Trwająca przez ostatnie dwa tygodnie ofensywa Rządu Jedności
Narodowej w Trypolisie zadała poważne straty jego przeciwnikom z
Libijskiej Armii Narodowej. Siły pod dowództwem Chalify Haftara musiały
wycofać się spod stolicy, a premier Fajiz Mustafa as-Saradż zapowiedział
podczas wizyty w Turcji, że jego celem jest przejęcie kontroli nad
całym krajem.
Kluczowym wydarzeniem podczas dwóch tygodni ofensywy wojsk
islamistycznego Rządu Jedności Narodowej (GNA) stało się odbicie w środę
międzynarodowego lotniska pod Trypolisem, które było kontrolowane przez
Libijską Armię Narodową (LNA) od kwietnia ubiegłego roku. Dzień później
GNA mogło więc ogłosić odzyskanie kontroli nad całą stolicą, jej
przedmieściami oraz sporą częścią terenów kontrolowanych dotąd przez
LNA.
Sukcesy GNA, jeszcze na początku roku znajdującego się w głębokiej
defensywie, są w dużej mierze efektem wsparcia uzyskanego przez rząd od
Turcji. Władze w Ankarze nie tylko dostarczają sprzęt rządowi w
Trypolisie, ale także wysłały mu na pomoc zaprawionych w bojach
dżihadystów z północnej Syrii. Z tego powodu wspomniany szef rządu
uznawanego na arenie międzynarodowej spotkał się w Ankarze z tureckim
prezydentem Recepem Tayyipem Erdoğanem.
Saradż zapowiedział podczas spotkania, że celem GNA jest przejście do
zmasowanej ofensywy, dzięki której rządzący odzyskają kontrolę nad całą
Libią. W tej chwili GNA tak naprawdę ma wpływ jedynie na sytuację w
Trypolisie i jego okolicach, a także na niewielki skrawek pustyni
nieopodal pól naftowych. Skrawek południa Libii kontrolują z kolei
tamtejsze plemiona, natomiast nad resztą państwa pieczę sprawuje Haftar.
Erdoğan podczas rozmów z Saradżem nie omieszkał skrytykować państw
wspierających Haftara. Według niego to właśnie LNA i wspierające ją
kraje odpowiadają za „pogrążenie Libii we krwi i łzach”. Co prawda
turecka głowa państwa nie wymieniła tych państw z nazwy, ale wiadomo, że
chodzi między innymi o Zjednoczone Emiraty Arabskie, Egipt, Rosję oraz
Francję.
Na podstawie: reuters.com, wnp.pl, defence24.pl.