Według niepotwierdzonych na chwile
obecną informacji 30 marca b.r. doszło do ataku na kolumnę wojsk
specjalnych USA, operujących na północy Syrii. Jeden z amerykańskich
pojazdów został porażony za pomocą improwizowanego ładunku wybuchowego
(IED) na trasie Tal-Abad-Chasake, 30 km na północ od Al-Szaddadi. Śmierć
miało ponieść sześciu żołnierzy a ośmiu zostać rannymi. Sprawcy tego
domniemanego uderzenia pozostają
nieznani – potencjalnie mogli być nimi zarówno miejscowi islamiści, jak i
lojaliści wobec władz w Damaszku.
Co nader
istotne nie jest to pierwsze doniesienie o bezpośrednim ataku na siły
zachodnie w Syrii. Wcześniej doszło doszło bowiem do innych incydentów.
29. Marca (czwartek) w wyniku eksplozji przydrożnej bomby zginęło bowiem
dwóch żołnierzy (Amerykanin oraz Brytyjczyk). Informacja ta została już
potwierdzona przez rządy USA i Wielkiej Brytanii. Według zachodnich
mediów odpowiedzialność mają tu ponosić zwolennicy Państwa Islamskiego,
choć Kurdowie łączą to ze sprawą protureckich bojowników. Natomiast na
przełomie marca i kwietnia doszło do ostrzelania z moździerzy
amerykańskiej bazy w mieście Rakka, zdobytym przez Kurdów (tzw.
Syryjskie Siły Demokratyczne) na islamistach. O stratach zadanych w jego
wyniku nic nie wiadomo. Uderzenia dokonało
ugrupowanie o nazwie Narodowa Obrona Syrii, złożone z miejscowych
Arabów, deklarujących wierność wobec rządu prezydenta Assada.
Wszystkie powyższe
informacje świadczą o narastaniu wrogości wobec samozwańczych władz
kurdyjskich i wspierających je wojsk zachodnich, wśród mieszkańców
Rożawy i Manbidżu. Efektem tych nastrojów stały się pierwsze straty w
ludziach, oficjalnie poniesione przez zachodnie wojska na syryjskiej
ziemi.
Za: http://xportal.pl/?p=33497