Konserwatyzm
ze względu na swoje potoczne znaczenie oraz konotacje polityczne i
historycznej jest pojęciem niełatwym do bezpośredniego zdefiniowania.
Chcąc pochylić się nad tym terminem, musimy najpierw dokonać jego
demitologizacji. Czym zatem jest konserwatyzm? Czy jest to ideologia
współczesnej mieszczańskiej prawicy? A może to raczej jest esencja tak
zwanego reakcjonizmu, który bronił upadających monarchii w XIX wieku?
Jeszcze innym ta idea będzie się kojarzyć z epigonami klasycznego
liberalizmu spod znaku Janusza Korwin-Mikke. Problem identyfikacji
konserwatyzmu z tym albo innym środowiskiem jest bardziej złożony.
Niemniej jeśli ktoś kojarzy konserwatyzm tylko z jednym z owych
środowisk, to tkwi w błędzie. Konserwatyzm został w powyższych
przypadkach wykorzystany jedynie jako komponent ideologiczny bądź został
przywłaszczony jako pusty katalog pojęć na potrzeby politycznej gry.
Nie miejsce tutaj na polemikę opierającą się na cytatach sprzed 200 lat.
Tylko jeśli przyjmiemy najbardziej ogólną i jednocześnie treściwą
charakterystykę tego nurtu będziemy dopiero mogli obiektywnie spojrzeć
na konserwatyzm z perspektywy nacjonalisty.
Niewątpliwą
płaszczyzną porozumienia obu obozów pozostanie szacunek i ochrona
tradycyjnych wartości. Konserwatyści jednak budują na tym fundamencie
etykę organicznych wspólnot, która w optyce narodowych interesów może
budzić podejrzenia. Jednym z głównych źródeł tego poglądu jest spisany
przez św Tomasza z Akwinu „genetyczny porządek społeczności”. Wśród
polskich nacjonalistów ta hierarchia jest bardziej znana jako wspominany
wiele razy przez ks. Kneblewskiego porządek miłości (ordo caritatis).
Niemniej przecież i dla większości nacjonalistów lokalne tradycje
posiadają dużą wartość jako przejaw życia narodowego. Skąd zatem ta
pozorna różnica? Dla polskich nacjonalistów regionalizm będzie już
zawsze podświadomie kojarzył się z rozbiciem dzielnicowym i szlacheckim
partykularyzmem. Natomiast dla konserwatystów regionalizm pełni rolę
symbolu ostatniego bastionu oporu przed totalną biurokracją, ateizacją i
protestanckim kapitalizmem. Oczywiście konserwatyści w większości nie
wynoszą regionu ponad państwo. Wspomniany Akwinita, który niewątpliwie
stanowi autorytet doktrynalny, uważał państwo za gwarancje porządku
społecznego. Widzimy że nieporozumienia w tej kwestii wynikają raczej z
rozłożenia akcentów w dyskursie. Rzadziej natomiast owe spory mają swoje
źródło w fundamentach ideologicznych. Zupełny poziom abstrakcji ten
problem nabiera w unitarnej Polsce, gdzie pobudzanie propaństwowego
regionalizmu w duchu tradycyjnych wartości jest jak najbardziej
wskazane.
Pochodną
tych rozbieżności jest problem definiowania narodu. Konserwatyzm jest
tu niesłusznie postrzegany jako ruch potencjalnie internacjonalistyczny.
Nacjonalizm natomiast widziany z perspektywy konserwatyzmu jest często
traktowany jako zatracony w szkodliwym szowinizmie. Również i w tym
przypadku obie perspektywy są uwarunkowane przez tradycje polityczne.
Oczywiście istnieją szersze przesłanki dla rozróżnienia obu wizji.
Omówienie ich to zdecydowanie materiał na osobne opracowanie. Warto
jednak zwrócić uwagę na pewne wspólne aspekty. Najbardziej autorytarne
wizje monarchii katolickiej zawsze ostatecznie pozostają służbą dla
obywateli. Chociaż monarchizm pozostaje ważnym elementem tożsamości
ideologicznej konserwatyzmu, to ustrój państwowy jest niejako dla
konserwatystów drugorzędny względem konieczności realizowania przez
państwo funkcji kluczowych dla uchowania podstawowych wartości. Główną
osią sporu jest pogląd na państwo narodowe. Niemniej nieodłączną częścią
konserwatyzmu jest szacunek dla prawa zwyczajowego, które często
stanowi integralną część kultury narodowej. Moim zdaniem pewną klamrą
między doktryną nacjonalizmu i konserwatyzmu może być pogląd o rozwoju
pojęcia narodu. W procesie ewolucji stosunków społecznych doszło
krystalizacji właściwie pojęcia tożsamości, która wcześniej było
hamowana przez ograniczone zdolności komunikacji społecznej. W historii
jednak nie brak przykładów, gdzie tożsamość narodowy odcisnęła wyraźne
piętno w czynnikach państwotwórczych. Jak słusznie zauważył Hegel spór o
pierwszeństwo suwerenności władzy i suwerenności narodu jest pozorny.
Nie ma władzy bez pewnego przyzwolenia poddanych jak i żaden naród nie
może funkcjonować w anarchii. Stosunek władzy jest nierozłączny i na tym
polu spór o ważność jest raczej zarzewiem sił wywrotowych albo tyranii.
Władza służy narodowi, a naród słucha władzy. Na marginesie dywagacji
ideologicznych to zdrowy rozsądek, który jest wpisany w oba
światopoglądy, stawia raczej na praktykę polityczną kierowaną przez
wyselekcjonowaną pod kątem moralnym kadrę i w tym kontekście pewne
różnice światopoglądowe stają się wtórne względem państwowej motoryki.
Głównym
zarzutem wobec konserwatyzmu pozostaje jego rzekomy ugodowy charakter
względem zastanej władzy, który ma wynikać z braku idealizmu, braku
ducha itp. Jest to zasadniczo uogólniające stwierdzenie, gdyż
konserwatyzm nie neguje potrzeby dostosowywania państwa do życia narodu.
Owe podejście nie wynika także z braku idealizmu, ale jest raczej jego
wyrazem. W centrum konserwatywnej symboliki społecznej znajduje się
m.in. drzewo albo krzew, które to są metaforą jednego wielkiego
organizm. Zmianom w naturalnej strukturze obca jest rewolucyjna
żywiołowość, która doprowadza do arbitralnych reform sprzecznych z
możliwościami społeczeństwa. Nie oznacza to oczywiście, że reformy nie
powinny niczego wymagać od poddanych. Konsekwencją takiego myślenia jak i
szacunku dla tradycyjnych wartości jest
niewykluczająca twórczego działania pokora wobec stworzenia. Dobrze
oddaje ją cytat Stanisława Brzozowskiego, który pisząc to powoli już
skłaniał się ku wierze katolickiej i nacjonalizmowi: „Ponieważ jesteśmy
winni, nieskończenie winni wobec ludu, nie mamy prawa sądzić go surowo i
zrażać się tem wszystkiem, co jest wynikiem jego nieszczęśliwego
położenia, z którego my mniej lub więcej korzystaliśmy. Nie mamy prawa
wątpić o nim, wierzyć powinniśmy w jego piękno, nie mamy prawa
przypuszczać, że nie odpowiada on naszym wzniosłym marzeniom. Forma
zewnętrzna jest wstrętna, straszna, odrażająca, ale na tem właśnie
polegać powinno bohaterstwo naszej odkupiającej wiekowe winy miłości,
abyśmy, pomimo tej formy i wbrew niej, dochowali wiary wielkiej
przyszłości” Sama konserwatywna ewolucyjna metoda rozwoju narodu
nie wyklucza także siłowego przewrotu wobec władzy, która staje się
tyranią albo narusza boskie prawa (warto podkreślić, że jest to normą w
obecnym świecie). Wyrazem tego w historii może być chociażby prawo
oporu. Istnieje nadal także instytucja odwołania nawet papieża, gdyby
ten naruszył fundamenty Wiary katolickiej.
Podsumowując
idee nacjonalizmu i konserwatyzmu w swojej istocie posiadają wiele
wspólnych mianowników, które dopiero na gruncie dalszego wnioskowania w
oparciu o różne perspektywy historyczne dochodzą czasem do rozbieżnych
wniosków. Oba nurty można by zobrazować jako dwie koliste płaszczyzny z
częścią wspólną pośrodku. Konserwatyzm dążący do „wewnątrz”, do strefy
elementarnej, która doprowadza do odnowy narodu poprzez wydobywanie idei
z tego co zastaliśmy. Nacjonalizm stanowi płaszczyznę ciążącą na
„zewnątrz”, która okala i nachodzi na konserwatyzm (wspólne mianowniki).
Odnowa społeczeństwa jest w tym wypadu wynikiem rywalizacji narodów i
twórczego czynu. Wektory o sprzecznym zwrocie tworzą dialektyczną
jedność przeciwieństw, która ukazuje się nam jako siła motoryczna życia
niezbędna dla funkcjonowania narodu. Oba nurty są oczywiście narażone na
wypaczenia. Bez wątpienia patologiczną odmianą nacjonalizmu jest
bezrefleksyjny szowinizm, który zawsze był krytykowany przez polskich
nacjonalistów. Analogiczną patologią konserwatyzmu jest ślepa obrona
tego co jest albo było. Wytrącenie wektora czynu skutkuje dla
konserwatyzmu groźbą „zastygnięcia” idei oraz społeczeństwa, które ulega
anomii. Natomiast gdy nacjonalizm zostanie pozbawiony wektora wartości
stałych może „wylać się” ze swojej egzystencjalnej formy i następnie
pogrążyć w niszczycielskim dla narodu ślepym politycznym nihilizmie.
Śmiało można stwierdzić, że oba kierunki, o ile funkcjonują na gruncie
wspomnianych sił, stanowią spójne integrum ideologiczne, które
jednocześnie pozostawia sobie otwartą drogę dla ewolucji doktrynalnej,
która będzie musiała sprostać wyzwaniom przyszłości naszego narodu.
Patryk Łukasz
Za: http://szturm.com.pl/index.php/miesiecznik/item/586-patryk-lukasz-czy-polak-moze-byc-konserwatysta
OD REDAKCJI: Można by dyskutować z niektórymi poglądami autora powyższego artykułu ale można zgodzić się iż oba kierunki mogą ze sobą współdziałać dla dobra Ojczyzny.