Przyjaciele!
Być może część z Was początkowo poczuje się rozczarowana treścią
niniejszej notki, wszak według mojej wcześniejszej obietnicy za
kilkadziesiąt godzin w tym miejscu miał pojawić się autorski program
"Polska od Podstaw", wykorzystujący kompetencje jednostek samorządu
terytorialnego w celu wzmocnienia żywiołu polskiego, odzyskania przez
niego podmiotowości i władztwa w naszym państwie. Kilkumiesięczny
wysiłek zaowocował wyłonieniem spójnego programu osadzonego w
jurystycznych realiach III Rzeczypospolitej, atrakcyjnego społecznie i
posiadającego spory potencjał sanacyjny.
Upatrywałem w nim szansy na zbudowanie trwałej platformy współpracy między - jakże często dziś skłóconymi - środowiskami patriotycznymi. Taka była moja idea: udostępnić aktywnym i zdyscyplinowanym w działaniach Polakom prakseologiczne narzędzie umożliwiające rozpoczęcie skutecznego marszu po władzę, jednocześnie ograniczając wpływy rozpychających się wśród nas licznych politycznych arogantów i hucpiarzy. Niestety, wydarzenia z ostatnich dni wymusiły na mnie radykalną rewizję dotychczasowych przeświadczeń. Natłok przesłanek pojawiających się na wielu poziomach teraźniejszości skłonił mnie ku stwierdzeniu, że w ciągu trzech lat dzielących nas od kolejnych wyborów samorządowych nastąpi w Polsce drastyczna zmiana uwarunkowań społeczno-polityczno-bytowych, która przekreśli całą metodologię programu "Polska od Podstaw", a najprawdopodobniej i powywraca funkcjonujące dziś podstawowe mechanizmy tzw. demokracji. Krótko mówiąc, możemy stracić czas na przygotowania do wydarzenia, które albo w ogóle nie nastąpi, albo przebiegnie w myśl nowych, trudnych do przewiedzenia imperatywów, wykluczających udział środowisk patriotycznych bądź odbierających samorządom kluczowe kompetencje. Decydujący dla zmiany mojej optyki argument pojawił się w informacjach pozyskanych wczoraj z dwóch różnych, niezależnych od siebie źródeł: najpóźniej jesienią Polska ma ogłosić niewypłacalność!
Upatrywałem w nim szansy na zbudowanie trwałej platformy współpracy między - jakże często dziś skłóconymi - środowiskami patriotycznymi. Taka była moja idea: udostępnić aktywnym i zdyscyplinowanym w działaniach Polakom prakseologiczne narzędzie umożliwiające rozpoczęcie skutecznego marszu po władzę, jednocześnie ograniczając wpływy rozpychających się wśród nas licznych politycznych arogantów i hucpiarzy. Niestety, wydarzenia z ostatnich dni wymusiły na mnie radykalną rewizję dotychczasowych przeświadczeń. Natłok przesłanek pojawiających się na wielu poziomach teraźniejszości skłonił mnie ku stwierdzeniu, że w ciągu trzech lat dzielących nas od kolejnych wyborów samorządowych nastąpi w Polsce drastyczna zmiana uwarunkowań społeczno-polityczno-bytowych, która przekreśli całą metodologię programu "Polska od Podstaw", a najprawdopodobniej i powywraca funkcjonujące dziś podstawowe mechanizmy tzw. demokracji. Krótko mówiąc, możemy stracić czas na przygotowania do wydarzenia, które albo w ogóle nie nastąpi, albo przebiegnie w myśl nowych, trudnych do przewiedzenia imperatywów, wykluczających udział środowisk patriotycznych bądź odbierających samorządom kluczowe kompetencje. Decydujący dla zmiany mojej optyki argument pojawił się w informacjach pozyskanych wczoraj z dwóch różnych, niezależnych od siebie źródeł: najpóźniej jesienią Polska ma ogłosić niewypłacalność!
W swoich upublicznianych rozważaniach niejednokrotnie zastanawiałem się
nad punktem zwrotnym w żydowskim sprawowaniu kontroli nad państwem
polskim, nad tym, jakie wydarzenie zostanie sprowokowane, by w
konsekwencji doszło do przeskoku z formuły władzy tajnej do jawnej,
oficjalnej. Biłem na alarm, gdy w Jerozolimie organizowano największe
wydarzenie w nowożytnej historii Izraela, czyli Światowe Forum
Holokaustu. Ostrzegałem, że źle wróży nam symboliczna nieobecność
Andrzeja Dudy, że Wielcy Tego Świata spotkali się tam, by
przypieczętować zaprowadzenie Nowego Porządku, w którym przesądzono o
tragicznej przyszłości Polski. Dopiero po upływie kilkunastu tygodni
można było połączyć ŚFH z operacją "Koronawirus", która na całym świecie
ma zaprowadzić rzeczywistość, symptomatycznie nazywaną przez rząd w
Warszawie "nową normalnością". Oczywiście nie twierdzę, że fałszywą
pandemię zorganizowano wyłącznie dla rozegrania spraw polskich. Na tym
ogniu można upiec wiele pieczeni. Jednak dla gospodarza ŚFH, a zarazem
spiritus movens światowej polityki, to właśnie doprowadzenie do
ogłoszenia żydowskiego państwa nad Wisłą jest oczkiem w głowie i jego
prymarnym posłannictwem. Temu nadrzędnemu celowi służy cały ciąg
pojedynczych, ale skorelowanych z sobą wielowymiarowych przedsięwzięć,
jak choćby funkcjonowanie Muzeum Polin, ustawa 447, nieustanne tlenie
się Jedwabieńskiej stodoły, czy stróżowanie rządowi Prawa i
Sprawiedliwości. Wymieniłem najbardziej medialne i rzucające się w oczy
formy żydowskiej aktywności w Polsce, a to, niestety, tylko wierzchołek
wielkiej góry lodowej. Musimy pamiętać o sprawnym narzędziu w rękach
koterii syjonistycznej, czyli militarnej i agenturalnej potędze
Waszyngtonu. Żadna z głównych rodzimych sił politycznych nie kwestionuje
stałej obecności wojsk amerykańskich nad Wisłą. Mało tego, nawet
strojąca się w endeckie, a więc antyatlantyckie, piórka Konfederacja
ostatnio wystąpiła z narracją o korzyściach wynikających z przyjęcia
kolejnych tysięcy jankeskich żołnierzy wycofywanych z Niemiec (nota bene
ta relokacja wymaga oddzielnej poważnej analizy)!
Rozporządzenia
wydawane przez rząd w Warszawie na okoliczność operacji "Koronawirus"
dobijają i tak już wcześniej pozostające w dramatycznej kondycji finanse
państwa i samorządów. Demolują kulejącą od lat gospodarkę, pogłębiają
pauperyzację Polaków. Niejednokrotnie dotąd zwracałem uwagę na państwowy
Polski Fundusz Rozwoju i jego zakupową aktywność w obrębie tzw.
infrastruktury krytycznej. W ostatnich dniach, rzekomo w celu ratowania
polskich przedsiębiorstw, potężnie go zadłużono za pośrednictwem emisji
obligacji. Nie wiemy, kto tak naprawdę je wykupił. Jakie zatem skutki
przyniesie fałszywa pandemia? Dwa najważniejsze: obróci w perzynę
finanse publiczne i da solidne alibi rządzącym. To nieuchwytny
koronawirus zostanie wskazany palcem jako główny winowajca i
bezpośrednio odpowiedzialny za upadek III Rzeczypospolitej i
sparaliżowanie jej funkcji życiowych. Wierzyciele na lepszą okazję
czekać nie będą.
Jestem pewny, że w tym kluczowym momencie
uruchomiona zostanie cała machina propagandowa i wprzęgnięte w nią różne
"autorytety", by wytłumaczyć Polakom, że ten nadzwyczajny stan państwa
tak naprawdę jest wielką szansą na nowe otwarcie. Kreślone będą wizje
świetlanej przyszłości państwa kierowanego przez świeżo nominowaną,
lepiej przygotowaną do rządzenia, ekspercką ekipę, pochodzącą w
przeważającej mierze z importu. Ktoś z poprzedniej ekipy zostanie kozłem
ofiarnym i ogłoszony odpowiedzialnym za stan rzeczy (Szumowski?).
Oczywiście nikt nie będzie używał słowa "upadłość". Zastąpi się je
innymi, bardziej pozytywnie konotującymi się eufemizmami:
"reorganizacja", "sanacja", "naprawa", itp. W tę narrację euforycznie
wplatane będą wątki o umorzeniu potężnej części polskiego zadłużenia
przez zewnętrznych wierzycieli, którzy pozytywnie odpowiedzą na apel
prezydenta Izraela, Polskiej Rady Chrześcijan i Żydów, Yad Vashem, gmin
żydowskich, Fundacji Shalom, sekty Chabad-Lubawicz, loży B’nai B’rith i
wielu innych oddanych "przyjaciół" Polski. Na wniosek lobby żydowskiego
kongres amerykański wyłączy "nowe" państwo z dorzecza Wisły i Odry (?)
spod jurysdykcji Ustawy 447 i mu szczerze pobłogosławi. A w zamian za co
te wszystkie dobrodziejstwa i serdeczności? Ano za rzecz z pozoru
drobną, czyli za parę wyrazów dopisanych do konstytucji, a wyrażających
wieczystą przyjaźń z Izraelem i równouprawnienie żywiołu żydowskiego w
gospodarzeniu państwem. Co na to Polacy? Zdecydowana większość
przerażona perspektywą braku regularnych pensji i świadczeń
emerytalnych, codzienną walką o zdobycie bochenka chleba, reglamentacją
wody i prądu, gwałtownie rosnącą przestępczością, z pocałowaniem ręki
pochyli się nad takim rozwiązaniem problemu. Garść rzuconych pod nogi
szklanych paciorków zagłuszy resztki rozumu i sumienia, a nielicznymi
"buntownikami" zajmą się czarnoskórzy żandarmi w Starych Kiejkutach.
Taki jest w największym skrócie plan na najbliższe miesiące.
Czy może go
coś powstrzymać?
Ciąg dalszy jutro.
Za: https://www.facebook.com/photo.php?fbid=10217117688476241&set=a.1290776911416&type=3&theater