Filmowcy z Hollywood skutecznie
zaszczepili w ludziach fascynację japońską kataną. Tymczasem nasza
rodzima kultura oferuje broń znacznie piękniejszą i bardziej morderczą –
jest nią szabla.
Zygmunt Gloger w swojej Encyklopedii
Staropolskiej pisał o szabli, że była ukochaną bronią narodu polskiego
oraz że stosunek, jaki zachodził między nią a Polakiem, był niespotykany
w innych krajach.
Przez wieki szable wiernie towarzyszyły
naszym przodkom, którzy właśnie ich ostrzami wyrąbali sobie ważne
miejsce w historii nowożytnej Europy.
Tradycje sięgające średniowiecza
Pierwsze szable na ziemiach polskich
pojawiły się już we wczesnym średniowieczu. Przywozili je Awarowie,
Madziarzy i inni koczownicy z zachodnich rubieży Wielkiego Stepu, którzy
przenikali tereny całej Słowiańszczyzny. Szabel powszechnie używali
także Tatarzy, od XIII wieku najeżdżający wschodnie ziemie Królestwa
Polskiego.
Jednak historia typowo polskiej szabli rozpoczyna się później, bo w wieku XVI.
W tym okresie znacznie wzrosło wśród
naszych przodków zainteresowanie wschodnią, turecką kulturą. Ujmowała
ona Polaków swoim przepychem i bogactwem. Polska szlachta chętnie
przejmowała osmańskie stroje, tkaniny, dywany, biżuterie, a przede
wszystkim – broń.
Warto dodać, że pośrednikami w tym
przenikaniu się kultury polskiej i tureckiej byli często Węgrzy.
Wielowiekowe stosunki z tym narodem ostatecznie ukoronowane zostały
wyborem w drugiej połowie XVI wieku Stefana Batorego na króla
Rzeczpospolitej Obojga Narodów.
W tej sytuacji nie powinno dziwić, że
szable – które od wieków powszechnie używane były zarówno przez Turków,
jak i Węgrów – stały nieodłącznymi towarzyszkami Sarmatów.
Stworzona do zabijania
Piękno szabli nie było jedyną przyczyną
jej ogromnej popularności. Znacznie ważniejszy był fakt, iż była to
konstrukcyjnie jedna z najlepszych broni białych, jakie wymyślił
człowiek.
Zakrzywione jednosieczne głownie
zakończone najczęściej obosiecznym piórem nie tylko wzmacniały siłę
uderzenia, lecz także pozwalały na skuteczniejsze blokowanie uderzeń
przeciwnika.
Dawały też niezliczone możliwości
konfiguracji szermierczych, które były specjalnością dawnych Polaków.
Polska sztuka walki szablą, nazywana sztuką krzyżową, przez
współczesnych uznawana była za jedną z najgroźniejszych na świecie.
Dzisiaj reaktywują ją znawcy z Sieniawski & Sons Historical Fencing.
O tym projekcie z pewnością jeszcze wspomnę, więc póki co jedynie
przedsmak: https://www.youtube.com/watch?v=BRgKzmOK0T4
Broń godna skrzydlatego jeźdźca
W Rzeczpospolitej Obojga Narodów używano
różnego rodzaju szabel – prostych „węgierek” przejętych, jak sama nazwa
wskazuje, od naszych południowych sąsiadów; licznych odmian czysto
tureckich i tatarskich; a od końca XVII wieku także karabel. Żadna z
nich nie dorównała jednak szabli husarskiej.
Szable husarskie stanowią szczytowy etap
ewolucji broni białej. Nasi przodkowie nie tylko przejęli broń od
sąsiadów, lecz także rozwinęli ją do całkowicie oryginalnej, pełnej
harmonii postaci.
„Husarka” łączyła w sobie wszystko to,
co najlepsze wśród szabel węgierskich, tureckich, a także broni
zachodnioeuropejskiej. Posiadała lekko zakrzywioną głownię, najczęściej z
obosiecznym piórem i strudzinami. Dłoń szermierza walczącego tą szablą
chroniona była przez jelec z wąsami, szeroki kabłąk i obrączkę
osłaniającą kciuk – najważniejszy palec szermierza, bez którego nie był
on w stanie utrzymać broni białej.
Legenda głosi, że szable husarskie, od
koloru pochwy i rękojeści nazywane „szablami czarnymi”, upodobały sobie
zastępy zabijaków i rębajłów. Stąd czarna szabla stała się symbolem z
jednej strony odwagi i śmiałości, z drugiej – brawury i awanturnictwa.
Dusza zaklęta w głowni
Duszą każdej szabli była głownia.
Genueńska, styryjska, damasceńska, wykuta w manufakturze lwowskiej czy
krakowskiej – stanowiła o jakości całej broni i była najważniejszą jej
częścią. Stąd chętnie ozdabiano ostrza puncami, inskrypcjami, herbami
czy wizerunkami królów.
Najczęściej na dawnych szablach można
odnaleźć sentencje patriotyczne lub religijne, takie jak „Amor patriae
nostra lex”, czyli „Miłość do ojczyzny naszym prawem”; „Vincere aut
mori”, czyli „Zwyciężyć albo umrzeć”; „Soli deo gloria”, czyli „Bogu
jedynemu chwała” lub „Deus spes mea” – „Bóg moją nadzieją”.
Szable równie chętnie zdobiono
dowcipnymi powiedzeniami: „Bez Boga ani do proga, bez karabeli, ani z
pościeli” czy „W Bogu wiara, ufność w szabli, a pohańca wezmą diabli”.
Znaki na szabli mogły oznaczać również
sympatie polityczne – pod koniec XVI wieku stronnicy Zygmunta III Wazy
ozdabiali głownie jego popiersiem, tworząc tym samym „zygmuntówki”.
Miało to stanowić przeciwwagę dla „batorówek”, szabel z wizerunkiem
zmarłego już wówczas króla Stefana Batorego, używanych przez
przeciwników szwedzkiego króla.
Głownie otaczane były szczególną czcią i
przekazywane z ojca na syna. Stąd wiele z nich okraszano
inskrypcjami mającymi przypominać o wielkich momentach polskiej historii
np. „Nie małej ja pod Wiedniem dokonała sztuki, będą mnie Jabłonowskich
pamiętać prawnuki” czy „Traktat chocimski zawarłam”.
Powrót do korzeni
Szable odegrały ogromną rolę w
kształtowaniu się naszej świadomości narodowej. Jako symbol chwalebnej
przeszłości popularne były w XVII, XIX wieku i XX-leciu międzywojennym.
Przywiązanie Polaków do ich ukochanej broni osłabiły II wojna światowa,
rządy komunistyczne, a w końcu popkultura. Dzisiaj wydaje się to
zmieniać. Wytwórców prawdziwych, kutych szabel jest w Polsce coraz
więcej. Wielu z nich doprowadziło umiejętność ich wyrobu do poziomu
prawdziwej sztuki. Zobaczcie prace jednego z najlepszych polskich
rzemieślników, p. Andrzeja Mikiciaka:
Na zakończenie cytat Franciszka Salezego Jezierskiego.
”Szabla polska była przed laty straszna narodom, dopóki miękkość wieku, zbytki krajowe nie poprzeinaczały junaków z mocnych i śmiałych – na grzecznych i zabawnych”.
Polecam pamiętać te słowa, kiedy po raz kolejny ktoś będzie próbował wcisnąć wam bujdy o japońskich katanach.