7 października – rocznica odzyskania niepodległości. Ktoś powie: Jak to?! Przecież wszyscy w wiedzą, że Polska odzyskała niepodległość 11 listopada! Nie da się ukryć, że 11 listopada świętuje się w Polsce odzyskanie niepodległości. Rodzi się pytanie, dlaczego 11 listopada jest tą oficjalną datą? Co takiego się wtedy wydarzyło? Problem w tym, że nie do końca wiadomo.
Większość Polaków zapytanych, jakie postacie kojarzą im się z tamtymi wydarzenia, oczywiście wskaże Józefa Piłsudskiego. Ktoś może wspomni Romana Dmowskiego, Ignacego Paderewskiego, może Wincentego Witosa. Wiele osób pracowało nad odbudową państwa polskiego, ale jednak główną postacią w świadomości Polaków jest niezaprzeczalnie Józef Piłsudski. Co więc wydarzyło się 11 listopada? Przekazano Józefowi Piłsudskiemu władzę nad wojskiem. Tylko nad wojskiem. Pełną władzę przekazano mu dopiero 3 dni później. Uważny czytelnik mógłby zadać pytanie, Jak przekazano?
Kto przekazał? No bo skoro przekazano, to ktoś tę władzę musiał wcześniej mieć. Tą władzę przekazała Rada Regencyjna – organ władzy zwierzchniej Królestwa Polskiego. Jak już wspomniano, 3 dni później Rada Regencyjna przekazała Piłsudskiemu już pełną władzę. Nie tylko nad wojskiem, ale też… no właśnie, nad czym? Nad jakąś administracją, sądownictwem, skarbem. A więc przed tą oficjalną datą 11 listopada coś już musiało istnieć. Musiało już istnieć jakieś państwo. Jan Parandowski rozpoczyna swoją Mitologię słynnymi słowami Na początku był chaos(…), a potem do Warszawy przyjechał Piłsudski i odzyskał niepodległość – czasem można odnieść wrażenie, że właśnie tak to funkcjonuje w mentalności wielu ludzi (podobnie jak w 1989 też jeden człowiek zupełnie sam obalił komunę i odzyskał niepodległość). Dlatego warto wspomnieć tych, o których zwykle się nie mówi: prymas Aleksander Kakowski, książę Zdzisław Lubomirski oraz Józef Ostrowski – Rada Regencyjna – to oni 7 października 1918 roku ogłosili niepodległość i zbudowali fundamenty odrodzonego Państwa Polskiego. Rada Regencyjna, a więc królewska. Regent to ktoś, kto rządzi w imieniu króla. O tym też zwykle się nie mówi, że w 1918 roku Rada Regencyjna ogłosiła niepodległość Królestwa Polskiego.
Dopiero później, już po przekazaniu władzy Piłsudskiemu przekształcono Królestwo w Republikę (formalnie dopiero 22 listopada 1918). Ale uważny czytelnik mógłby zadać kolejne pytanie: I co w związku z tym? Jaka z tego dla nas nauka? Uczenie się ma to do siebie, że sam proces bywa nieprzyjemny (wie o tym każdy, kto chodził to szkoły), dlatego kolejne akapity mogę wydać się komuś gorzkie, kontrowersyjne, może nawet trochę skandaliczne. Polska odzyskała niepodległość 7 października 1918 roku i, jak to bywa w naszym kraju, w kolejnych latach dużo czasu i energii zmarnowano na wewnętrzną walkę polityczną. Zabójstwa, zamachy stanu, cenzura, korupcja, przemoc, więźniowie polityczni – to wszystko, niestety, historia II Rzeczypospolitej zna. Relacje obywatel-państwo również nie były idealne: wysokie podatki, biurokracja, etatyzm. Związany z endecją ekonomista Adam Heydel w 1929 roku zauważył, że przeciętny obywatel II Rzeczypospolitej płacił o 70-100% wyższe podatki niż pod zaborami1 Istnieje w ekonomii pewien wskaźnik zwany PKB per capita, czyli średnia wartość wszystkich dóbr i usług wytworzonych przez pojedynczą osobę w danym kraju. Oczywiście wskaźniki ekonomiczne mają to do siebie, że są kulawe, niedokładne i zmanipulowane, ale jednak coś tam pokazują. Według szwajcarskiego historyka-ekonomisty Paula Bairocha, w 1938 roku PKB per capita w Polsce było jedno z najniższych w Europie. Gorzej było tylko w Portugalii, Rumunii, Jugosławii i Hiszpanii, a więc w państwach bardzo niestabilnych w tamtym czasie2 . Brzmi to przykro, ale wydaje się, że ten 20-letni okres niepodległości można było spożytkować znacznie lepiej.
Czemu takie ostre słowa? Aby odpowiedzieć na to pytanie, należy zadać sobie pytanie tytułowe, Po co nam niepodległość? Są państwa, które są niepodległe. Korea Północna – Kimowie rządzą tam niepodzielnie od wielu lat. Ale raczej żaden trzeźwo myślący człowiek nie chciałby być Koreańczykiem z północy. Hongkong – dziś sytuacja polityczna jest tam skomplikowana, ale jeśli cofniemy się w czasie, np. 50 lat, to Hongkong był pod okupacją złych, obcych Brytyjczyków. Mimo to, przeciętnemu Chińczykowi żyło się znacznie lepiej w Hongkongu, niż jego rodakowi w niepodległej Chińskiej Republice Ludowej, gdzie ludzie umierali z głodu, bo banda psychopatów dorwała się do władzy. I takie przykłady możemy mnożyć. Związek Radziecki – niepodległe państwo. Ba! Nawet mocarstwo – kilkadziesiąt milionów zabitych ludzi. Obecnie istnieje np. niepodległa Wenezuela – kraj, w którym przestępcy napadają na banki po to, żeby kraść wyposażenie, bo pieniądze są nic nie warte.
Czy to znaczy, że niepodległość jest zła? Że nie należy walczyć o niepodległość? Absolutnie nie. Bo czym jest niepodległość? Niepodległość jest to wolność na poziomie narodowym. I oczywiście można być niewolnikiem. Dla wielu osób jest to bardzo wygodne, bo przecież pan da jeść, da pracę, da zasiłek. Czasem posmaga batem, ale też zaopiekuje się, zaplanuje, powie jak żyć. Ale to jeszcze nie jest powód, aby wyrzekać się wolności. Wszyscy znamy bajkę Ignacego Krasickiego: Czegoż płaczesz? — staremu mówił czyżyk młody — Masz teraz lepsze w klatce niż w polu wygody». «Tyś w niej zrodzon — rzekł stary — przeto ci wybaczę; Jam był wolny, dziś w klatce — i dlatego płaczę. Na tym właśnie polega mentalność wolnego człowieka. Że jednak wyżej ceni wolność niż klatkę pełną wygód. I to samo tyczy się niepodległości.
A więc Po co nam niepodległość? Dzisiaj można mieć wątpliwości, czy Polska jest niepodległa. Podobno tak, ale jeśli większość prawa jest przysyłana z Brukseli, jeśli polityk lub dyplomata z innego państwa informuje nas, że nie możemy wprowadzić danej ustawy, jeśli ktoś nam mówi, z kim możemy się przyjaźnić, to chyba coś jest nie tak z tą naszą niepodległością. Ktoś tu z chyba gra z nami w bambuko4 . Ktoś powie, że przecież to dla naszego dobra. Że oni wiedzą lepiej. Że przecież dotacje! (jeśli chodzi o dotacje unijne, to warto zadać sobie pytanie, czy Niemcy dobrowolnie dają nam coś za darmo, dla naszego dobra – już samo to pytanie brzmi absurdalne). Ale właśnie na tym polega wolność – że trzeba z niej mądrze korzystać. Że wiąże się ona z odpowiedzialnością. Parafrazując hasło popularne w latach osiemdziesiątych: Nie ma wolności bez odpowiedzialności!
A więc, po co nam niepodległość? Nie po to, aby była ona celem samym w sobie, (w myśl zasady: mamy wolność, mamy niepodległość i teraz już hulaj dusza piekła nie ma). Bo można być wolnym człowiekiem i czasem popełnić błąd. Niewolnik błędu popełnić nie może, bo nie on wybiera. Inni za niego decydują. Błędu nie popełni, ale też nie może pracować na własny rachunek, bogacić się, rozwijać. A właśnie po to jest niepodległość, aby była ona narzędziem do osiągania celów wyższych. Do tego, abyśmy mogli pracować, bogacić się i rozwijać jako naród.
Krzysztof Skwarczyński