Biedni, niewinni muzułmanie wycinani przez krwiożerczych
krzyżowców. Katolickich, trzeba dodać, by nikomu nie umknęło, że to
Kościół rzymski odpowiada za całe zło tego świata. Taki obraz czterech
“najpopularniejszych” wypraw do Ziemi Świętej serwowany jest od
pięciuset lat przez wszelkie lewicowe ośrodki dezinformacji, a czasem
także przez nieświadomych własnej historii katolików, którzy w imię
błędnie pojmowanego ekumenizmu i dialogu starają się przeprosić
wszystkich za wszystko. Ale czy za Krucjaty należą się przeprosiny?
Jeśli pozbędziemy się ahistorycznych wyobrażeń na ich temat, odpowiedź jest bardzo prosta.
Tło historyczne i powody wypraw
Wyprawy Krzyżowe do Ziemi Świętej były próbą odzyskania utraconych
ziem i zapobieżenia inwazji Islamu na Europę. Muzułmanie nie zajmowali
się nawracaniem poprzez naukę i męczeństwo, za to posiadali ogromne
rzesze ludzi zdolnych do walki w imię “nowego” boga (Allah jest
zmodyfikowanym w oparciu o Biblię pogańskim bożkiem, do którego
wznoszono modły jeszcze na długo przed Mahometem). Jihad rozpoczął się
jeszcze za życia Mahometa, gdy islamskie siły najechały Palestynę i
Syrię. W roku 632 islam podbił chrześcijańskie obszary Syrii (635 rok),
Jerozolimy (638) i Egiptu (642). W roku 674 muzułmanie próbowali podbić
Konstantynopol, lecz udało się ich odepchnąć. Każdy, komu wydaje się to
marnym powodem do walki niech wyobrazi sobie reakcję dzisiejszych
Europejczyków na wieść, że wrogie wojska zajmują na przykład Brukselę,
Berlin, Paryż i Sztokholm. Czy powinno byłoby się przeprosić za ich
odbicie z rąk najeźdźcy?
Jihad vs Krucjaty, czyli kto tak naprawdę atakował, niszczył i podbijał
Światowej klasy specjalista w tematyce religioznawstwa oraz badacz
Islamu, dr Bill Warner opracował film, w którym za pomocą animacji mapy,
pokazuje przebieg dżihadu i Krucjat na przestrzeni wieków. Porównuje
dzięki temu jeden i drugi ruch oraz pokazuje, kto tak naprawdę był
agresorem, w jakich dokładnie miejscach walczono, jak blisko było do
ataku na samo centrum Europy oraz o co naprawdę walczyli krzyżowcy. Film
ten dostępny jest na platformie Youtube i nosi nazwę “How many times
Muslims invaded Europe vs. Europeans invaded Muslim countries? (1).
Mapy nie pozostawiają złudzeń. Poniższa przedstawia miejsca bitew
(czerwone kropki) stoczonych z muzułmanami od czasów Mahometa oraz stan
granic państw muzułmańskich (zielone pole) do roku 1080, czyli do
momentu rozpoczęcia ruchu Krucjatowego.
Z kolei mapa poniższa przedstawia miejsca, w które udali się Krzyżowcy w ramach krucjat do Ziemi Świętej (czerwone krzyże):
Bez porównania, a jednak mimo islamskiej powodzi, dzięki tej reakcji
papieża aż do 1683 roku udało się powstrzymać widmo przejęcia terenów
centralej wtedy (kulturowo, nie geograficznie) Europy przez islam.
Mit “pogoni za kasą”
Tam gdzie wojna, tam są i duże pieniądze. Tylko w bajkach walki
prowadzone są z czystej chęci zniszczenia. Interesujące jest jednak to,
że Krzyżowcy dzięki wyprawom… niemal bankrutowali. Zadziwić nas może
fakt, że dobrowolnie wyruszali na nie ludzie, którzy nie tylko mogli
zginąć, ale jeszcze dodatkowo stracić majątek, ponieważ zadłużali się i
wyprzedawali część dobytku, by wziąć w nich udział (2).
Pamiętać należy, że taka wyprawa to nie tylko jedna osoba ubrana w
kupę stali. To długotrwałe i kosztowne szkolenie, to niebywale drogi koń
(tak drogi, że niedostępny dla 90% ówczesnego społeczeństwa), to
konieczność utrzymania służby i podwładnych podczas wyprawy i
zarządzania majątkiem pod nieobecność rycerza. Koszty te niestety nie
zwracały się, a wielu krzyżowców nie wróciło z wyprawy. Koszty i straty,
jakie poniosła wtedy Europa były całkiem poważne, za co z kolei
Kościołowi obrywało się ze strony zwolenników propagandy o zubożeniu
kontynentu poprzez “bezsensowne” pielgrzymki zbrojne.
No dobrze, skoro się nie bogacili, to może chociaż mordowali?
Czy rzezie naprawdę miały miejsce?
Aby zrozumieć, o co chodziło w “rzeziach” i relacjach je opisujących
musimy mieć świadomość, że średniowieczni rycerze byli po prostu
przesiąknięci wiarą. Żyli nią. Dla ówczesnego rycerza miecz nie był
kawałkiem stali, a zbroja nie była górą blachy. Były to narzędzia walki
dla Boga i jego Kościoła pod przysięgą składaną raz na całe życie.
Podobnie Biblia nie była dla nich “książką”. Była podstawą życia, świata
i nadawała sens ich działaniom, w związku z czym świetnie ją znali.
Dopiero pamiętając o tym możemy zrozumieć sens niektórych relacji z tzw.
rzezi, np. w Jerozolimie.
Okazuje się, że relacje te opisywały co prawda niewyobrażalne mordy,
jednak były symboliczne, bo stanowiły cytaty z Biblii (3). Krucjaty były
dla krzyżowców momentem przełomowym i spodziewali się oni ostatecznego
zwycięstwa dobra nad złem. Dlatego właśnie opisując wygrane bitwy niemal
dosłownie odwoływali się m.in. do słów Proroka Izajasza (Iz 63,3) oraz
Apokalipsy Św Jana opisującej przecież chwile ostateczne i zwycięstwo.
Krucjaty dziecięce? Nie do końca.
Aby przemówić do wyobraźni i jeszcze mocniej nastawić ludzi przeciwko
Kościołowi, często za przykład jego perfidii podaje się tzw. krucjaty
dziecięce. Manipulacja w tym przypadku zaczyna się już od samej nazwy,
bowiem żadna z dziecięcych wypraw do Ziemi Świętej nie została zwołana
ani zaaprobowana przez papieża, dzieci nie składały obowiązkowej dla
krzyżowców przysięgi, nie otrzymywały żadnych obietnic ani benefitów
materialnych, czy duchowych. Nieprawdą jest też, jakoby ludzie
średniowiecza byli tak zaślepieni wiarą, że wierzyli, iż dzieci swą
niewinnością cudownie “przekonają” muzułmanów do opuszczenia Ziemi
Świętej. Pogląd taki to celowe zniekształcenie ówczesnych kronikarzy,
którzy chcieli nadać patosu całej sprawie (4).
Pielgrzymki dziecięce organizowane we Francji i Niemczech były
pomysłem dwóch nastoletnich chłopców. Jeden z nich, Stefan z Cloyes
został zignorowany przez samego króla Francji, do którego zgłosił się z
prośbą o wsparcie wyprawy. Drugi, Mikołaj z Kolonii, wspierany był
tylko przez swojego ojca i księdza, a po fiasku wyprawy, gdy sprawa
wyszła na światło dzienne, ojca skazano na karę śmierci za narażenie
życia tak wielu dzieci.
Kto i dlaczego tak naprawdę zaczął krytykować Krucjaty?
Krytyka ruchu krucjatowego, podobnie jak krytyka Inkwizycji,
rozpoczęła się w XVI wieku przy okazji reformacji (5). Luter szukał
możliwości zdyskredytowania Kościoła na każdym kroku i wykorzystywał
swoją wizję historii do siania własnej propagandy antypapieskiej. Wojny
prowadzone pod znakiem krzyża były więc dla jego ideologii wyśmienitą
bronią przeciw katolikom. Zaczęły się wtedy twierdzenia o bezpodstawnym
ataku na muzułmanów, rzekomych grabieżach itp. Ważny dla całej sprawy
jest fakt, iż najwięksi krytycy Krucjat zaliczają się zawsze do
lewicowych i “oświeceniowych” grup ideologicznych, a także masonerii –
Wolter, Denis Diderot, Edward Gibbon, David Hume. Trudno mówić więc o
ich obiektywizmie, gdy krytykują instytucję, dla której zniszczenia
pracują.
Przypisy:
1 – https://www.youtube.com/watch?v=c7y2LRcf4kc&t=2s
2 – “Dlaczego Kościół katolicki ma rację” Michael Coren, str. 52
3 – “Chwała Krucjat” Steve Weidenkopf, str. 87
5- “Chwała Krucjat” Steve Weidenkopf, str. 19