(...) Wielokrotnie i z różnych pozycji
oskarżano Kościół, że swojego stanowiska w kwestiach ekonomicznych nie
formułuje dostatecznie jasno, że nie wskazuje konkretnych rozwiązań lub
czyni to zbyt ogólnikowo. To niewłaściwe postawienie sprawy. Ludzie
świeccy, często żyjący tylko swoim dzisiaj, wczoraj i myślami o jutrze,
powinni pamiętać, że Kościół ogarnia spojrzeniem cały świat, a czas
odmierza w stu- i tysiącleciach. Konkretne rozwiązania gospodarcze
nieustannie ewoluują wraz ze zmieniającymi się warunkami życia
społeczeństw. Aby dobrze odpowiadać na problemy, muszą być dostosowane
do miejscowych uwarunkowań i potrzeb. Konkretne rozwiązania gospodarcze
są więc z natury partykularne i uzależnione od kontekstu, przemijające. W
rzeczywistej polityce gospodarczej nie ma niezmiennych recept, takich
jak wyimaginowany „wolny rynek” liberałów. Magisterium Kościoła ma
tymczasem walor powszechny. Kościół z uwagi na charakter swojego urzędu
nauczycielskiego musi dbać, aby jego nauka, także ta dotycząca spraw
społecznych, była uniwersalna. Przemijają całe epoki i imperia, wraz ze
swoimi systemami i formacjami gospodarczymi, a Kościół trwa, więc nie
może co chwilę wywracać i rewidować własnego nauczania. Nie ignoruje
kwestii ekonomicznych, lecz podaje w tej materii ogólne wskazania,
pozostawiając ich aplikację do konkretnego czasu i miejsca myśli i
inicjatywie świeckich chrześcijan i innych ludzi dobrej woli. Ogólne
wskazania w kwestii rozwiązań gospodarczych muszą zaś siłą rzeczy mieć
charakter raczej zaleceń niż kazuistycznych nakazów i zakazów.
Do postulowania konkretnych rozwiązań ekonomicznych Magisterium Kościoła najbardziej zbliżyło się w encyklice Piusa XI „Quadragesimo anno”
z 1931 r., w której papież wskazał najgodniejszy urzeczywistnienia
ustrój gospodarczy – korporacjonizm. Nawet jednak ten najdalej idący
papieski dokument pozostał zaleceniem, a nie nakazem, i
nie oznaczał, że wierni muszą stać się zwolennikami ustroju
korporacyjnego pod groźbą grzechu. Katolicy krytykujący w latach
trzydziestych korporacjonizm z pozycji czy to
liberalno-kapitalistycznych (np. Adam Krzyżanowski), czy etatystycznych
(np. polskie środowiska „Prosto z Mostu” i RNR-Falangi) nie byli
przecież ekskomunikowani za herezję.
Także dzisiaj katolicy mogą opowiadać
się za państwem opiekuńczym. I nie tylko za jego złagodzoną,
zliberalizowaną wersją, jaka funkcjonuje dziś w krajach skandynawskich i
w Europie Zachodniej, ale również za państwem opiekuńczym w jego
starszym, „twardym” wariancie (...). Jestem przekonany, że powrót Europy do utraconej wewnętrznej
stabilności wymaga odbudowy państwa dobrobytu w jego klasycznej postaci,
a więc odwrócenia skutków jego demontażu dokonanego po 1980 r.
Potrzebujemy państwowych przedsiębiorstw. Potrzebujemy nacjonalizacji i
etatyzacji bogactw naturalnych, kolei, banków, większego przemysłu i
wielkich korporacji. Potrzebujemy całkowitej likwidacji Otwartych
Funduszów Emerytalnych i przywrócenia w pełni repartycyjnego systemu
ubezpieczeń społecznych.
Europejskie państwa narodowe po raz
pierwszy podporządkowały sobie całokształt gospodarki w latach
1914-1918. Uczyniły to na potrzeby wojenne. Po zakończeniu I wojny
światowej na ogół nie wyzbyły się jednak nowych narzędzi polityki
gospodarczej i w czasach niespokojnego pokoju (1918-1939) nie
zliberalizowały swoich ustrojów ekonomicznych. W latach 1939-1945 zasoby
gospodarcze poddano jeszcze bardziej wzmożonej mobilizacji, kontroli i
zarządzaniu na potrzeby wojenne. Od 1945 r. zetatyzowana już struktura
gospodarek została przestawiona na nowy, pokojowy system pracy, którego
celem była odbudowa życia społecznego po bezmyślnych zniszczeniach
wojennych i zapewnienie dobrobytu szerokim masom ludności. Epoka
datowana na lata 1945-1980 to czas pełnego rozwoju instytucjonalnego i
szczytu powodzenia państwa opiekuńczego na Zachodzie. W 1979 r. Wielka
Brytania wkracza w erę „thatcheryzmu”, a Ameryka w 1981 r. w erę
„reaganomiki”. Począwszy od 1980 r. państwa oddają władzę nad swoimi
gospodarkami międzynarodowemu sektorowi prywatnemu i działającym w jego
interesie globalistycznym instytucjom takim jak GATT, a potem Światowa
Organizacja Handlu i Unia Europejska.
Inaczej mówiąc, lata 1914-1980 to okres
maksymalnej kontroli państw nad gospodarką, czyli jej największego
unarodowienia (nacjonalizacji). Ustroje gospodarcze krajów zachodnich
były wówczas w największym stopniu narodowe. Po 1945 r. kontrolę tę
zaczęto w usystematyzowany sposób wykorzystywać w konstruktywnych celach
pokojowych – z bezprecedensowym rezultatem. Od 1980 r. następuje
ponowne umiędzynarodowienie (internacjonalizacja) procesu gospodarczego.
Znoszenie barier celnych, deregulacja i prywatyzacja sprawiają, że
rozwój ekonomiczny zwalnia, nierówności majątkowe wzrastają skokowo, a
większość bogactwa przechwytuje garstka oligarchów-prywaciarzy, którzy
bynajmniej nie zamierzają dokonywać jego redystrybucji pomiędzy masy
rodaków. Dziś musimy przeprowadzić renacjonalizację: powrócić do
narodowo-społecznego modelu gospodarki z lat 1945-1980.
Polityka gospodarcza i społeczna nie wyczerpuje jednak zakresu zadań państwa opiekuńczego. Państwo opiekuńcze ma być opiekunem
– czyli protektorem – swojego narodu. Musi chronić dobra narodowe przed
wszystkimi, którzy chcieliby je rozgrabić czy przywłaszczyć. Dlatego
przyszłe państwo opiekuńcze nie może ponawiać błędów popełnionych przez
pierwszą generację zachodnioeuropejskich państw dobrobytu. Państwo
opiekuńcze powinno pozostać państwem narodowym. Przyznawane przez nie
prawa i przywileje przysługują jego obywatelom. Nie mogą się
automatycznie rozciągać na każdego obcego, który dostanie się na jego
terytorium. Właściwie zorganizowane państwo opiekuńcze nie będzie
tolerować nielegalnych imigrantów, lecz chronić dobrobyt swego narodu
surowymi procedurami deportacyjnymi. Będzie prowadzić restrykcyjną
politykę migracyjną, ograniczając do minimum również legalną imigrację.
Pełna ochrona tożsamości narodowej wymaga wreszcie zastąpienia ius soli (zasady, że obywatelstwo państwa nabywa się przez urodzenie na jego terytorium) przez ius sanguinis (zasadę,
że obywatelstwo państwa dziedziczy się po rodzicach posiadających to
obywatelstwo), najlepiej połączonego z zakazem równoczesnego posiadania
obywatelstwa innych państw.
Dopiero tak zorganizowane państwo opiekuńcze stanie się Narodowym Państwem Pracy.
Adam Danek