Opowieść tę wypada rozpocząć we wrześniu 1841 roku, kiedy to
Marianna Pelczar (z domu Mięsowicz), mieszkanka podkarpackiej wsi
Korczyna, odbywała pielgrzymkę do sanktuarium Matki Bożej Pocieszenia w
Leżajsku.
Pani Marianna była w stanie błogosławionym. Stojąc przed obliczem
Leżajskiej Madonny ofiarowała Jej opiece swe nienarodzone dziecko.
Cztery miesiące później, 17 stycznia 1842 r. szczęśliwie urodziła syna.
Po dwóch dniach na chrzcie świętym otrzymał imiona Józef Sebastian.
Chłopiec był trzecim dzieckiem Marianny i Wojciecha Pelczarów, włościan z
Korczyny. Jego rodzice byli dość zamożni, posiadali
pięćdziesięciohektarowe gospodarstwo. Jednak w ówczesnej społeczności
wiejskiej wyróżniali się przede wszystkim zamiłowaniem do czytelnictwa,
które starali się przekazać dzieciom. Pomocny był w tym pokaźnych
rozmiarów domowy księgozbiór, składający się głównie z dzieł o tematyce
historycznej. Atmosfera panująca w domu była przesiąknięta religijnością
i patriotyzmem. Małemu Józefowi przyśniła się kiedyś Matka Boża
zstępująca z obrazu, wyciągająca doń ręce. Głęboko przeżył tę wizję…
Jako 6-latek podjął edukację w szkole parafialnej w Korczynie.
Nauczyciel i proboszcz dostrzegli niepospolitą inteligencję chłopca i
jęli usilnie namawiać rodziców do dalszego kształcenia syna. Kontynuował
więc naukę w Rzeszowie, a następnie w Przemyślu. Po zdaniu egzaminu
dojrzałości w roku 1860 zdecydował się wstąpić do przemyskiego Wyższego
Seminarium Duchownego.
Kapłan
Niewiele brakowało, by życie młodego kleryka znalazło się w śmiertelnym niebezpieczeństwie.
W 1863 roku wybuchło powstanie styczniowe. Józef wraz z kilkoma
kolegami postanowił zaciągnąć się do oddziałów insurgentów.
Wyperswadował im ten pomysł rektor seminarium, ks. Marcin Skwierczyński,
stwierdzając, że z młodzieńców, którzy nigdy nie trzymali w ręku
karabinu będzie marny pożytek na polach bitew, za to w przyszłości
przydadzą się Ojczyźnie jako kapłani.
Po czterech latach studiów Józef przyjął święcenia kapłańskie. Musiał
otrzymać specjalną dyspensę, jako że nie miał ukończonych 24 lat,
wymaganych prawem kanonicznym. Po święceniach trafił na pierwszą parafię
do Sambora. Młody wikary zdobył ogromną popularność jako spowiednik i
kaznodzieja, był kochany przez parafian za gorliwość i łagodność.
W grudniu 1865 roku został wysłany do Rzymu na studia - teologiczne w
Kolegium Rzymskim i prawa kanonicznego w Instytucie św. Apolinarego. Po
trzech latach uzyskał doktorat z obu dyscyplin. W trakcie pobytu w
Wiecznym Mieście kilkakrotnie miał okazję spotkać się z papieżem, bł. Piusem IX. Osoba i nauczanie Ojca Świętego wywarły na nim ogromne wrażenie.
Po powrocie do kraju ks. Pelczar trafił do ubogiej parafii Wojutycze,
następnie do Sambora, by od 1869 r. pracować w seminarium duchownym w
Przemyślu jako wykładowca teologii pastoralnej i prawa kościelnego,
również jako prefekt (przełożony kleryków).
Stale przepracowany i chorowity, miał też kryzys duchowy, z którego
szczęśliwie wyprowadziła go pielgrzymka do Ziemi Świętej odbyta w roku
1872. Owocem owych peregrynacji była książka „Ziemia Święta i islam”.
Pobyt w Krakowie
Ksiądz Józef był zawsze słabego zdrowia. Marzył o spokojnej
pracy duszpasterskiej, chciał zostać wiejskim proboszczem. Tymczasem na
ponad dwie dekady (1877-1899) los związał go z Uniwersytetem
Jagiellońskim.
Mianowany profesorem zwyczajnym, początkowo objął funkcję wykładowcy
historii kościelnej i prawa kanonicznego, jak też dziekana Wydziału
Teologicznego UJ. W roku 1880 mianowany prorektorem, w latach 1882-1883
dzierżył godność rektora uczelni. Pozostawił po sobie trwały ślad,
bowiem to za jego czasów rozpoczęto budowę Collegium Novum, podówczas
najokazalszego budynku uniwersyteckiego Krakowa. Podniósł też prestiż
Wydziału Teologicznego, zwiększając ilość jego katedr z czterech do
siedmiu. W owym czasie wyszły spod jego pióra m.in.: „Pius IX i jego
wiek”, „Rewolucja Francuska wobec religii katolickiej i
duchowieństwa”, „Rozmyślania o życiu kapłańskim”, „Zarys dziejów
kaznodziejstwa w Kościele katolickim” i wiele innych. Dziełem wyjątkowo doniosłym, które przez wiele dekad będzie inspirować kapłanów i świeckich, okazało się „Życie duchowne, czyli Doskonałość chrześcijańska”; jeszcze za życia autora ukazało się osiem jego wydań.
Ksiądz Pelczar początkowo był zafascynowany wielopłaszczyznową
działalnością jezuitów, długo rozważał możliwość wstąpienia w szeregi
Towarzystwa Jezusowego. Z czasem zwrócił uwagę również na duchowość
franciszkańską. W Krakowie przez 7 lat mieszkał u franciszkanów w ich
klasztorze. W 1884 r. został przyjęty do III Zakonu św. Franciszka z
Asyżu.
Podczas pobytu w grodzie Kraka ks. Pelczar utrwalił swą sławę
kaznodziei i spowiednika. Propagował Bractwo Kapłańskiej Adoracji
Najświętszego Sakramentu, kierował Sodalicją Mariańską kapłanów.
Propagował kult Najświętszego Sakramentu i Serca Jezusowego, był gorącym
czcicielem Matki Bożej.
Zajmował się też pracą społeczną, szczególnie w kwestii szeroko rozumianej pomocy ubogim. Założył katolickie czasopismo „Prawda”, powoływał
ochronki, szkoły, jadłodajnie, wspierał tanią kuchnię studencką.
Współpracował z Towarzystwem św. Wincentego á Paulo i Towarzystwem
Oświaty Ludowej, utrzymywał kontakt ze św. Bratem Albertem Chmielowskim.
W 1891 roku, przy okazji uroczystych obchodów setnej rocznicy
Konstytucji 3 Maja, ks. Pelczar wystąpił z inicjatywą powołania Bractwa
Najświętszej Panny Maryi Królowej Korony Polskiej, którego zadaniem była
opieka nad młodzieżą pracującą, nad chorymi i bezrobotnymi. Trzy lata
później zainspirował powołanie Zgromadzenia Służebnic Najświętszego
Serca Jezusowego (siostry sercanki), obarczonego zadaniem szerzenia
kultu Najświętszego Serca Jezusa. Ksiądz Pelczar, z charakterystyczną
dla niego skromnością, oświadczył:
„Niech mi Bóg przebaczy tę śmiałość, bo dotąd założycielami zakonów
byli ludzie święci, ale to mnie nieco wymawia, że w różnych
okolicznościach odczytuję wolę Bożą”.
Pasterz
W 1899 roku Józef Pelczar został mianowany biskupem
pomocniczym diecezji przemyskiej, zaś w grudniu roku następnego biskupem
ordynariuszem.
Blisko ćwierć wieku jego posługi na tym stanowisku pozostawiło trwałe
ślady, w postaci wzniesienia ponad 100 kościołów, otwarcia 11 nowych
parafii, uruchomienia wielu ośrodków pomocowych, kulturalnych,
religijnych. Założył Związek Katolicko-Społeczny, wspierający
proboszczów w krzewieniu życia religijnego. Jako prezes Towarzystwa
Oświaty Ludowej przyczynił się do uruchomienia 600 czytelni i bibliotek.
Promował wykłady oświatowe dla ludu, otwarł dwie szkoły zawodowe dla
służących, z własnej szkatuły ufundował ochronkę w Jaśliskach. Dokonał
reorganizacji szkoły organistowskiej w Przemyślu, powierzając jej
prowadzenie salezjanom. Zaangażowany w prace Polskiego Czerwonego
Krzyża, jako pierwszy Polak otrzymał honorowy tytuł Dozgonnego Członka
PCK.
Bp Pelczar jako jedyny ordynariusz na ziemiach polskich okresu
rozbiorów zwoływał synody diecezjalne (1902, 1908, 1914). Dbał o
formację duchowieństwa, wysyłając licznych kapłanów na studia
zagraniczne. Uzyskał zgodę papieża św. Piusa X na
otwarcie Papieskiego Kościelnego Instytutu Polskiego w Rzymie. Wciąż
pisał, tworząc tak dzieła teologiczne, jak i z zakresu historii czy
prawa kanonicznego. Ostrzegał przed zagrożeniami – socjalizmem,
masonerią i wolnomyślicielstwem. Wzywał wiernych:
„O wróćcie, bracia, do staropolskiej pobożności, którą się dawni
ojcowie szczycili, wróćcie do Różańca, do szkaplerza, do Godzinek, a
wróci dawny obyczaj i dawny dostatek.”
Królewski płaszcz
Był wiernym sługą Kościoła, a przy tym polskim patriotą. Przypominał głośno imię Ojczyzny w czasach, gdy nie było jej na mapach.
Jak powie po latach: „Przez całe życie tęskniłem za Polską wolną,
silną i świętą, modliłem się o taką Polskę i pracowałem jak mogłem dla
takiej Polski.”
W kazaniu przygotowanym w 1884 r. z okazji planowanej uroczystej koronacji obrazu Matki Bożej w Starej Wsi, napisał:
„[…] Królowa Maryja ukochała wielce ten Naród, a utuliwszy swym
królewskim płaszczem trzy jego ziemie, niby trzy siostry rodne: Koronę,
Litwę i Ruś, zasiadła na stolicach w Częstochowie i w Wilnie, w Krakowie
i w Kijowie […] Jej to opieka czuwała zawsze nad narodem, jak czuwa
matka nad kolebką niemowlęcia. Jej miłość strzegła jego cnoty domowej i
była mu bodźcem do dzieł wielkich. Jej służba łączyła w jedną rodzinę
wszystkie jego dzieci. Jej pieśń zagrzewała rycerza do boju, kmiotkowi
chłodziła upał dnia, a jeńcowi, zapędzonemu w jasyr, łagodziła srogą
niewolę. Ona to wychowywała naszych świętych, poddawała królom dobre
natchnienia, zasiadała w radzie senatorskiej, hetmaniła rycerstwu,
pracowała z ludem na roli. Ona jako miłościwa Królowa obchodziła ciągle
tę ziemię swoją, by sierotę darzyć pocałunkiem macierzyńskim,
opuszczonego brać na swe ramiona, głodnemu nieść chleb, choremu ulgę,
grzesznikowi skruchę, umierającemu nadzieję. Ona dusze naszych
świątobliwych ojców i matek prowadziła przed tron Boży i milijonom
swoich poddanych polskich otworzyła niebo”.
Biskup stale podkreślał znaczenie religii katolickiej w dziejach Polski, jak i misję powierzoną naszemu narodowi:
„W szczególności religia katolicka przyniosła narodowi naszemu nowe
życie, a w nim zaś jedność, wolność, oświatę, cnotę, potęgę i tę wielką
misję, by był „przedmurzem chrześcijaństwa” i niósł wiarę i cywilizację
katolicką na Wschód. Kiedy naród polski wskutek swoich wad i
przewrotności sąsiadów utracił swoją niezależność, religia katolicka
stała na straży jego duchowych skarbów i chroniła go od germanizacji i
rusyfikacji z jednej, a od zakażenia przez rewolucję antyreligijną z
drugiej strony, tym zaś, którzy cierpieli za wiarę i ojczyznę, dodawała
odwagi i pociechy. […] Religia katolicka miliony nieszczęśliwych Polaków
chroni od rozpaczy, a dla wszystkich jest drogowskazem, wskazującym
jakimi torami ma iść odrodzenie narodu.”
Osobisty wkład biskupa Pelczara dla krzewienia i podtrzymania
polskości został doceniony przez władze odrodzonej Rzeczypospolitej,
które w roku 1923 odznaczyły go Krzyżem Komandorskim z gwiazdą Orderu Polonia Restituta.
Tymczasem wielki pasterz nawoływał do przezwyciężania wad, do
uczciwej pracy i ofiarności. W państwie targanym politycznymi sporami
wołał o zgodę narodową. Już w roku 1919 w orędziu do duchowieństwa
pisał:
„Wszyscy duchowni i świeccy starać się o to powinni, aby Polska nie
tylko była niepodległa, zjednoczona i silna, ale także Bogu miła, czyli
katolicka i święta. Prócz miłości Pana Boga i dusz polecam wam nader
gorąco miłość dwu Matek duchowych: Kościoła i Ojczyzny. Bądźmy gotowi do
ofiar z naszych modlitw, z naszej pracy i z naszego grosza, by zapewnić
Ojczyźnie lepszą przyszłość. Troszczmy się o duchowe odrodzenia Narodu,
bo na cóż by się przydało ogłoszenie niepodległości Rzeczypospolitej,
gdyby jej duszę toczyła gangrena wad, które by wkrótce sprowadziły nowe
klęski.”
Drogowskazy
21 marca 1924 roku, zaledwie dwa dni po uczczeniu XXV-lecia
sakry biskupiej, Józef Sebastian Pelczar zachorował na zapalenie płuc.
Zmarł 28 marca, wpatrzony w obraz Najświętszej Marii Panny, podczas
odmawiania litanii do Najświętszego Serca Jezusowego.
Z przebogatej spuścizny pisarskiej, jaką pozostawił nam w darze
ksiądz biskup, warto przytoczyć na koniec słowa kazania wygłoszonego
przezeń w styczniu 1921 roku w katedrze warszawskiej, które są swoistym
politycznym drogowskazem dla naszego narodu:
„Uczciwie pracować powinni wszyscy, którzy szczerze kochają Ojczyznę,
aby tę Matkę, a nie siebie samych najpierw uszczęśliwić. Niech wszyscy
będą skorzy do porozumień, ustępstw i ofiar. Strzeżmy się niezgody i
zaciekłości w walce o władzę czy znaczenie.
Ci zaś, co rządzą, władzę swoją winni dzierżyć z mądrością i sprawiedliwością, z mocą i stałością, ale mając ciągle przed oczyma prawo Boże. Strzeżmy się anarchii w życiu prywatnym i publicznym. Strzeżmy się lenistwa, apatii i zniechęcenia. Strzeżmy się zbytku, sknerstwa dla dobrych celów i marnotrawstwa publicznego grosza.”
Andrzej Solak