Wielu przeciwników, ale i niestety
zwolenników nacjonalizmu odbiera tą doktrynę jako idee emocji,
pozbawioną możliwości zimnej oceny sytuacji. Widać to zresztą przy
każdym gorącym temacie rzucanym nam przez demoliberalne media, w którym
emocje nacjonalistów mogą być traktowane, albo jak straszak wobec danej
czarnej wizji przyszłości, albo jak niezrozumienie współczesnego świata.
Cóż, na reżimowe kłamstwa nie mamy większego wpływu, mamy go natomiast
na sam nacjonalizm i to jak on wygląda w rzeczywistości.
Nacjonalizm wyrasta z patriotyzmu, który
sam w sobie musi być emocjonalny. To oczywiste, że duma z bycia
Polakiem kształtują się między innymi przez to jak odczuwamy, jak
kochamy, a jednocześnie jak nienawidzimy naszych wrogów. Przez większą
część historii Anglii ich tożsamość budowała się na niechęci do
Francuzów, którzy mogą powiedzieć dokładnie to samo. Ukraińcy mają
podobnie z Polakami, my zaś z Niemcami i Rosjanami. U Rosjan natomiast
złym wilkiem jest szeroko pojęty zachód. Przykłady można mnożyć.
Sympatie i antypatie narodowe są silnym budulcem rozwijącą odrębność
narodową, tożsamość, a co za tym idzie – patriotyzm.
Nacjonalizm jako idea musi brać pod
uwagę te emocje, jednocześnie nie może im całkowicie ulegać.
Najważniejszym punktem idei nacjonalistycznej jest egoizm narodowy, a
więc to co naszemu narodowi służy, powinno być naszym celem. Nie jest
nim zdanie „nienawidze rusków”, „pieprzę niemców” itp itd, lecz uważna i
chłodna ocena kierunków rozwoju narodowego. Dziś, by nasz naród
przetrwał trzeba jasno wyznaczyć jego cele, a jest to odzyskanie państwa
dla naszych rodaków poprzez zniszczenie systemu. Odzyskanie własności
prywatnej, odebranej przez kapitalizm. Stworzenie elit narodowych.
Odzyskanie prawdziwie polskiej kultury, nawiązującej do naszej historii i
tradycji. Przede wszystkim: odzyskanie naszego narodu, by w końcu
społeczeństwo mówiące po polsku stało się świadomym narodem walczącym
nie tylko o kilka złotówek, ale również o swój kraj, swoją rodzine i
swoją wiarę.
Pytanie czy emocjonalny nacjonalizm,
może w tym pomóc czy przeszkodzić jest w moim przekonaniu w pełni
zasadne. To jasne, że bunt wobec systemu, będzie miał podłoże
emocjonalne, ale też bezdyskusyjnym jest, że sentymentalizm czy stan
podniecenia łatwo jest systemowi wykorzystać. To przecież ekscytacje
bycia „zachodem”, o czym rzekomo od pokoleń marzyli nasi rodacy była
powodem zwycięskiej dla systemu batalii wtłoczenia nas w struktury Unii
Europejskiej i NATO. To na naszych emocjach grają kolejni politycy,
chcący jak najlepiej przypodobać się swoim mocodawcom. Jeśli mamy szukać
wrogów to jest to Unia Europejska/ USA z swoim nadwiślańską
ekspozyturą: III RP. Syria, jedyne obecnie nacjonalistyczne państwo na
świecie, może za kilka lat już być zdewastowaną przez amerykanów
żydowską kolonią (tfu! Tfu!), grecki naród może równie dobrze za chwile
żyć w nacjonalistycznym, albo i komunistycznym państwie, dróg Rosji i
Władimira Putina nie jest w stanie przewidzieć nikt, a niewykluczone, że
rzeczywista narodowa rewolucja na terenie Europy rozpocznie się np. W
Niemczech tak żywo nienawidzonych przez wzburzony tłum. Nasze nienawiści
i odwieczne przyjaźnie są bez znaczenia. Każde zwycięstwo nacjonalizmu
na świecie jest również naszym zwycięstwem, gdyż tak ogromny system nie
pokona jeden, lecz wiele narodów. Nasza polityka historyczna, często
oparta na wiecznym żalu z powodu niedocenienia przez historie przelanej
polskiej krwi musi zamiast żalu budzić w nas nowe wnioski. W moim
przekonaniu są one następujące: kolejne sentymentalizmy zabijają nasz
naród.
My , polscy nacjonaliści, kierujmy się
zawsze rozsądkiem i narodowym egoizmem. Nawet jeżeli system powtarza
frazesy o potrzebie patriotyzmu nie zapominajmy kto wypowiada te słowa.
Nawet jeżeli mami nas kolejnym odrodzeniem, to sprawdźmy najpierw jak
bardzo dobrze czuję się w obecnej sytuacji geopolitycznej dana partia
czy osoba. Boję się sytuacji, w której USA, Izrael czy Unia Europejska
ogłosi antyislamską krucjatę, w której w pierwszym szeregu wezmą udział
polscy narodowcy. Obawiam się zawsze, nowych trybunów ludu, z
namaszczoną przez system niezależnością, którzy będą głosić Polskę dla
Polaków. Tyle pokoleń polskich nacjonalistów zginęło w zapomnieniu przez
kolejne polityczne pułapki systemu. Najwyższy czas z tym skończyć.
Skończyć z emocjami, rozpocząć prawdziwie świadomy, ideowy nacjonalizm.
Nie dla gówniarzy w krótkich spodniach i sprzedajnych kukiełek. Czas na
nas.