Od czterystu czterdziestu pięciu lat
katolicy w październiku w uroczysty sposób odmawiają różaniec wobec
wystawionego Najświętszego Sakramentu. Ponieważ październik właśnie się
zaczyna, zamiast kolejnego tekstu polemicznego, postanowiłem napisać
kilka słów o Różańcu.
Różaniec jest modlitwą arcykatolicką.
Nie znają Różańca prawosławni, wzgardzili nim protestanci, a kto nawraca
się i wstępuje do jedynej arki zbawienia – Świętego Kościoła
Katolickiego, ten dostaje do ręki różaniec. Różaniec jest naszym
katolickim sztandarem.
POCZĄTKI RÓŻAŃCA
W XII w. na południu Francji, w
hrabstwie Tuluzy rozpowszechnił się ruch tzw. katarów. To słowo pochodzi
od greckiego słowa oznaczającego czystość. Częściej nazywani są jednak
albigensami, bo drugi z najważniejszych ich ośrodków znajdował się w
mieście Albi. Ruch ten szybko zyskiwał na popularności zwłaszcza, że
popierali go miejscowi możni, których zależność od króla była bardzo
słaba. Nauki ich były proste, łatwe do przyswojenia i miłe dla ucha.
Albigensi nauczali, że świat duchowy został stworzony przez Boga, a
świat materialny stworzył szatan. Głosili równość majątkową, bo
wierzyli, że pieniądz jest zły, a bogaci są sługami diabła. Głosili też
równość wszystkich ludzi i konieczność zniesienia władzy państwowej i
kościelnej, ponieważ obie w ich opinii umacniały świat materialny.
Uważali nawet samo ciało ludzkie za złe, bo materialne. Zaprzeczali, aby
Pan Jezus był człowiekiem, lecz twierdzili, że zawsze był czystym
duchem pozbawionym ciała. Wierzyli też, że ludzie są duszami, które
szatan uwięził w ciele. Jeśli zniszczy się ciało, to człowiek zostanie
wyzwolony i zbawiony, oczywiście o ile nie zgrzeszył. Dlatego potępiali
instytucję małżeństwa, gdyż płodzenie dzieci oznaczałoby udział w
szatańskim procederze pętania dusz w więzy ciała. Grzechem dla nich było
np. dotknąć osobę przeciwnej płci, jeść mięso, a nawet nabiał. Grzechem
było posiadać cokolwiek, czy piastować jakikolwiek urząd państwowy lub
kościelny. Oczywiście rozumieli, że tych nauk nie da się wypełnić
doskonale, a przynajmniej nie wszyscy mogą to zrobić. Dlatego podzielili
ludzi na wyznawców, których obowiązywały łagodniejsze praktyki i
doskonałych. Doskonałych nigdy nie było wielu, bo bali się zgrzeszyć. A
ponieważ nie wierzyli w możliwość odpuszczenia grzechów i twierdzili, że
jeden grzech potępia ich od razu na wieczność, to kto tylko został
przyjęty do grona doskonałych, ten wkrótce umierał, bo zagłodził się na
śmierć. Dokąd tylko przyszła ta herezja, tam natychmiast niszczono
kościoły, wszelkie dobra kultury, palono księgi, bo to wszystko, jako
materialne, było dziełem szatana.
Herezja albigensów nie tylko godziła w
religię katolicką, ale groziła również całkowitym rozkładem życia
społecznego. Kościół wysyłał do albigensów wielokrotnie misjonarzy,
jednak żadna misja nie przyniosła skutku. Dopiero misja św. Dominika
Guzmana rozpoczęta w 1206 r. zaowocowała pierwszymi nawróceniami. Św.
Dominik wiedział, że najpierw trzeba dobrze poznać zasady heretyków. A
ponieważ oni tak mocno kładli nacisk na ubóstwo, to znaczy, że
wiarygodnym w ich oczach będzie tylko skrajnie ubogi kaznodzieja.
Niestety poprzednicy św. Dominika albo tego nie rozumieli, albo nie
mieli odwagi zdobyć się na życie z żebrania i kaznodziejstwa. Św.
Dominik oświecony i umocniony łaską Bożą zdobył się na tę odwagę, a
szlak, którym zamierzał podążyć, był już przecież przetarty przez
Apostołów. Dlatego przyjął dobrowolnie skrajne ubóstwo i uprawiał
kaznodziejstwo na wzór Apostołów, a żył tylko z tego, czym go obdarowali
jego słuchacze. Swoim autentycznym ubóstwem oraz wiedzą i talentem
oratorskim pozyskał wielu z albigensów, jednak nadal odczuwał brak
silnego wsparcia duchowego dla swej misji – właściwego sposobu modlitwy.
Uważał, że to właśnie przez brak dobrej modlitwy jego praca misyjna
przynosi tak mało owoców.
Pewnego dnia roku 1214 św. Dominik udał
się do pustelni w okolicach Tuluzy. Widząc, że grzeszne życie katolików
zniechęca heretyków do nawrócenia, trzy dni modlił się i pościł. Wtedy
ukazała mu się Matka Boża, pouczyła o formie modlitwy, której Święty
potrzebował dla powodzenia swej misji i obiecała wielkie rzeczy dla
tych, którzy będą gorliwie modlić się w ten sposób. Istotą tej formy
modlitwy jest rozważanie radości, cierpień i chwały w ciele, których
doznali Pan Jezus i Matka Boża, z jednoczesnym wypowiadaniem prostych
formuł modlitewnych. Widzimy więc, że jest to doskonała odpowiedź na
herezję albigensów: kto odmawia Różaniec ten modli się w ciele
(wypowiada słowa) i w duchu (rozważa). Temat słów, które się wypowiada
dotyczy i sfery duchowej, i cielesnej. W modlitwie pańskiej prosimy o
uwielbienie Boga, o wyzwolenie z grzechów i o codzienny chleb. W
pozdrowieniu anielskim wypowiadamy słowa Anioła o wcieleniu naszego Pana
i wielkich przywilejach duchowych Matki Bożej.
ROZWÓJ MODLITWY RÓŻAŃCOWEJ
Opowiadanie o tym, jak Matka Boża
objawiła św. Dominikowi Różaniec podaje bł. Alan de Rupe, dominikanin
żyjący w XV w. Co prawda wiadomo, że już wcześniej odmawiano jakieś
koronki, czyli modlitwy polegające na recytowaniu serii powtarzających
się formuł, jednak nie ma żadnego powodu, aby wątpić w prawdziwość
relacji bł. Alana de Rupe. Oryginalność Różańca polega bowiem na tym,
aby powtarzać pewne modlitwy nie mechanicznie, bacznie je tylko
odliczając, lecz przy jednoczesnym rozważaniu tajemnic z życia Pana
Jezusa i Matki Bożej. Na przykład mnisi benedyktyńscy pozwalali
niektórym zakonnikom odmawiać sto pięćdziesiąt razy Ojcze nasz w
cyklu tygodniowym w zamian za obowiązkowe odmawianie stu pięćdziesięciu
psalmów, które również odmawiane były w cyklu tygodniowym. Jednak ta
modlitwa polegała na recytowaniu modlitwy Ojcze nasz i nie było wymagane
żadne rozmyślanie. Ten zwyczaj benedyktyński przejęli cystersi i
wpisali do swojej reguły. Stworzyli też sznur z paciorkami ułatwiającymi
odliczenie tych modlitw. Sznur ten nazwali Rosarium, czyli Różańcem, co
po łacinie oznacza ogród różany.
Św. Ludwik IX, król Francji znał i
zalecał odmawianie Pozdrowienia Anielskiego trzykroć po pięćdziesiąt
razy na podobieństwo psałterza. Już wtedy nazywano tę modlitwę
Psałterzem Najświętszej Maryi Panny. Być może przez skojarzenie nazwa
cysterskiego sznura przeszła na dominikańską modlitwę. Nie wiadomo mi,
czy modlitwa zalecana przez świętego króla polegała na recytowaniu
formuł z jednoczesnym rozmyślaniem, czy też wystarczała sama recytacja.
Możliwe też, że był taki czas, w którym Różaniec odmawiano nieco
inaczej, niż dziś. W każdym razie bł. Alan zakładając Bractwa Różańcowe,
nauczał je odmawiać Różaniec taki, jaki znamy dziś, składający się z
piętnastu tajemnic. Ponadto bł. Alan ogłosił piętnaście obietnic Matki
Bożej dla gorliwie odmawiających Różaniec. Sam też miewał widzenia Matki
Bożej dotyczące modlitwy Różańcowej.
Pewnemu rozwojowi podlegała natomiast
treść samego Pozdrowienia Anielskiego. Od starożytności modlono się
słowami Archanioła Gabriela połączonymi ze słowami św. Elżbiety.
Prawdopodobnie w czasach wielkiej zarazy w XIV w. do pozdrowienia
Anielskiego dołączono prośbę, aby Matka Boża wstawiała się za nami w
godzinie naszej śmierci. Treść tej prośby ulegała drobnym zmianom i
możliwe, że nie była jednakowa w całym świecie katolickim. Ustalenie
słów modlitwy zwanej Pozdrowieniem Anielskim nastąpiło w czasie wielkiej
odnowy Kościoła rozpoczętej przez Sobór trydencki.
Odmawianie Różańca polecali odtąd
papieże wielokrotnie, lecz tylko wymienię imiona co gorliwszych
propagatorów tej modlitwy: Juliusz III, Leon X, Paweł III, św. Pius V,
Grzegorz XIII, Leon XIII. Spośród licznych zalet tej modlitwy
wymienianych przez tych papieży ja zwrócę uwagę na jedną – Różaniec jest
streszczeniem katolickiej wiary.
MATKA BOŻA ZWYCIĘSKA
Dwunasty rozdział Apokalipsy św. Jana
otwiera wizja Niewiasty triumfującej, ukoronowaną wieńcem dwunastu
gwiazd i mającej księżyc pod stopami. Od wieków w Kościele Katolickim tę
proroczą wizję św. Jana Ewangelisty rozumie się jako zapowiedź triumfu
Matki Bożej nad islamem. Można przypuszczać, że tak też rozumiał to
proroctwo pochodzący z zakonu dominikańskiego papież św. Pius V.
W roku 1570 poganie spod znaku
półksiężyca sięgnęli po Cypr i zagrozili Europie. Św. Pius V zaczął
energicznie działać jako dyplomata (doprowadził do zawiązania Świętej
Ligi) oraz jako papież. Nakazał w całym Kościele katolickim publicznie i
uroczyście odmawiać Różaniec w intencji zwycięstwa chrześcijan nad
poganami i oddalenia pogańskiego zagrożenia. Zwycięską dla chrześcijan
bitwę morską pod Lepanto stoczono 7 października 1571 r. Dla uczczenia
Matki Bożej, która dopomogła do tego zwycięstwa papież ustanowił w jego
rocznicę święto Matki Bożej Zwycięskiej, nazwane później świętem Matki
Bożej Różańcowej.
Podobnie w roku 1683 papież Innocenty XI
nakazał publiczne odmawianie Różańca w intencji zwycięstwa nad islamem
pod Wiedniem, a na pamiątkę tej wielkiej bitwy ustanowił na dzień 12
września święto Imienia Najświętszej Maryi Panny.
O zwycięstwo modlono się na Różańcu na Jasnej Górze w roku 1655 i w Polsce w sierpniu roku 1920.
MATKA BOŻA RÓŻAŃCOWA
Matka Boża, gdziekolwiek się nie
objawiała w ostatnich czasach, tam wzywała do gorliwego odmawiania
Różańca. Natomiast w Fatimie Maryja przedstawiła się Błogosławionym
Dzieciom jako Matka Boża Różańcowa. To objawienie pozostaje w ścisłym
związku z objawieniem, w którym Matka Boża dała Różaniec św. Dominikowi.
W obu objawieniach mamy przecież te same elementy: grzeszne życie ludzi
ściąga na nich karę Bożą, wiele dusz idzie na wieczne potępienie, bo
nie ma komu je ratować, Różaniec jest środkiem do nawrócenia jednych i
drugich oraz do zadośćuczynienia Bogu za wyrządzone Mu przez ludzi
zniewagi.
ODMAWIANIE RÓŻAŃCA
Jak wyżej pisałem, Różaniec to nie
bezmyślne powtarzanie formułek. Odmawiając te same słowa należy rozważać
poszczególne tajemnice. Jest to zatem modlitwa trudna, bo łączy w sobie
modlitwę ustną i myślną. Są różne sposoby na złagodzenie tych
trudności. Najlepsze z nich podaje św. Ludwik Maria Grignion de Montfort
w swojej krótkiej książce „Przedziwny sekret Różańca świętego”, dlatego
nie będę o nich pisał.
RÓŻANIEC STRESZCZA WIARĘ
Można zrobić wywód na temat tego, jak Różaniec streszcza wiarę katolicką. Jednak lepiej jest opowiedzieć pewną historię.
W roku 1549 przybył do Japonii pierwszy
misjonarz katolicki – św. Franciszek Ksawery. Jego misja powiodła się i
chrystianizacja kraju postępowała dość szybko. Wraz z kolejnymi
misjonarzami zaczęli tam przybywać m.in. kupcy. Jednak kupcy
niderlandzcy byli wrogami misjonarzy i to pod dwoma względami:
politycznym, bo znaczna część misjonarzy pochodziła z Hiszpanii (a był
to czas hiszpańskiego panowania w części Niderlandów), i religijnym, bo
kupcy niderlandzcy byli protestantami. Heretycy zaczęli podburzać
wielmożów japońskich, a ci uznali, że nie ma co się wdawać w spory
między chrześcijanami, tylko przepędzić ich wszystkich z kraju, a
opornych zabić, co nakazano w roku 1587. Rozpoczęły się straszliwe
prześladowania, jednak misjonarze potajemnie do Japonii docierali. W
1639 r. rozpoczął się okres dwustuletniej izolacji Japonii. Ostatni
kapłani widząc, że wkrótce zostaną wymordowani, a ich wierni pozostaną
bez pasterzy, pouczyli ich o chrzczeniu dzieci, o akcie żalu doskonałego
na wypadek, gdyby ktoś zgrzeszył i zadbali, aby japońscy katolicy
umieli odmawiać Różaniec.
W roku 1868 Japonia zakończyła okres
izolacji, więc znowu udali się tam katoliccy misjonarze, tym razem z
Francji. Byli przekonani, że wskutek krwawych prześladowań i dwustu lat
izolacji kraju zastaną Japonię pozbawioną śladów chrześcijaństwa.
Zbudowali na potrzeby swej misji mały kościół w Nagasaki.
Pewnego dnia przyszedł do tego kościoła
Japończyk. Jego zachowanie wskazywało na ciekawość i pobożny szacunek
dla katolickiej świątyni, ale wyraźnie człowiek ten nie umiał się
zachować w kościele. Spostrzegł go misjonarz i zaczął rozmowę. Japończyk
zapytał go, czy jego przełożony mieszka w mieście Roma. Misjonarz
potwierdził. Więc Japończyk zapytał misjonarza, czy ma żonę. Misjonarz
zaprzeczył. Następnie ten Japończyk pokazał misjonarzowi różaniec i
zapytał, czy wie, co to jest. Misjonarz zdumiony potwierdził. Z dalszej
rozmowy dowiedział się, że w okolicach Nagasaki przez dwieście lat żyli
katolicy. Przetrwali straszliwe prześladowania, nie mieli kościołów, ani
kapłanów, a wiarę katolicką zachowali dlatego, że codziennie odmawiali
Różaniec.
ZNIECHĘCANIE DO RÓŻAŃCA
Wielu ludzi chce nas zniechęcić do
odmawiania Różańca. Na przykład mędrkowie naszych czasów gotowi są wyjść
ze swojej skóry, aby tylko udowodnić, że katolicy przejęli wszystko z
pogańskich religii wschodu. Bredzą na przykład, że katolicy zaczerpnęli
zwyczaj odmawiania Różańca z islamu albo z hinduizmu. Zobaczyli bowiem
sznur z węzełkami lub paciorkami ułatwiającymi odliczenie odpowiedniej
liczby formuł modlitewnych u katolików, a także u hindusów i muzułmanów,
i natychmiast uznali, że te wszystkie sznury są w istocie takie same.
Głupota tych mędrków polega na powierzchowności sądów i niechęci do
wnikania w głąb rzeczy. Gdyby przyjrzeli się naturze Różańca, musieliby
przyznać, że w islamie sznur modlitewny służy do bezmyślnego
wypowiedzenia odpowiedniej liczby formułek, a w hinduizmie należy
podczas takiej „modlitwy” wręcz przestać myśleć. Ani jedno, ani drugie
nie tylko z Różańcem nie ma nic wspólnego, ale w ogóle z jakąkolwiek
modlitwą. Jak mówili starożytni Rzymianie: analogia non est genealogia.
Ruchy charyzmatyczne i wszelkiej maści
miłośnicy chrześcijańskiego wschodu propagują u nas ostatnio odmawianie
tzw. Modlitwy Jezusowej, zwanej też modlitwą serca, czy modlitwą
nieustającą. Pomocą do odmawiania jej są komboskiony, cziotki, brojanice
itp. Nie chcę kwestionować wartości takiej modlitwy, jednak uważam, że
Różaniec przewyższa ją wartością i bynajmniej nie wolno nią Różańca
zastępować.
PSUCIE RÓŻAŃCA
Niestety ostatnio ruchy charyzmatyczne
usiłują psuć Różaniec. Powiadają, że ponoć w ostatnich czasach
dominikanie we Francji odkryli jakąś autentyczną, lepszą, bo starszą
formę odmawiania Różańca. Nazywają to różańcem oazowym, a polega to na
skracaniu Pozdrowienia Anielskiego i wstawianiu jakichś dodatków na fali
spontanicznych egzaltacji. Dodatki te mają rzekomo pomóc w rozważaniu
tajemnic różańcowych. Ciekawe tylko, czemu Matka Boża w Fatimie, czy
później w widzeniach s. Łucji nie upomniała się o tę rzekomo
autentyczną, lepszą formę Różańca, o ten cały różaniec oazowy. No cóż…
widocznie na Matce Bożej te wiekopomne odkrycia współczesnych nam
francuskich dominikanów i ich oazowych naśladowców nie robią żadnego
wrażenia.
Zwróćmy też uwagę na to, że Różaniec
składa się z piętnastu, a nie dwudziestu tajemnic. Stwierdza to wyraźnie
i dosłownie sama Matka Boża w widzeniu, które miała s. Łucja 10 grudnia
1925 r. W widzeniu tym Matka Boża podała sposób odprawiania nabożeństwa
pięciu pierwszych sobót miesiąca ku czci Jej Niepokalanego Serca.
Jednym z warunków wypełnienia tego nabożeństwa jest rozważanie piętnastu
tajemnic Różańca. Dokładnie tę liczbę piętnastu tajemnic podała Matka
Boża w widzeniu s. Łucji. Ponoć czwarta część Różańca, część światła ma
lepiej zakorzenić Różaniec w Biblii. No cóż… widocznie Matka Boża uważa
Różaniec składający się ze 150 Zdrowaś Mario i trzech dodatkowych na
początku za wystarczająco głęboko zakorzeniony w Biblii. Zastanówmy się
tylko: sto pięćdziesiąt to liczba psalmów. Trzy to bardzo często
wymieniana w Biblii liczba wyrażająca symbolicznie pełnię i doskonałość.
Jeśli do stu pięćdziesięciu Zdrowaś Mario doliczymy te trzy
Pozdrowienia Anielskie na wstępie to otrzymamy liczbę stu pięćdziesięciu
trzech Zdrowaś Mario. Oczywiście i taką liczbę znajdziemy w Biblii:
jest to liczba ryb, które wyciągnęli uczniowie z Morza Tyberiadzkiego
zarzuciwszy sieci po prawej stronie łodzi, jak im kazał zmartwychwstały
Pan Jezus stojący na brzegu (zob. J 21,11). Ten ponoć lepiej
zakorzeniony w Biblii Różaniec z czwartą częścią (tajemnice światła)
liczy sobie wszystkiego dwieście trzy Zdrowaś Mario… ale takiej liczby
nigdzie w Biblii nie ma. Nie dajmy się oszukać!
ODMAWIAJCIE RÓŻANIEC
W ciągu ostatnich dwustu lat Matka Boża
zjawiła się w wielu miejscach, a wszystkie potwierdzone przez Kościół
objawienia zawierają wezwanie do odmawiania Różańca. Odpowiedzmy
wielkodusznie na to wezwanie Matki Bożej zwłaszcza w październiku.
Różaniec jest potężną modlitwą, przez
którą wiele cudownych rzeczy ludzie sobie wyprosili. Kościół zaś
potwierdza, że po Mszy św. i brewiarzu, Różaniec jest najdoskonalszą
modlitwą.