Piszę do Pana te słowa, jako pierwszy od lat w naszym
kraju więzień polityczny, mając jednocześnie nadzieję, że stan w którym
się znalazłem jako obywatel Rzeczypospolitej nie jest Panu, jako
liderowi rządzącej dziś partii politycznej, obojętny. Kreślę te słowa
nie tylko po to, by uzmysłowić Panu moją osobistą i rodzinną tragedię,
do której doprowadziły nieodpowiedzialne działania organów naszego
państwa, ale również, by zwrócić pańską uwagę na zalążki niebezpiecznych
patologii, które przerodzić się mogą w przyszłości w istotne zapory
blokujące możliwości debaty publicznej w naszym kraju i przeczące
podstawowym wartościom republikańskim, do których również Pan odwołuje
się w swej działalności politycznej.
W latach 2005-2007 byłem posłem na Sejm RP V
kadencji, zasiadając w ławach Klubu Parlamentarnego Samoobrona RP, z
którym pańska partia podpisała umowę koalicyjną. Osobiście byłem owej
koalicji zdecydowanym przeciwnikiem, uznając, iż Samoobrona realizowała
skutecznie funkcję partii protestu, potrzebnej w moim przekonaniu w
każdym systemie partyjnym, jednakże niegotowej do sprawowania wówczas
władzy na poziomie gabinetowym. Byłem owej koalicji oponentem również z
przyczyn ideowych; obca była mi wizja polityki zagranicznej i polityki
historycznej prezentowanych przez pańskie ugrupowanie. Nie wierzyłem,
jak się okazało niebezpodstawnie, w wolę przeprowadzenia głębokich zmian
w dziedzinie polityki społeczno-gospodarczej wśród polityków PiS. W
2007 roku, po przegranych wyborach parlamentarnych, miałem jednak
przekonanie, że liderzy trzech ugrupowań koalicyjnych z lat 2006-2007
okazali niezdolność do kompromisu i dialogu opartego na wzajemnym
szacunku, która doprowadziła do kolejnej wieloletniej dominacji
liberałów na polskiej scenie politycznej. Wycofałem się z aktywnej
działalności politycznej, poświęcając czas na zakończenie i obronę
dysertacji doktorskiej oraz aktywności naukowo-eksperckiej. Moje
zainteresowania ogniskowały się w szczególności wokół zagadnień polityki
zagranicznej i teorii geopolitycznych. Pogłębione analizy i refleksje
doprowadziły mnie do przekonań diametralnie odmiennych od tych
reprezentowanych przez Prawo i Sprawiedliwość w sferze polityki
zewnętrznej, przede wszystkim wschodniej. W sposób jednoznaczny i
konsekwentny opowiadałem się za budową partnerskich, wzajemnie
korzystnych relacji z Federacją Rosyjską, występowałem przeciwko
instrumentalizacji Rzeczypospolitej przez odgrywające destrukcyjną rolę w
naszym regionie Stany Zjednoczone. Prezentowałem zatem poglądy
zdecydowanie odmienne w tej dziedzinie od pańskiego obozu politycznego.
W lutym 2015 roku wraz ze zwolennikami głoszonych
przeze mnie koncepcji zdecydowałem się na powołanie partii politycznej
Zmiana. Liczyłem, że jej istnienie wzbogaci nieco polską debatę
polityczną, szczególnie zaś jej wątki poświęcone sprawom
międzynarodowym. Rozwijałem kontakty i współpracę z całym szeregiem
organizacji zagranicznych prezentujących podobny punkt widzenia. Nigdy
nie spodziewałem się, iż moja działalność polityczna może stanowić w
wolnej Polsce przyczynę represji i uwięzienia. W chwilach kluczowych,
związanych choćby z próbami oczerniania naszego kraju przez organizowane
wokół koncernu Agora, za pieniądze międzynarodowych spekulantów
finansowych, struktury przypominającej instrumenty służące do
wywoływania tzw. kolorowych rewolucji, kierowana przeze mnie Zmiana
stała na gruncie obrony polskiej suwerenności, piętnując zdecydowanie
haniebne polityki donosicielstwa na własny kraj praktykowanego przez
polityków opozycji na poziomie instytucji europejskich. Podobne
stanowisko wyrażamy konsekwentnie, gdy opowiadamy się przeciwko
stacjonowaniu jakichkolwiek wojsk obcych na terytorium Rzeczypospolitej.
Nasze poglądy odbiegają zatem zdecydowanie od przekonań pańskich i
pańskiej partii. Mimo to, zarówno ja, jak i moi koledzy, wierzyliśmy, iż
Prawo i Sprawiedliwość gotowe będzie do uczciwej wymiany zdań i
polemiki ze swymi oponentami ideowymi, w odróżnieniu od parlamentarnych
partii kartelowych, prezentującymi określony, spójny zestaw poglądów
politycznych. Niestety, srodze się zawiedliśmy.
18 maja bieżącego roku w Warszawie zostałem w
brutalny sposób zatrzymany przez funkcjonariuszy Agencji Bezpieczeństwa
Wewnętrznego. Tego samego dnia Prokuratura Krajowa przedstawiła mi
zarzut popełnienia przestępstwa z art. 130 kk, czyli szpiegostwa. Na tej
podstawie oraz przy pomocy nacisku medialnego, prawdopodobnie
spowodowanego przez tzw. kontrolowane przecieki z ABW, zastosowano wobec
mnie areszt tymczasowy. Tym samym znalazłem się w Areszcie Śledczym
Warszawa – Mokotów, w miejscu znanym z kart naszej historii powojennej
jako ośrodek represji i likwidacji przeciwników politycznych. Związane z
pańską partią osoby: Minister – Koordynator Służb Specjalnych, Mariusz
Kamiński oraz szef Prokuratury Krajowej Bogdan Święczkowski – były
przeze mnie w minionych latach wielokrotnie poddawane ostrej publicznej
krytyce, w związku z czym doprawdy trudno jest wierzyć w ich
bezstronność i brak zaangażowania osobistego w moją sprawę. Przede
wszystkim jednak wystosowano wobec mnie zarzuty nie mające nic wspólnego
z określonym w art. 130 kk przestępstwem szpiegostwa. Szpiegostwo
bowiem w sposób jednoznaczny, zarówno w doktrynie prawnej, jak i w
odbiorze opinii publicznej, wiąże się z przekazywaniem informacji
niejawnych obcemu wywiadowi, na szkodę państwa własnego. Tymczasem
prokuratorskie zarzuty wobec mnie dotyczą rzekomego prowadzenia przeze
mnie “wojny informacyjnej”, podejmowania prób “kształtowania opinii
publicznej”. Utajnienie toczącego się przeciwko mnie postępowania
uniemożliwia mi skuteczną obronę dobrego imienia. Świadczy dodatkowo o
politycznym charakterze stosowanej wobec mnie i mojego środowiska
represji. Podlegający Panu w ramach struktury partyjnej funkcjonariusze
polityczni działają zgodnie z najgorszymi tradycjami prześladowań
politycznych, jeśli nie stalinowskich represji w Związku Radzieckim
rozpoczętych po zamachu na Siergieja Kirowa w 1934 roku, to co najmniej w
sposób łudząco podobny do paranoicznych czasów maccarthyzmu w Stanach
Zjednoczonych. Moja działalność publiczna zawsze utrzymana w duchu walki
przeciwko neoliberałom – grabieżcom polskiego majątku narodowego i
grabarzom polskiej gospodarki szabrującym w naszym kraju od 1989 roku,
nie pozwoliła pańskim podwładnym na oskarżenie mnie o jakiekolwiek
przestępstwa korupcyjne czy gospodarcze. Zmuszeni byli więc sięgnąć po
absurdalny zarzut szpiegostwa. Kierując się podobnym założeniem,
większość z nich powinna tłumaczyć się z pojawiających się na
przestrzeni wielu lat doniesień o ich zażyłych relacjach z amerykańską
Centralną Agencją Wywiadowczą. Pańscy podwładni wolą wszakże stosować
podwójne standardy. Ich sposób myślenia polega na prymitywnej redukcji ad absurdum
wszelkich relacji i kontaktów z osobami fizycznymi, organizacjami
pozarządowymi i partiami politycznymi z Federacji Rosyjskiej do
szpiegostwa i działalności przestępczej.
Naruszenie przez pańskich partyjnych podwładnych
elementarnych praw człowieka i obywatela to nie wszystko. Kryminalizacja
wszelkich relacji towarzyskich, społecznych, naukowych, gospodarczych i
kulturalnych z największym spośród naszych wschodnich sąsiadów stanowi
także poważne naruszenie polskiej racji stanu. Nie chodzi przy tym
wyłącznie o kwestię subiektywnej definicji owej racji stanu, do której
ma prawo każde środowisko polityczne w demokratycznym państwie; ja i mój
obóz polityczny twierdzimy i twierdzić będziemy, chyba że ktoś zdoła
przekonać nas nie za pomocą aresztowań i represji, lecz racjonalną
argumentacją, iż Rosja we współczesnym systemie międzynarodowym jest
naturalnym partnerem i sojusznikiem Polski; Pan i pański obóz polityczny
uznajecie naszego wschodniego sąsiada za wroga, sojuszników lokując
gdzie indziej. Rzecz nie w tych naturalnych i uprawnionych różnicach.
Racją stanu jest bowiem istnienie w Polsce sił politycznych
przejawiających zdolność do dialogu z różnymi ośrodkami siły
geopolitycznej. Gdybyśmy to my sprawowali w naszym kraju władzę, pańscy
partyjni koledzy byliby w naszych oczach istotnym potencjałem wiedzy i
kontaktów w środowiskach neokonserwatywnych w USA, których znaczenia nie
sposób bagatelizować. Żaden z Pana politycznych podwładnych z pewnością
nie trafiłby do więzienia za swą polityczną współpracę z tymi kręgami
polityków i decydentów amerykańskich, do których odnosimy się,
delikatnie ujmując, bardziej niż sceptycznie. Pomimo istniejących
pomiędzy nami fundamentalnych różnic, ja i Zmiana otwarci jesteśmy na
wymianę argumentów i rzeczową, merytoryczną debatę.
Gdy w pierwszych latach niepodległości Stanów
Zjednoczonych pojawiły się głosy nawołujące do prześladowania
przeciwników politycznych, Thomas Jefferson w swym inauguracyjnym
prezydenckim przemówieniu mówił: “i pamiętajmy, że może nie warto było
wypędzać z naszego kraju nietolerancji religijnej, przez którą ludzkość
cierpiała i krwawiła tak długo, jeżeli mamy zachować nietolerancję
polityczną, równie despotyczną, równie szkodliwą i zdolną do równie
dotkliwych i krwawych prześladowań. (…) a jeżeli są wśród nas zwolennicy
rozwiązania tej unii i zmiany jej republikańskiego ustroju, zostawmy
ich w spokoju na dowód, że można tolerować błędy nierozumu tam, gdzie
rozum jest nieskrępowany i może je zwalczyć”. Sądzę, iż ten wybitnie
republikański pogląd autora Deklaracji Niepodległości nie powinien być
Panu obcy. Ja i każdy z członków Zmiany gotowi jesteśmy do debaty na
temat geopolitycznej roli Polski we współczesnym świecie z
przedstawicielami Prawa i Sprawiedliwości. Nie wykluczamy, że w pewnych
kwestiach ich rzeczowa argumentacja wpłynąć może na nasze przekonania, a
nawet zmodyfikować prezentowane przez nas poglądy. Podobnej gotowości
oczekujemy również od drugiej strony. Argumenty siły nie powinny w
ustroju republikańskim zastępować siły argumentów w rzeczowej debacie
świadomych obywateli.
Kolejnym niepokojącym sygnałem, który pojawił się w
związku z moim zatrzymaniem i uwięzieniem, jest aspekt bezpieczeństwa
wewnętrznego i zewnętrznego Polski, o które; jak się przekonałem;
absolutnie nie możemy być spokojni. Chodzi tu w pierwszej kolejności o
zupełny brak profesjonalizmu oficerów ABW. Nie mnie oceniać poziom
przygotowania struktur agencji do zwalczania zorganizowanej
przestępczości czy terroryzmu. Pragnę wszakże zwrócić pańską uwagę na
bezgraniczną ignorancję jej przedstawicieli w zakresie spraw
międzynarodowych i podstawowych pojęć z kategorii politologicznych.
Podjęte przeciwko mnie działania agencji wskazują na alarmujący fakt, iż
jej młodzi funkcjonariusze cierpią na analfabetyzm funkcjonalny
uniemożliwiający nie tylko zrozumiałą artykulację ich pytań i oczekiwań,
ale również rozumienie prostych pojęć i komunikatów. Poziom rozkładu
kadrowego i intelektualnego ABW powoduje poważne obawy o stan
bezpieczeństwa Państwa Polskiego. Nie wiem, czy świadomość owego kryzysu
posiada pański zastępca Mariusz Kamiński. Wiem, że taką świadomość
winien mieć Pan, jako lider partii rządzącej.
Pisząc ten list, zdaję sobie sprawę, że otoczony jest
Pan ludźmi nierzadko miernymi intelektualnie i zepsutymi moralnie. Taki
jest niestety los dużych partii typu catch-all, w szczególności
zaś tych rządzących. Uznałem wszakże, że warto zwrócić pańską uwagę na
fakt istnienia w Polsce niezrozumiałych represji politycznych oraz
stanowiących ich tło patologicznych procesów życia publicznego.
Z wyrazami szacunku!
/-/ Dr Mateusz Piskorski
Za: http://partia-zmiana.pl/2016/10/19/list-otwarty-mateusza-piskorskiego-do-jaroslawa-kaczynskiego/
OD REDAKCJI: Wszystkim zaniepokojonym czytelnikom zamierzamy donieść iż nie popieramy lewicowego ugrupowania Zmiana a wydrukowanie listu miało na celu pokazanie iż obaj panowie to tak naprawdę różne konie ale z tej samej republikańskiej stajni. Tyle i aż tyle.