Kwestia
nakazów noszenia covidowych masek spolaryzowała świat. Wszczęła
zaciekłe spory na temat ich skuteczności medycznej. Niektórzy dostają
przysłowiowej białej gorączki na widok niezamaskowanych bliźnich w
miejscach publicznych. Z drugiej strony, wiele osób czuje, że maski to
kolejna rzecz, którą elity rządzące narzucają masom w celu ich
zniewolenia i absolutnej nad nimi kontroli.
W
ramach języka urzędowego ustalono termin „zakrywanie twarzy”. To
subtelne przesunięcie i skoordynowane rozwiązanie, dotyczące bardziej
precyzyjnego terminu, ujawnia głębsze skutki i być może motywy samego
nakazu. Istnieje przecież znaczna różnica pomiędzy słowem maska a frazą zakrycie twarzy. To nie tylko semantyka. Historycznie, maski kojarzono z odgrywaniem ról. Łacińskie słowo persona pochodzi od greckiego słowa prosepon,
które oznacza maskę. Z tego rozumienia noszenie maski przypomina
bardziej nakładanie na siebie innej persony, lub przedstawianie sobą
kogoś innego. Aktorskie granie. „Zakrycie twarzy” natomiast nie tyle
zmienia wizerunek, co eliminuje go zupełnie. Wymazuje zawarty w nim
obraz Boga.
Związek między Bogiem a człowiekiem konkretyzuje się we Wcieleniu. Bóg staje się człowiekiem i ma ludzką twarz.
Ikony
są powszechnie znane jako „okna do nieba”, ale co zazwyczaj zawierają?
Większość ikon przedstawia twarz Chrystusa, rodziny świętej lub jednego
ze świętych. Zwykle, jest to wyłącznie twarz. Teologia stojąca za
ikonografią dodatkowo ilustruje związek między twarzą ludzką a twarzą
Boga. „Celem ikon jest pokazanie, jak rzeczy będą wyglądać, gdy
będziemy w niebie”.
Wszystkie
elementy stylistyczne, których używa ikono graf chcąc przedstawić
„przemienioną twarz”, mają na celu „stworzenie dynamicznego procesu,
który najpierw wciąga widza w ikonę, a następnie kieruje uwagę poza samą
ikonę do nieba. Spojrzenie na twarz świętego przykuwa naszą uwagę,
wciąga i zatrzymuje na sobie ”. Duchowość ikon jest całkowicie
skierowana na to, co św. Jan określa jako niebo w księdze Apokalipsy,
kiedy mówi że święci „ujrzą Pana twarzą w twarz”. Twarzą w twarz jest
jedynym sposobem opisania zamierzonej przez człowieka ostateczności. Twarz ludzka reprezentuje godność człowieka.
Najgłębszym
powodem ważności ludzkiej twarzy jest to, że sam Bóg ma ludzką twarz.
Święty Paweł mówi, że to ludzkie oblicze Chrystusa jest chwałą Bożą i
światłem jaśniejącym z ciemności. A konkretnie, że zrozumienie w naszych
sercach jest związane ze spojrzeniem na oblicze Chrystusa.
Jeśli
Słowo utożsamia się z ciałem i całkowicie je zawłaszcza, to ciało to
musi w pewnym sensie uczestniczyć w najgłębszej istocie Syna, w jego
hipostazie. We Wcieleniu, kiedy Syn staje się ciałem, przywłaszcza sobie
nasze ciało. Chrystus sprawia, że twarz ludzka może odzwierciedlać
oblicze Boga. Chrystus wywyższa ludzką twarz i nadaje jej
godność. Jednocześnie oblicze Słowa, które stało się ciałem, jest
naprawdę obliczem Boga.
To, co codziennie widzimy na ludzkiej twarzy, nosi w sobie Boskość.
Ludzki
uśmiech ma ogromne znaczenie dla relacji międzyludzkich. Han Urs von
Balthasar podkreśla że „(…) pewnego dnia dziecko rozpozna na twarzy
matki jej opiekuńczą miłość i odwzajemni tę miłość pierwszym uśmiechem…
To zrozumienie otwiera w dziecku uśpiony pączek samoświadomości” .
Uśmiech dziecka to pierwszy mały akt miłości. Przyczynia się do tego
tylko uśmiech matki. Ludzki uśmiech jest podstawowym symbolem zdolności
człowieka do kochania. Jest także podstawowym środkiem komunikacji
międzyludzkiej.
W
miarę postępu, także naszych różnych kryzysów społecznych, przyswajamy
sobie różne obostrzenia. Oby ludzkie kagańce nie były jednymi z nich.
Ruch ich noszenia nabiera tempa, mimo że rozprzestrzenianie się COVID-u
spada. Wydaje mi się, że stawką jest jednak coś znacznie ważniejszego.
Namordniki są używane do podsycania strachu i pielęgnowania uległości.
I na podstawowym poziomie zakrywanie twarzy pozbawia nas
człowieczeństwa i zasłania twarz Boga w nas.
Można
by pomyśleć, że elity rządzące nie myślą na tego rodzaju poziomie
teologicznym. Może nie, ale nie byłbym tego taki pewien. Istnieje wiele
przypadków, w których elity zostały przyłapane na tym, w co naprawdę
wierzą. Nakrycia twarzy są przecież wymagane dla niekwestionowanych mas,
ale nie dla samych elit rządzących.
Arkadiusz Jakubczyk