Nie
sposób pisać o Organizacji “Wolna Polska” bez przedstawienia kilku
istotnych faktów z życia jej twórcy Konstantego Zygfryda Hanffa, o
którym prof. Tadeusz Adamek tak oto napisał w przedmowie do książki
“Niesamowita historia jednego życia” (Wydawnictwo WERS, Poznań 1999):
“Zaiste niesamowita jest historia jednego życia, życia Konstantego Zygfryda Hanffa – Polaka z wyboru i najgłębszego przekonania, oddanego swej nowej Ojczyźnie szczerze, żarliwego patrioty i praktykującego Katolika, walczącego uparcie, niezłomnie, z głęboką wiarą w słuszność idei wolnej Polski pod szlachetnym, lapidarnym, ale jakże pełnym treści hasłem ‘Bóg – Honor - Ojczyzna’”
Rodzice Konstantego Hanffa rzeczywiście nie byli Polakami. Ojciec Paweł – syn Jana Barona Von Hanff był Niemcem. Pochodził z kurlandzkiej szlachty, a tytuł baronowski nadał jego przodkowi car Rosji. Matka Maria urodziła się w Odessie. Jej ojciec Joachim Gazałabow był pułkownikiem carskiej armii. Gazałabowie byli z pochodzenia Ormianami. Jednak zostali zrusyfikowani. Zmienili nawet nazwisko, które pierwotnie brzmiało “Gazałabian”. Konstanty Hanff urodził się jednak w Polsce – 2 listopada 1926 roku w Częstochowie, przy ulicy Świętego Mikołaja.
Trudno opisywać szczegółowo całe życie lidera “Wolnej Polski”. Skupię się na dwóch wątkach, które często wykorzystywane są przez przeciwników Hanffa do ataków na jego osobę. Zatem najpierw służba w Wehrmachcie. W 1943 roku Kostek (tak zwracali się do niego polscy koledzy) został wywieziony na roboty do Niemiec. Dzięki rodzinnym koneksjom wylądował w Berlinie, gdzie podjął studia w Wyższej Szkole Języków Obcych. Uzyskał dyplom tej uczelni jako najmłodszy student. W paszporcie miał wbitą pieczątkę “stały mieszkaniec miasta Berlina”. W stolicy III Rzeszy zdobył również zaświadczenie, że jest Niemcem i aryjczykiem. Przywileje te nabrały nowego znaczenia, kiedy w 1943 roku przyjechał do Warszawy. Dzięki znajomości z Polakami, nawiazał wówczas kontakt z Wydziałem “F” dowództwa Armii Krajowej, odpowiedzialnym za wywiad na terenie Niemiec. Nie wciągnięto go do organizacji w sposób jawny, ale na zebraniu konspiracyjnym zlecono mu przeprowadzenie w określonym dniu wizji lokalnej w Hamburgu i przedstawienie z tej podróży sprawozdania. Jadąc do Niemiec Kostek nie wiedział jeszcze, że do Hamburga dotrze tuż po niezwykle ciężkim alianckim bombardowaniu. Było to jedno z kilku drobnych zadań, jakie wykonał na zlecenie polskiego wywiadu. Tak zaczął się kolejny etap – po dzieciństwie w przedwojennej Polsce – w procesie wyodrębniania się w duszy Konstantego Hanffa jego polskiej tożsamosci - w ekstremalnie trudnych warunkach, wbrew własnemu pochodzeniu i złowrogim wichrom historii. W marcu 1944 roku został aresztowany w Warszawie przez niemiecką żandarmerię. Nic mu nie udowodniono, ale za karę powołano go do wojska. Do Wehrmachtu został więc wcielony przymusowo. Co więcej Hanff z hitlerowskiego wojska zdezerterował i to dwukrotnie! W lipcu 1944 roku uciekł Niemcom na terenie Rumunii. Niestety został złapany i sąd polowy 6. Armii skazał go na 2 lata katorgi, zamienionej następnie na służbę w karnym batalionie (Bat. 500 zbV, a potem Bat. 540 zbV). Wreszcie w lutym 1945 roku przeszedł na stronę sowiecką na froncie w Kurlandii.
Nie jest prawdą, ze Konstanty Hanff popełnił jakiekolwiek zbrodnie wojenne. Kiedy zamieszkał w Ameryce, prokuratura w Nowym Jorku zaczęła zbierać przeciwko niemu dowody, by na ich podstawie sporządzić ewentualny akt oskarżenia. Zamierzano oponować przeciwko nadaniu Hanffowi obywatelstwa USA na podstawie sformułowanego przez 6 obywateli Izraela zarzutu, jakoby brał on udział w prześladowaniu Żydów w Częstochowie. Tymczasem sowieckie dokumenty wskazywały, że Hanff był w tym czasie 13-letnim uczniem w Wilnie. Co więcej, 30 Żydom z Częstochowy, którzy przeżyli, pokazano wiele zdjęć razem ze zdjęciem Hanffa i żaden z nich nie wybrał jego zdjęcia, ani też żaden nie rozpoznał jego nazwiska. Ostatecznie w 1983 roku prokuratura w Nowym Jorku zamknęła śledztwo przeciwko Hanffowi. Kopię postanowienia o umorzeniu sprawy otrzymał on dopiero w 1985 roku. Kluczowe zdanie tego dokumentu brzmiało: “Zdecydowano, iż ta sprawa nie jest odpowiednia do wystąpienia z oskarżeniem”.
Wrogowie Konstantego Hanffa zarzucają mu również, że był agentem SB. Nie jest to prawda. Po powrocie do kraju z sowieckiej niewoli w 1948 roku oczywiście zaangażował się on w jakiś sposób w pracę na rzecz kontrolowanej przez Sowietów Polski, ale po zakończeniu II wojny światowej uczyniły tak miliony Polaków. Wrogowie Hanffa słabo znają jego życiorys. Był on cenzorem prasy w Wojewódzkim Urzędzie Kontroli Prasy we Wrocławiu, ale po kilku miesiącach pracy na tym stanowisku został aresztowany, ponieważ obraził sekretarza do spraw propagandy w Komitecie Wojewódzkim PZPR. Siedział potem w więzieniu 7 miesiecy za “znieważenie urzędnika”, choć przesłuchania koncentrowaly się na podejrzeniu o szpiegostwo. Konstanty Hanff znał świetnie język rosyjski i język niemiecki. Jako człowiek inteligentny, błyskotliwy i wszechstronnie utalentowany miał naturalną łatwość nawiązywania kontaktów o charakterze wywiadowczym, ale w okresie PRL wykazywał raczej skłonność w kierunku wywiadów zachodnich. Być może tę “słabość”, którą, analizujac całokształt jego pracy dla Polski, należy jednak uznać za zaletę, odziedziczył po ojcu. Paweł Hanff pracował w Rosji Sowieckiej dla amerykańskiego wywiadu wojskowego. Został skazany przez Sowietów na karę śmierci za szpiegostwo. Osadzono go w twierdzy Kriesty koło Petersburga. Po podpisaniu polsko–sowieckiego traktatu pokojowego w Rydze (którego jeden z punktów przewidywał wymianę więźniów politycznych) Amerykanie poprosili Józefa Piłsudskiego, by wyciągnął Pawła Hanffa z Rosji. Jako specjalista w zakresie budownictwa lądowego i podziemnego został on zatrudniony przy budowie kanalizacji w Częstochowie. II Rzeczpospolita nadała Pawłowi Hanffowi stopień kapitana artylerii rezerwy. Fakty te musiał dobrze pamiętać młody Konstanty, kiedy po wojnie ustalił miejsce zamieszkania w Warszawie pewnego oficera amerykańskiego wywiadu wojskowego. W wyniku dwóch wizyt u Amerykanina Hanff poznał dokładny adres pobytu swojej matki w Wiedniu. Zatem cel kontaktu był jak najbardziej szlachetny. Po 1956 roku otrzymał paszport, gdyż władzom PRL obiecał, że nawiąże w Niemczech Zachodnich kontakty eksportowe. Odwiedził kilka razy swojego ojca, który mieszkał w Kolonii, a w Berlinie Zachodnim zapoznano go z Amerykaninem, który wedlug słów Hanffa “na kilometr pachniał CIA”. Z własnej inicjatywy Kostek dostarczył Jankesowi kilka dokumentów PZPR z nadrukiem “do użytku wewnętrznego”. Biorąc pod uwagę wszystkie te fakty oraz traumatyczne przeżycia Konstantego Hanffa podczas pobytu w sowieckich obozach i więzieniach – przebywał między innymi w osławionym więzieniu nr 2 Butyrki w Moskwie, gdzie kilka cel dalej siedział w tym czasie Aleksander Sołżenicyn - jego świadoma i zaangażowana ideowo współpraca ze służbami PRL z psychologicznego punktu widzenia wydaje się niemal nieprawdopodobna.
W 1969 roku, po blisko 12 latach starań, Konstanty Hanff otrzymał ponownie paszport i wraz z rodziną wyemigrował do USA, gdzie od 1951 roku mieszkała jego matka.W pierwszych latach pobytu w Ameryce nie ominęły go tragiczne przeżycia, które nie pozostały bez wpływu na jego późniejsze życiowe decyzje. W 1974 roku zmarła jego matka. Pół roku później zaczęła chorować żona, która zmarła w marcu 1975 roku. To właśnie w połączeniu z coraz dojrzalszą miłością do Polski, wstrętem do komunizmu i naturalnymi predyspozycjami do działań polityczno-propagandowych, sprawiło, że Konstanty Hanff poświęcił się bez reszty pracy dla Ojczyzny. Dla II Rzeczypopolitej, która niegdyś uratowała życie jego ojcu i w której Kostek przyszedł na świat. W maju 1975 roku Konstanty Hanff założył w Nowym Jorku Organizację Bojową “Wolna Polska”. Jak twierdzi jego przyjaciel płk Janusz Grzesik-Grzenicki, zainwestował w to przedsięwzięcie “zarobione i odłożone 60.000 dolarów”. W lipcu 1975 roku Hanff nawiązał współpracę z miesięcznikiem “Po prostu”, wydawanym w Chicago przez Jerzego Mroczkowskiego, a miesiąc później podobną współpracę nawiązał z miesięcznikiem “East Europe”, wydawanym w Nowym Jorku przez Jona Spellera. Jeszcze w 1974 roku Sussex College of Technology w Anglii nadał Hanffowi tytuł doktora filozofii w zakresie nauk politycznych. Rozumiejąc, że organizacja nie może istnieć bez własnego pisma Hanff rozpoczął wkrótce wydawanie miesięcznika “Wolna Polska”. Różnił się on od wszystkich innych pism wydawanych na emigracji tym, że otwarcie nawoływał do obalenia reżimu komunistycznego w Polsce.
Organizacja “Wolna Polska” przystąpiła do poważnych akcji zaczepnych. Zbliżały się wybory w Polsce i w konsulacie PRL zorganizowano komisję wyborczą oraz lokal wyborczy. Hanff wynajął zawodowego amerykańskiego fotografa i w dniu wyborów ustawił go na wprost wejścia do budynku konsulatu. Każda osoba wychodząca stamtąd po głosowaniu trafiała swoim obliczem prosto w oko aparatu fotograficznego. Później montaż z tych zdjęć, z odpowiednimi komentarzami, został opublikowany w kolejnym wydaniu miesięcznika “Wolna Polska”.
Przełomowym uderzeniem ze strony “Wolnej Polski” było opublikowanie w marcu 1976 roku nazwisk, prywatnych adresów i numerów telefonów wszystkich pracowników wywiadu PRL i ZSRR rezydujących w Nowym Jorku i uchodzących za urzędników misji przy ONZ lub konsulatów. Wspominał Konstanty Hanff: “To był strzał z grubej rury. Przedstawiciele FBI zapoznali się z projektem ujawnienia komunistycznej agentury i uznali, że nasze informacje pokrywają się z danymi posiadanymi przez FBI”. O tej akcji pojawiła się wzmianka w “New York Times”. W Senacie USA mówił o “Wolnej Polsce” senator Jesse Helms, a w Izbie Reprezentantów odważny atak Hanffa został przedstawiony przez kongresmena Larry’ego McDonalda. Był też wywiad w amerykańskiej telewizji. W ślad za tym wszystkim poszedł protest sowieckiej misji przy ONZ przesłany Departamentowi Stanu. W “Daily News” napisano: “Pracownik CIA powiedział, że Hanff posiada największą, nieoficjalną, tajną siatkę szpiegowską”. Cała sprawa stała się sensacją dnia. Oczywiście ten kaliber działań sprawił, że Konstantym Hanffem i “Wolną Polską” szybko zainteresowały się PRL-owskie służby specjalne. Z zachowanej karty ewidencyjnej spraw prowadzonych w tym czasie w Nowym Jorku przez rezydenta komunistycznego wywiadu Sławomira Petelickiego (późniejszego generała i pierwszego dowódcy legendarnej Jednostki Wojskowej GROM) wynika, że zajmował się on inwigilacją czołowych działaczy i organizacji polonijnych, w tym Organizacji “Wolna Polska”. Sprawie inwigilacji Hanffa Petelicki i jego przełożeni nadali kryptonim “Pirania”. Czyż to nie piękne określenie dla człowieka, który używając podrobionego papieru firmowego konsulatu PRL wysłał kilku działaczom emigracyjnym listy informujące ich, że w Polsce dostali zaocznie wyrok śmierci za swoją działalność przeciwko Państwu Polskiemu i jeśli pojawią się na terytorium PRL, to zostaną aresztowani? Ciekawe, że wywiad PRL zastosował podobną prowokację przeciwko “Wolnej Polsce”. Jak wynika z opatrzonego datą 5 października 1976 memorandum skierowanego przez CIA do zastępcy Podsekretarza d/s Bezpieczeństwa w Departamencie Stanu, w ręce Agencji wpadł dokument “Wolna Polska-Raport Specjalny Nr 3”. Po przeprowadzeniu jego wstępnej analizy okazało się, że prawdopodobnie to fałszywka spreparowana przez PRL-owski wywiad. Dokument ten, wysłany w sierpniu 1976 roku ze Sztokholmu i z Wiednia do pewnej liczby polskich działaczy i organizacji ulokowanych w Europie Zachodniej i w USA, między innymi ujawniał dane domniemanych pracowników amerykańskiego wywiadu. Jest bardzo prawdopodobne, że była to zemsta za akcję “Wolnej Polski” z marca 1976 roku.
Dla podważenia “socjalistycznej jedności” Konstanty Hanff wydał też kilka biuletynów pod tytułem “Wolna Chorwacja”, “Wolna Słowacja”, “Wolna Kozacja”, w układzie graficznym podobnym do “Wolnej Polski” i oczywiście w dwujęzycznej formie - tak jak była wydawana “Wolna Polska” – w języku danego narodu i z powtórzeniem treści w języku angielskim. Cel był dalekowzroczny - rozwalanie federacyjnych struktur ZSRR, Jugosławii czy Czechosłowacji. “Sądziłem, że taka współpraca wzmocni nas – wspominał Hanff – lecz wkrótce okazało się, że nasi wspólnicy nie mają zaplecza, brak im wspierających, wobec czego po paru numerach tych biuletynów koncepcja umarła śmiercią naturalną”.
Konstanty Hanff twierdził, że zarówno CIA jak i FBI odcinały się od działalności “Wolnej Polski”, a Departament Stanu był wręcz wściekly z powodu demaskowania przez tę organizację sowieckich i PRL-owskich szpiegów. Amerykańskie władze nie mogły przecież przyjmować z entuzjazmem działań, które w jakiejś mierze szkodziły interesom państwa zainteresowanego dobrymi stosunkami z ZSRR w czasie, kiedy panowała “détente”. Opinię Hanffa o stosunku CIA do “Wolnej Polski” potwierdza odpowiedź, jakiej agencja ta udzieliła 26 lipca 1977 roku na dotyczące Konstantego Hanffa zapytanie FBI z 12 lipca 1977 roku. W odpowiedzi CIA wyjaśnia, że w ich aktach nie ma żadnego wskazania, że przedmiot (tj. Konstanty Hanff) jest lub był w zakresie operacyjnego zainteresowania ich agencji.
W tamtych latach Konstanty Hanff pisał i publikował setki artykułów na tematy polityczne. Ukazywały się one w polonijnym tygodniku “Czas”, który był wydawany w Winnipeg, w Kanadzie, a rozprowadzany także w Nowym Jorku i w Chicago. Następnie lider “Wolnej Polski” nawiązał współpracę z dwutygodnikiem “Życie Polonii”, założonym w Nowym Jorku przez Adama Bałabana. Po rozejściu się z tym pismem Hanff wznowił wydawanie biuletynu “Wolna Polska” jako dwutygodnika z anglojęzyczną wersją co miesiąc. W ciągu 6 lat wydał około 150 numerów “Wolnej Polski”. Wydania emigracyjne tego biuletynu ukazywały się do początku lat 90.
Na przełomie lat 70. i 80. Organizacja “Wolna Polska” i Konstanty Hanff starali się reprezentować w USA i w Kanadzie interesy Konfederacji Polski Niepodległej. Hanff posługiwał się papierem firmowym z logo KPN i uważał się za przedstawiciela tej partii. Czynił to bez formalnego mandatu opierając się jedynie na znajomości (bezpośredniej lub korespondencyjnej) z kilkoma działaczami tego ugrupowania. Główne ogniwo kontaktów Hanffa z KPN stanowili dwaj zagraniczni pełnomocnicy Konfederacji Maciej Pstrąg-Bieleński oraz Jerzy Kleban. Istnieją dokumenty, które jednoznacznie świadczą o tym, że Hanff prowadził dość jednoznaczną agitację na rzecz KPN wierząc, że była to czołowa siła antykomunistyczna w Polsce. Niestety nie było to uczucie odwzajemnione. 23 września 1980 roku aresztowano Leszka Moczulskiego, a 30 października 1980 roku SB postawiła mu między innymi zarzut wejścia w porozumienie z osobą działającą na rzecz obcej organizacji w celu działania na szkodę interesów PRL (artykuł 132 kk). Chodziło o kontakty Moczulskiego z Konstantym Hanffem. Podczas procesu pierwszego kierownictwa KPN zeznający jako świadek jeden z przywódców i założycieli krakowskiego KPN Krzysztof Gąsiorowski (długoletni agent SB, pseudonim agenturalny “Jerzy Rawicz”) stwierdził, że zarzut współpracy KPN z Hanffem jest bezpodstawny, bowiem w organizacji tej podjęto decyzję, aby nie wiązać się z Hanffem, chyba, że mógłby w czymś pomóc. W trakcie procesu jeden z oskarżonych Leszek Moczulski sypał na Hanffa równo. Obszernie opisał jego sylwetkę, drogę do Wehrmachtu, przeżycia na froncie radzieckim oraz jego powrót na teren Polski. Moczulski stwierdził, że Hanff był agentem SB, która wyciągnęła wszystkie dowody i fakty jego przestępstw z kartoteki Badań Zbrodni Hitlerowskich.
Pogarszające się w latach 80. relacje Konstantego Hanffa z działaczami Konfederacji Polski Niepodległej sprawiły, że zaczął on skłaniać się w stronę utworzonej w czerwcu 1982 roku Solidarności Walczącej. Do nawiązania przez Hanffa współpracy z tą podziemną organizacją przyczynił się Wiesław Jurkiewicz, którego lider “Wolnej Polski” poznał w RFN, w 1983 roku. Jurkiewicz był kapitanem Milicji Obywatelskiej. Mimo początkowych sukcesów w MO wykorzystał podróż turystyczną po krajach basenu Morza Śródziemnego, by 7 maja 1972 roku uciec na Zachód we włoskim porcie Vado Ligure. Uczynił to z nienawiści do pracowników Służby Bezpieczeństwa. Jurkiewicz (pseudonim “W.M. Alexander”) był bardzo profesjonalnym agentem. Współpracował zresztą z zachodnioniemiecką agencją wywiadowczą BND. Nabyta przez niego w MO umiejętność werbowania i prowadzenia tajnych współpracowników stała się niezwykle cenna podczas jego pracy dla Organizacji “Wolna Polska”. Zarówno Hanff jak i Jurkiewicz oczekiwali od opozycji podjęcia bardziej radykalnych form działania. Jurkiewicz podkreślał, że Zachód finansuje w Polsce jedynie działalność “harcerską” - wystąpienia uliczne lub inne formy demonstracji o aspekcie spektakularnym, niezbędne do mobilizacji narodu, ale nie stanowiące istoty problemu. Podziemie nie wykazywało chęci modyfikacji walki, ani pod względem metod, ani pod względem środków. “Jeśli KPN – pisał Hanff 5 października 1984 roku w liście do Jurkiewicza – będzie nadal taka ‘harcerzykowata’ i nadal będzie narażać konspirację, to straci kredyt zaufania i możliwość działania do reszty. (…) W tej sytuacji trzeba chyba całą uwagę skupić na SW i forsować kampanię ‘publicity’ dla niej, aby przedstawić SW jako rzeczywistą siłę podziemia w kraju. (…)”
Zniechęcony postawą KPN Konstanty Hanff nawiązał dzięki Wiesławowi Jurkiewiczowi kontakt z przedstawicielem Solidarności Walczącej w RFN Andrzejem Wirgą. W lipcu 1984 roku Jurkiewicz poinformował Hanffa o utworzeniu kanału umożliwiającego kontakt z Solidarnością Walczącą w Polsce. Tak powstała grupa, którą 18 września 1984 roku Hanff nazwał dla celów praktycznych Grupą Logistycznego Wsparcia Podziemia. W praktyce polegało to na utworzeniu mostu między Nowym Jorkiem (Hanff) i Stuttgartem (Jurkiewicz), za pomocą którego Organizacja “Wolna Polska” (jak również Prezydent RP Juliusz Nowina-Sokolnicki, o nim szerzej za chwilę) udzielała wymiernej pomocy materialnej opozycji. Przesyłanie sprzętu bezpośrednio z USA stanowiło znaczne utrudnienie. Zastosowano więc bardziej praktyczne rozwiązanie. Hanff przesyłał Jurkiewiczowi pieniądze (czeki), a Jurkiewicz oraz Andrzej Wirga dokonywali zakupów na miejscu zgodnie z zamówieniami Solidarności Walczącej, której kurierzy przewozili następnie towar z RFN do Polski. Przykładowe rozliczenie wydatków z lutego 1986 roku potwierdza zakup między innymi wideo Sony, mikrofonu, kaset do magnetofonu, dwóch skanerów, lornetki, kompasu, kalkulatora, komputera i monitora Sanyo. O tym, że pomoc ta docierała do kraju, świadczą informacje zamieszczane w pismach podziemnych.
Ciekawym przykładem współdziałania Organizacji “Wolna Polska” i Grupy Logistycznego Wsparcia Podziemia na rzecz Solidarności Walczącej było wyprodukowanie 104 taśm magnetofonowych, na których nagrano dźwiękową wersję podręcznika zatytułowanego “Ruch oporu”. Znalazł się tam instruktaż dla podziemnego ruchu oporu w Polsce, opracowany w trzech grupach tematycznych:
1. Organizacja i szkolenie grup podziemnych
2. Działalność sabotażowa i terrorystyczna
3. Prowadzenie działań zbrojnych
Tekst opracował Wiesław Jurkiewicz. Początkowo miał zostać wydany w formie publikacji książkowej, która zostałaby przerzucona do kraju. Ostatecznie zdecydowano się na kasety magnetofonowe. Ich produkcją zajął się w USA Konstanty Hanff. Gotowe nagrania zostały przerzucone do RFN, do Wiesława Jurkiewicza. Andrzej Wirga przesłał je w sierpniu 1987 roku do Polski za pośrednictwem Eugeniusza Jaroszewskiego. Ponieważ Jaroszewski od 1973 roku współpracował ze Służbą Bezpieczeństwa, nie jest pewne, czy kasety z nagranym instruktażem “Ruch oporu” trafiły do kierownictwa Solidarności Walczącej. Z relacji działaczy tej organizacji wynika, że kasety te nie były im znane.
Na początku istnienia Organizacji “Wolna Polska” Konstanty Hanff popierał niekonstytucyjnego Prezydenta RP na Uchodźstwie Stanisława Ostrowskiego. Kiedy zwrócił się do niego z memoriałem na temat polityki zagranicznej, otrzymał od jednego z ministrów pozytywną odpowiedź, którą można było odczytać jako gest poparcia dla “Wolnej Polski”. Potem jednak tego ministra usunięto z rządu londyńskiego, a na memoriał Hanffa nie przyszła żadna konkretna odpowiedź. W tym czasie do rąk lidera “Wolnej Polski” trafiła broszura na temat tzw. afery Bergu. Studiujac ją Hanff dowiedział się, że urzędujący w Londynie “pogrobowcy” polskich przedwojennych partii politycznych brali spore pieniądze od CIA i wydawali je na własne cele. Jednocześnie zorganizowano sieć wywiadowczą mającą na celu wywołanie ewentualnego powstania w Polsce. W rzeczywistości była to zasłona dymna mająca usprawiedliwić branie pieniędzy, rzekomo na wspieranie podziemia. Okazało się jednak, że kurierzy z Bergu do kraju są agentami bezpieki. Organizacja Wolność i Niezawisłość została rozbita. Wielu ludzi aresztowano i skazano. Winni byli – jak to określił Hanff – “partyjniacy” z Londynu, którzy nie potrafili dopilnować właściwej obsady kurierskiej. Kiedy Prezydentem RP na Uchodźstwie został August Zaleski, zaczął domagać się śledztwa i kary dla sprawców afery Bergu. Za to został znienawidzony przez gen. Andersa i jego popleczników, którzy w opozycji do Prezydenta i Rządu RP stworzyli tzw. Radę Trzech łamiąc w ten sposób Konstytucję Kwietniową z 1935 roku. Hanff dowiedział się, że kiedy zmarł Prezydent August Zaleski, jego prawowitym następcą był Juliusz Nowina Sokolnicki, który miał nominację podpisaną przez Zaleskiego 22 września 1971 roku. Tymczasem przeciwnicy Sokolnickiego prędko posadzili na “Zamku” w Londynie Stanisława Ostrowskiego. Na jego nominacji widniała data 24 lutego 1971, zatem dokument ten był nieważny. Konstanty Hanff zrozumiał też później, że sprężyną londyńskiej sceny politycznej jest szefowa PPS, działaczka żydowskiego pochodzenia Lidia Ciołkoszowa. Sokolnicki nigdy nie miał nic wspólnego z lewakami, a Ostrowski i jego następcy – Raczyński, Sabbat i Kaczorowski byli posłusznymi narzędziami lewicy pod wodzą Ciołkoszowej. Dlatego niekonstytucyjne władze polskie w Londynie popierały lewicowy Komitet Obrony Robotników (KOR). Ta właśnie analiza – a przytaczam ją opierając się na wywiadzie – rzece z Konstantym Hanffem, opublikowanym pod tytułem “Niesamowita historia jednego życia” – doprowadziła lidera Organizacji “Wolna Polska” do przekonania, że słuszność jest po stronie Prezydenta Juliusza Nowiny-Sokolnickiego. Kiedy w roku 1984 u Konstantego Hanffa zjawili się przedstawiciele Sokolnickiego gen. Wacław Bakierowski i inżynier Jan Libront, Hanff zadeklarował swoją współpracę z jedynym prawowitym Prezydentem RP na Uchodźstwie. Był to kluczowy moment w tej historii. Wkrótce rozpoczęła się jego kariera ministerialna w kolejnych rządach podległych Sokolnickiemu. W latach 1985-1987 był Podsekretarzem Stanu w Rządzie RP na Uchodźstwie. 16 maja 1987 roku został powołany na stanowisko Ministra Spraw Zagranicznych w Rządzie Gen. Jana Alfreda Łokcikowskiego i pełnił tę funkcję nieprzerwanie do 22 grudnia 1990 roku. W latach 1985-1990 wydawane przez Hanffa pismo “Free Poland -Wolna Polska” pełniło rolę nieoficjalnego organu Rządu RP na Uchodźstwie. Jako Minister Spraw Zagranicznych Konstanty Hanff opracował Memoriał w sprawie zjednoczenia Niemiec, który został podpisany przez niego oraz Prezydenta Sokolnickiego i doręczony między innymi niemieckiemu politykowi Franzowi Josefowi Straussowi. Hanff wziął również udział w przygotowaniu pod względem prawnym aktu przekazania władzy na uchodźstwie nowo wybranemu prezydentowi w kraju. Twierdził, że zostało to dokonane w sposób “arcylegalistyczny”. Niestety nie jest to prawda, ponieważ zgodnie z artykułem 24 Konstytucji Kwietniowej “w czasie wojny okres urzędowania Prezydenta Rzeczypospolitej przedłuża się do upływu trzech miesięcy od zawarcia pokoju”. To samo dotyczy następcy, wyznaczonego przez prezydenta na wypadek opróżnienia się urzedu przed zawarciem pokoju. Strony walczące ze sobą w II wojnie światowej (w tym Polska) nie zawarły żadnego traktatu pokojowego po zakończeniu działań wojennych. Nadal istnieje zatem prawny stan wojny i prezydent nie ma prawa nikomu przekazywać władzy. Może jedynie wyznaczyć swojego następcę.
W połowie lat 80. Konstanty Hanff doszedł do wniosku, że jeden rząd emigracyjny to za mało, aby znaleźć posłuch wśród możnych tego świata. W roku 1986 lider Organizacji “Wolna Polska” walnie przyczynił się do utworzenia Rady Środkowej Europy (Central European Council – CEC), która była ośrodkiem współpracy sześciu rządów emigracyjnych. Hanff był sekretarzem tej Rady w latach 1986-1987. W roku 1986 odbyła się pierwsza konferencja Rady Środkowej Europy w Hotelu Dorian przy Park Avenue w Nowym Jorku. Rządy emigracyjne kilku państw Środkowej Europy podpisały wówczas wspólną deklarację. Druga konferencja CEC odbyła się w Hotelu Plaza w Nowym Jorku, w październiku 1988 roku. Również i tym razem opublikowano wspólną deklarację. Konstanty Hanff liczył, że tworzy podstawy współpracy tych narodów w ramach przyszłej jednoczącej sie Europy. Kilka lat później zrozumiał jednak swoją naiwność mówiąc: “Proszę wziąć pod uwagę, że działo się to na rok przed rozwaleniem muru berlińskiego. Myśmy czuli, że stoimy przed jakimś krytycznym momentem w historii, lecz nie udało się nam wzbudzić zainteresowania. Elita tego świata już miała to wszystko odpowiednio ‘nagrane’ i nasze emigracyjne podrygi nie były nikomu potrzebne”.
W roku 1990 dla Konstantego Hanffa stało się jasne, że popieranie KPN było ze strony “Wolnej Polski” błędem. Swoje polityczne sympatie organizacja ta całkowicie przestawiła wówczas na Solidarność Walczącą, której cele i styl działania były bliższe “Wolnej Polsce” niż działalność innych ugrupowań. Hanff wysłał wtedy do kilku wydawnictw w Polsce listy z propozycją współpracy. Kiedy przeanalizował wszystkie otrzymane odpowiedzi, doszedł do wniosku, że najbardziej uczciwie i sensownie odpowiedział mu Zbigniew Rutkowski. Ten młody działacz niepodległościowy nie był już wówczas nowicjuszem. Swą pracę dla Ojczyzny rozpoczął w latach 1983/1984 jako redaktor “Pokolenia Walczącego – antysocjalistycznego pisma młodych”. Działał w Konfederacji Młodej Polski “Rokosz”. W 1984 roku został aresztowany. W latach 1990-1994 Zbigniew Rutkowski był redaktorem tygodnika, miesięcznika, a następnie kwartalnika “Solidarność Walcząca”. Kiedy Hanff nawiązał wspólpracę z Rutkowskim, ten zakładał własne Wydawnictwo WERS (powstało w 1993 roku). W wyniku współpracy tych dwóch wybitnych Polaków wiosną 1998 roku w Poznaniu doszło do wydania pierwszego krajowego numeru kwartalnika politycznego “Wolna Polska”. Swoją nazwą i politycznym profilem nawiązywał on do emigracyjnych wydań “Wolnej Polski”, a fakt tej kontynuacji potwierdza numeracja pierwszego, podwójnego wydania – I-II/149-150. Redaktorem naczelnym krajowych wydań kwartalnika “Wolna Polska” został Zbigniew Rutkowski. Członkami pierwszego zespołu redakcyjnego byli również Konstanty Hanff oraz płk Marian Golębiewski. który zmarł niestety przed wydrukowaniem pierwszego numeru. Dlatego pierwsze krajowe wydanie kwartalnika “Wolna Polska” zostało poświęcone Jego pamięci. Płk Marian Golębiewski był uczestnikiem kampanii wrześniowej, potem “Cichociemnym”, zrzuconym do Polski w październiku 1942 roku, komendantem Obwodu Hrubieszów AK, a w 1945 roku zastępcą Komendanta Okręgu Lubelskiego WiN. Komunistyczne sądy skazały Golębiewskiego na 3-krotną karę śmierci, zamienioną na dożywocie. W więzieniu spędził 10 lat. Od 1970 roku odsiedział 4,5 roku więzienia za współtworzenie i udział w organizacji “Ruch”. Od 1977 roku był aktywnym działaczem Ruchu Obrony Praw Człowieka i Obywatela (ROPCiO).
Zbigniew Rutkowski dokonał kilku znaczących wyczynów. W czerwcu 2001 roku skierował do Ministra Sprawiedliwości, Prokuratora Generalnego wniosek o wszczęcie postępowania w sprawie działalności wolnomularstwa na terenie Rzeczypospolitej, zawierający Memorandum w sprawie zagrożenia niepodległości Państwa Polskiego przez działającą w Polsce masonerię. Tym samym Zbigniew Rutkowski jako pierwszy obywatel polski od czasów II Rzeczypospolitej podjął prawną walkę z wolnomularstwem. Zmarły 17 grudnia 2000 roku Konstanty Zygfryd Hanff byłby z niego dumny, bo sam konsekwentnie zwalczał masonerię. W 2001 roku Wydawnictwo WERS Zbigniewa Rutkowskiego wydało pierwszą w Polsce książkę o konstytucyjnych władzach RP – “Prezydent i Rząd Rzeczypospolitej na Uchodźstwie”. 5 lat później to samo wydawnictwo opublikowało pracę “Nieznany Prezydent Rzeczypospolitej Polskiej Juliusz Nowina-Sokolnicki”. To pierwsza w Polsce książka o tym wielkim polskim mężu stanu. Jej autor Robert Majka był działaczem Solidarności Walczącej. Organizacja ta nigdy nie udzieliła otwartego poparcia Prezydentowi Sokolnickiemu, ale właśnie w środowisku Solidarności Walczącej przetrwali zwolennicy tezy o legalności tej prezydentury. Zachował się podpisany przez Prezydenta Sokolnickiego dokument, w którym poświadcza on, iż “Pan Robert Majka, działacz struktur niepodległościowych (Solidarność Walcząca, Partia Wolności) w okresie jarzma komunistycznego w Kraju był współpracownikiem Rządu Rzeczypospolitej Polskiej na Uchodźstwie.(…)”
Konstanty Hanff przekazał całe swoje archiwum do kraju. Na jego bazie powstało "Archiwum Organizacji i Redakcji Wolna Polska", które gromadzi dorobek działaczy i organizacji emigracyjnych i przygotowuje tę dokumentację przed jej udostępnieniem historykom. W roku 2013 Zbigniew Rutkowski przejął kilkaset teczek dokumentacji Polish American Public Relations Committee z Santa Monica w USA. Teczki zostały uporządkowane i przekazane do zasobów "Archiwum Organizacji i Redakcji Wolna Polska" w zbiorach Archiwum Emigracji przy Uniwersytecie Mikołaja Kopernika w Toruniu.
Obecnie zespół redakcyjny kwartalnika politycznego “Wolna Polska” współtworzą - poza redaktorem naczelnym Zbigniewem Rutkowskim – Jarosław Maszewski (redakcja w Poznaniu), Robert Majka (redakcja w Przemyślu), Krzysztof Koczwara (redakcja w Nowym Jorku, USA), Lesław Giermański (redakcja w New Jersey, USA) oraz autor tego tekstu (redakcja w Warszawie).
Współpraca Prezydenta RP na Uchodźstwie Juliusza Nowiny-Sokolnickiego z Organizacją “Wolna Polska” Konstantego Hanffa oraz stworzonymi przez Zbigniewa Rutkowskiego - Wydawnictwem WERS i kwartalnikiem politycznym “Wolna Polska” przyniosła wspaniałe owoce i z pewnością będzie inspiracją dla przyszłych zwycięstw. Organizacja “Wolna Polska” istniała ponad 15 lat opierając się o małą garstkę sympatyków, dzięki dobrowolnym składkom pokrywającym zaledwie 10 procent wydatków oraz dzięki uporczywej pracy i prywatnym funduszom kierującego jej działalnością Konstantego Hanffa. “Wolna Polska” nie zrzeszała członków. Nie wydawała legitymacji. Stanowiła luźny związek ludzi pragnących działać, walczyć o wolność i niepodległość Polski oraz wszystkich narodów cierpiących pod jarzmem komunistycznej dyktatury. Nie ulega wątpliwości, że Konstanty Hanff był wielką polityczną osobowością. Pracując dla “Wolnej Polski” stosował radykalne i niekonwencjonalne metody walki z wrogiem, udowadniając, że dodany do nazwy tej organizacji przymiotnik “bojowa” nie był tanim chwytem propagandowym.
Senator II RP i jeden z pierwszych mentorów “Wolnej Polski” Tadeusz Katelbach powiedział o tej organizacji: “Weszliście na trwałe do historii”.
Czytając kwartalnik “Wolna Polska”, wydawany w Poznaniu przez Zbigniewa Rutkowskiego, pamiętajmy, że zarówno on jak i pozostali redaktorzy tego periodyku kontynuują niesamowite dzieło Konstantego Zygfryda Hanffa i Organizacji “Wolna Polska”.
Piotr Chróściel
Redaktor kwartalnika politycznego “Wolna Polska”, Warszawa
Zdjęcie nr 1
Spotkanie z Prezydentem RP na Uchodźstwie Juliuszem Nowiną-Sokolnickim w restauracji "Lemon Tree" w Colchester (Anglia), 23 września 2008 roku. Od lewej: Pan Prezydent, jego małżonka Avril, Piotr Chróściel, redaktor naczelny kwartalnika politycznego "Wolna Polska" Zbigniew Rutkowski, Artur Gera, Stanisław Czapla.
Fot. Monika Kasprzyk
Zdjęcie nr 2
Ostatnie spotkanie Zbigniewa Rutkowskiego z Prezydentem RP Juliuszem Nowiną-Sokolnickim, Colchester (Anglia), lato 2009 roku.
Fot. z Archiwum Organizacji i Redakcji "Wolna Polska"