O masonerii trzeba rozmawiać, ale trzeba to robić tak, żeby nie popaść w paranoję. Proszę zobaczyć, co sami masoni o sobie mówią. W roku 2005, kiedy było 100-lecie rozdziału państwa od Kościoła we Francji wszedłem na stronę internetową Wielkiego Wschodu Francji. Przeczytałem tam przechwałki tej loży, że ma ona wystawę w swojej siedzibie, na której pokazuje kluczowy wkład wolnomularstwa w uchwaleniu tej ustawy. Wszystko było starannie udokumentowane, zamieszczono dziesiątki zdjęć i innych materiałów archiwalnych. Tak trzeba patrzeć na działanie masonerii – przez fakty i potwierdzoną wiedzę – a nie przez pryzmat obłędu – mówi w rozmowie z PCh24.pl prof. Grzegorz Kucharczyk.
Równo 210 lat temu w Lublinie oficjalnie powołano do życia lożę masońską „Wolność Odzyskana”. Czy to wielkie otwarcie nie powinno nastąpić w tajemnicy?
To akurat nic dziwnego. W tamtym czasie w Europie masoneria była bardzo dobrze zakorzeniona.
Ale masoneria jest kojarzona z czymś sekretnym o charakterze spiskowym. Tutaj zaś mamy do czynienia z oficjalnym, jawnym poinformowaniem, że powstaje sobie loża wolnomularska. Moim zdaniem to dziwne...
Loże masońskie były ważną składową świata po rewolucji francuskiej. Jeśli popatrzymy na ówczesny establishment, na ówczesne elity na przykład w Prusach to nie pytamy „kto należał do masonerii?”, tylko „kto nie należał do masonerii, różokrzyżowców, iluminatów etc”. Zaryzykowałbym wręcz twierdzenie, że w pewnym sensie istniał niepisany imperatyw kategoryczny (że użyję tu terminu wymyślonego z innym przeznaczeniem przez pewnego masona z Królewca) nakazu przynależności do masonerii, a kto nie należał do żadnej z lóż był skazany na społeczne, elitarne wykluczenie.
Rok 1811 to czas Księstwa Warszawskiego, które było częścią systemu napoleońskiego, a w nim jak wiadomo loże wolnomularskie były tolerowane i niewykluczone, że władze wymagały wręcz, aby ujawniły one swój oficjalny początek działalności, aby w jakiś sposób można je było kontrolować. Wiadomo jednak, że kontrola w tego typu organizacjach jest możliwa tylko do pewnego momentu. A właściwie do pewnego stopnia wtajemniczenia.
Sama data powstania loży, która jest przyczynkiem tej rozmowy nic nam nie mówi. Zwracam uwagę, że „Wolność Odzyskana” stanowiła część składową „Wielkiej Loży Narodowej Polski”. To właśnie struktura loży jest ważniejsza od daty jej powstania. Istotne są bowiem kadry (kolejny klasyk) i działania przez nie podejmowane. Czy znalazł Pan informacje dotyczące dat wstępowania do tej loży ważnych lub mniej ważnych członków?
Dwóch czy trzech...
No właśnie. To że loża powstała w 1811 roku trzeba oczywiście odnotować, ale dla zbadania jej wpływów dużo istotniejsze jest kto do niej należał.
A czy data oficjalnej likwidacji tej loży, w roku 1821 coś nam mówi?
W przypadku masonerii oficjalna likwidacja loży nie oznacza jej faktycznej likwidacji. W masonerii z definicji wszystko jest tajne. Nie jestem insiderem, więc mogę jedynie spekulować, że jeśli jakaś loża wolnomularska mówi, iż została zlikwidowana, to znaczy, że mówi.
To tak jak w przypadku Władimira Putina. Wmawia się światu, że jest on byłym podpułkownikiem KGB, co sugeruje, że w tego typu firmach można przejść na emeryturę. Tak jak w służbach specjalnych nie można przejść na emeryturę, tak nie można być byłym masonem. Chyba, że się przejdzie radykalne nawrócenie do Chrystusa i Jego Kościoła.
Czym się różnią masoni od iluminatów bądź różokrzyżowców?
Przede wszystkim obrzędowością i mitologią. To tak jakby zapytał Pan czym się różnią faceci noszący pierścień Atlantów od babć namiętnie czytających horoskopy, czy też od młodzieży, która nosi różnego rodzaju talizmany bądź układa meble w systemie feng shui. Wszystko jest to samo, tylko mitologia inna.
A cel?
Cel jest zawsze taki sam: wykroczyć przeciwko Pierwszemu Przykazaniu i stanąć ponad nim.
Skąd wzięły się legendy o katolickiej masonerii i katolickich iluminatach? Czy tego typu teorie są wymysłem Dana Browna – autora książek „Kod Leonarda da Vinci” oraz „Anioły i Demony” czy powstały wcześniej?
Nie czytałem książek tego autora i mam nadzieję, że Pan też nie...
Ja niestety czytałem, ale zaznaczam, że robiłem to służbowo.
Wie Pan... Ja kiedyś musiałem służbowo czytać kolejne roczniki „Gazety Wyborczej”. Nie wiem więc, kto miał gorzej. Odpowiadając jednak na Pana pytanie – kłamstwa o katolickiej masonerii nie są wymysłem Dana Browna. Pojawiały się one na długo przed nim, a one tylko je zebrał i usystematyzował, aby oczernić Kościół i tak pożyteczne organizacje jak Opus Dei.
Powiem szczerze twierdzenia, że istnieją katolickie loże masońskie są tak samo wiarygodne jak stwierdzenia, że istnieją islamskie towarzystwa miłośników i przyjaciół wieprzowiny. Jest to sprzeczność sama w sobie.
Dlaczego powiedział Pan, że w Prusach nie powinniśmy pytać kto był, tylko kto nie był w masonerii?
Ponieważ sygnał, że masoneria jest OK i trzeba do niej należeć przyszedł z góry. Prusy były państwem zaprojektowanym na dworze Hohenzollernów. Projekt ten dotyczył również modernizacji tego państwa, a ta miała być oświecona. Król-filozof, czyli król-ateista Fryderyk II zapisał się do masonerii i od tego momentu rozpoczął się cały cykl kolejnych Hohenzollernów, którzy do masonerii należeli.
Bezpośredni następca Fryderyka II, jego bratanek Fryderyk Wilhelm II był nie tylko masonem, ale i różokrzyżowcem, a do tego jeszcze bigamistą, czyli można powiedzieć prekursorem człowieka wyzwolonego. Przypomnę tylko, że był to władca, za którego panowania doszło do II i III rozbioru Polski.
A to można tak łączyć jedno z drugim?
Rozbiory z masonerią? Jak najbardziej!
Chodziło mi o bigamię z masonerią i różokrzyżowcami?
Oczywiście, że można. Pan cały czas zapomina, że w Prusach akurat król był Summus Episcopus protestanckim, więc kto mógł mu zabronić?
Przypomina mi się jeden z odcinków programu „Warto Rozmawiać” sprzed kilkunastu lat, w którym również Pan profesor występował. Gośćmi było również kilku wolnomularzy, którzy przekonywali, że masoneria to tak naprawdę spotkania przy kawce, na których się dyskutuje i myśli. Tak wygląda współczesna masoneria?
Masoneria na pewno nie jest osiedlowym klubem seniora.
Myślenie jest potęgą to po pierwsze. A po drugie: przypomnę tylko słowa jednego z wysokich funkcjonariuszy masonerii francuskiej, który kilka lat temu stwierdził bez ogródek: „Nie jest prawdą, że masoneria może zrobić wszystko. Prawdą jest natomiast, że masoneria może przeszkodzić w wielu rzeczach”.
Dodałbym tutaj, że nawet jeśli masoneria nie jest w
stanie zrobić wszystkiego, to zależy jej na tym, aby ludzie myśleli, że
tak właśnie jest...