Panująca obecnie pandemia koronawirusa pokazuje nam, że projekt
globalnej wioski, głoszony przez liberalnych demagogów, okazał się ułudą
– wystarczył jeden poważniejszy kryzys, by ludzie w obawie o swoje
życie dobrowolnie pozamykali się w domach, a państwa zamknęły swoje
granice dla przyjezdnych, łamiąc jedno z tzw. „praw człowieka”, czyli
prawo do przemieszczania się. Zamknięcie granic przyniosło też załamanie
łańcuchów dostaw – i nagle się okazało, że kraje europejskie (w tym
Polska) w obliczu kryzysu nie mają jak zaopatrzyć swoich lekarzy w
niezbędne środki ochronne – rozciągnięcie się łańcuchów dostaw
spowodowało uzależnienie Zachodu od ośrodków przemysłowych, ulokowanych w
krajach tzw. Trzeciego Świata.
Zachodni kapitaliści, idąc zgodnie z logiką maksymalizacji zysków i
minimalizacji kosztów, przenosili obiekty przemysłowe ze swoich krajów
do Azji, a ideolodzy i eksperci obsługujący system kapitalistyczny
karmili społeczeństwa wizją gospodarki opartej na wiedzy i usługach.
Doprowadziło to do sytuacji, w której owe kraje gospodarki opartej na
wiedzy stają w kolejce po rękawiczki i maseczki, a transporty z nimi
witają dygnitarze państwowi.
W tej sytuacji staje się jasne, że moce przemysłowe państwa nie są
bynajmniej przeżytkiem – od niego w sytuacji kryzysowej zależy
bezpieczeństwo państwa i życie jego obywateli. Jeżeli chcemy być
państwem, które potrafi samodzielnie reagować na podobne kryzysy, musimy
dokonać reindustrializacji kraju. Polska powinna mieć możliwość
zapewnienia sobie niezbędnych środków w takiej mierze, w jakiej
pozwalają na to zasoby naturalne, którymi dysponujemy oraz nasze
możliwości produkcyjne. Aktualny kryzys pokazuje, że w podobnej sytuacji
nie możemy liczyć ani na ONZ, ani na UE, ani tym bardziej na naszego
hegemona znad Potomaku, który najchętniej okradłby nas z tych środków,
za które zapłaciliśmy – możemy liczyć tylko na rodzimą produkcję i
rodzimy przemysł, który został za bezcen wyprzedany przez Solidarność
zachodniemu kapitałowi.
Nie chodzi tu o umieszczenie w Polsce fabryk podzespołów zachodnich
koncernów – chodzi o cały proces produkcji, który ma mieć miejsce w
kraju i zaspokajać przede wszystkim krajowe potrzeby. W chwili kryzysu i
po nim nikt nie da nam gwarancji, że zachodnie koncerny utrzymają swoje
obiekty przemysłowe w Polsce.
Reindustrializacja kraju sprzyja zakorzenieniu osób w miejscach ich
zamieszkania – mając szeroko rozbudowaną sieć obiektów przemysłowych
sprzyja przeniesieniu miejsc pracy poza 5 największych metropolii. Mając
perspektywę pracy w swojej rodzinnej miejscowości lub blisko niej,
znika potrzeba wyjazdu za pracą do miejskiego molochu lub konieczność
opuszczenia kraju. Również przedsiębiorstwa na prowincji będą
potrzebować pracowników wykwalifikowanych z wielkich miast, a więc
umieszczenie przemysłu na prowincji tworzy owe perspektywy dla osób tam
zamieszkałych.
Epidemii tej choroby towarzyszy też kryzys – już teraz wiele
pracowników ma wolne, trwające prawie dwa miesiące, i tak naprawdę nie
wiadomo, ile będą trwały te koronaferie. Cierpią przede wszystkim
przedsiębiorstwa, których praca polegała bezpośrednio na obsługiwaniu
interesantów: kawiarnie, restauracje, siłownie, sklepy; lub na
dostarczeniu ludziom rozrywki: kluby, kina, muzea; tudzież zaspokajające
chęć podróżowania: hotele, linie lotnicze etc. Nie wiadomo, ile
przedsiębiorstw upadnie, ile osób straci pracę. Aktualnie szacuje się,
że bezrobocie może osiągnąć dwucyfrowego wskaźnika. Odbudowa krajowego
przemysłu zapewni wielu osobom pracę, a ich rodzinom środki do życia.
Ktoś musi budować te fabryki, ktoś jeszcze – ich infrastrukturę, ktoś
musi o nią dbać, a w fabrykach potrzebni będą pracownicy. W chwili,
kiedy nagle wiele osób straci pracę, plan reindustrializacji kraju
pomógłby złagodzić skutki kryzysu gospodarczego.
Mówiąc o perspektywach reindustrializacji należy pamiętać, że ma ona
sens tylko wtedy, gdy właścicielami tych przedsiębiorstw nie są
zagraniczni inwestorzy. Państwo powinno chronić polską własność przed
wykupieniem jej przez banksterów i finansistów – ponieważ istnienie
krajowego przemysłu nie jest tylko kwestią czysto ekonomiczną, ale ma
również kluczowe znaczenie dla bezpieczeństwa państwa. Niektóre branże
powinny być utrzymywane, nawet mimo to, że z rynkowego punktu widzenia
to się nie opłaca – w sytuacji nadzwyczajnej moce produkcyjne tych
„nierentownych” fabryk mogą zostać zmobilizowane do uzupełniania braków
i realizacji celów strategicznych. W tej perspektywie ostatnie
zapowiedzi, że przygotowywane są przepisy, które uniemożliwią
przejmowanie polskich spółek bez zgody rządu, należy przyjąć z uznaniem i
utrzymywać je nawet po zażegnaniu kryzysu.
Jeżeli ktokolwiek chce zaproponować rozwiązanie kryzysu wywołanego
pandemią, to nie mogą to być tylko plany łagodzenia obecnego kryzysu,
ani tym bardziej wolnorynkowe lamenty o tym, jak ciężko jest
przedsiębiorcom – jak narzeka pewien poseł Konfederacji, który uchodzi
za narodowca. Zamiast tych lamentów potrzebna jest zmiana struktury
polskiej gospodarki. Najlepszą receptą na obecny kryzys byłaby
reindustrializacja kraju, powrót polskiej własności w przemyśle, w celu
osiągnięcia jak najdalej posuniętej samowystarczalności kraju.
Eugeniusz Onufryjuk
Za: http://xportal.pl/?p=36698&fbclid=IwAR3iypkGolbxGxi-HUrwMMElTfZaTuv78E6zp7jHpi66nuYZsRjpaeivrzI