Izrael najpierw napadł słownie i propagandowo na Polskę – potem
rozstrzelał pokojowe wystąpienia Palestyńczyków, a ostatnio zaatakował
rakietami sojusz syryjsko-irańsko-rosyjski. Zaraz, jak to szło -
wrogowie naszego wroga to nasi...?
Ten sam wróg
Trwające od lat 80-tych naciski międzynarodowych środowisk żydowskich
zmierzających do uzyskania od Polski dziesiątków miliardów dolarów
haraczu, a także pozyskujących nieprawnie warte kolejne miliony majątki w
naszym kraju – powinny już dawno kazać nam szukać efektywnych sojuszników
także wśród tych, którzy z podobną agresją walczą czynnie, także z
bronią w ręku. Ostatnie 3 miesiące, kiedy presja na Polskę realizowana
jest m.in. za pośrednictwem władz państwowych „Izraela” - musi w
końcu uzmysłowić Polakom, że twór ten jest tylko kolejnym
niebezpiecznym narzędziem w rękach tych samych grup i kręgów,
zainteresowanych jak najdalej posuniętą eksploatacją Polski. Nie da się
obronić przed Światowym Kongresem Żydów, walczyć z kłamstwami różnych „lig (anty)deformacyjnych” i jednocześnie podtrzymywać „przyjaźń” i „strategiczne partnerstwo”
z okupacyjnym tworem syjonistycznym w Palestynie. Jeśli wiemy, że Icek
nas okradnie, a Mosiek naleje do mleka – to nie wierzmy u licha, że
akurat Srul będzie naszym fajnym kumplem, tylko tak trochę nas poobraża i
trochę oskubie, żeby dobrze wypaść przed swoimi!
Zwłaszcza, że przecież powszechny jest w Polsce strach przed
zagrożeniem islamskim, imigranckim, terrorystycznym Zrozummy więc i to,
że „Izrael” nikogo przed tymi niebezpieczeństwami bynajmniej nie chroni. On je produkuje.
Ruchy przyjaciół syjonizmu
"Izrael" i jego zaplecze ponieśli duże nakłady - finansowe,
polityczne i propagandowe, by tzw. "antysemityzm", czyli zdrowy odruch
obronny narodów dotkniętych roszczeniami syjonistów - zastąpić
indukowanym "antyislamizmem".
Proces ten rozpoczął się infiltracją, urabianiem a nawet zakładaniem
grup i organizacji deklaratywnie patriotycznych i narodowych, którym w
toku uzależniania podsuwano jeden detal - obowiązek niezmiennego
głoszenia poparcia dla Izraela, jako "wymogu nowoczesnego ruchu
narodowego", "dziejowej konieczności", "dziedzictwa X. który też coś 70
lat temu napisał życzliwie o syjonizmie" itd.
Mając tak przygotowane zaplecze - można było przejść do kolejnego
etapu, czyli umasowienia nowych lęków. Mechanizm był jeszcze prostszy,
wynikał bowiem wprost z innych działań syjonistow, sprowadzając do
destabilizowania i niszczenia kolejnych państw muzułmańskich tak, by ich
mieszkańcy masowo uciekali do Europy. Zadanie to realizowała
bezpośrednio polityka "Izraela" oraz syjonistyczne wpływy w USA, UK i
Francji.
W efekcie pomysł "islamofobii" trafił na podatny grunt i znalazł
nawet realne podstawy, dzięki czemu SPRAWCA islamskiego zagrożenia -
tzw. państwo syjonistyczne, mogło wystąpić jako "sojusznik i obrońca
Europy".
No, a potem to już naprawdę wystarczyło kilka bezsensownych poza tym zamachów...
Prawdziwe skutki syjonizmu
Czasem z uważającej się za prawą stronę internetu słyszę głosy
dowodzące, że ich posiadacze sądzą, że mamy rok najdalej 1938. Tzn. np.,
że można sobie zgadywać i wyobrażać jakby to było fajnie, gdyby Żydzi
nie byli takimi sobie o, zwykłymi Żydami, jakich widać na każdej
polskiej ulicy – tylko mieszkali sobie we własnym państwie, najlepiej
gdzieś daleko od nas i zajmowali się własnymi, zupełnie państwowymi
sprawami.
Niestety, jest rok 2018. Państwo żydowskie istnieje już 70 lat i przez ten czas udowodniło, że bodaj ani jedno optymistyczne założenie wiązane z syjonizmem się nie sprawdziło.
Fakt, nie widać już chałaciarzy i zjedzenie dobrego gęsiego pipka
graniczy z cudem. Poza tym jednak Żydzi nie przestali interesować się
sprawami całego świata i każdego z ciekawych dla nich państw z osobna, z
poczesnym w tym menu miejscem Polski. W dalszym ciągu ingerują w
politykę wewnętrzną, wpływają na podejmowanie decyzji, prowadzą politykę
globalną jak bodaj żadna inna nacja – a cała różnica sprowadza się do
tego, że teraz:
- z jednej strony jednym z priorytetów tej polityki są także PAŃSTWOWE interesy „Izraela”,
jego finansowanie, uzbrojenie, zdobycze terytorialne, system
polityczny, dążenie do hegemonii subregionalnej itd. co skutecznie
destabilizuje sytuację na całym świecie, jest katalizatorem wojen i
stymulowanych przez nie zagrożeń terrorystycznych czy imigranckich
- a z drugiej „Izrael” stał się kolejnym instrumentem
globalnej polityki żydowskiej, pomocnym w uzyskiwaniu innych jej celów,
jak wymuszenia rozbójnicze od Polski, eksploatacja gospodarcza
eliminowanych konkurentów bliskowschodnich oraz prowokowanie dochodowych
i korzystnych dla światowego systemu spekulacyjnego wojen i konfliktów.
Mówiąc krótko – ani powstanie „państwa Izrael” nie uczyniło z Żydów normalnego narodu, ani Żydzi nie chcą bądź nie umieją założyć normalnego państwa.
Nasi prawdziwi sojusznicy
Eksperyment z punktu widzenia innych nacji nie tylko się nie udał,
ale wręcz szkodzi. Należy więc dołożyć starań, by został zakończony. Syjonistyczny twór okupacyjny w Palestynie po prostu musi przestać istnieć.
Także w polskim interesie. A kto się temu dziełu przysłuży – zasłuży i
na polską wdzięczność. I nie bójmy się – oni tu nie wrócą jako uchodźcy,
bo tam im ktoś zepsuje ich rasistowskie państewko. Mają swoją Amerykę,
swoje City of London, mają setki innych możliwości, z których cały czas
korzystają, także żeby upodlić i okraść Polskę. To nic osobistego,
zwyczajny geszeft. Najwyższy czas zacząć im ten interes psuć. I
potrzebujemy do tego sojuszników. Iran, Syria, Liban, Hezbollah, nawet
Hamas, każde palestyńskie dziecko rzucające kamieniem w syjonistycznego
żołdaka – wszyscy działają dla nas.
A tymczasem mąż pani Kornhauser ściska skrwawione ręce syjonisty…