Od Redakcji: Maurycy
Mochnacki (1803-1834) był w historii Polski pierwszym myślicielem,
który w swoich koncepcjach łączył idee uważane dotąd za przeciwstawne i
wykluczające się – rewolucjonizm z konserwatyzmem i restauracjonizmem.
Ten „filozof stanu wyjątkowego” (jak nazwał go prof. Bronisław Łagowski)
był więc na gruncie polskim prekursorem późniejszego o stulecie, bo
dopiero dwudziestowiecznego, prądu rewolucji konserwatywnej,
zakładającego osiągnięcie konserwatywnych celów za pomocą rewolucyjnych
metod działania. Poniżej przypominamy krótki fragment niedokończonego
dzieła Mochnackiego, w którym autor przekonuje, że polskie powstanie
narodowe musi mieć charakter „rewolucyjnej restauracji”: czynu
państwotwórczego i zarazem rewolucji społecznej, rozumianej jednak nie
jako krwawy, bratobójczy eksces według wzorca francuskiego, lecz jako
akcja na rzecz podniesienia ludu, włączenia go do życia narodowego. W
oczach Mochnackiego powstanie miało być rewolucją, ale przeciw
nieprawowitej, obcej władzy, a nie przeciw współrodakom; rewolucją
mającą usunąć rządy najezdnicze, przywrócić zaś rząd narodowy. Jeszcze w
drugiej połowie XX wieku poirytowani komentatorzy przyzwyczajeni do
starej antynomii Rewolucji i Kontrrewolucji nie potrafili w związku z
tym określić, do którego obozu należał autor „Powstania narodu
polskiego”. Nie pasował do schematu. Trafnie wyraził to Andrzej
Kijowski: „(…) autorzy piszący o Mochnackim nie mogą się zdecydować, kim
on właściwie był: rewolucjonistą, konserwatystą, terrorystą czy po
prostu genialnym graczem.” (A.D.)
Karliści we Francji* nazywają rozbiory Polski rewolucjami zrządzonymi przez monarchów przeciw narodowi polskiemu; a powstania nasze kontrarewolucjami, to jest ciągłym dążeniem do restauracji. Według ich przekonania sprawa nasza jest légitime,
jak starszej linii Burbonów we Francji. „U nas królom – mówią i piszą
karliści – u was narodowi odjęto odwieczne, słuszne, niezaprzeczone
prawa.” Pod pewnym względem, szczególniej zaś podług teorii
legitymistów, to porównanie nie byłoby bezzasadne! Przez rewolucją
wystawiamy sobie gwałtowne wstrząśnienie, które burzy porządek rzeczy
dotychczasowy, prawny. Czyż taka rewolucja w Polszcze ujarzmionej przez
obce mocarstwa kiedykolwiek miejsce mieć może? Kiedyż Polacy po
rozbiorach kraju targnęli się u siebie na porządek rzeczy prawy? Z tej strony uważane powstania nasze nie mają w sobie nic rewolucyjnego; były légitimes; były tylko odparciem zewnętrznej napaści; były walką z uzurpatorami.
Tym to sposobem partia pokonana przez
rewolucją we Francji, z szczerej czy udanej ku nam życzliwości, sprawę
narodu polskiego porównywa ze sprawą wygnanej dynastii! My to w innym
świetle widzimy. Powstania nasze mają dwojaką naturę: częścią są rewolucją, częścią restauracją.
Starej Polski, która zginęła nierządem, rozpasaną swawolą, fałszywym,
niesprawiedliwym stosunkiem mniejszości narodu do większości,
odgrzebywać nikt nie myśli. Co przepadło u nas we względzie społecznym,
nierówność, przesądy urodzenia, duch zawichrzeń, czego by wiek
dzisiejszy nie zniósł, to niechaj na zawsze pozostanie umarłe! Szczątki
nawet tego tu i owdzie w Polszcze zacierać należy. Jednym słowem, Polska
społeczna, taka, jaka była w średnich wiekach, jaka
była na chwilę przed swoim upadkiem (bo ją nawet ostatnie ustawodawstwo
narodu, w Sejmie Czteroletnim, poprawić i zupełnie przekształcić
zamierzało), nigdy wskrzeszona, nigdy wznowiona być nie może. Wojna z
obcymi ciemięzcami wielkich sił potrzebuje; siły te znajdują się w masie
narodu, w jego ogromnej większości, która prawie w jednej tylko cząstce
Polski (w kraju kongresowym) porównana została z szlachtą przed
obliczem prawa, a we wszystkich innych prowincjach dotąd się znajduje w
stanie ciemnoty i okropnej, ludzkość obrażającej niewoli, wreszcie bez
żadnego we własności udziału. Zainteresować tę większość, umieć ją
pobudzić do ruchu przeciwko zewnętrznemu nieprzyjacielowi, umieć śród
boju tu naglej, tam wolniej, jak miejscowe okoliczności przepisują,
zmieniać, polepszać jej stan we względzie obywatelstwa i własności: ta
jest część rewolucyjna, społeczna w powstaniach polskich.
Za część ich restauracyjną poczytywać powinniśmy tylko przywrócenie dawnych granic, tylko połączenie w jedną całość wszystkich prowincyj.
A zatem, środkiem powstania w Polszcze, nie jedynym, ale głównym, jest rewolucja społeczna, pojęta w duchu narodowym, całkiem obcym zachodnim wyobrażeniom w tym względzie; a celem jego jest restauracja terytorialna kraju.
Źródło: Maurycy Mochnacki, Powstanie narodu polskiego w roku 1830 i 1831,
red. Stefan Kieniewicz, t. 1, Warszawa 1984, s. 80-81. (Wyróżnienia jak
w tekście oryginalnym. Tytuł na początku pochodzi od Redakcji
Xportalu.)
* Mianem karlistów Mochnacki określał
umownie legitymistów w ogóle, nie tylko hiszpańskich, ale również
francuskich (przyp. Redakcji Xportalu).