To, co
dzieje się dookoła nas, zmusi nas do całkowitego przewartościowania
pojęcia globalnej wojny, która kojarzy nam się ze śmiercią, przemarszami
wojsk, brakiem prądu i artykułów pierwszej potrzeby. Nowoczesne
wojny będą się odbywać w sferze wyobraźni, będą potrzebować prądu,
śmierć będzie fizycznie obecna w Internecie i na ekranach telewizorów,
ale ich skutki będą o wiele bardziej dalekosiężne, niż sowiecka ofensywa
pod Kurskiem. Co więcej, w chwili obecnej bardzo trudno
je przewidzieć, bo będą to następstwa wielopłaszczyznowe: ekonomiczne,
polityczne, geopolityczne, kulturowo i cywilizacyjne.
Czas pandemii, eksperymentu czy czas wojny?
Gdyby
dzisiaj takie pytanie postawić ludziom inteligentnym, nie waham się
stwierdzić, że większość byłaby skłonna uznać, że żyjemy w czasach
pandemii. Przyjrzyjmy się zatem kilku pandemiom: w 1918-1919 (gdy ludzie
byli wycieńczeni wojną) zmarło 50 mln osób, grypa azjatycka (1957)
zabrała 1 mln, grypa z Hong Kongu (1968) 1 mln, ale już A/H1N1
maksymalnie 180 tys. Strach przed tą ostatnią był jednak ogromy.
Dlaczego? Bo za sprawą mediów został z płaszczyzny realnej przeniesiony
na płaszczyznę wyobrażeniową. W przypadku współczesnej “pandemii” mamy
do czynienia z niemalże całkowitym zerwanie korelacji “przedmiot” –
“wyobrażenie o nim”. Co więcej: wyobrażenie o przedmiocie zdominowało i
niemalże całkowicie przysłoniło przedmiot. Do tego dochodzi jeszcze
umiejętne zarządzanie strachem skonstruowanym wokół hierarchii potrzeb
Abrahama Maslowa, znajomości psychologii tłumu, co powoduje, że nawet
zdrowo myślący człowiek zaczyna postrzegać rzeczy innymi, niż są one w
rzeczywistości. Przecież, to nasza wyobraźnia, a nie realne zagrożenie,
wynikające z obserwacji zjawisk dookoła nas kazało nam pozamykać
fabryki, uziemić samoloty, zamykać granice, i wreszcie…, z własnej i
nieprzymuszonej woli – pozamykać się w domach. Nie ma na tym świecie
armii, która byłaby – ot tak – w stanie unieruchomić Unię Europejską!
Dlatego
istnieje wiele przesłanek do stwierdzenia, że nie jest to pandemia,
tylko nowoczesny rodzaj globalnej wojny, połączony z eksperymentem z
pogranicza psychologii i socjologii, który ma na celu dalszą zmianę
funkcjonowania tzw. globalnego społeczeństwa ? to znaczy dominacji tego,
co wyobrażone, nad tym, co realne, i wzmocnienie narzędzi do kontroli i
eksploatacji społeczeństwa. A to przecież są cele wojny. Narzędziami
wojny są strach przed śmiercią i niepewność. Ponieważ wojny mają trzy
fazy: przygotowania, gorącego konfliktu i wygaszania konfliktu, w
ostatnich latach (czyli w fazie przygotowania) byliśmy starannie
“wychowywani do strachu”. Kolejne zagrożenia, które okazywały się “burzą
w szklance wody”, nieistniejące choroby i nieistniejące lekarstwa na
nie (większa część rynku reklam to syntetyczna chemia), edukacja dla
bezpieczeństwa w szkołach, jako forpoczta współczesnej religii “kultu
bezpieczeństwa”, moim zdaniem, miały nas przygotować do tego, co właśnie
przeżywamy.
A co
przeżywamy? Psychotyczne samozniszczenie. W chwili, kiedy piszę te
słowa, jest 246 przypadków choroby (w kraju, który liczy 35 mln
mieszkańców). Zmarło 5 osób, z czego wszyscy na tzw. “choroby
współistniejące”.
Jeżeli wierzyć mediom, medycy i służby mundurowe pracują na granicy wycieńczenia. Ale ich przecież nie wycieńcza realny problem, tylko wyobraźnia tego, co może być!
Ostry konflikt
W chwili
obecnej znajdujemy się w fazie ostrego konfliktu. Siedząc w domach,
“marząc o końcu tego koszmaru”, kiedy możni tego świata przygotowują się
do trzeciej fazy wojny, my swoją aktywność przenosimy “do sfery
wyobraźni”. Jedzenie mamy zamawiać przez telefon i za jego pośrednictwem
kontaktować się ze światem, transakcje prowadzić w Internecie, przez
Internet się leczyć, zarabiać, pracować i czerpać rozrywkę. Wreszcie –
płacić za usługi. Pomagać służbom w zwalczaniu pandemii, tylko broń Boże
nie zapytać, kto jest właścicielem Internetu. A jak nas uczy
doświadczenie, wszystko na tym świecie ma swojego właściciela.
Przebywając “w sferze wyobraźni” – w milczeniu przyglądamy się jak
bankrutują linie lotnicze, stają zakłady pracy, nie pracują nasze
ulubione bary i miejsca, gdzie chcieliśmy przebywać z przyjaciółmi, a
wszystko to dzieje się z naszą aprobatą, chociaż widzimy, że żadnego
naszego sąsiada nie wyniesiono w plastikowym worku. Czekamy na sygnały
od władzy, orędzia naszych przywódców, pomocy w trudnych chwilach. I
dostajemy je. Na każdej szerokości geograficznej takie same.
Skutki czyli Big Data
Wreszcie
pora przejść do najtrudniejszej części niniejszego opracowania i zapytać
o skutki tzw. “globalnej pandemii”. We wszystkich przeanalizowanych
przeze mnie wystąpieniach szefów rządów dominuje przekonanie o
sprawczej roli państwa i organów oficjalnych w zwalczaniu kryzysu.
Zagrożonym branżom zostaną udzielone kredyty, ulgi oraz inne rozwiązania
systemowe. Nikt nie stawia pytania, skąd się wezmą kredyty i jakimi
warunkami będą obwarowane. Twierdzę z przekonaniem, graniczącym z
pewnością, że warunkiem otrzymania kredytu, będzie poddanie się
restrykcyjnym reżimom – pierwszym z nich będzie zapisanie się do sieci.
Na marginesie: dlaczego koronawirus atakuje we Włoszech? Po pierwsze –
ze względu na historię, bo zaraza jest częścią tej kultury, po drugie –
podstawą gospodarki włoskiej jest turystyka, która – jako jedna z
niewielu branż – nie była wpisana do sieci. W tej rozgrywce chodzi o
wpisanie ?do sfery wyobraźni? możliwie najwięcej branż i sfer ludzkiej
aktywności, tak, żeby poza tą sferą, ludzka działalność wydawała się
bezsensowną.
Są
analitycy polityczni, którzy przewidują, że ten kryzys stanie się końcem
Unii Europejskiej i procesu globalizacji. Nastąpi powrót do wartości
narodowych… Nie sadzę. Ten proces wzmocni poparcie tzw. społeczeństwa
światowego dla globalizacji i utoruje jej drogę do wpisania wszelkiej
aktywności ludzkiej w jeden ogólnoludzki system. Niebawem
każda nasza aktywność ludzka będzie wpisana w światowy system
bezpieczeństwa. Fakt mycia rąk w galerii handlowej będziemy zmuszeni
potwierdzić sczytaniem własnej komórki, pod karą zablokowania systemu
płatności. Nie wierzycie…? A siedzicie w domach, gdy kwitnie wiosna?