W Szwajcarii i we Francji odbyły się manifestacje
przeciw obowiązkowemu zakrywaniu twarzy w miejscach publicznych oraz
innym wymogom reżimu sanitarnego.
W sobotę setki osób przeszły w spokojnej atmosferze ulicami
Delémont i Zurychu. Uczestnicy nie przejmowali się zbytnio nałożonymi
przez władze zasadami dystansu społecznego.
Około 120 osób zebrało się przed dworcem w Delémont, aby udać się do ogrodów zamkowych. Demonstracja, zalegalizowana przez lokalne władze, przeszła przez miasto przy dźwiękach muzyki Chopina, by dotrzeć do bramy cmentarza, gdzie złożono wieniec w hołdzie artykułowi 8, Konstytucji, gwarantującemu wolności osobiste.
Około 120 osób zebrało się przed dworcem w Delémont, aby udać się do ogrodów zamkowych. Demonstracja, zalegalizowana przez lokalne władze, przeszła przez miasto przy dźwiękach muzyki Chopina, by dotrzeć do bramy cmentarza, gdzie złożono wieniec w hołdzie artykułowi 8, Konstytucji, gwarantującemu wolności osobiste.
Demonstranci byli w większości obrońcami i zwolennikami francuskiego profesora Didiera Raoulta oraz jego koncepcji używania hydroksychlorochiny jako leku przeciwko COVID-19. Skuteczności leczniczej preparatu naukowiec dowiódł, zdaniem manifestantów, przepisując go chorym na koronawirusa mieszkańcom Marsylii.
Wśród demonstrantów było kilka znanych postaci, takich jak były
doradca rządowy Dominique Baettig czy były deputowany PCSI Pascal
Prince.
Demonstranci krytykowali Radę Federalną, żądając prawa do dowolności w kwestii noszenia maseczek. Ostrzegali także przed szczepieniem dzieci.
W Zurychu tysiąc demonstrantów zebrało się pod koniec sobotniego popołudnia na Helvetiaplatz, aby zaprotestować przeciwko wprowadzonym przez władze restrykcjom.
Pod hasłem Zurück in die Freiheit („powrót do wolności”) organizatorzy wezwali do demonstracji przeciwko obowiązkowemu noszeniu masek, a także spodziewanym obowiązkowym szczepieniom na COVID-19.
Demonstranci krytykowali Radę Federalną, żądając prawa do dowolności w kwestii noszenia maseczek. Ostrzegali także przed szczepieniem dzieci.
W Zurychu tysiąc demonstrantów zebrało się pod koniec sobotniego popołudnia na Helvetiaplatz, aby zaprotestować przeciwko wprowadzonym przez władze restrykcjom.
Pod hasłem Zurück in die Freiheit („powrót do wolności”) organizatorzy wezwali do demonstracji przeciwko obowiązkowemu noszeniu masek, a także spodziewanym obowiązkowym szczepieniom na COVID-19.
Miasto Zurych zezwoliło na demonstrację, ale pod warunkiem
noszenia maseczek i zachowywania dystansu. Zasady te nie były
przestrzegane. Policja wylegitymowała około 50 demonstrantów i
przystąpiła do pacyfikowania protestujących. Zatrzymano dwóch mężczyzn.
Kilkaset osób zebrało się również w Paryżu na Placu Narodowym. Manifestanci krytykowali władze, wskazując na obowiązkowe noszenie masek jako „ewidentny symbol zniewolenia ludzi, pozbawienia ich indywidualnych wolności”. Podkreślano, że rząd wykorzystał epidemię do zmiany ustawy bioetycznej, wprowadzającej komercjalizację ludzkich zarodków i tym samym – życia ludzkiego. Wznoszono okrzyki: „dyktatura zdrowia!”.
Kilkaset osób zebrało się również w Paryżu na Placu Narodowym. Manifestanci krytykowali władze, wskazując na obowiązkowe noszenie masek jako „ewidentny symbol zniewolenia ludzi, pozbawienia ich indywidualnych wolności”. Podkreślano, że rząd wykorzystał epidemię do zmiany ustawy bioetycznej, wprowadzającej komercjalizację ludzkich zarodków i tym samym – życia ludzkiego. Wznoszono okrzyki: „dyktatura zdrowia!”.
Na wielkim banerze uczestnicy umieścili tak bardzo aktualną
wypowiedź znanej filozof Hannah Arendt: „Kiedy wszyscy ciągle was
okłamują, rezultat nie jest taki, że wierzycie w te kłamstwa, ale że
nikt już w nic nie wierzy. Naród, który już w nic nie wierzy, nie może
wyrobić sobie swojej opinii. Jest pozbawiony nie tylko swojej zdolności
do działania, ale także zdolności swojego myślenia i oceniania. A z
takim narodem, można zrobić co się chce”.
FLC