W roku 2016 w polskich
szpitalach zabito 1098 dzieci. To oficjalne dane podane przez
Ministerstwo Zdrowia. Dlaczego dzieci straciły życie? 1042 z nich było
podejrzanych o to, że są chore – pisze na portalu naszdziennik.pl
Mariusz Dzierżawski, członek zarządu Fundacji Pro-Prawo do Życia.
W artykule „Liczba ofiar aborcji
rośnie” znany prolajfer Mariusz Dzierżawski przypomina, że „najczęstszą
diagnozą skutkującą wyrokiem śmierci jest podejrzenie zespołu Downa”.
Jak zauważa dla 1098 zabitych w wyniku aborcji dzieci zmiana rządu nie
okazała się „dobrą zmianą”.
Zdaniem obrońcy życia „za śmierć każdego dziecka odpowiedzialni są konkretni ludzie”. Są
wśród nich lekarze, którzy postawili diagnozę, zasugerowali
„rozwiązanie problemu” i przeprowadzili egzekucję. Ojcowie i matki,
którzy zgodzili się na wydanie dziecka na śmierć. Dziennikarze, którzy
pisali i mówili, że aborcja jest „prawem kobiety”. Minister zdrowia,
który nie powstrzymał masowych mordów w podległych mu placówkach.
Posłowie, którzy mieli okazję poprawić mordercze prawo, ale nie uczynili
tego – czytamy w interentowym wpisie.
Jak przypomina Mariusz Dzierżawski „krew nienarodzonych woła o pomstę do nieba”.
Przywódcy PiS mówią o „mądrości etapu”. Czyżby myśleli, że sprawiedliwą Polskę zbudują na krwi niewinnych? – pyta w zakończeniu artykułu obrońca życia.