Na łamach nowojorskiego czasopisma „Nowy Dziennik” red. Przemysław
Celuba opublikował obszerny materiał o polskim monarchizmie, jako
pokłosie wizyty księcia Williama i księżnej Katarzyny w Polsce. Wiele
polskich pism zamieściło własne omówienia wizyty pary książęcej, ale
nieliczni postanowili przy tej okazji poprosić o wypowiedź polskich
monarchistów. Podstawą tego artykułu jest rozmowa z przewodniczącym
Organizacji Monarchistów Polskich panem Adrianem Niklem (wywiad poniżej) oraz autorem
tych słów, tzn. marszałkiem Konfederacji Spiskiem (wywiad: http://kin-rchristusrex.blogspot.com/2017/08/przemek-cebula-monarchia-lekiem-na-cae.html#more)
Władza dana z góry
Adrian Nikiel jest Prezesem Organizacji Monarchistów Polskich
Nie z rodów królewskich a z władzy
boskiej widzą monarchię przedstawiciele Organizacji Monarchistów
Polskich. Adrian Nikiel na początek rozmowy wyjaśnia, że książe William i
księżniczka Catherine, którzy ostatnio odwiedzili Polskę nie są
przedstawicielami Wielkiej Brytanii a .. Grecji i Danii – “Myślę, że
Czytelnikom „Nowego Dziennika” należy się na wstępie pewne wyjaśnienie.
Prawowitymi monarchami Anglii, Szkocji i Irlandii pozostają potomkowie
dynastii Stuartów w linii żeńskiej. Obecnie, od roku 1996, królem tych
trzech państw jest, pochodzący z dynastii Wittelsbachów, Franciszek II,
będący równocześnie prawowitym królem Bawarii. Tak więc z
legitymistycznego punktu widzenia można mówić o unii personalnej – od
kilku wieków trwale łączącej kraje położone na Wyspach Brytyjskich, a od
1919 r. obejmującej również Bawarię. Jednak w tym drugim (bawarskim)
przypadku unia w kolejnym pokoleniu w naturalny sposób zostanie
„rozwiązana”, gdy następczynią tronów Trzech Królestw stanie się księżna
Zofia, żona następcy tronu Liechtensteinu i bratanica króla Franciszka
II, niemogąca natomiast, jako kobieta, objąć tronu bawarskiego po swoim
stryju i ojcu. Tron bawarski przypadnie, zgodnie z obecną linią
sukcesji, innemu przedstawicielowi dynastii – księciu Luitpoldowi i jego
potomkom. To, co powszechnie zwie się „Zjednoczonym Królestwem”, jest
zatem pewną prawną fikcją, która została stworzona, posłużę się tu z
konieczności pewnym ogromnym skrótem, najpierw przez heretyków,
rebeliantów, którzy wzywali obcych interwentów przeciwko panowaniu
katolickiego króla Jakuba II (VII) i jego następców, a następnie przez
uzurpatorów hanowerskich i ich potomków, dziś zwanych dynastią
Windsorów.
Książę Wilhelm jest – po ojcu i dziadku – członkiem
grecko-duńskiej rodziny królewskiej, tak więc owszem jest księciem, ale
nie brytyjskim, lecz greckim i duńskim. W tym kontekście zachęcam do
zapoznania się z oświadczeniem środowiska legitymistycznego pt.
»Elżbieta II« nie istnieje. Rzecz o symulakrze monarchii z buntu
poczętej, w uzurpacji i herezji trwającej. Warto także zajrzeć na stronę
internetową The Jacobite Heritage” – wyjaśnia Adrian Nikiel i dodaje,
że monarchia wykluczyłaby w Polsce kryzys jak te z ostatnich dni – “Po
restauracji w Polsce monarchii prawowitej (a tylko taka nas interesuje)
trudno byłoby sobie wyobrazić zbieg okoliczności prowadzących do
podobnej do obecnej kumulacji napięć – które typowe są dla zmagań między
rozmaitymi, wzajemnie sprzecznymi wariantami demokracji. Demokraci
różnych „obrządków” sądzą, że preferowana przez nich wersja ludowładztwa
najpełniej odpowiada wzorcowi ustroju demokratycznego. My natomiast nie
chcemy niczego wymyślać i nie zamierzamy z nikim rywalizować na
zasadach partyjniackich. Jako legitymiści uważamy bowiem, że człowiek
może kierować innym człowiekiem tylko za upoważnieniem boskim, a takie
istnieje w dynastycznej monarchii, gdzie władza przechodzi zawsze na
pierworodnego. Nie jesteśmy zwolennikami jakiejkolwiek monarchii, a
jedynie tej opartej na Prawie Boskim: katolickiej, hierarchicznej,
zdecentralizowanej, antyparlamentarnej i antydemokratycznej. Parlament w
odrodzonej monarchii z pewnością funkcjonowałby na zupełnie innych
zasadach niż Sejm i Senat po 1989 r., miałby głos doradczy, a nie
decyzyjny” tłumaczy Adrian Nikiel.
Według niego ponowne wprowadzenie monarchii w Polsce możliwe byłoby tylko poprzez zaangażowanie się w politykę – “Monarchiści w Polsce najpierw musieliby przejść od metapolityki do polityki, stając się fundamentem szerokiego, ideowego ruchu społecznego. Z tego ruchu musiałaby z kolei wyłonić się formacja polityczna prezentująca legitymistyczne, katolickie postulaty ustrojowe. Dzisiaj mogę wyobrazić sobie dwie drogi do restauracji: ogłoszenie jej decyzją prezydenta i parlamentu lub przeprowadzenie w wyniku zamachu stanu w obliczu upadku instytucji republikańskich i gospodarki, chaosu prawnego, bardzo poważnych niepokojów społecznych itp. Z nadzieją na wariant pokojowy sądzę, że może okazać się niezbędny okres przejściowy, w którym prezydent stałby się regentem przeprowadzającym konieczne zmiany ustrojowe. Aby myśleć o „momencie elekcyjnym”, czyli ustanowieniu nowej polskiej dynastii, królestwo musiałoby się odrodzić jeszcze bez intronizowanego króla. Ważne są jednak uwarunkowania zewnętrzne, niezależne od polskich legitymistów: czy możemy oczekiwać, że władze Unii Europejskiej zgodzą się na powstanie w Polsce katolickiego królestwa (co byłoby równoznaczne z odzyskaniem przez obecną prowincję polską UE niepodległości)? Dziś „duch epoki” jest przeciwko nam, więc liczę się z tym, że zanim restauracja stanie się w jakimkolwiek stopniu zagadnieniem politycznym, poprzedzić ją musi upadek Unii Europejskiej lub radykalna zmiana jej charakteru. Tworzenie bardziej szczegółowych scenariuszy nie ma na razie sensu” – mówi przedstawiciel Organizacji Monarchistów Polskich i wyjaśnia jakie są generalne założenia wprowadzenia monarchii w Polsce – “Monarchia jest ustrojem naturalnym, pierwotnym. Już biblijny Adam był pierwszym monarchą. Władza monarchy wywodzi się z władzy patriarchy rodu, a prawdziwa monarchia powinna być postrzegana również jako rodzina rodzin. Monarchii – w przeciwieństwie do demokracji – nie trzeba było wymyślać. Jest także aspekt religijny tego zagadnienia – jeżeli katolicy poważnie traktują fakt, że nasz Pan Jezus Chrystus jest również Królem, powinni z tego wyciągać wnioski w życiu doczesnym, odpowiednio kształtując wspólnotę, w której żyją. Dziś tak nie jest. Prądy ideowe płyną w przeciwnym kierunku, to część szerszego zjawiska erozji cywilizacji łacińskiej. Można określić je wręcz zbiorczym mianem antycywilizacji i antychrześcijaństwa. W Unii Europejskiej jedynym „bogiem” i miarą wszechrzeczy jest demokracja. Ten bożek wymaga ciągłej adoracji – tzw. pogłębiania i rozszerzenia demokracji na wszelkie dziedziny życia. Przyszły król musi mieć świadomość, iż omnipotencja organów państwowych, etatyzm, interwencjonizm i inne diabelskie, rewolucyjne wynalazki, to droga do katastrofy. Władzę najwyższą należy skutecznie egzekwować wyłącznie na przypisanych jej przez Boga polach dla dobra wspólnego poddanych, a poza nimi rozpościera się obszar indywidualnych wolności, na którym to obszarze państwo nie ma nic do gadania. Pierwszoplanowym zadaniem króla jest funkcja sakralna: łącznika między Niebem a wspólnotą, reprezentanta poddanych przed Bogiem, samotnego na szczycie społecznej piramidy w obliczu Majestatu Boskiego i rozliczanego również za grzechy powierzonych jego władzy poddanych. Król zatem musi wspierać misję Kościoła poprzez tworzenie poddanym warunków do życia moralnego (m.in. wolnościowy system ekonomiczny – całkowicie wolny rynek, pełna reprywatyzacja i prywatyzacja majątku państwowego, najniższe z możliwych podatki itd.). W wolnościowym ustroju poddani nie będą wikłani w system wzajemnego okradania, staną się dorosłymi osobami w pełni odpowiedzialnymi za własne życie. W konsekwencji, jako strażnik tego stanu rzeczy „idealny” król musi być Ojcem i Synem Sprawiedliwości, czyli najwyższym sędzią, który m.in. nie zawaha się wymierzać kary śmierci za zbrodnie” – mówi Adrian Nikiel.
O tym kto miałby być królem według
przedstawiciela Organizacji Monarchistów Polskich jest zbyt wcześnie –
“Przeze Mnie panują królowie, głosi Pismo Święte. Na rozważania o tym,
kto miałby być królem, jest stanowczo zbyt wcześnie. Wysuwanie
jakichkolwiek pretendentów do tronu mogłoby doprowadzić jedynie do
ośmieszenia idei. O tym, jakie dynastie lub rody arystokratyczne można
by wziąć pod rozwagę, gdy zmiany ustrojowe staną się faktem, przed
kilkoma laty pisał pan profesor Jacek Bartyzel w książce „Legitymizm.
Historia i teraźniejszość”. Trzeba mocno podkreślić, że jest to
wyłącznie wskazanie przykładów, punktów odniesienia, próba stworzenia
kryteriów, które przydatne będą dopiero wtedy, gdy nadejdzie „moment
elekcyjny”. Z pewnością kardynalnym warunkiem dalszych rozważań jest to,
że przyszły władca Polski musi być tradycjonalistą katolickim. Ten
warunek jest ważniejszy niż pochodzenie choćby z najszlachetniejszej,
najbardziej starożytnej dynastii. Restauracja nie odbędzie się przecież
bez przyzwolenia Bożego. W tym miejscu warto zacytować słowa prof. Jacka
Bartyzela z 2006 r.: To nie znaczy oczywiście, że w każdym wypadku ta
Boska desygnacja, „wskazanie”, ma charakter bezpośredni, jak w wypadku
Saula czy Dawida. Przeciwnie, to jest wyjątek, a nie norma, bo normą
jest, że realizuje się ona, z jednej strony, poprzez samo wyposażenie
człowieka przez Boga w popęd społeczny, z drugiej zaś przez wykształcone
historycznie instytucje legitymizacji, jak właśnie sukcesja naturalna w
prawie dynastycznym, potwierdzana ceremonią koronacyjną i rytem
pomazania. Nie chodzi zatem o to, aby jakaś matematyczna większość
zaakceptowała restaurację, lecz żeby w oczach Boga Polacy zasłużyli na
restaurację państwa katolickiego uprzednim poszukiwaniem Królestwa
Bożego. O tym, że nasi rodacy odzyskają Polskę, jeśli szukać będą
Królestwa Bożego, mówił już papież Pius IX” – tłumaczy Adria Nikiem.
Także i jego organizacja nieprzerwanie prowadzi działania mające na celu
przwrócenie monarchi w Polsce – “Moje środowisko dąży do restauracji
monarchii, w której władza – zachowująca zarówno legitymizm pochodzenia,
jak i legitymizm celu – byłaby przekazywana w ramach dynastii w
porządku primogenitury. Od 1989 roku członkowie Organizacji Monarchistów
Polskich, sytuującej się na skrajnej prawicy ruchu monarchistycznego w
naszej Ojczyźnie, prowadzą działalność przede wszystkim edukacyjną. W
tej kwestii swoistym drogowskazem jest dla nas zdanie Józefa de
Maistre’a, że to, co kiedyś było instynktem (monarchicznym), dziś musi
być nauką. Od XVIII wieku w tej kwestii nic się nie zmieniło. Skupiamy
się zatem na rozbudowie Portalu Legitymistycznego jako centrum myśli
prawicowej w odniesieniu do zagadnień z zakresu religii, kultury,
polityki i ekonomii. Prowadzimy też działalność wydawniczą, a także
popularyzujemy idee legitymizmu przez wykłady i konferencje naukowe.
Obecnie monarchiści wciąż walczą o władzę kulturową, dopiero później
możliwe będzie przejście od metapolityki do polityki realnej.
Restauracja z pewnością jest możliwa, lecz nie znamy ani czasu, ani
okoliczności, w jakich ona nastąpi. Dlatego powinniśmy pamiętać także
słowa Mikołaja Gomeza Davili o tym, że reakcjonista musi myśleć w
tysiącleciach. Nam nie chodzi o stworzenie jakiejkolwiek monarchii, lecz
o przywrócenie Ładu, który jest wiecznym. Dążymy do przywrócenia
władzy, która nie wywodzi się z woli choćby najwybitniejszych jednostek,
lecz dana jest z góry” – mówi na zakończenie rozmowy z “Nowym
Dziennikiem” Adrian Nikiel z Organizacji Monarchistów Polskich.
Za: http://monarchia.info.pl/monarchia-lekiem-na-cale-zlo/
Bardzo klarowne przedstawienie istoty prawdziwego monarchizmu, oczywiście wyjąwszy passus o "obszarze indywidualnych wolności" i "wolnościowym systemie ekonomicznym", co pasuje do reszty jak siodło do krowy. Monarchia tradycyjna jest monarchią społeczną, a nie indywidualistyczno-liberalną.
Za: http://monarchia.info.pl/monarchia-lekiem-na-cale-zlo/
Bardzo klarowne przedstawienie istoty prawdziwego monarchizmu, oczywiście wyjąwszy passus o "obszarze indywidualnych wolności" i "wolnościowym systemie ekonomicznym", co pasuje do reszty jak siodło do krowy. Monarchia tradycyjna jest monarchią społeczną, a nie indywidualistyczno-liberalną.
prof. Jacek Bartyzel