Ceny za energię elektryczną dla gospodarstw domowych będą rosnąć przez najbliższych dziesięć lat. Przedstawiciele rządu już nawet nie ukrywają tego faktu, ale dotąd nie chcieli podzielić się informacjami o konkretnych kwotach. Media twierdzą jednak, że realizacja planów Unii Europejskiej spowoduje wzrost opłat o kilkaset złotych rocznie.
Według dziennika „Fakt” rząd Mateusza Morawieckiego ukrywa przed społeczeństwem dokładne wyliczenia na ten temat. Zatrudnieni przez władze eksperci z Krajowego Ośrodka Bilansowania i Zarządzania Emisjami mieli bowiem ustalić, że opłaty za prąd będą systematycznie rosnąć. Na dodatek w żaden sposób wieloletnich wzrostów nie da się obecnie zatrzymać.
Już w ubiegłym roku przeciętne gospodarstwo domowe zapłaciło w sumie o 226 złotych więcej niż w roku 2019. Było to spowodowane unijną polityką klimatyczną, która wymusza opłaty za emisję dwutlenku węgla. W najbliższych latach będzie to jeszcze większe obciążenie. Przez najbliższe cztery lata rachunki za prąd mają podrożeć o 256 zł, a do 2030 roku nawet o 667 złotych.
Gazeta cytuje przy tej okazji Wojciecha Jakóbika, eksperta i redaktora naczelnego portalu BiznesAlert. Twierdzi on, że z powodu uprawnień emisyjnych CO2 ceny prądu rosną w całej Europie. Najbardziej obciążenia ze strony UE odczuwają państwa takie jak Polska, w której blisko 70 proc. energii wytwarzane jest z węgla. Według Jakóbika sytuację może zmienić tylko transformacja energetyczna całego kraju.
Niedawno odwołany z funkcji wiceministra aktywów państwowych został Janusz Kowalski. Poseł Solidarnej Polski mówi teraz w rozmowie z „Faktem”, że sytuację mogą zmienić twarde negocjacje szefa rządu z Brukselą, gdy ratyfikowany będzie przyjęty pod koniec ubiegłego roku Fundusz Odbudowy. Kowalski od dawna ostrzegał przed zgubnymi skutkami unijnej polityki. Doprowadzi ona bowiem do masowego ubóstwa energetycznego, zwłaszcza w mniejszych ośrodkach.
Jako pierwszy o blisko dekadzie podwyżek cen prądu mówił w ubiegłym tygodniu Piotr Naimski. Pełnomocnik rządu do spraw energetyki dodawał, że wymuszona przez UE „transformacja energetyczna” będzie kosztowała nawet bilion złotych. Rządzący nie mówią z kolei o ewentualnych rekompensatach za wzrost cen energii. Ministerstwo Klimatu i Środowiska dopiero w połowie roku ma przedstawić plan ulżenia głównie najuboższym odbiorcom prądu.
Na podstawie: dorzeczy.pl, fakt.pl.