„Prawica zdradziła naród, lewica zdradziła lud.” - Marine Le Pen
Ludzie
często pytają o różnice między lewicą a prawicą, ideą narodową a
konserwatyzmem czy konserwatywnym liberalizmem. Rodzaj tego typu
niewiedzy powinien otworzyć oczy nacjonalistom na fakt, że wielu ludzi
nadal nie wie co jest istotą ich poglądów. Nacjonalizm w dalszym ciągu
pozostaje mylony z abstrakcyjną „prawicowością” i konserwatyzmem. O ile
jako ideologia uznająca prymat interesu narodowego w aktywności
politycznej państwa i społeczeństwa powinien wyznawać tradycyjne
wartości obyczajowe, o tyle nie musi mieć nic wspólnego z pozostałymi
komponentami zachowawczo-reakcyjnej doktryny. Bardzo ważne różnice
odznaczają się między nacjonalizmem a prawicą również na polu
gospodarczo-społecznym. Paradoksalnie wynika to między innymi z
natchnienia religią katolicką, której prawica rzekomo broni. Czym zatem
jest nacjonalizm, zwłaszcza ten radykalny, katolicki i jakie są jego
poglądy na istotę państwa?
Przeciwko antynarodowym ideologiom
Trudno
być narodowo-katolickim radykałem bratając się lub hołdując ideologiom
pojęciu narodu wrogim. Nadal istnieją osoby niewidzące nic złego w tak
poważnym dysonansie. Konserwatywny liberalizm nie jest naszym
sojusznikiem. I my nie stoimy ani na prawo ani na lewo od niego. My
stoimy mu naprzeciwko. Stwierdzenie, że pozostawienie całkowitej swobody
w działaniu międzynarodowych korporacji, nieuczciwych pracodawców i
obcych państw w działalności gospodarczej w naszym kraju da się pogodzić
z wymaganiem od społeczeństwa podstaw patriotyzmu i etyki jest
nonsensem. Jeżeli faktycznie ludzie ci wyobrażają sobie normalną
rodzinę, prowadzących zdrowy tryb życia katolików i patriotów
przemierzających morze niczym nieskrępowanych reklam, korporacyjnego
marketingu i propagandy ponadnarodowych grup nacisku, to znaczy, że albo
w praktyce nie zależy im na tym, aby kształtować naród w duchu wyższych
wartości albo w konflikcie wartości z pieniądzem wybierają to drugie.
Niezależnie od wybranej opcji, raczej trudno mówić tu o pokryciu
deklarowanego tradycjonalizmu. Proces prawodawczy jest procesem
rozgrywających się starć różnych wartości, które prawo powinno chronić.
Liberałowie uznają, że w kwestiach gospodarczo-społecznych wszelkie
kolizje na polu społeczno-gospodarczym wygrywa tak zwana „wolność
gospodarcza”. Potrafią oni przyznać przy tym, że w konflikcie między
„prawem wyboru” a życiem człowieka, jeśli chodzi o aborcję, wygrywa to
drugie. Czyż nie jest to niekonsekwentne? A może wierzą oni, że prawa
Ewangelii i płynąca z nich nauka dotyczą jedynie wąskiej dziedziny
pokrywającej jedynie etykę indywidualną? Jeżeli faktycznie tak jest,
powinni się zastanowić czy są rzymskimi katolikami czy może
protestantami, bo to właśnie na łonie tego drugiego wyznania zrodził się
liberalizm. Samo określenie „wolności gospodarczej”, odmienianej przez
wszystkie przypadki, zawiera sporą ilość kłamstw. Postulowany przez
liberałów stan rzeczy nie ma nic wspólnego z wolnością. Ich wymarzone
„państwo”, jeżeli już na jego istnienie zgodzą się w kompromisie,
zostawia wolne pole dla bezwzględności międzynarodowych korporacji i
kształtowanej przez nie rzeczywistości. A przecież to w interesie tych
właśnie ośrodków finansowych jest promocja makdonaldyzmu czy
antyspołecznych postaw, między innymi w zakresie seksualności człowieka i
życia rodzinnego. To właśnie te korporacje często dorzucają się do
promowania skrajnie hedonistycznego i niezgodnego z prawem naturalnym
modelu relacji międzyludzkich. Wolność? Tradycja? Urojona.
Inną
antynarodową ideologią, której część retoryki przyjęli niektórzy
nacjonaliści jest marksizm. Wiara w odwieczną walkę klas i biologiczną
nienawiść między ludźmi o różnych stanach posiadania ma bardzo niewiele
wspólnego z nacjonalizmem, uznającym za prymat interes narodu, a nie
poszczególnej grupy. Historia negatywnie zweryfikowała marksistowską
teorię społeczną i gospodarczą, niezależnie od tego na jakim miejscu
globu by nie zaistniała. Co ciekawe, marksizm oraz liberalizm łączą się w
tym samym założeniu filozoficznym. Jest nim stwierdzenie, że wszelkie
procesy historyczne poddane są ekonomii i pieniądzu. Założenie takie
jest nie do zaakceptowania w świetle katolicyzmu i nacjonalizmu. Ten
pierwszy, rękoma Syna Bożego przeganiał kupców ze świątyni. Ten drugi
uznaje naród za głównego aktora biegu historii. Liberałowie i marksiści,
chociaż o tym nie wiedzą, mogliby zgodzić się ze sobą praktycznie ze
wszystkim, oprócz sposobu, który ma zaprowadzić ich do
materialistycznego raju. Inne różnice są tylko powierzchowne. Nie bez
powodu elita współczesnego kapitalizmu wspiera marksizm kulturowy.
Ideologię stanowiącą kontynuację myśli swojego twórcy. Z tą różnicą, że
rozszerza ona pojęcie „walki klas” również na „walkę jednostki z
narodem, religią i społeczeństwem”, „walkę dziecka z rodzicem (walka
pokoleń)” itd.
Państwo, głupcze!
Z
przedstawionymi wyżej antynarodowymi ideologiami nacjonalizm oraz
katolicyzm rozprawiły się już dawno. Czy to rękoma młodego pokolenia
polskich narodowców marzących o budowie „Katolickiego Państwa Narodu
Polskiego”, czy doktorów Kościoła, jak chociażby św. Tomasz z Akwinu.
Dla nacjonalizmu państwo jest wartością samą w sobie. Dzieje się to za
sprawą tego, że jest ono zinstytucjonalizowanym ciałem narodu. Nie
należy tutaj mylnie podchodzić do kwestii stanu dzisiejszej
Rzeczypospolitej. Nie uznajemy jej bowiem za zdrowo funkcjonujący
organizm. Nie oznacza to, że należy powielać skrajnie liberalną
argumentację, iż skoro obecne państwo nie funkcjonuje dobrze, taki jest
los każdej formy państwowej. jaka kiedykolwiek mogłaby zaistnieć. Jaki
zatem kształt państwa powinniśmy budować? Przede wszystkim państwo
narodowe. Wbrew obiegowej opinii, państwo narodowe nie jest tylko
państwem zamieszkanym przez jeden naród. Państwo narodowe to państwo
tworzone przez naród. Państwo istniejące dla narodu. Państwo, u którego
podstaw leżeć powinno kształtowanie społeczeństwa i realizacja interesu
narodowego. Warto tutaj się zatrzymać, bo poglądów na „dobro narodowe”
może być wiele. Tekst ten jednak piszę jako redaktor „Szturmu”,
nacjonalista i katolik, zatem przedstawiany projekt ochrzciłem mianem
„Państwa Miłosierdzia Bożego”. Jak sama nazwa wskazuje, koncepcja ta
jest ściśle powiązana z chrześcijańskim humanizmem. W jej myśl uznany
musi być zatem prymat człowieka. Nie należy zatem mylić tego ze skrajnie
zindywidualizowanym pojęciem zawartym w ponowoczesności. Chrześcijańska
koncepcja człowieka istnieje od początku istnienia tejże religii. Jej
współczesna wersja, stanowiąc potwierdzenie dawnej nauki Kościoła,
wyrasta z krytyki egoistycznego społeczeństwa burżuazyjnego oraz
rzekomych alternatyw proponowanych przez socjalizm. W myśli twórców
nurtu, od Jacques'a Maritaina po Jana Pawła II, podstawowe wartości
społeczne to godność oraz wolność człowieka. Ta pierwsza wynika z tego,
że człowiek jest stworzony przez Boga oraz do Niego podobny. Ta druga z
tego, że powinien on mieć wolną drogę do wzrastania w wierze i dążenia
do zbawienia. Tak pojmowana wolność różni się zasadniczo od „wolności”
liberalnej. Nie zakłada ona swobodnego dostępu do autodestrukcji i
nieskrępowanego niczym egoizmu. Nie ma w niej miejsca na koncepcję
człowieka pozbawionego uczuć i odruchów rodzinnych, tożsamości zbiorowej
i osobistej. Człowiek wolny nie jest człowiekiem bez korzeni. Przyjęcie
takiej podstawy aksjologicznej dla instytucji państwa determinuje
szczegóły jego systemu politycznego, gospodarczego oraz edukacji. Czyni
państwo nośnikiem wartości i dosłownym ucieleśnieniem dążeń narodu.
Solidaryzm, spółdzielczość, miłosierdzie
Trzy
pojęcia zawarte w tytule akapitu zawierają podstawowe kierunki
działania aparatu państwowego. Solidaryzm nie jest niczym innym niż
uznaniem całego narodu za podmiot polityczny państwa. W konsekwencji, z
założenia tego wynika, że jeden naród posiada wspólny interes. Tak jak
trudno byłoby zachować dobre zdrowie dbając tylko o jeden organ, tak
samo trudno oddzielić los jednej warstwy społeczeństwa od pozostałych.
Naród to nie tylko bogacze, nie tylko klasa średnia i nie tylko
najbiedniejsi. Naród to każda rodzina, każda matka, każdy ojciec i każde
jedno dziecko. Politycy twierdzący, że beneficjentem powinna być tylko
część społeczeństwa obarczeni są myśleniem antynarodowym. W praktyce nie
musimy od razu budować państwa opiekuńczego do stopnia, w jakim jest to
posunięte w krajach nordyckich. Postulowanie jednak braku jakiejkolwiek
polityki rodzinnej, opieki socjalnej czy programów rehabilitacji
społecznej to pozbawianie się podstawowych założenia cywilizacji
łacińskiej, z których wynika że państwo również ma sumienie. I nieważne
czy negacja taka zaprowadziłaby nas w przyszłości do totalitaryzmu,
kolonializmu, imperializmu, czy po prostu śmierci naturalnej. Ważne, że
jest ona przeciwstawna wartościom, na których powinien opierać się
naród.
Drugą
szalenie ważną w kwestią w budowaniu kierunków polityki państwowej jest
sama istota organizacji systemu gospodarczego. W historii polskiego
nacjonalizmu istniały wszelkie nurty próbujące wyczerpać tę materię. Od
liberalizmu wczesnej, przedchrześcijańskiej endecji, przez
trzeciopozycyjny korporacjonizm młodzieży narodowej po daleki
kolektywizm części środowisk narodowo-radykalnych. Sądzę jednak, że
współczesny nacjonalizm należy pozbawić historycznego pojmowania
poglądów polityczno-gospodarczych. Myślę, że o ile socjalizm i
liberalizm w czystych formach nie podlegają dyskusji, o tyle
korporacjonizm uszyty został na inne warunki historyczne. W jaki sposób
zatem budować nowoczesną gospodarkę narodową, tak aby oddawała
chrześcijańskiego ducha społecznego? Myślę, że odpowiedź na to pytanie
leży w spółdzielczości. Koncepcja ta opiera się na personalistycznym
ujęciu wolności, o którym wspominałem wcześniej. Zastosowana prze mnie
wykładnia przewiduje dążenie do uwłaszczenia jak najszerszych elementów
narodu. Oznacza to, że powinniśmy odchodzić od utożsamiania pracownika z
najemnikiem. Człowiek pracując jako trybik w maszynie korporacji nie
zachowuje równowagi między efektywnością a satysfakcją pracy. Nie widzę
jednak sensu w powszechnej nacjonalizacji i zamianie wasala prywatnego
na państwowego, w każdej dziedzinie życia gospodarczego. Zdrową i
możliwą do budowy alternatywę stanowi promocja spółdzielczej formy
własności. W formie takiej ludzie działają na zasadach kooperatywy oraz
stają się współwłaścicielami miejsca pracy, w zależności od własnego
wkładu. Niezależnie od tego, jak egzotycznie może to brzmieć, w świecie
zdominowanym przez monopolistyczny kapitalizm, tego typu forma
zatrudnienia cząstkowo funkcjonuje dziś we współczesnych realiach.
Literaturę dotycząca spółdzielni znaleźć można chociażby na stronach
takich jak: dystrybucjonizm.pl, nacjonalista.pl czy w „Nowym Obywatelu”.
Miłosierdzie
jest nieodłącznym elementem religii katolickiej. Dla nacjonalizmu
stanowi ono również ważny element z racji jego ogólnonarodowego
podejścia do społeczeństwa w państwie. Podstawą miłosierdzia jest
sprawiedliwość oraz obrona niewinności. Wynika z tego, że prawo powinno
przede wszystkim karać winnych, nagradzać zasłużonych i pomagać
poszkodowanym. Taka oczywistość bywa niestety powodem krytyki środowisk
lewicowych oraz liberalnych. Czyli myślących w kategoriach
antynarodowych. Miłosierdzie nakazuje bronić niewinnych niezależnie od
czystej kalkulacji ekonomicznej i nacisków ponadnarodowych grup
interesu. Dlatego chrześcijański nacjonalizm broni nienarodzonych przed
aborcją czyli staje po stronie człowieka, nawet jeżeli znajduje się on w
prenatalnej fazie rozwoju. Podobnie uważam, że niewinne zaniedbań
rodziców pozostają żyjące w ubóstwie dzieci. One również wymagają opieki
narodu jako jego część. A zatem opieki państwa, które, jak wspomniałem
wcześniej, jest ciałem organizacji narodowej. Nie oznacza to, że
społeczeństwo należy pozbawić możliwości działalności charytatywnej na
własną rękę. Opieka nad samotnymi matkami, osieroconymi dziećmi,
żyjącymi w ubóstwie czy wykluczonymi z racji urodzenia w określonej
rodzinie, opiera się nie tylko na założeniach chrześcijańskich ale
podbudowana jest również względami praktycznymi. Daje bowiem możliwość
rozwoju każdemu Polakowi, co dotychczas w Polsce kompleksowo nie
istniało.
Państwo promieniujących postaw
Warto
zaznaczyć, że państwo samo w sobie jest nośnikiem określonych postaw
społecznych. Nie promując niczego, promuje się zazwyczaj najniższe
wartości w postrzeganiu własnej osoby w społeczeństwie. Przez system
edukacji, media państwowe oraz programy, które się podejmuje, wytwarza
się określony model. Nie bez powodu większość teoretyków prawa twierdzi,
że prawo ma przede wszystkim kształtować świadomość obywatelską. Pole
to chcą całkowicie opuścić liberałowie, pozostawiając swobodne miejsce
dla „niezależnych ośrodków” oraz nie tworząc scentralizowanej
alternatywy dla promowania dewiacji. Nie bez powodu państwa, które
całkowicie porzuciły uniwersalną, chrześcijańską etykę w rzeczywistości
polityczno-prawnej dziś zamieszkiwane są przez wykorzenione i
zateizowane społeczeństwa. Państwo poprzez swój porządek powinno oddawać
naturalny Ład. Umacniać zatem w narodzie patriotyzm, etykę, empatię,
rodzinność, proobronność oraz aktywną postawę obywatelską. Wartości
silne w jednym państwie promieniują również na pozostałe kraje.
Zwolennicy hedonistycznej wizji człowieka często wspominają, że przecież
swobodnie funkcjonuje ona w innych krajach. Podobnie jest gdy silne,
dobrze zorganizowane państwo prezentuje zdrowe i uporządkowane postawy
społeczne. W ten sposób walka o własny naród staje się jednocześnie
walką o sąsiednie narody. Nowoczesny nacjonalizm odrzuca biologiczny
szowinizm. Dorósł również do kwestii takich jak paneuropeizm, którego
odbiciem w wersji lokalnej jest projekt „Międzymorza”. Nie można jednak
oddzielić całkowicie polityki zagranicznej państwa od jego relacji
wewnętrznych ze społeczeństwem. Wiem również, że Państwo Miłosierdzia
Bożego nie powstanie na pstryknięcie palcem ani naraz, ani od razu.
Módlmy się zatem i pracujmy nad jego poszczególnymi elementami aby
następnym pokoleniom Polaków i Europejczyków przynieść lepsze jutro.
Leon Zawada
Za: http://szturm.com.pl/index.php/miesiecznik/item/429-leon-zawada-panstwo-milosierdzia-bozego
OD REDAKCJI: Według Maurrasa dopiero nacjonalizm integralny czyli połączenie nacjonalizmu z monarchizmem pod opieką religii katolickiej może dać pozytywny efekt państwowotwórczy. Redakcja Rexa jak najbardziej się z tą opinią zgadza proponując tzw. konserwatyzm tradycyjny tzw. Tradycjonalizm. Konserwatyzm ewolucyjny, tak dzisiaj wspierany przez niektóre środowiska jest po prostu liberalizmem.
OD REDAKCJI: Według Maurrasa dopiero nacjonalizm integralny czyli połączenie nacjonalizmu z monarchizmem pod opieką religii katolickiej może dać pozytywny efekt państwowotwórczy. Redakcja Rexa jak najbardziej się z tą opinią zgadza proponując tzw. konserwatyzm tradycyjny tzw. Tradycjonalizm. Konserwatyzm ewolucyjny, tak dzisiaj wspierany przez niektóre środowiska jest po prostu liberalizmem.