerasta inne państwa, niech na wiecznym zakonie opiera swe ustroje i prawa, niech pomyślnie rozwija swój dobrobyt, swą potęgę zbrojną, swoje znaczenie międzypaństwowe i swą chrześcijańską kulturę, iżby narodowi była szczęśliwym przybytkiem i państwem pancernym, a w rzędzie potęg niezbędnym czynnikiem równowagi i pokoju, przykładem postępu i godności.” (przemówienie wigilijne wygłoszone przez radio, Poznań, 24 XII 1938r.)
Marta Czech