Gdyby Katalonia odłączyła się od Hiszpanii, to powstałaby
republika, która prawdopodobnie najszybciej na obszarze całej Hiszpanii
stałaby się islamska. To przerażająca perspektywa – mówi w rozmowie z
PCh24.pl prof. Jacek Bartyzel wyjaśniając złożone procesy, jakie
doprowadziły na przestrzeni dziejów do rozwoju katalońskiego
separatyzmu.
Jak konserwatysta powinien patrzyć na to, co dzieje się
obecnie w Katalonii, w tym na podnoszony niekiedy argument o tzw. prawie
narodów do samostanowienia?
Konserwatysta musi na to patrzeć z niepokojem i smutkiem, gdyż to
jest proces dezintegracji wspólnoty kształtującej się przez wieki.
Charakteryzowała się ona dwoma cechami. Po pierwsze, jedność opierano o
wyznawanie tej samej wiary. Hiszpańscy tradycjonaliści używają pojęcia unidad católica,
czyli jedność katolicka. Po drugie, jedność wynikała z osoby monarchy –
katolickiego króla wszystkich historycznych prowincji, które złożyły
się na Hiszpanię.
Hiszpania to nie jest, tradycyjnie ujmując, pojęcie etniczne czy
językowe. Hiszpania, a raczej jak kiedyś mówiono Hiszpanie (w liczbie
mnogiej), czyli Las Españas, a nie La España, to zbiór
królestw, księstw i señorii, które tworzyły się w ramach rekonkwisty,
czyli odbijania Półwyspu Iberyjskiego z rąk muzułmańskich okupantów.
Ziemie te stopniowo się ze sobą łączyły, najczęściej drogą małżeństw,
ale przez wieki, przynajmniej do początku XVIII wieku, zachowywały swoją
odrębną tożsamość.
W tym sensie Katalonia, wbrew temu co się nagminnie zmyśla, nigdy nie
była niepodległym państwem. Hrabstwo Barcelony, założone przez Franków
jako buforowa Marchia Hiszpańska, w latach 874-1137 nie miało wprawdzie
faktycznego zwierzchnika, ale formalnie nadal jego suzerenami byli
władcy frankijscy, a później francuscy. Podobnie niezależne czy
przynajmniej odrębne były przecież dłużej lub krócej inne hiszpańskie
organizmy tworzące się w czasie i wskutek rekonkwisty, jak Królestwo
Asturii, Królestwo Leónu, Hrabstwo Kastylii (które dopiero w 1157 stało
się królestwem), Królestwo Nawarry, a epizodycznie nawet Królestwo
Galisji czy Królestwo Sobrarbe, ale żadne z nich nie domaga się dzisiaj
niepodległości. Analogicznie w jeszcze wcześniejszym okresie istniało
wiele mikroskopijnych królestw anglosaskich, które dopiero w 802 roku
zjednoczyli władcy Wessexu, albo później księstw polskich w dobie
rozbicia dzielnicowego. Wszystko to jednak stanowi feudalną mozaikę
zmiennego obszaru władztwa, charakterystyczną dla wczesnego
średniowiecza i nie ma nic wspólnego z nowożytnym i współczesnym
pojęciem suwerennego państwa.
Księstwo Katalonii znalazło się najpierw w obszarze Korony
Aragońskiej obok dwóch pozostałych składowych: Królestwa Aragonii i
Królestwa Walencji. Wszystkie te ziemie miały odrębne Kortezy, odrębne
rządy lokalne, w Katalonii była to Generalitat, czyli Generalność.
Odrębny język kataloński, rzeczywiście różny od kastylijskiego
(zwanego potocznie hiszpańskim), podobny bardziej do języka
oksytańskiego (prowansalskiego), niczego tutaj nie zmienia, ponieważ
monarchie tradycyjne nie tworzyły się na bazie językowej.
Charakterystycznym jest, że w okresie wczesnego średniowiecza w ramach
organizacji kościelnej biskupi z katalońskiej Tarragony jeździli na
synody biskupów katolickich do kastylijskiego Toledo, a nie na przykład
do Narbony, gdzie byłoby im trzy razy bliżej.
Język galisyjski też jest bardziej podobny do portugalskiego niż do
kastylijskiego, ale nie zmienia to faktu, że Galisyjczycy są Hiszpanami,
tak jak i Katalończycy są zarówno Katalończykami jak i Hiszpanami.
Hiszpania to jedność wspólnoty losów, wiary i króla.
Dlaczego więc drogi Hiszpanii i Katalonii zaczęły się rozchodzić?
Nieszczęściem było to, co stało się po tak zwanej hiszpańskiej wojnie
sukcesyjnej w latach 1700-1713, kiedy Katalonia, jak i większość
Aragonii, poparła kandydaturę arcyksięcia Karola Habsburga, a zwycięstwo
odniósł kandydat francuski Filip Andegaweński, wnuk Ludwika XIV.
Kastylia i Aragonia, jako dwa największe królestwa, w XV wieku weszły
w unię personalną, którą można porównać do unii Polski i Litwy. Mimo
tego królestwa te miały odrębne zasady sukcesji. Według prawa
kastylijskiego, jeśli władca umierał bez syna, to mogła dziedziczyć jego
córka. W Nawarze i Aragonii, a więc automatycznie również i w
Katalonii, panowało prawo burgundzkie, zwane semisalickim, polegające na
tym, że kobieta mogła dziedziczyć dopiero wtedy, kiedy nie było żadnego
męskiego potomka jakiejkolwiek gałęzi panującego domu (sukcesja
agnatyczna).
Przez 200 lat panowania Habsburgów ta różnica nie powodowała
problemów, gdyż monarcha zawsze miał syna. Problem powstał, gdy Karol II
zmarł bezpotomnie. Wedle wykładni kastylijskiej tron należał się
potomkowi najbliższej żeńskiej krewnej Karola II (jego przyrodniej
siostry Marii Teresy), czyli Filipowi. Według prawa aragońskiego tron
należał się Habsburgom z tej linii, która nadal jeszcze żyła.
Ponieważ Katalonia, a zwłaszcza Barcelona, poparła Karola i była
ostatnim punktem oporu tej opcji dynastycznej, to po pierwsze została
zbombardowana z morza w 1714 roku przez wojska hiszpańsko-francuskie, a
co więcej, została ukarana. W 1716 Filip V wydał tzw. Nueva Planta, czyli nowy plan organizacji krajów koronnych Aragonii, w tym Katalonii, w którym odebrał im tradycyjne fueros
– dawne przywileje i autonomię. Państwo pod rządami Burbonów zaczęło
się centralizować na wzór francuski. Wtedy też zaczęło się
prześladowanie języka katalońskiego, aczkolwiek jest nieprawdą, co
niekiedy się podaje, jakoby to kataloński został zastąpiony kastylijskim
w roli języka urzędowego. Kataloński nigdy nie był językiem urzędowym,
bo wcześniej tę funkcję pełniła łacina. W XVII, a zwłaszcza w XVIII
wieku w Europie zaczęto przechodzić w językach urzędowych z łaciny na
języki narodowe. Pytanie tylko co jest językiem narodowym? W warunkach
hiszpańskich jest nim kastylijski.
Od tej pory w Katalonii zawsze się tliło, chociaż z drugiej region
stał się najbogatszym i najszybciej rozwijającym się pod względem
przemysłowym w całej Hiszpanii. Paradoksalnie umożliwiła to
centralizacja, gdyż Kastylii odebrano monopol na handel z koloniami.
Katalonia od tej pory jest najbogatszym regionem, ale jednocześnie
gnębiona jest katalońskość. Najpierw przez monarchię absolutną, czyli
tzw. despotyzm oświecony, a następnie przez monarchię liberalną.
Liberałowie też są bowiem centralistami.
Jak Katalończycy zareagowali na centralizację?
Zrodził się tam dwa odmienne ruchy oporu. Nie było jednak pomiędzy
nimi żadnego związku: z jednej strony Katalonia staje się w XIX wieku
bazą tradycjonalizmu hiszpańskiego, nazywanego wtedy potocznie karlizmem
od imienia króla de iure, pozbawionego bezprawnie tronu Karola V i jego potomków. Karlizm chce odwołania centralizacji i przywrócenia fueros nie tylko w Katalonii, ale w całej Hiszpanii, chce powrotu tradycyjnej struktury Las Españas, w którym każda prowincja ma swoje prawa. Jednocześnie silnie podkreślany jest w karlizmie pierwiastek katolicki.
Cała Hiszpania była tradycyjnie silnie katolicka, ale Katalonia w tym
przodowała. Duchowym centrum regionu było sanktuarium w Montserrat. Jak
pisał biskup kataloński Josep Torras i Bages, istotą tradycji
katalońskiej jest katolickość. Niestety karlizm przegrał trzy wojny w
XIX wieku, a potem, chociaż długo pozostawał siłą istotną, to na trwałe
znalazł się poza strukturami władzy.
Jednocześnie w tym samym czasie w Katalonii narodził się nacjonalizm o
charakterze liberalnym i laickim, który w kategoriach ideowych można
nazwać nacjonalitaryzmem. Inspirował się on ideami rewolucji francuskiej
i zasady suwerenności narodu. Widać to nawet językowo. Liberalni
nacjonaliści używali słowa nación, czyli naród w rozumieniu np. francuskiego nation, natomiast tradycjonaliści słowo nación uznawali za obce. Karliści mówili o pueblo, czyli o ludzie. Według nich, różne pueblos współtworzą hiszpańską ojczyznę. Składa się na nią lud kataloński, lud kastylijski, lud nawaryjski i inne.
Ruch nacjonalistyczny w Katalonii, wyrastający najpierw w kręgu
wpływów romantycznych, a potem pod wpływem pozytywizmu, czyli także
ideologii zdecydowanie laickiej, miał być już nie tylko zaprzeczeniem
hiszpańskości, ale i katolicyzmu, który – zgodnie z ideologią – przestał
być wyznacznikiem tożsamości. Bardziej umiarkowani, nieco konserwatywni
nacjonaliści, jak na przełomie XIX i XX wieku Enric Prat de la Riba,
szanowali katolicyzm, ale jako religię narodu katalońskiego, a nie w
znaczeniu, że katolicyzm tworzy katalońską tożsamość. Natomiast później
zaczął dominować nurt całkowicie laicki, opierający tożsamość na bazie
językowo-etnicznej oraz ideologii suwerenności ludu.
Nie jest oczywiście przypadkiem, że jak we wszystkich takich tego
typu nacjonalizmach separatystycznych ogromną rolę odgrywała masoneria.
Tak też było w wypadku Katalonii.
A jak wyglądała sytuacja Katalonii w wieku XX?
O ile w okresie I Republiki w XIX wieku działacze katalońscy
skłaniali się do pozostania w Hiszpanii jako federacji – co nie miało
nic wspólnego z tradycją, gdyż wzorowano się na ustroju Stanów
Zjednoczonych – to w trakcie rządów restaurowanej w roku 1874 monarchii
konstytucyjnej, lecz uzurpatorskiej, kontynuowano
liberalno-centralistyczną politykę, co dla Katalończyków oznaczało
prześladowania, zwłaszcza w trakcie dyktatury generała Miguela Prima de
Rivery w latach 1923-1930.
II Republika dała Katalonii autonomię zbliżoną do dzisiejszej.
Niestety siłami dominującymi tam byli lewicowi nacjonaliści, przede
wszystkim z Esquerra Republicana (czyli lewicy republikańskiej). Ich wyróżnikiem był gwałtowny antykatolicyzm.
Ujawniło się to zwłaszcza w trakcie wojny domowej, gdy zdominowana
przez siły nacjonalistyczno-republikańskie Katalonia stała się bastionem
Frontu Ludowego. To po wojnie domowej zrodziło represje, gdyż gen.
Franco był kontynuatorem tradycji centralizmu monarchii liberalnej, jako
człowiek wywodzący się jej establishmentu.
Co stało się z Katalonią po utracie władzy przez obóz gen. Franco? Jak region wygląda dziś?
Prawem reakcji, po tak zwanej transición, czyli przejściu do
demokracji, Katalonii uzyskała status autonomiczny jako jeden z
siedemnastu regionów Hiszpanii i ma tę autonomię szczególnie
rozbudowaną, ale jeszcze obecnie dochodzi do tego inny czynnik.
Nie dość, że tamtejszy separatyzm ma lewicowe oblicze, to Katalonia
jest jednym z najbardziej zagęszczonych w Hiszpanii miejsc imigracji
zarówno muzułmanów, jak i ludności kolorowej, którzy w miarę pobytu
uzyskują prawa wyborcze. To te kręgi są szczególnie zainteresowane
niepodległością.
Gdyby zrealizował się najgorszy scenariusz, czyli odpadnięcie
Katalonii od reszty Hiszpanii, to jest bardzo prawdopodobne, że nie
tylko byłaby to republika – i to republika bardzo jakobińska w tym
znaczeniu, że szowiniści prześladowaliby wszystko, co niekatalońskie
etnicznie i językowo – ale byłaby to republika, która najszybciej
stałaby się na obszarze całej Hiszpanii islamska. To przerażająca
perspektywa.
Czy więc można powiedzieć, że historia zatoczyłaby koło, z
tą różnicą, że o ile ostatnimi wyzwolonymi z władzy Maurów terenami
było południe Hiszpanii, tak teraz w ręce islamu jako pierwsza wpadłaby
północ?
Barcelona została wyzwolona spod okupacji mauretańskiej wcześnie, bo już w 801 roku więc rzeczywiście byłoby to pełne koło.
Byłem teraz przez kilka dni w Andaluzji, czyli w regionie najpóźniej
wyzwolonym z rąk muzułmanów. Panuje tam patriotyczna euforia hiszpańska.
W dniach katalońskiego referendum na setkach balkonów domów widziałem
wywieszone hiszpańskie flagi. Andaluzyjczycy zdecydowanie potępiają
katalońskich separatystów. Wyjątkiem są ci, który w poszukiwaniu lepszej
pracy przenieśli się do Katalonii. Ci są separatystami, co jest
aberracją.
Dziękuję za rozmowę.
Rozmawiał Michał Wałach
Za: http://www.m.pch24.pl/jednosc-albo-islamizacja--dokad-zmierza-katalonia-,55263,i.html