Kilka miesięcy po obchodach 1050. rocznicy rozpoczęcia chrystianizacji
ziem polskich Sejm znaczną większością głosów odrzucił obywatelski
projekt ustawy zakazującej zbrodni zabójstwa dzieci nienarodzonych.
Stało się tak między innymi pod wpływem manifestacji proaborcyjnych,
które odbyły się na ulicach wielu miast. Widok tych prawdziwie
piekielnych hord w wulgarny i nieraz bluźnierczy sposób domagających się
„prawa” do zabijania osób najbardziej bezbronnych, jakimi są
nienarodzone dzieci, autentycznie przerażał. Stopień zawłaszczenia dużej
części społeczeństwa przez kulturę mordu i pogardy dla człowieka, przez
obsceniczność i wrogość do objawionej religii jest większy, niż do
niedawna mogło się wydawać. O ile postępowanie partii rządzącej było
łatwe do przewidzenia, o tyle warto jednak przypomnieć, że w Klubie
Parlamentarnym Prawa i Sprawiedliwości obowiązywała dyscyplina podczas
głosowania nad zakazem uboju rytualnego zwierząt, nie było jej natomiast
w trakcie decydowania o kwestii dla życia narodu fundamentalnej. Po
głosowaniu w prorządowych mediach dało o sobie znać zacietrzewienie
środowisk pseudoprawicowych, myślących jedynie kategoriami kampanii
wyborczych i niewahających się zarzucać obrońcom życia, że są
„prowokatorami” i „agentami Moskwy”.
O wiele większą winę zaciągnęli jednak ci, którzy urzędowo zobowiązani
są do obrony wiary i moralności. Ludzie powołujący się na autorytet
naszego Pana Jezusa Chrystusa i mieniący kościelną hierarchią odżegnali
się bowiem od zamysłu karania kobiet za dokonanie aborcji! Niesłychane:
jedna z najcięższych zbrodni, jaką sobie można wyobrazić, według
odstępców od moralności katolickiej nie powinna być karana! Zgodnie z
autentyczną nauką Kościoła katolickiego dokonanie aborcji powoduje
ekskomunikę wszystkich osób biorących w niej udział i bezpośrednio
pomagających. Również prawo państwowe winno ścigać zbrodnię
dzieciobójstwa i jak najsurowiej karać jej sprawców. W debacie
publicznej całkowicie pomija się straszliwy aspekt aborcji: pozbawienie
pomordowanych sakramentu Chrztu i wizji uszczęśliwiającej w Niebie, a
zatem skazanie ich na szczęśliwość wyłącznie naturalną w limbus
puerorum. Co więcej, ks. Paweł Rytel-Andrianik, rzecznik tzw.
Konferencji Episkopatu Polski, prezentując argumentację
przeciwaborcyjną, wyraźnie zaznaczył, że punktem odniesienia w tej
sprawie nie jest wiara katolicka, lecz są nim prawa człowieka! Otóż
Kościół Święty jest właśnie Nauczycielem katolickiej moralności, a
potępienie dzieciobójstwa ma przede wszystkim religijny charakter.
Aborcja jest złem dlatego, że oznacza złamanie piątego przykazania.
Względy ludzkie są drugorzędne.
W tę dziwną pobłażliwość dla ludobójców wpisuje się postępowanie
człowieka błędnie uznawanego za prymasa Polski. Ks. Wojciech Polak
potrafił nazwać nacjonalizm herezją (chociaż Kościół w swoim Magisterium
potępił wyłącznie jego skrajną postać), a nigdy nie znalazł równie
mocnych słów pod adresem środowiska aborcyjnego. Zapowiedział za to swój
udział w „święcie” reformacji, czyli pięćsetnej rocznicy największej –
do czasów rewolucji modernistycznej w XX wieku – eskalacji herezji i
apostazji. Nie tego Kościół Święty uczył Polaków przez tysiąc lat,
trudno więc o poważniejsze dowody na odstępstwo od Wiary katolickiej
ludzi błędnie uznawanych za hierarchię kościelną.
Za narodowe grzechy musimy zadośćuczynić Najświętszemu Sercu Pana
Jezusa, poświęcając Mu samych siebie, Ojczyznę i cały rodzaj ludzki. W
ostatnią niedzielę października obchodzimy tradycyjnie święto Chrystusa
Króla. Odmówimy wtedy – jako polscy wierni Kościoła rzymskokatolickiego –
poświęcenie Kraju i narodu Najświętszemu Sercu Pana Jezusa z roku 1951.
Chcemy Chrystusa za Króla!