Kilka dni temu (w styczniu - przyp. red. RCR) minęły czterdzieści trzy
lata od zalegalizowania aborcji w Stanach Zjednoczonych. Jedna decyzja
sądu w sprawie Normy McCorvey, występującej pod pseudonimem Jane Roe,
spowodowała lawinę zabójstw dzieci w tym kraju. Od 1973 roku zabito ich
około 40 milionów.
Dziś Norma McCorvey, choć przez wiele
lat związana z przemysłem aborcyjnym, opowiada, jak została wykorzystana
przez dwie prawniczki, których celem było zalegalizowanie aborcji w USA.
Zaproponowały ciężarnej, bezdomnej Normie jedzenie, po jakimś czasie
skłoniły do podpisania papierów w sprawie, jak również przekonały ją do
dokonania aborcji, mówiąc, że jej dziecko to tylko zlepek komórek. Po
tym, jak dopięły swego, zostawiły Normę samej sobie. McCorvey żyła na
ulicy.
W latach dziewięćdziesiątych pracowała w
dwóch klinikach aborcyjnych. Obecnie Norma opowiada o panującym tam
brudzie, krwi na ścianach, szczurach, ale przede wszystkim o najbardziej
przerażającym pomieszczeniu, w którym trzymano zabite dzieci oraz
części ich ciał: „Niektóre dzieci wpadały do wiader, inne nie… Smród
był okropny. Plastikowe worki pełne fragmentów ciał dzieci, drobne,
malutkie ręce i stopy, widoczne w słojach, zamrożone w krwi. Personel
kliniki aborcyjnej zawsze mówił o tych rozczłonkowanych dzieciach jako o
„tkance”.
Norma opowiada również, jaki wpływ
wywiera zabijanie dzieci na pracowników takiej fabryki śmierci. Ona sama
przetrwała tam stosunkowo długo, gdyż jak mówi, przez większą część
czasu była odurzona alkoholem lub narkotykami. Działalność placówek
aborcyjnych Norma podsumowuje zdaniem: „Pracownicy kliniki cierpią,
kobiety cierpią, a dzieci umierają.”
Dziś Norma McCorvey walczy o prawo do
życia dla nienarodzonych. Czuje, że spoczywa na niej odpowiedzialność
nie tylko za zabicie swojego dziecka czy aborcje, przy których
asystowała, ale za życie wszystkich 40 milionów dzieci zabitych „dzięki”
wyrokowi, który zapadł w jej sprawie.
Rzeź, która od dwóch pokoleń dokonuje
się w USA, sprawia, że co najmniej setki milionów ludzi – matek, ojców,
pracowników „klinik” aborcyjnych, dalszych rodzin wszystkich tych osób,
dotkniętych jest traumą zabicia dziecka. A wszystko to przez jeden akt
prawa.
W Polsce obowiązuje ustawa pozwalająca
na zabijanie poczętych dzieci w pewnych przypadkach. Głównie chodzi o
dzieci podejrzane o chorobę lub wadę genetyczną. Według danych NFZ w
roku 2014 w polskich szpitalach ginekolodzy zabili ponad 1800 dzieci.
Obowiązkiem ludzi sumienia jest powstrzymanie tych zbrodni.
Aleksandra Musiał – Ekspert Fundacji Pro-prawo do życia
Za: http://www.stopaborcji.pl/43-lata-od-zalegalizowania-aborcji-w-usa-co-po-latach-mowi-winowajczyni/