Rycerz z czarnym krzyżem na białym płaszczu odgrywa w polskiej
świadomości historycznej rolę zdecydowanie negatywną. W PRL Krzyżak,
hitlerowiec i zachodnioniemiecki rewizjonista zlali się w jedną chimerę
godzącą w słowiański byt. O długotrwałej krzyżacko-piastowskiej
współpracy starano się zapomnieć. Według szacunków historyków co ósmy
rycerz krzyżacki walczący pod Grunwaldem był Polakiem.
Przypomnijmy, że Konrad Mazowiecki chciał zabezpieczyć swe włości przed
najazdami pogańskich Prusów z północy i sprowadził braci rycerskiego
Zakonu Szpitala Najświętszej Maryi Panny Domu Niemieckiego w
Jerozolimie. W 1235 r. Krzyżacy zawarli z Konradem umowę, w myśl której
wszyscy polscy rycerze mieli wyprowadzić się z ziemi chełmińskiej. Tym,
którzy wrócili, mistrz pruski Hermann von Balk nadał dobra na nowo.
Rycerze polscy otrzymali swobodę dziedziczenia, płacili jedynie
dziesięcinę biskupią i drobne roczne sumy na rzecz zakonu. Krzyżacy
zrezygnowali z regaliów: prawa do łowów na ziemiach rycerskich i
wyłączności na stawianie młynów. Na rycerzach polskich, tak samo jak w
całej Europie, ciążyły oczywiście powinności wojskowe. Każdy, kto miał
powyżej 40 łanów ziemi, służył jako jeździec ciężkozbrojny. Ci mający od
10 do 40 łanów jako lekkozbrojni.
Związek o charakterze lennym był w średniowieczu ważniejszy niż więź
narodowa, jaką znamy od XIX w. Dla polskich rycerzy niebezpieczeństwo
pruskie było istotniejsze niż krzyżacka zwierzchność. Najdotkliwszą
stratę ponieśli oni w czasie drugiego powstania pruskiego w 1277 r.
Poganie spalili dwór w Turznicach oraz należący do rycerza Klemensa w
Plemiętach. Zabili 100 obrońców. Kobiety i dzieci wzięli w niewolę.
W XIII w. do najznamienitszych polskich wojów pod krzyżackim senioratem
należeli Themon z Plemięt, Jan z Węgorzyna, Piotr z Grudziądza,
Sędzisław Napusza z Radzynia, Niemierza z Trzcianka oraz Bogusz i Gostko
z Kawki. Potem sławne stały się rody Gozdawitów i Rawiczów.
Sporo Polaków - zarówno chłopów, jak i rycerzy - pojawiło się z Sasinii
Południowej (dziś powiaty nidzicki, ostródzki czy działdowski). Pod
Szczytnem i Piszem osiedliło się wielu bartników i myśliwych zakonu.
Oczywiście Krzyżacy polegali przede wszystkim na kolonistach z Niemiec. W
dynamicznie rozwijającym się Toruniu w XIII w. na jednego polskiego
mieszczanina przypadało pięciu osadników zza Odry. Wśród mieszczan
Chełmna Polacy stanowili 30 proc. na przedmieściach i 10 proc. w obrębie
murów. Polscy rycerze przeważali w środkowym pasie ziemi chełmińskiej.
Sam zakon składał się w zdecydowanej większości z Niemców, co nie
oznacza, że przywdzianie białego płaszcza było niemożliwe dla Polaków.
Pomiędzy latami 1244 a 1247 jakiś możny pan z Krakowa, nieznany z herbu
ani nazwiska, wysłał zakonowi trzy statki z zaopatrzeniem, stado bydła, a
na koniec sam wstąpił do zakonu. Jakiś czas potem w kopii komtura
Królewca pojawił się zakonnik imieniem Dzierżysław. Jednym z takich
rycerzy mógł być wzmiankowany przez Długosza Piotr Wydżga z Czorsztyna
herbu Janina.
Krucjaty przeciw Prusom
Pełka, od 1232 r. arcybiskup gnieźnieński, z polecenia papiestwa został
polskim organizatorem krucjat. Pomagali mu dominikanie. Walka w
szeregach krzyżowców dawała odpust, zwolnienie z kar za wiele
przestępstw, zapewniała przychylność Kościoła i łupy. Nikt w latach 30.
XIII w. nie przewidywał, jakim zagrożeniem dla Polski może stać się za
80 lat zakon. Dla Kujaw, Mazowsza, ale i dla dalszych dzielnic prawdziwą
zmorą byli pogańscy Prusowie, Jadźwingowie i Litwini.
Pierwsza polsko-krzyżacka operacja przeciw Prusom została przeprowadzona
zapewne w 1234 r. Nasze siły reprezentowało Mazowsze wraz z niewielką
liczbą rycerzy z innych dzielnic pod wodzą Konrada. W styczniu 1235 r.
odbyła się krucjata z prawdziwego zdarzenia. Wzięła w niej udział cała
piastowska śmietanka: Henryk Brodaty wraz z rycerzami z Małopolski, jego
brat Henryk Pobożny prowadzący Ślązaków oraz będący najbliżej
opisywanych wydarzeń Konrad Mazowiecki wraz z synem Kazimierzem
Kujawskim. Rycerzy z Wielkopolski prowadził Władysław Odonic. Obok
Piastów stawili się Sobiesławice rządzący Pomorzem Gdańskim: Świętopełk
II wraz z bratem Samborem.
To, że wymienieni władcy stawili się na jedną wyprawę, jest fenomenem.
Wszak Odonic był zaprzysiężonym wrogiem Henryków Śląskich, których
również nienawidził Konrad Mazowiecki za pozbawienie go tronu
krakowskiego. Świętopełk, pokłócony ze swoim bratem, był oprócz tego
zamieszany w gąsawski mord na Leszku Białym. Chwilowe zawieszenie broni
pomiędzy Piastami i Pomorzem to wspólny efekt dyplomacji krzyżackiej
oraz żarliwych apeli polskich dominikanów i biskupów.
Według kronikarza krzyżackiego Piotra z Dusburga zebrani wspólnie
Krzyżacy i Polacy stanowili siłę, "jaka nigdy nie była widziana w
Prusach". Liczebność sił chrześcijańskich da się porównać z bitwą pod
Legnicą.
Koncentracja części sił miała miejsce w Nakle. Wraz z książętami przybył
tam arcybiskup Pełka ze swoimi zbrojnymi oraz pewna liczba rycerzy z
cesarstwa rzymskiego - pewnie Sasów i Turyngów. Nie wiadomo, kto
dowodził krucjatą. Według papiestwa każdy krzyżowiec na terenie Prus
miał podporządkować się dowództwu zakonu - mistrzem w Prusach był wtedy
Hermann von Balk.
Cała armia weszła w granice spustoszonej ziemi chełmińskiej, posuwając się potem wzdłuż Wisły aż do Kwidzyna - leżącego już na terytorium Prusów. Kilkadziesiąt kilometrów na wschód od tego grodu nad rzeką Dzierzgoń doszło do spotkania z poganami. Początkowo bitwa przebiegała w typowy dla średniowiecza sposób - doszło do frontalnego starcia szeregów jazdy. Prusowie zaczęli ustępować pola i się wycofywać. Wtem na ich tyły uderzyli Pomorzanie, doprowadzając do okrążenia i rzezi pruskich wojów. Miało ich paść 5 tys. Po zwycięstwie Piastowie odjechali do swoich dzielnic. Na placu boju pozostali Krzyżacy, którzy wykorzystując dzierzgońskie powodzenie, w ciągu kilku lat zajęli Pomezanię, Pogezanię i Warmię, a więc części Prus leżące najbardziej na zachód.
W latach 40. przeciwko Krzyżakom stanął ich niedawny sojusznik - pomorski Świętopełk oraz zbuntowani Prusowie. Zakon udał się po pomoc do Polaków. Uzyskał wsparcie 1 tys. rycerzy pod wodzą Kazimierza Kujawskiego i Przemysła Kaliskiego. W latach 50. Mazowsze próbowało organizować własne krucjaty w celu podbicia Galindii, uzyskując nawet poparcie ze strony papiestwa. Krwawe waśnie pomiędzy Piastami oraz sprzeciw zakonu, roszczącego sobie pretensje do całych Prus, zablokowały jednak te inicjatywy.
Cała armia weszła w granice spustoszonej ziemi chełmińskiej, posuwając się potem wzdłuż Wisły aż do Kwidzyna - leżącego już na terytorium Prusów. Kilkadziesiąt kilometrów na wschód od tego grodu nad rzeką Dzierzgoń doszło do spotkania z poganami. Początkowo bitwa przebiegała w typowy dla średniowiecza sposób - doszło do frontalnego starcia szeregów jazdy. Prusowie zaczęli ustępować pola i się wycofywać. Wtem na ich tyły uderzyli Pomorzanie, doprowadzając do okrążenia i rzezi pruskich wojów. Miało ich paść 5 tys. Po zwycięstwie Piastowie odjechali do swoich dzielnic. Na placu boju pozostali Krzyżacy, którzy wykorzystując dzierzgońskie powodzenie, w ciągu kilku lat zajęli Pomezanię, Pogezanię i Warmię, a więc części Prus leżące najbardziej na zachód.
W latach 40. przeciwko Krzyżakom stanął ich niedawny sojusznik - pomorski Świętopełk oraz zbuntowani Prusowie. Zakon udał się po pomoc do Polaków. Uzyskał wsparcie 1 tys. rycerzy pod wodzą Kazimierza Kujawskiego i Przemysła Kaliskiego. W latach 50. Mazowsze próbowało organizować własne krucjaty w celu podbicia Galindii, uzyskując nawet poparcie ze strony papiestwa. Krwawe waśnie pomiędzy Piastami oraz sprzeciw zakonu, roszczącego sobie pretensje do całych Prus, zablokowały jednak te inicjatywy.
W 1261 r., po wybuchu drugiego powstania Prusów, pod sztandary zakonu
udało się wielu rycerzy mazowieckich. Skłoniło ich do tego zagrożenie,
jakie odczuwali od lat 40. ze strony Litwinów i Jadźwingów - sojuszników
i krewnych Prusów. "Kronika wielkopolska" mówiła potem o "połączonych
siłach licznych chrześcijan Niemców i Polaków". Najazdy jaćwieskie
sięgały aż do Małopolski, toteż spotkały się z udanymi wyprawami
odwetowymi w latach 1264 i 1273 pod wodzą Leszka Czarnego. Pomogło to
Krzyżakom zdławić pruskie powstanie.
W 1283 r. krzyżacki podbój Prus się zakończył. Pogrążeni w permanentnej
waśni Piastowie nie byli w stanie skorzystać na nim terytorialnie.
Jednak zagrożenie pruskie i jaćwieskie ustało.
Przeciw polskim królom
W 1308 r. Krzyżacy dokonali brutalnego podboju Pomorza Gdańskiego.
Zakończyło to okres dobrych stosunków pomiędzy księstwami polskimi a
zakonem. W opinii Piastów Gdańsk, choć rządzony przez osobną dynastię,
był od zawsze częścią Polski. W czasie wojny Polski z Krzyżakami w
latach 1327-1332 rycerstwo ziemi chełmińskiej pozostało jednak wierne
swoim seniorom. Rycerze Władysława Łokietka złupili te tereny, nie
krępując się, że napadają na włości swoich "rodaków".
Bywało, że w swoim państwie zakon wspierał rycerzy polskiego pochodzenia
przeciw feudałom niemieckim. Polski rycerz Nikolaus Witkop, na
przełomie XIV i XV w. jeden z większych posiadaczy ziemskich w Prusach,
był wspierany przez zakon w sporze z jeszcze silniejszym rodowitym
Niemcem Filipem von Wildenaua. Co więcej, ten ostatni w czasie wielkiej
wojny 1409-1411 wraz rodami von Doring i von Pfeilsdorf zajął wyjątkowo
antyzakonną postawę.
W 1376 r. Litwini najechali na Małopolskę, uprowadzając kilkadziesiąt
tysięcy jeńców. W tym samym czasie Polska pod rządami Ludwika
Węgierskiego rywalizowała z Litwą o Ruś. Jednocześnie od 1343 r.
obowiązywał pokój z zakonem, toteż w latach 1378-1380 wielu polskich
rycerzy wzięło udział w krzyżackich rejzach na Litwę. Pod dowództwem
krzyżackim walczyli rycerze z Kujaw, np. Stanisław z Bolmina, Ścibórz ze
Ściborza, Piotr Świnka, Strasz z Kościelnik oraz wielu innych, którzy
potem piastowali w Polsce ważne urzędy: oprawca krakowski Imbram z
Rogowa, kasztelan małogoski Strasz z Kościelnik, syn kasztelana
kruszwickiego Krzesław, wojewoda sandomierski i kasztelan krakowski Jan
Melszyński czy późniejszy wojewoda mazowiecki Jan Pilik. W rejzach
licznie uczestniczył też ród Odrowążów.
Po śmierci Ludwika Węgierskiego w 1382 r. rozgorzał spór o małżeństwo
jego córki - Jadwigi. Rycerze przeciwni kandydaturze Jagiełły, skupieni
wokół Władysława Opolczyka i Siemowita IV Płockiego, chętnie stanęli po
stronie zakonu przeciw Litwie. Rejzy krzyżackie odbywały się pod hasłem
krucjaty, toteż biorący w nich udział Polacy nie musieli się obawiać, iż
zostaną ukarani w wyniku ewentualnego objęcia tronu przez Jagiełłę. Po
unii w Krewie 1385 r. udział w walkach przeciw Litwie był już w Polsce
uznany za zdradę stanu. Prawo to jednak było dość słabo egzekwowane na
Mazowszu, a więc wśród gości honorowych przy stole wielkiego mistrza
można było znaleźć takie osoby, jak Strasz z Białaczewa czy Iwan z Goraja
herbu Korczak.
Wielki finał - 1410
Wielka wojna z zakonem z lat 1409-1411 stawiana jest za przykład oporu
Słowiańszczyzny przeciw germańskiej nawale. Udział Polaków w chorągwiach
krzyżackich był zatem przez dziesiątki lat skrzętnie pomijany. Badacze
niemieccy twierdzą, że jedna trzecia wojsk państwa zakonnego to Polacy i
schrystianizowani Prusowie. Nie wiadomo, jak proporcje te wyglądały pod
Grunwaldem. Z jednej strony większość chorągwi zakonnych pochodziła z
komturii w części zamieszkałych przez Polaków, a po stronie zakonu
wystąpiło też Pomorze Zachodnie i Piastowie śląscy. Z drugiej jednak, po
stronie Krzyżaków walczyło też wielu gości z Rzeszy i Czech, co może
pomniejszać procentowy udział Polaków. Polacy stanowiący pod Grunwaldem
choćby jedną ósmą sił stanowili wciąż pokaźny komponent. Dodajmy, iż
nikt tych ludzi do walki po stronie zakonu nie przymuszał - w mocy były
wciąż legalne umowy lenne z XIII w. To najprawdopodobniej z szeregów
tego rycerstwa wywodził się zwiadowca, który próbował rozpoznać marsz
wojsk Jagiełły po taktycznym odejściu spod Kurzętnika. Po stronie
zakonu, incydentalnie, wystąpiło też kilku polskich poddanych Jagiełły -
Piotr z Niechłonina na Zawkrzu i niejaki Nawir.
Poczet najsłynniejszych Polaków pod dowództwem Ulryka von Jungingena
otwiera Konrad VII Oleśnicki, zwany Białym, z dynastii Piastów śląskich.
Bawił on długo na Wawelu, kształcąc się i poznając tajniki życia
dworskiego. Zafascynowany krucjatowym etosem przystał jednak do
Krzyżaków. Do walki po stronie zakonu namówił też swojego młodszego
brata i całą chorągiew śląskich rycerzy. Konrad został wzięty do
niewoli. Wypuszczony, zmienił potem front i wspierał Polskę w kolejnych
wojnach z zakonem.
Kazimierz V Szczeciński nie był może etnicznym Polakiem, ale jako
przedstawiciel zachodniopomorskiej dynastii Gryfitów był bardzo blisko
spokrewniony z Piastami. Długosz opisał jego postępowanie tak: "Nie bez
największej hańby i niesławy swojej i imienia swego oraz szczepu i
narodu swego i mowy opanowany przeklętą żądzą złota, wypaliwszy na
sobie, rodzie swym i potomstwie wieczyste piętno hańby [...] na ojczyznę
własną i Królestwo Polaków, z którego on sam i przodkowie jego mieli i
byt, i życie [...] powstał zbrojny". Polski kronikarz mocno przesadził z
tym dobrobytem płynącym z Korony - wystarczy przypomnieć krwawe najazdy
na Krzywoustego. Powalony (choć nie raniony) przez Skarbka z Gór dostał
się do polskiej niewoli. Zwolniony po roku został sojusznikiem Polski.
Najbardziej znanym z obecnych pod Grunwaldem Polaków - lenników zakonu -
był Mikołaj z Ryńska. Kilka razy ruszał na rejzy przeciw Litwie,
posłował do Krakowa. W 1397 r. założył Towarzystwo Jaszczurcze - jawny i
tolerowany wtedy przez władze związek mający dbać o przestrzeganie
przywilejów rycerskich. Wraz z chełmińskimi rycerzami (Januszem
Orzechowskim, Konradem z Replowa i Stanisławem Bolemińskim - bliskim
współpracownikiem Ulryka von Jungingena) stanął pod Grunwaldem w
odwodzie wielkiego mistrza. W krytycznym momencie bitwy, gdy Ulryk von
Jungingen ruszył swój odwód, Mikołaj z Ryńska opuścił chorągiew, dając
swym rycerzom znak do odwrotu, co przyczyniło się do klęski zakonu.
Część badaczy uważa jednak, iż chełmianie opuścili szyk już po śmierci
mistrza.
W 1411 r. Mikołaj, mimo gwarancji nietykalności, został ścięty bez
wyroku sądowego za zdradę stanu przez nowego mistrza, Henryka von
Plauena. To symboliczna data. Nadużycia zakonne i łamanie prawa
spowodują, iż poddani zakonu zaczną przechylać swe sympatie ku rosnącej w
potęgę i dobrobyt Polsce. Owa zmiana nastrojów wyda owoce w wojnie
trzynastoletniej. Polska wygrana i powrót nad Bałtyk nie byłyby możliwe
bez masowego poparcia byłych poddanych zakonu.
Jakub Ostromęcki, Historia Do Rzeczy
Za: http://historia.wp.pl/title,Polscy-sojusznicy-Krzyzakow,wid,16274733,wiadomosc.html
OD REDAKCJI: Historia nie jest czarno-biała, tak jak chcą nam to przedstawić oficjalni historycy. Sam Sienkiewicz pisał swoją powieść "Krzyżacy" ku pokrzepieniu serc, ale nie zawsze w zgodzie z prawdą historyczną. Pamiętajmy o tym, czytając to piękne dzieło lub oglądając film.