Izajasz i Mateusz – co za duet! Nietypowy, ciekawy i
intrygujący, bo przecież obaj Autorzy Natchnieni ze sobą niewiele mają
wspólnego, poza tym, że Duch Święty umieścił ich zapisy o Mesjaszu w
jednej Biblii. Postarajmy się jednak przyjrzeć fragmentom obu tych ksiąg
i zauważyć podobieństwa, które zgodnie wskażą nam sposób postępowania
właściwy chrześcijaninowi.
Ewangelia według św. Mateusza zachwyca swoją prostotą
przekazu. Pokazuje Boga – Człowieka z perspektywy, z jakiej widzieli Go
ludzie z otoczenia. Takim człowiekiem był przecież Lewi, celnik –
święty Ewangelista, któremu Chrystus powiedział „Pójdź za mną”. Wszelkie
dialogi, zredagowane przez Mateusza tchną zwięzłością, uderzają
węzłowatymi ripostami, krzepią prostym pocieszeniem. Autor pierwszej
Ewangelii konsekwentnie wykazuje, że Jezus Chrystus jest Mesjaszem,
zapowiadanym przez proroków Starego Przymierza.
Księga Izajasza zazwyczaj kojarzona jest z proroctw o
Synu Człowieczym, który ma odkupić Izraela. „Oto Panna pocznie i
porodzi Syna (…)”, „Naród kroczący w ciemnościach ujrzał światłość
wielką” – wszyscy znamy te słowa z Adwentu i Pasterki. Jednak, wbrew
pozorom wśród rozdziałów Izajaszowego proroctwa niejako „zapomniany”
jest początek księgi. Początek, w którym nie czytamy pokrzepiających
zapowiedzi przyjścia Emmanuela ani wzmianki o triumfie Judy. Zamiast
tego Izajasz podaje nam kielich goryczy do wypicia, zapisując:
Wykarmiłem i wychowałem synów,lecz oni wystąpili przeciw Mnie.Wół rozpoznaje swego panai osioł swego właściciela;Izrael na niczym się nie zna,lud Mój niczego nie rozumie”. (Iz 1, 2-3)
Jakże mocne i bolesne słowa! Bóg gani
Izraela, stawiając mu za przykład woła i osła. Lud Pana na niczym się
nie zna i nic nie rozumie! Wół i osioł w stajence betlejemskiej poznali
swojego Pana, podczas gdy Izrael odmówił Mu miejsca w gospodzie…
Potem następuje fragment, który chciałbym porównać z
tekstem Mateuszowej Ewangelii. Podczas gdy u Izajasza znajdujemy słowa
przeciw religijnej obłudzie, u Mateusza 23. rozdziale Chrystus najpierw
przestrzega przed uczonymi w Piśmie (zaznaczając jednak, że zasiadają
oni na katedrze Mojżesza i jako „urząd nauczycielski” ich zadaniem jest
interpretować Prawo), po czym uderza w nich siedmiokrotnym „biada”
obnażając ich „7 grzechów głównych”. Liczba 7 ma również znaczenie
symboliczne, jest synonimem wielości, pełni i mocy zatem „biada”
powtórzone przez Pana 7 razy ma za zadanie szczególnie mocno wstrząsnąć
sumieniami odbiorców mowy. W przekładzie Biblii ks. Jakuba Wujka
dostrzegamy natomiast 8. „biada”, zapisane w 14. wersecie:
Biada wam, bo objadacie domy wdów i sierot…
Werset ten został prawdopodobnie dodany przez
tradycję ustną, aby mowa przeciw obłudnikom stanowiła przeciwieństwo 8
Błogosławieństw.
Swoją mowę Chrystus kończy głęboką, przeszywającą na
wskroś, gorzką apostrofą do Jerozolimy, która stanowi jeden z
najpiękniejszych i najtragiczniejszych zarazem fragmentów Ewangelii.
Przyjrzyjmy się jednak obu fragmentom Słowa Bożego od
początku, słowo po słowie dostrzegając zbieżności w przesłaniu.
Chrystus w pierwszym „biada” skierowanym do faryzeuszów i uczonych w
Piśmie wypomina im:
Zamykacie Królestwo Niebieskie przed ludźmi. Wy sami nie wchodzicie i nie pozwalacie wejść tym, którzy do niego idą” (Mt 23,13).
Dalej mówi:
„Przemierzacie morze i ziemię, żeby pozyskać jednego współwyznawcę. A gdy się nim stanie, czynicie go dwakroć bardziej winnym piekła niż wy sami”.
Można te słowa odnieść do pytania Pana w Księdze Izajasza:
Gdy przychodzicie, by stanąć przede Mną, kto tego żądał od was, żebyście wydeptywali me dziedzińce? Zaprzestańcie składania czczych ofiar! (Iz 1, 12-13)
Wydeptywanie dziedzińców Świątyni bez szczerej wiary,
która jest postawą człowieka ma dla Pana taką wartość, jak
przemierzanie kilometrów morzem i lądem, aby pozyskać wiernego, który w
efekcie i tak stanie się podobny do swego nauczyciela, a więc
obłudnikiem i przewodnikiem ślepym. Energię zużytą na wydeptywanie
dziedzińców można spożytkować jak Maryja – nawiedzając krewną w
potrzebie, idąc górskimi drogami niosąc Boga. Siły potrzebne do szukania
współwyznawców, lub raczej politycznych sojuszników lepiej oddać Panu w
małej izdebce serca pełnej uwielbienia. Zarówno Izrael jak i faryzeusze
nie rozumieją języka pokory, języka Boga. Człowiek (także współczesny),
który sam nie żyje Ewangelią, nie może nazywać siebie ani wiernym
wyznawcą, ani misjonarzem.
Jezus po raz trzeci mówiąc „biada” faryzeuszom, obnaża ich powierzchowność oraz materialne podejście nawet do świętości.
Biada wam, przewodnicy ślepi, którzy mówicie: Kto by przysiągł na przybytek, nic to nie znaczy; lecz kto by przysiągł na złoto przybytku, ten jest związany przysięgą. Głupi i ślepi! Cóż bowiem jest ważniejsze, złoto czy przybytek który uświęca złoto? Dalej: Kto by przysiągł na ołtarz, nic to nie znaczy, lecz kto by przysiągł na ofiarę, która jest na nim, ten jest związany przysięgą. Ślepcy! Cóż bowiem jest ważniejsze, ofiara czy ołtarz, który uświęca ofiarę? Kto więc przysięga na ołtarz, przysięga na wszystko co na nim leży. A kto przysięga na przybytek, przysięga na Tego, który w nim mieszka. (Mt 23, 16 – 22)
Materializm i umiłowanie dóbr przyziemnych w obliczu
rzeczy świętych oburza. I słusznie. Dla faryzeusza – materialisty
przybytek poza tym, że jest mieszkaniem Boga, który i tak istnieje i
mieści się jedynie w obrębie jego o Nim wyobrażenia, nie stanowi
większej wartości – to człowiek tutaj próbuje określić wartość Boga – Co
za potworna pycha! Co innego złoto, które w ograniczonym, przyziemnym
rozumowaniu obłudnika prezentuje wartość, ukazuje konkretne dobra
doczesne, jakie można za jego pomocą nabyć. Złoto de facto zamyka
człowieka na Boga, ogranicza Stwórcę do wspaniałych ołtarzy, obrazów,
imponujących fasad katedr, czyli do tego, co materialne, a więc
niedoskonałe i nietrwałe. Środek mający pomóc człowiekowi zbliżyć się do
Boga staje się celem, przysłaniając Najwyższego. Podobnie jest z
kolejną ilustracją podaną przez Chrystusa – ołtarz ofiarny, który nie
przynosi żadnego zysku, dla ślepego obłudnika nie czyni przysięgi ważną,
ale ofiara, którą niejeden z nich sam by chętnie spożył decyduje o
powadze przysięgi. Ofiarę można porównać do uczynków, a ołtarz do wiary.
Nie może istnieć ołtarz, na którym nie składa się ofiary. Ofiara
natomiast wymaga ołtarza całopalnego. Faryzeusze i uczeni w Piśmie mówią
o samej ofierze, nakazują rozmaite uczynki oraz wydają zakazy, ale ich
ofiara nie może być nawet złożona przed Bogiem. Do tego potrzeba ognia
wiary, który rozpali drwa serca i pochłonie ofiarę unosząc jej dym do
samego nieba.
Czwarte „biada”
Biada wam, uczeni w Piśmie i faryzeusze, obłudnicy, bo dajecie dziesięcinę z mięty, kopru i kminku, lecz zaniedbaliście to, co ważniejsze jest w Prawie: sprawiedliwość, miłosierdzie i wiarę. To zaś należało czynić, a tamtego nie zaniedbywać. Ślepi przewodnicy, którzy przecedzacie komara, a połykacie wielbłąda! (Mt 23, 23-24)
Podczas gdy Prawo żąda dziesięciny ze zboża, uczeni w
Prawie nakazują dziesięcinę z każdej najdrobniejszej rośliny
zaniedbując istotę Prawa, którą Pan streszcza w poprzednim rozdziale
dwoma przykazaniami (Mt 22, 36-40) tutaj zaś wylicza jako cnoty
sprawiedliwość, miłosierdzie i wiarę. Uczonym w Prawie wypomniał n i e s p r a w i e d l i w o ś ć.
Bo czy sprawiedliwym jest zamykać innym drogę do zbawienia przez
nadmierne wymagania, samemu nie mogąc wejść przez zaniedbanie
miłosierdzia i wiary? To zaś należało czynić, a tamtego nie zaniedbywać”. Dopiero
jeśli weźmiemy na poważnie to, co ważniejsze w Prawie, możemy wchodzić w
głąb, w labirynt przepisów i nakazów. W przeciwnym razie grozi nam
niebezpieczeństwo połknięcia wielbłąda podczas przecedzania komara.
„Biada” piąte i szóste
Biada wam, uczeni w Piśmie i faryzeusze obłudnicy, bo dbacie o czystość zewnętrznej strony kubka i misy, a wewnątrz pełne są zdzierstwa i niepowściągliwości. Faryzeuszu ślepy! Oczyść wpierw wnętrze kubka, żeby i zewnętrzna jego strona stała się czysta.
Każdy z nas na pewno miał kiedyś okazję myć
naczynia. Zazwyczaj bardziej zależy nam na czystości szklanki lub kubka
od strony wewnętrznej. Nikt spożywając kolację nie życzy sobie resztek
obiadu na talerzu. To dla nas naturalne. Dyktuje nam to chociażby
higiena i poczucie estetyki. Faryzeusz i obłudnik to tak sprzeczny i
niezrozumiały człowiek, który myje talerz od zewnątrz, wnętrze
pozostawiając brudnym, a potem spożywa z niego posiłek. W efekcie ilość
brudu z każdym kolejnym obiadem narasta, resztki pleśnieją i stają się
trucizną. Obłudnik jest ślepcem, więc nie zdaje sobie sprawy z tego co
robi i co je. Mówi się: „jesteś tym, co jesz”. Obłudnik karmi się jadem,
trucizną, sam stając się toksycznym dla innych. Kubek i misę można by
porównać także z rozumem i sercem człowieka, jako obszarami codziennych
wyborów w wolnej woli między dobrem i złem. Intelekt, który nie dąży do
dobra i sprawiedliwości, z czasem staje się źródłem oszustw i
zdzierstwa. Serce, które nie kocha i nie dąży do Miłości, pod wpływem
lenistwa zmienia ją w pożądanie i niepowściągliwość.
Śmierć oraz pogrzeb są naturalnymi elementami naszej
codzienności. Porównanie Chrystusa jest więc nadal aktualne. Lubimy
stawiać piękne nagrobki z granitu, piaskowca i marmuru. Ślepcy
faryzejscy wolą jednak nie myśleć, co jest pod nimi, tam, pod ziemią.
Jednak Pan uświadamia wszystkich (mówiąc poprawnie politycznie)
„delikatnych i wrażliwych”, czyli (mówiąc językiem Ewangelii) obłudnych
wyznawców Prawa:
wewnątrz pełne są kości trupich i wszelkiego plugastwa.
Takie mocne słowa, to uderzenie Jezusowej wypowiedzi
ma wyleczyć obłudników z ich ślepoty, z ograniczonego pola widzenia,
spostrzegania tylko tego, co zewnętrzne, piękne i godne podziwu.
Człowiek dotknięty chorobą obłudy jest ślepy na własny grzech, nie stać
go na spojrzenie w głąb grobu swojego serca. Jego oczy zatrzymują na
kamieniu grobowym, na pozorach i tym, co widać na pierwszy rzut oka.
Podobnie było przy Zmartwychwstaniu – obłudnicy nie weszli do grobu, ich
wzrok zatrzymał się na kamieniu. Z tą różnicą, że oni doszukiwali się
wewnątrz plugastwa, rozsiewając plotkę o kradzieży Ciała, a tam, w
pustym grobie znajdowały się tylko czyste i święte chusty głoszące
Tajemnicę Wielkiej Nocy.
Biada wam, uczeni w Piśmie i faryzeusze, obłudnicy! Bo budujecie groby prorokom i zdobicie grobowce sprawiedliwych, i mówicie: „Gdybyśmy żyli za czasów naszych przodków, nie byliśmy ich wspólnikami w zabójstwie proroków”. Przez to sami przyznajecie, że jesteście potomkami tych, którzy mordowali proroków! Dopełnijcie i wy miary waszych przodków! Węże, plemię żmijowe, jak wy możecie ujść potępienia w piekle?
Siódme „biada” stanowi kulminację świętego
gniewu Jezusa. Jako Prorok nie przejmuje się tym, jaka będzie reakcja
Jego słuchaczy i rzuca w nich twardymi epitetami: Węże, plemię żmijowe…
Przywołuje kolejną cechę obłudników: Sam zapędza się w
kozi róg, chcąc się za wszelką cenę usprawiedliwić. Zapewniając, że
żadnego z proroków posłanych do ich przodków nie zabiliby jak oni, sami
przyznają, że są spadkobiercami morderców. Jezus zapowiada: Dopełnicie i wy miary waszych przodków! Takie
bowiem usprawiedliwianie lub zakłamywanie złych czynów z przeszłości,
bez negacji i odniesienia do własnego życia i sumienia prędzej czy
później prowadzi do powtórzenia zbrodni. Tak się też stało – dopełnili
miary swoich przodków, choć tak się zarzekali… Ileż mamy innych
przykładów takich sytuacji w historii, chociażby Polski!A krew niewinna
woła o pomstę do Nieba!
Patrząc na tę kwestię z nieco innej strony możemy
wywnioskować, że skoro obłudnik się usprawiedliwia, to jednak widzi swój
grzech, a mimo to ukrywa go pod frędzlami płaszcza (por. Mt 23,5).
Człowiek pokorny z czystym sumieniem odważnie idzie przez życie i gdy
zgrzeszy szczerze staje przed Bogiem w skrusze i pokucie. Obłudnicy,
którzy swój grzech ukrywają przed Bogiem wskazując na grzechy innych w
oczach Chrystusa zasługują na takie podsumowanie: węże, plemię żmijowe, jak wy możecie ujść potępienia w piekle?!”.
Dalej Jezus zapowiada prześladowania misjonarzy,
których pośle do obłudników, uczonych w Prawie i faryzeuszów. Podzielą
oni los swoich poprzedników. Bo jak ten lud ma przyjąć Ewangelię?
Obłudnik będzie zdumiony mądrością Słowa, a potem fałszywie przytaknie,
wewnątrz pozostając sobą. Uczony w Prawie uzna Dobrą Nowinę za zbyt
prostą, mało zawiłą, uniwersalną, wymagającą jego korekty i pozostanie
przy blokowaniu bram Niebios mnóstwem przepisów. Faryzeusz będzie zbyt
przywiązany do swojej frakcji religijno – politycznej, która daje mu
pozycję społeczną i autorytet, do bogactwa i złota przybytku, aby
podążyć drogą ubóstwa, prześladowania i tułaczki. Do kogo więc Chrystus
kieruje swoje przestrogi? To MY jesteśmy adresatami słów Jezusa! My,
którzy prosimy jeszcze o wiarę wielkości ziarnka gorczycy, musimy
uważać, aby nie zgubić go i nie stać się ślepymi jak faryzeusze.
JERUZALEM!
Jeruzalem, Jeruzalem! Ty zabijasz proroków i kamienujesz tych, którzy do ciebie są posłani! Ile razy chciałem zgromadzić twoje dzieci, jak ptak swe pisklęta zbiera pod skrzydła, a nie chcieliście. Oto wasz dom zostanie wam pusty. Albowiem powiadam wam: Nie ujrzycie Mnie odtąd, aż powiecie: „Błogosławiony, który przychodzi w imię Pańskie” (Mt 23, 37-39)Jakżeż to miasto wierne
stało się nierządnicą?
Syjon był pełen rozsądku,
sprawiedliwość w nim mieszkała,
a teraz zabójcy!
Twe srebro żużlem się stało,
wino twoje z wodą zmieszane.
Twoi książęta zbuntowani,
wspólnicy złodziei;
wszyscy lubią podarki,
gonią za wynagrodzeniem.
Nie oddają sprawiedliwości sierocie,
sprawa wdowy nie dociera do nich. (Iz 1, 21-23)
Słowa Chrystusa i Elegia nad Jerozolimą zapisana przez proroka Izajasza łączy wołanie w apostrofie do Miasta Świętego, które stało się nierządnicą.
Gdy zabrakło rozsądku i sprawiedliwości mieszkańcy Świętego Miasta
stali się zabójcami! I naraz całe srebro wiary zamieniło się w żużel
obłudy a wino pobożności zmieszało się z wodą modlitwy na pokaz.
Książęta niczym faryzeusze, są wspólnikami złodziei, takich jak Judasz
Iskariota. Lubią podarki i gonią za wynagrodzeniem. U Izajasza synowie
Ludu Pana wzgardzili Świętym Izraela, a u Mateusza, jakby w odpowiedzi,
Bóg – Człowiek odwraca się od Jerozolimy i Święty Izraela opuszcza
Świątynię. Opuszcza przybytek, który On uświęcał, kwitując słowami: Nie ujrzycie mnie dotąd, aż powiecie: „Błogosławiony Ten, który przychodzi w Imię Pańskie”. Być
może Jezus zapowiada uroczysty wjazd do Jerozolimy, jednak egzegeci
odnoszą ten tekst do końca świata i Powtórnego Przyjścia Syna
Człowieczego. Jakież to olbrzymie przekleństwo dla Żydów, czekać na
odzyskanie wzroku do końca świata! Oto Dom Boży został pusty.
Na koniec tej refleksji nad mową Chrystusa do uczonych w Piśmie cofnijmy się o kilka wersetów:
Wówczas przemówił Jezus do tłumów i do swych uczniów tymi słowami: Na katedrze Mojżesza zasiedli uczeni w Piśmie i faryzeusze. Czyńcie więc i zachowujcie wszystko, co wam polecą, lecz uczynków ich nie naśladujcie. Mówią bowiem, ale sami nie czynią.
Chrystus uznaje prymat
faryzeuszów jako „urzędu nauczycielskiego” żydów. Jednocześnie uczy
postępowania względem nich. Przepisy nakazane Prawem należy spełniać
nawet wtedy, gdy ich twórcy tego nie czynią. To jest zadanie tylko dla
człowieka pokornego i prawdziwie pobożnego, który poszukuje i pragnie
prawdziwej relacji z Bogiem. Takiemu człowiekowi drogi do nieba nie
zagrodzi nawet faryzeusz, który sam nie wejdzie.
P o k o r a i s z c z e r a w i a r a o t w i e r a j ą b r a m y n i e b i o s .