Z niekłamana radością
przyjąłem zaproszenie p. Zbigniewa Rutkowskiego, redaktora niezwykle cennej
serii wydawniczej „Rewizja historii”, do napisania przedmowy do tomu II.
książki pod Jego redakcją pt. „Nieznany Prezydent Rzeczypospolitej Polskiej
Juliusz Nowina Sokolnicki”. To wielki zaszczyt brać choćby skromny udział w
przedsięwzięciu mającym na celu przybliżenie postaci wybitnego Polaka. Tym
bardziej, że przez dziesiątki lat w zorganizowany, celowy i świadomy sposób
Jego Osoba była – że użyję eufemizmu – postponowana przez dobraną galerię
postaci „podejrzanej konduity”. Tak w Kraju, jak i na Uchodźstwie. Skutkowało
to nawarstwieniem się przeinaczeń, półprawd i zwykłych kłamstw, które należy
ujawnić i odpowiednio skomentować.
Uważam, że w przypadku
Pana Prezydenta Juliusza Nowiny Sokolnickiego jest to – paradoksalnie –
czynność łatwa i trudna zarazem. Łatwa, gdyż cała Jego bogato udokumentowana
działalność społeczno-polityczna, talent pisarski oraz życiorys – tak rzetelnie
przedstawione przez Roberta Majkę w I. tomie (szkic autobiograficzny, artykuły)
i Zbigniewa Rutkowskiego w II. tomie niniejszej publikacji (listy,
oświadczenia, polemiki itd.) świadczą o głębokim patriotyzmie, realizmie,
przenikliwości i – „last but not least” – wyjątkowej skłonności do działań
koncyliacyjnych, nastawionych na jednoczenie rodaków wokół kardynalnych idei i
zadań. Trudna, albowiem wokół nadal szumi „morze” nieprzyjaciół uczciwości,
zdrowego rozsądku, a nade wszystko prawdy. I temu właśnie zagadnieniu –
dopełniając niejako przedmowę tomu I. – chciałbym poświęcić słów kilka…
Myślę, że praźródło
ataków części działaczy emigracyjnych na Pana Prezydenta Sokolnickiego leży w
słynnej „aferze Bergu” – nigdy nie rozliczonym finansowym i moralnym skandalu,
który zniszczył życie wielu nieświadomym manipulacji patriotom w Polsce,
natomiast napełnił konta partyjne i osobiste części polityków „polskiego
Londynu”. Wiadomo, jaki był stosunek Prezydenta Augusta Zaleskiego –
politycznego mentora Juliusza Nowiny Sokolnickiego – do tych ludzi; wiadomo, że
Jego następca podtrzymał bezkompromisowe, negatywne stanowisko wobec tego typu
działań. I tego Mu nie wybaczono. Od powstałej w 1949 r. „Rady Politycznej”,
poprzez niekonstytucyjną „Radę Trzech” po p. Ryszarda Kaczorowskiego… To był ciąg
„bergowców” i ich uczniów, którzy własną niechęć, czy wręcz nienawiść
przenieśli z Zaleskiego na Sokolnickiego. Jest zresztą rzeczą zastanawiającą,
że dzisiejsi krajowi „antykomuniści ostatniego rzutu” (w tym historycy)
pomijają lub bagatelizują ten aspekt sprawy. Zastanawiającą? Skądże, wiedzą co
czynią! Tak, „afera Bergu” leży u podstaw niekonstytucyjnych działań i zachowań
ludzi, którzy w nielegalny, kuriozalny, wręcz niepoważny sposób (po
zaprzysiężeniu Lecha Wałęsy na prezydenta!) przekazali „insygnia władzy” do
Kraju. Bez niej nie zrozumiemy haniebnych ataków na Prezydenta Sokolnickiego po
konstytucyjnym przejęciu władzy w 1972 r.; ataków które trwają do dnia
dzisiejszego. Jak to się „ładnie” uzupełnia, wręcz spina klamrą. Emigracyjna
„sprawa Bergu” – kontrolowany „upadek komunizmu”, tudzież mocno podejrzane
początki III RP. Jakby nie patrzeć: z każdego rogu wyziera znajoma facjata
bezpieki.
Przedmowa do książki nie
jest miejscem, w który należało by szerzej zajmować się samymi „atakowiczami” i
ich „argumentami” przeciwko Panu Prezydentowi Sokolnickiemu. Tym bardziej, że
sama książka znakomicie ujawnia miałkość i kłamliwość ich wywodów. Napiszę
tylko, że co bardziej zapalczywi określają pana Prezydenta mianem „samozwańca”,
„fałszywego prezydenta”, „rozbijacza” i… „agenta wywiadu PRL” [vide: niezwykle
obszerny komentarz czytelniczy niejakiego „thomaszka” do tekstu „Paweł Huelle
walczy z antysemityzmem (to znaczy z… ks. prałatem Henrykiem Jankowskim – DR)”,
„Gazeta Wyborcza”, 26 października 2004]. Inni ograniczają się do kilku
niechętnych słów [polska edycja „Wikipedii”, warto zauważyć, że wersje
niemiecka i angielska są bardzo wyważone; ta druga wprawdzie stwierdza w „talk
page”, iż są różne opinie na temat miejsca „Pana Sokolnickiego” w historii,
jednak w tekście głównym głosi „Juliusz Nowina-Sokolnicki. President
of Poland in Exile (1972-1990) Mostly known for reestablish the Order of Saint
Stanislaus”].
Dodajmy do tego opinie
krajowych historyków w osobie p. prof. Krzysztofa Tarki z Uniwersytetu
Opolskiego… Otóż p. profesor w tekście „Samozwańczy Prezydent Juliusz
Sokolnicki („Przegląd Polonijny”, zeszyt 1/2002), powtórzonym przez niego w
wystąpieniu na międzynarodowej konferencji organizowanej przez Instytut
Historii Uniwersytetu Opolskiego i Instytut Masaryka Akademii Nauk Republiki
Czeskiej (Opole, 23-24 maja 2006) sili się na naukowy „obiektywizm”, jednak co
rusz ironizuje na temat Głowy Państwa, zarzucając jej mianowanie generała
Antoniego Zdrojewskiego do stopnia Marszałka (czyżby nie wiedział Szanowny
historyk kim był generał Zdrojewski, Komendant „Polskiej Organizacji
Niepodległościowej” we Francji, awansowany przez samych Francuzów do stopnia
generała dywizji?) lub otaczanie się niepoważnymi ludźmi (czyżby niepoważnym
człowiekiem był np. płk Marian Gołębiewski – Minister Stanu w Rządzie
Sokolnickiego – wcześniej legendarny żołnierz AK i WiN, działacz „Ruchu” i
ROPCiO, albo Minister Spraw Wewnętrznych Edward Staniewski?). Cóż, jakże daleko
Tarce do prawdziwego obiektywizmu prezentowanego chociażby w wykładzie prof.
Jacka M. Majchrowskiego (został pomieszczony w tomie II. niniejszej pracy).
Różnica wiedzy i klasy bije w oczy.
Kończąc ten wątek nie
mogę nie odnieść się do wywołujących uśmiech politowania oskarżeń Prezydenta o
„agenturalność”. I któż to czyni? Chociażby notoryczny „potępiacz” Juliusza
Nowiny Sokolnickiego – Leszek Moczulski (tekst śp. Konstantego Z. Hanffa „W
odpowiedzi na oświadczenie” w II. tomie niniejszej pracy). A kim okazał się p.
Moczulski? Tajnym współpracownikiem bezpieki. A ilu było takich „krytykantów
Moczulskich” w Kraju i na Uchodźstwie?
Serdecznie polecam
Państwu lekturę dokumentacyjnej pracy Zbigniewa Rutkowskiego. W istotny sposób
wypełnia ona wiedzę o naszej niedawnej przeszłości, burzy mity i fałszywe sądy,
przywraca Narodowi Pana Prezydenta Juliusza Nowinę Sokolnickiego.