Jednym z haseł naszego szerokopojętego
środowiska (w tym Organizacji F.), odwołującego się do tradycji
polskiego narodowego radykalizmu jak i europejskich ruchów mu bliskich,
było hasło „Żadnych wojen za Izrael”. Liberalna propaganda przez własne
ograniczenia umysłowe odbierała to jako echa „polskokatolickiego
antysemityzmu”, okładając społeczeństwa pałkami z napisami „Jedwabne” i
„Auschwitz”. Ogólnie w środowisku polskojęzycznych liberałów naród
starozakonny jest otaczany specjalną estymą. Źródeł takiego
filosemityzmu można się doszukiwać w długim nieistnieniu państwa
żydowskiego — liberałowie chcą widzieć w Żydach wykorzenioną,
zatomizowaną masę która jest docelowym stanem społecznym ideologii
liberalnej. Natomiast niechęć narodowych radykałów do „wojowania za
Izrael” była związana przede wszystkim z chęcią odzyskania podmiotowości
państwa polskiego i przeświadczeniu o prymacie polskiej racji stanu w
polityce zagranicznej.
Inaczej sytuacja wygląda u naszych
wolnościowych kolegów. Im bardziej ktoś optował za kapitalizmem, tym
bardziej postrzegał tzw. „Izrael” jako tarczę, która ma bronić Zachodu
przed najazdem muzułmańskich hord. W tej narracji państwo żydowskie
miało być jedynym przyczółkiem cywilizacji w morzu arabskiego
barbarzyństwa.
Jeszcze jednym źródłem polskiego
poparcia dla działań syjonistów było ślepe zapatrzenie naszego
społeczeństwa w USA. Jak wiadomo, Ameryka jest gwarantem istnienia tworu
syjonistycznego, a więc głównie przedstawiciele niesławnego pokolenie
PRL-owskiej opozycji demokratycznej niejako brały cały zestaw, czyli
atlantyzm+syjonizm.
Środowisko aspirujące do miana
tradycjonalistycznego, tożsamościowego czy po prostu suwerennistycznego,
powinno odrzucać syjonizm jako ideę niekompatybilną z przedstawionymi
powyżej doktrynami.
Religijne korzenie syjonizmu
Jaskółką współczesnego nam syjonizmu
było wystąpienie rabina Szebetaja Cewi, który ogłosił się Mesjaszem. Po
ogłoszeniu się Mesjaszem Cewi stwierdził, że nadszedł czas powrotu Żydów
do Palestyny. W tym celu Cewi nawet się udał do Konstantynopola, by się
domagać od sułtana udostępnienia terenów palestyńskich pod żydowskie
osadnictwo. Osmański władca rozwiązał to po swojemu: zaproponował
Cewiemu odcięcie głowy za takie słowa lub konwersję na islam. Po krótkim
namyśle żydowski „Mesjasz” uznał, że głowa jest mu droższa niż bycie
pomazańcem bożym i wymówił słowa szahady.
Mimo konwersji na islam, nauki Cewiego
stawały się coraz bardziej popularne wśród Żydów w Europie Wschodniej,
również w Polsce. Pokłosiem sabatarianizmu była sekta, założona przez
Jakuba Franka. Właśnie w sekcie frankistowskiej zrodziło się przekonanie
o zbiorowym Mesjaszu, którym miał być cały naród żydowski. Zgodnie z tą
koncepcją, nie ma sensu czekać na przyjście Mesjasza, który zgromadzi
naród wybrany — należy raczej zgromadzić naród wybrany w jednym
podmiocie. Nie ważne, jaki odłam judaizmu wyznają poszczególne jednostki
— teoretycznie, mogą nie wyznawać żadnej religii. W końcu, niezależnie
od tego i tak się jest „mesjaszem”.
Takie myślenie jest apoteozą ludzkiej
pychy, która wynosi na piedestał jednostkę. Takie rozumowanie jednostka
faktycznie jest ubóstwiana, co jest fundamentalnie sprzeczne z myśleniem
tradycyjnym.
Przedmurze Zachodu
Rację mają ci, którzy twierdzą, że tzw.
„Izrael” jest państwem cywilizacji zachodniej w regionie Bliskiego
Wschodu. Jest to niewątpliwie prawda. Twór syjonistyczny jest forpocztą
zachodniackich procesów rozkładowych na Bliskim Wschodzie.
Twór syjonistyczny jest państwem
liberalnej demokracji, w którym funkcjonuje trójpodział władzy. Twór
syjonistyczny jest jedynym państwem w Lewancie, w którym funkcjonuje
świeckie prawo. „Izrael” jest jedynym państwem regionu, w którym
otwarcie działają różne synkretyczne i protestanckie sekty. Stolica
tworu syjonistycznego, Tel-Awiw jest jedynym miejscem w Azji Zachodniej,
w której mają miejsce parady dewiantów. Nie zapominajmy, że państwo
żydowskie ma bardzo liberalne podejście do zabijania dzieci w
prenatalnym stadium rozwoju. W istocie, w Azji Zachodniej twór
syjonistyczny reprezentuje to wszystko, przeciwko czemu walczymy w
naszym kraju.
Podstawy do utworzenia „Izraela” zostały
nadane przez umowę Sykes-Picot, który polegał na utworzeniu sztucznych
zbrodniczych podziałów na żywym organizmie narodu arabskiego.
Zniszczenie Królestwa Arabskiej Syrii, utworzenie na terenie Palestyny
brytyjskiego mandatu oraz późniejsza destabilizacja tej arabskiej krainy
poprzez wydawanie Żydom pozwolenie na osiedlanie się w niej stworzyły
przesłanki do proklamowania państwowości żydowskiej na arabskiej ziemi.
Twór syjonistyczny jest bękartem zachodniego kolonializmu, w Lewancie
którego celem było rozdarcie żywego ciała arabszczyzny w celu
eksploatacji tych ziem. Syjonizm jest skutecznym narzędziem rozbijania
arabskiej jedności i trzymania ludów arabskich pod kontrolą. Jeden z
głównych ideologów Partii Socjalistycznego Odrodzenia Arabskiego (w
Polsce znanej jako Partia Ba’as) Miszel Aflak słusznie napisał, że
zbiorowe interesy Arabów nie mogą zostać osiągnięte przez współpracę z
Zachodem.
Istnienie państwa żydowskiego w
Palestynie jest zagrożeniem dla tradycyjnej dla Palestyny arabskiej
tożsamości. Polityka historyczna i kulturowa tworu syjonistycznego jest
skierowana na wymazaniu arabskiego dziedzictwa z historii tej części
Lewantu. Żydzi kradną arabską muzykę, zacierają palestyńską historię
sprzed 1948 r., a nawet okradają ludność palestyńską z ich tradycyjnej
kuchni. W historii syjonistycznej przed żydowską kolonizacją w
Palestynie istniała pustka, a prawdziwa historia tego regionu zaczyna
się dopiero od 1948 r. wraz z utworzeniem państwa żydowskiego. Polityka
tworu syjonistycznego dąży do wyrugowania rdzennej ludności arabskiej z
jej ziem i zatarciu pamięci po niej. Przez tę politykę już kilka pokoleń
palestyńskich Arabów żyją jako uchodźcy w obozach w Syrii czy Libanie, a
jankesko-syjonistyczne spiski ich rodakom na Zachodnim Brzegu w Strefie
Gazy szykują powolną śmierć w rezerwatach.
Wyrugowanie arabskiej tożsamości
Palestyny przejawia się w kwestii stanowczego sprzeciwu kliki w
Tel-Awiwie przeciwko powrotowi uchodźców do swoich domów i rugowaniu
języka arabskiego z życia publicznego. Syjoniści wymazują również
nieżydowską historię palestyńskich miast, uznając ją jakby za niebyłą.
Rząd syjonistyczny sprzyja polityce kolonizacyjnej na Zachodnim Brzegu,
dając pozwolenie osobom, znajdującym się pod jego kuratelą, na
osiedlenie się na arabskiej ziemi i roztaczając nad kolonistami parasol
ochronny.
Jeżeli spojrzymy na Polskę, to musimy z
bólem przyznać, że sytuacja narodu polskiego jest bardzo podobna —
państwo polskie działaniami wszystkich ekip rządowych III RP została
sprowadzona do roli kolonii globalnego Zachodu. Polski umysł i polskie
ręce napychają kieszeń zagranicznych finansistów i banksterów, resztki
polskiego przemysłu są własnością zagranicznych koncernów, wielu Polaków
musiało opuścić swoją ojczyznę — taką cenę na początku zapłaciła Polska
za włączenie do systemu kapitalistycznego. W ostatnich latach, w celu
przyspieszenia pewnych zmian, kraj staje się łupem „rezerwowej armii
kapitału”, jak to ujął Alain de Benoist, czyli migrantów zarobkowych.
Masowa migracja służy dwóm rzeczom: po pierwsze, rozmywa jednolitość
etniczną i kulturową kraju przyjmującego, wykorzeniając zarówno
miejscowych, jak i przyjezdnych, czyniąc z nich jednolitą masę
wyalienowanych jednostek, a po drugie dostarcza kapitałowi tanich
pracowników. Kulturowa, etniczna i językowa niejednolitość powoduje, że
robotnicy są mniej skłonni do łączenia się w struktury do dochodzenia
własnych racji. W kontekście pewnego porównania, można przywołać fakt,
że masowa migracja Żydów do Palestyny przyczyniła się do rozmycia
jednolitości tej części Lewantu.
Wraz z kolonizacją gospodarczą
członkostwo Polski w strukturach zachodnich spowodowało udział Wojska
Polskiego w jankeskiej agresji przeciwko Afganistanowi i Irakowi. O
konferencjach organizowanych w Warszawie dowiadujemy się ze słów szefa
jankeskiej dyplomacji, o liście leków refundowanych decyduje ambasador
USA (chociaż jej bardziej pasowałby tytuł namiestnika), a o
nieopodatkowaniu zagranicznych firm społeczeństwo jest informowane przez
amerykańskiego wiceprezydenta. Na terytorium Polski stacjonują wojska
obcego państwa, które nie podlegają polskiemu prawu w razie dokonania
przestępstw w Polsce. Państwo polskie zobowiązało się zbudować za swoje
pieniądze dla tych obcych żołnierzy infrastrukturę i bazy, do których
przedstawiciele polskich władz nie będą mieć wstępu.
Jednocześnie trwa ofensywa
ideologiczna-obyczajowa, która godzi w podstawy polskiej aksjologii i
tradycji. Regularnie jesteśmy świadkami profanacji wizerunków Zbawiciela
i Jego Najświętszej Matki. Kompradorska inteligencja liberalna, mająca
coraz większe wpływy na polskich uczelniach sieje w głowach i duszach
polskiej młodzieży liberalną propagandę i dokonuje dekonstrukcji
polskiej tradycji. Liberalne media natomiast wylewają pomyje na polską
historię oraz wmawiają ludziom kompleksy niższości wobec Zachodu i
poczucie winy za rzekome zbrodnie przodków. Ulicami polskich miast
przechodzą parady obrzydliwości, a ich uczestnicy mają czelność kpić z
naszej religii i tradycji. Tęczowe szmaty są wieszane na polskich
pomnikach, a sprawcy tych występków czują się bezkarnie. Liberalna
hegemonia poddaje Polskę temu samemu procesowi wykorzeniającej
kolonizacji, który ma miejsce w Palestynie.
Al-Quds, Warszawa – wspólna sprawa!
W szykowanej nam liberalnej dystopii nie
ma miejsca ani na Polskę, ani na Palestynę. Jedynym drogą przetrwania
jest opór przeciwko liberalnej hegemonii. Naszym wspólnym wrogiem staje
się świat jednobiegunowy ze wszystkimi jego atrybutami, czyli
atlantyzmem, kapitalizmem, zachodniactwem i… syjonizmem.
Wielobiegunowość jest jedyną szansą na rozwój naszego potencjału
gospodarczego, narodowego i kulturowego. Natomiast świat wielobiegunowy
nie jest możliwy bez politycznej emancypacji regionu Azji Zachodniej,
świata arabskiego oraz świata muzułmańskiego. Takie upodmiotowienie nie
jest możliwe bez neutralizacji toczącego region nowotworu
syjonistycznego.
Fundamentalny interes Polski polega na
zrzuceniu jarzma globalnego Zachodu. Jest to w istocie ta sama walka,
którą prowadzą ludy arabskie przeciwko syjonizmowi. W globalnej wojnie
„The West and the rest” znajdujemy się po tej samej stronie barykad. Nie
da się prowadzić wysiłków na rzecz upodmiotowienia Polski, popierając
syjonizm, ponieważ syjonizm jest jednym z filarów zjawiska, który Polskę
uprzedmiotawia. Walka z syjonizmem jest jednym z elementów walki o
Wielką Polskę.
Za: https://xportal.pl/?p=37411