Przed paroma minutami złapałem się za głowę "w podziwie" dla przytomności umysłu Sławomira Mentzena. Szara eminencja Konfederacji najwyraźniej cierpi na jakąś patologiczną, sinologiczną alergię, bo na Facebooku niczym z karabinu maszynowego strzela ogniem ciągłym w kierunku Państwa Środka. Co ciekawe, na przemian używa amunicji ostrej i ślepej: część zarzutów trafia w dziesiątkę, a pozostałe - jak kulą w płot. Oczywiście nie posądzam Mentzena o ignorancję. Wprost przeciwnie. To strzelec wyborowy i trafia tam, gdzie chce, nawet ślepakami. Mam napisać jaśniej? Bardzo proszę.
Mentzen pragnie zarazić czytelnika przeświadczeniem, że za wszelkie zło tego świata odpowiedzialne są Chiny, które potrafią zmusić kobietę do dokonania aborcji, dowolnie inwigilować mieszkańców, zakazać wyznawania wiary, ograniczyć wolność słowa, przemieszczania się, czy zwalczać całe narody mające pecha znaleźć się w złym miejscu (...), wykorzystują najnowsze zdobycze techniki do niespotykanego wcześniej inwigilowania mieszkańców, ograniczania ich wolności i indoktrynacji. Zgoda, Chiny na pewno nie są miejscem, w którym chciałbym spędzić resztę życia. Czy jednak wymienione przez Mentzena zjawiska nie są chlebem powszednim w wielu innych państwach?
Mentzen na tym nie poprzestaje. Twierdzi, że Chiny po mistrzowsku wykorzystały okazję, jaką sprezentował koronawirus, a tłumaczone jego zagrożeniem zamykanie ludzi w domach, lockdown, masowe śledzenie ludzi za pomocą telefonów komórkowych i rządowe aplikacje inwigilujące są czymś wpisanym w system chiński. I znów zgoda: "operacja koronawirus" sprzyja globalnemu zniewoleniu całych społeczeństw i niepewna przyszłość mieszkańców Państwa Środka nie jest niczym wyjątkowym w skali całego świata.
Niestety, im dalej, tym jest już dużo gorzej. Oddaję głos politykowi Konfederacji: Jestem całkowicie przekonany, że na Zachodzie nikomu do głowy by żaden lockdown nie przyszedł, gdyby nie wprowadziły go Chiny. Gdyby wirus pojawił się w Afryce albo Europie, nie byłoby takiej histerii, zamykania ludzi i gospodarki. Otrzymaliśmy te wszystkie dobrodziejstwa prosto z Chin, importując stamtąd totalitarne metody radzenia sobie z problemami. Kpi czy o drogę pyta? Czy naprawdę jest on przekonany, że tak liczne państwa - w jakiejś swojej wielkiej naiwności - tylko skopiowały chińskie wzorce, gdyż same z siebie nie były w stanie dokuczyć swoim obywatelom? Mentzen dopiero co wypadł sroce spod ogona i nigdy nie słyszał o rosnącej inwigilacji społeczeństw Zachodu zintensyfikowanej wraz ze zburzeniem wież World Trade Center? Nie słyszał o chazarskim apartheidzie w Palestynie? O nielegalnych operacjach US Army na całym świecie? O tajnych więzieniach CIA w Polsce? O nabrzmiewającym problemie amerykańskiej militarnej u nas obecności? O sekowaniu polskości nad Wisłą? Czyżby w tych przypadkach wolność jednostki bądź całego narodu nie była deptana?
To, że Mentzen wierzy w realność pandemii, to pikuś. Jego sprawa. Mnie niepokoi jego panatlantyzm. Nie przypadkiem wskazany przez niego palcem wróg wszelkich ludzkich wolności jest zarazem największym konkurentem USA w dominacji nad światem. Sympatie Mentzena są wyraziste. Co więcej, sprytnie stara się zainfekować nimi swoich czytelników. Zresztą to nie pierwsza w ostatnich dniach sytuacja, gdy prominentny polityk Konfederacji wciela się w rolę klakiera amerykańskich interesów. Warto choćby przypomnieć sobie, co na temat zapowiadanej relokacji armii jankeskiej miał do powiedzenia Krzysztof Bosak.
Wygląda na to, że Pax Americana jest dla Mentzena tak cenną wartością, że dzierżąc jankeski sztandar postanowił stać się naganiaczem naiwnych. Niestety, wielu znów da się nabrać i wspierając Konfederację dołoży swoją cegiełkę do budowy Fort Trump. Czołem Wielkiemu Polin!