Rząd Prawa i Sprawiedliwości pod na wpół
oficjalnym kierownictwem Jarosława Kaczyńskiego dąży do stworzenia
syntezy cywilizacji. Partia ta jest partią władzy, jak każda z partii
funkcjonujących w systemie demoliberalnym. „Zdobyć i utrzymać władzę” –
oto ich myśl przewodnia. Czy może im zależeć na Polsce i Narodzie? Moim
zdaniem nie. Wszelkie hasła i czyny prowadzić mają w ostateczności do
niepodzielnego dzierżenia przez nich władzy.
Jakie cywilizacje chcą łączyć?
Bizantyńską, atlantycką i po części żydowską. A gdzie miejsce na naszą
cywilizację? Gdzie miejsce na cywilizację łacińską? Nie ma. Ona ma
zginąć pierwsza. Dlaczego tego chcą? Bo ona stoi im na drodze do
omnipotencji. Niech zarzekają się, że nie. Niech przysięgają na
wszystko, ale na tym im zależy.
Cywilizacja bizantyńska w ich wydaniu to
omnipotencja państwa, wychowywanie ludzi przez aparat państwa, dążenie
do ujednolicenia Polaków. Wszelkie zmiany w sądownictwie służą
umocnieniu ich władzy. Przykładem niech będzie planowane przeniesienie
obowiązku zwołania pierwszego posiedzenia Krajowej Rady Sądownictwa z
Pierwszego Prezesa Sądu Najwyższego na Prezesa Trybunału
Konstytucyjnego. Dlaczego akurat tak? Bo nie uchybiając Pani Prezes
Julii Przyłębskiej, uchodzi ona za stronnika PiS-u. Z ich mianowania
sprawuje swe obowiązki, jako Prezes Trybunału Konstytucyjnego. Wszelkie
zmiany, w założeniu mają wyjść na ich korzyść. Gdy mówią o „poprawie
życia Polaków” i „naprawie państwa” w ostatecznym rozrachunku wychodzi
na ich korzyść. Gdy wprowadzili „Program 500+” podwyższyło to stopę
życiową wielu, naprawdę wielu rodzin. A co powiedziały wówczas sondaże?
Odpowiedź pozostawiam inteligencji i pamięci czytelników. O ich
bizantynizmie niech świadczy jeden fakt, o którym usłyszałem w Radiu
Maryja. Mianowicie o terminie urlopu miałoby decydować państwo. Zmiana
ta nie została wprowadzona, lecz kto wie, czy czegoś podobnego nam ta
władza nie zrobi w przyszłości? Kolejnym ich bizantynizmem, według mnie,
jest propaganda w dość siermiężnym wydaniu. Chwalenie rządu w
„Wiadomościach” dzień w dzień przejada się do granicy wytrzymałości.
Tworzenie w społeczeństwie pewnej wspólnej, sztucznie preparowanej
świadomości w celu ujednolicenia myśli – to ich cel. By każdy myślał o
nich tak samo, tak samo chwalił i tak samo zagłosował.
Atlantyzm serwują nam w wersji miękkiej.
Co to oznacza? Podtrzymanie procesu atomizacji społeczeństwa. Dużo
mówią o polityce prorodzinnej, lecz rzeczywiste działania nie prowadzą
do ukrócenia tej degeneracji społecznej. Czy wolne niedziele sprawią, że
rodziny zasiądą przy wspólnym stole? Ktoś powie, że bezpośrednio nie są
w stanie sprawić, by tak się stało, ale pośrednio na to wpłyną. Ja
powiem, że po pierwsze, to nie mają prawa ingerować w sposób
bezpośredni. Rodzina ma pełne prawo do autonomii w tym zakresie. Po
drugie zaś, nie w tym rzecz, by dawać rodzinie czas, który powinni
wykorzystać w ten czy inny sposób. Od wolnej niedzieli lepszą robotę,
mówiąc po chłopsku, zrobiliby wycofując „rodzinkę.pl” i tego typu
seriale antywartościowe z emisji. Promocja wartości katolickich,
pokazywanie wzorców dobrych – oto zadanie naglące. Gdy rodzina żyje i
wychowuje dzieci w duchu chrześcijańskim nawet bardzo ograniczony czas
nie stanowi problemu. Problem stawi czas, który jest do wypełnienia,
lecz nie wiadomo czym go wspólnie wypełnić. Kolejny atlantyzm to obrona
demokracji i pluralizmu za wszelką cenę. Pragną władzy nieograniczonej,
ale gdyby okazało się, że demokracja jest naprawdę zagrożona, gotowi
byliby ustąpić z wielu rzeczy. Przykładem niech będzie głosowanie za
odrzuceniem lewicowo-liberalnego projektu o aborcji. Grupa 58 posłów
Prawa i Sprawiedliwości, ze swoim prezesem na czele, głosowała przeciw
odrzuceniu. Wersja o pokazaniu bezsilności opozycji itp. niech będzie
obowiązującą dla głupców. Temu rządowi nie zależy na obronie życia. I
tak przeszedłem do kolejnego przejawu ich atlantyzmu. Dlaczego atlantyzm
podawany jest nam w wersji miękkiej? Według mnie dość duży opór
zaistniałby ze względu na wiarę w Narodzie i dość duże przywiązanie do
Kościoła. Ono jednak maleje.
Jak objawia się cywilizacja żydowska w
ich wydaniu? Na religijnym podejściu do kilku kwestii. Pierwszą z nich
jest mit prezydenta Lecha Kaczyńskiego i bezpośrednio z nią połączoną
druga kwestia – katastrofy smoleńskiej. Cywilizacja żydowska sakralnie
traktuje kategorie: Dobra, Piękna, Prawdy, Zdrowia i Dobrobytu. Ich
cywilizacyjna żydowskość sakralnie traktuje kategorie władzy, demokracji
i mitu smoleńskiego. To ułatwia w pewien sposób funkcjonowanie także w
atlantyzmie. A co w takim razie z bizantynizmem? Atlantyzm jest, według
mnie, nie tyle kompatybilny z bizantynizmem, co ich kurs kolizyjny jest
niezbyt ostry.
(...)
Synteza między cywilizacjami jest
niemożliwa. Może się mylę i cała myśl prezentowana w tym artykule jest
błędna – wtedy jest nadzieja. Mogę się jednak nie mylić i wtedy przez
eksperyment z syntezą, a w rzeczywistości starciem cywilizacji ucierpi
Naród. Pytaniem, na które nie znajduję obecnie odpowiedzi jest to, czy
rząd i partia są świadomi tego, co nam gotują?