Wojska amerykańskie przybędą na Litwę w piątek i zostaną na dwa miesiące
- to dłużej, niż wynikało z wcześniejszych zapowiedzi. Żołnierze będą
stacjonowali przy granicy z Białorusią. Władze w Wilnie przekonują, że
ćwiczenia nie mają nic wspólnego z sytuacją u wschodniego sąsiada -
informuje Reuters.
Amerykańscy żołnierze przeniosą się na Litwę z Polski. Jak utrzymuje
litewski rząd - ćwiczenia były wcześniej zaplanowane, mają one
"charakter obronny i nie są skierowane przeciwko żadnemu sąsiadowi, w
tym Białorusi". Pierwsze zapowiedzi o ich przeprowadzeniu pojawiły się w
lipcu.
Jak zauważa Reuters, wojska przybywają jednak wcześniej i pozostaną na
Litwie dłużej, niż planowano przed wybuchem fali protestów po wyborach
prezydenckich na Białorusi.
Amerykańskie siły to 500 żołnierzy i 40 pojazdów takich jak czołgi
Abrams i transportery opancerzone Bradley. Pozostaną na Litwie do
listopada i będą szkolić się na poligonie w Podbrodziu. To kilka
kilometrów od litewsko-białoruskiej granicy.
W dniach 14-25 września żołnierzy na
Litwie będzie jeszcze więcej. Z informacji litewskiej armii wynika, że w
ćwiczeniach weźmie udział nawet kolejny 1 tys. żołnierzy m.in. z
Francji, Niemiec, Włoch oraz Polski.
Aleksander
Łukaszenko oskarżył NATO (Litwa jest członkiem sojuszu) o gromadzenie
żołnierzy przy granicach Białorusi i zapowiedział, że w razie potrzeby
poprosi o pomoc Rosję. NATO zaprzecza jakoby miało gromadzić siły przy
kraju Łukaszenki.
Łukaszenko o Litwie
Łukaszenko
powiedział, że na sytuację na Białorusi w znacznej mierze wpływa
zagraniczna ingerencja w wewnętrzne sprawy kraju i kierowanie protestami
z zagranicy - napisała BiełTA. - Dzieje się to z Polski, Czech, Litwy i
Ukrainy, co nas najbardziej niepokoi - wskazał białoruski prezydent. -
Reagujemy na wszelkie negatywne ruchy pod adresem Białorusi.
Najważniejsze jest dla nas, by nie dopuścić do rozniecenia w Mińsku
jakiegoś pożaru. Bo tak zawsze bywa: zaczyna się ze stolicy i przechodzi
na cały kraj - podkreślił.
Według
Łukaszenki Białoruś znalazła się sam na sam z agresją z zewnątrz;
podziękował rosyjskiej stronie za wsparcie, bo w kraju byłoby teraz
niełatwo - relacjonuje BiełTA. - Kraj pracuje, chociaż wielu by chciało
(szczególnie nasi sąsiedzi), żebyśmy upadli - dodał prezydent.
Łukaszenko odniósł się do Litwy, której władze, jak ocenił, często
krytykują Białoruś. - Już powiedziałem: mieliście około czterech
milionów ludzi albo nawet więcej w czasach radzieckich. Dlaczego w takim
rozwiniętym, zreformowanym kraju jak Litwa nie zostali ludzie? Według
mnie jest tam mnóstwo problemów, które trzeba rozwiązywać. I nie trzeba
zajmować się problemami sąsiadów, którzy cię dobrze traktowali i jeszcze
w pewnym stopniu karmili i karmią, pracując w portach i tak dalej -
powiedział.