Dejudyzacja
Chrześcijaństwo powstało z judaizmu.
Jest to pierwszy fałsz, proszę państwa fałsz wierutny i fałsz ogromnie szkodliwy. Zgodnie, bowiem z nauką i naukowością można utrzymywać tylko jedno:
że chrześcijaństwo powstało w środowisku żydowskim. A co to znaczy i
jakie z tego można i należy wyciągnąć konsekwencje, to zobaczymy w
paragrafie następnym i tych, co za nim pójdą. Tymczasem powracamy do
zdania, od któregośmy zaczęli. Jego zwolennicy bowiem — a jest ich dużo —
nie dają za wygraną przecież założyciel chrześcijaństwa, utrzymują, sam
był Żydem. Oto drugi fałsz, też wierutny i bodaj jeszcze szkodliwszy od
pierwszego. Ależ o tym wyraźnie świadczą obie genealogie, Mt. 1:1 n. i
Tk. 3:23 n. prowadzące rodowód, o który nam chodzi, od Abrahama przez
Dawida do Józefa, męża Marii.
Przepraszam: z kim mam zaszczyt rozmawiać?
Jeżeli Pan jesteś wierzącym chrześcijaninem, to dla Pana są
obowiązujące słowa: który się począł z Ducha Świętego, proszę$ uważać, z
Ducha Świętego, nie z Józefa. Czy może Duch Święty był Żydem? I nie
mniej obowiązujące są słowa początkowe Ewangelii według św Jana: Na
początku było Słowo (Logos)…….a Słowo ciałem się stało i mieszkało
między nami jako Jezus Chrystus. Czy więc może Logos był Żydem? Ale
powiedziane jest też, narodził się z Marii dziewicy, a ta była Żydówką.
Czy, rzeczywiście nią była, to inna kwestia, ale dajmy na to. Co znaczy
ten skromny przyczynek krwi człowieczej wobec
takiego potężnego pierwiastku, jakim było poczęcie z Ducha Świętego? A
stąd wynika, że nie należy badać niedostępnych dla rozumu tajemnic.
Zastrzegam się. Wychodzę w całej tej kwestii z założenia, że nam chodzi o
narodowość fizyczną etnograficzną Pana Jezusa, nie zaś, że tak powiem,
religijną. Że on był bowiem, niestety obrzezany i wyznawał przynajmniej
zewnętrznie, zakon Mojżeszowy, to nie ulega wątpliwości. A więc z
wierzącymi chrześcijanami daliśmy sobie radę. Ci nie mają żadnego prawa
do twierdzenia, że Założyciel religii chrześcijańskiej był
etnograficznie Żydem.
Jeżeli zaś Pan jesteś wolnomyślicielem albo Żydem, to według Pana
rzeczywiście Pan Jezus, o ile istniał… są bowiem i tacy, co negują
nawet Jego istnienie, ale ta skrajna, że tak powiem, lewica
wolnomyślicielska nas długo nie zatrzyma: jasną bowiem jest rzeczą, że
Pan Jezus, skoro w ogóle nie istniał, to i jako Żyd istnieć nie mógł.
Nie przypuszczając, że Pan jest wolnomyślicielem albo Żydem, odniosłem
Pana do lewicy umiarkowanej, uznającej istnienie Pana Jezusa i
negującej tylko jego cudowne poczęcie i narodzenie. Wtenczas Jezus
rzeczywiście będzie dla Pana synem Józefa i Marii (na bluźniercze
kłamstwa talmudystyczne o jego pochodzeniu pozwoli Pan nie zwracać
uwagi), ale za to obie genealogie, o których wyżej była mowa, stracą dla
Pana wszelką wartość: Pan je uzna, w zgodzie ze zdaniem swego
stronnictwa, za „sfabrykowane” ad hoc celem zrobienia z Pana Jezusa,
jako mesjasza, „syna Dawidowego”. I jako wynik pozostaje
niezaprzeczalny fakt: Pan Jezus był nie Żydem, lecz Galilejczykiem.
A czy to nie wszystko jedno ?
Otóż właśnie, że nie. Pisałem o tym HJ I 14 n. z przypisami. Tu muszę
przypomnieć, że w Galilei już za proroków żywioł żydowski był słaby, że
ten kraj nazywano „dzielnicą pogańską”, galil hag-gojim, co i
było powodem jej nazwy. Po powrocie z niewoli babilońskiej ośrodkiem
judaizmu była naturalnie Judea z Jerozolimą i zbudowaną w niej skromną
świątynią Zorobabela i stąd się zaczęła ponownie judaizacja także i
Galilei, utrudniona oporem leżącej między obiema Samarii. Ta judaizacja
wzmogła się nieco za Machabeuszów, była jednak pomimo tego tak słaba,
że Szymon Machabeusz [142-135] po podbiciu wojennym tej dzielnicy wolał
całkowicie wyprowadzić z niej żywioł judejski, żeby nie dać mu roztopić
się w otoczeniu pogańskim. Jest to fakt dużej wagi dla interesującej nas
kwestii. Przez całą drugą połowę drugiego wieku przedchrystusowego w
Galilei nie było ani jednego Żyda. Była to znowu, jak za proroków,
„dzielnica pogańska”.
Jej ponowna, a więc z kolei trzecia judaizacja zaczęła się w samym
przededniu wieku pierwszego, za krótkich rządów jednego z ostatnich
królów z dynastii Hasmonejów, Arystobula I, zaczęła się według
wypróbowanej recepty od przymusowego obrzezania i też przymusowego
narzucenia zakonu Mojżeszowego. W tym celu wypadało oczywiście
sprowadzić do Galilei całe zastępy Żydów z Judei, ale jakich? Ścisłych
wiadomości nie posiadamy, ale domyślić się możemy z wystarczającą
pewnością. A więc po pierwsze, skoro chodziło o obrzezanie, to
dostateczna ilość chirurgów tego fachu. Skoro 0 zakon Mojżeszowy, to
dostateczna ilość rabinów, którzy mogli go uczyć w bożnicach głównych
miast czy miasteczek. I po trzecie, przynajmniej chwilowo, załogę
żołnierską, celem przełamania oporu ze strony Galilejczyków, bez którego
chyba, szczególnie w pierwszych czasach, obejść się nie mogło. Po tym
można było ją wycofać. A więc chirurgów, rabinów, żołnierzy. Ale w
każdym razie nie rzemieślników, których gęsto zaludniona Galilea miała
pod dostatkiem a więc i nie cieśli. Innymi słowy: cieśla Józef, ojciec
Jezusa, musiał być Galilejczykiem, nie Żydem. A skoro nim nie był, to
jego żona i syn też nie.
Przypominam i podkreślam, że rozumuję tu przez cały czas w
przypuszczeniu, iż mamy do czynienia z przeciwnikiem z obozu
wolnomyślicieli lub Żydów. Chodziło mi o to, żeby udowodnić, że hipoteza
o żydowskim pochodzeniu Pana Jezusa z żadnego punktu widzenia, ani
wierzącego chrześcijanina, ani wolnomyśliciela lub Żyda, ostać się nie
może. Moje argumenty są więc w obu wypadkach tzw. argumenta ad kominem,
wcale nie przesądzające moich własnych poglądów, które wypowiedziałem z
dostateczną jasnością w innych miejscach tego dzieła, albo też CR 134.
A teraz jeszcze jeden punkt, nim porzucimy tę płaszczyznę. Skoro Pan
Jezus był Galilejczykiem, czym on był z punktu widzenia rasowego? Czym
byli ci Galilejczycy jako naród?
Ścisłej i jednolitej odpowiedzi na to pytanie dać nie możemy.
Przypuszcza się, że przeważnie byli to Aramejczycy, tj. Syryjczycy,
których mowa przeważyła nie tylko w Galilei, ale i w Judei, jako mowa
potoczna, usuwając pierwotny język hebrajski. W takim razie był Pan
Jezus przynajmniej Semitą. Ale nawet to nie jest konieczne.
Filistyńczycy np. którzy narzucili swą nazwę całemu krajowi, Palestynie,
byli Aryjczykami, a ich musiało być niemało także i w Galilei. Niemało
też musiało w niej być i Hellenów, których narodowość, język i kultura
promieniowały na nią ze wszystkich prawie stron, ba nawet i z wewnątrz
[HJ 118].
Na zakończenie tego paragrafu niech mi wolno będzie powtórzyć, już
nie ad kominem, lecz z zupełną zgodą także i z mojej strony piękne słowa
z klasycznej geografii Ziemi Świętej G. A. Smitha, które już raz
przytoczyłem we wzmiankowanym przed chwilą miejscu HJ: Tło i otoczenie
tego okresu życia Pana naszego było ruchliwe i bardzo wesołe, było
helleńskie we wszystkim, co ta nazwa nam nastręcza, jako symbol
pracowitego życia, wspanialej sztuki i działającej na zmysły religii.
Jego wpływ na temperament Galilejczyków jest widoczny. Galilejczycy,
według świadectwa Talmudu, więcej dbali o sławę, niż zysk, podczas gdy
charakter Judei był wręcz przeciwny. Dlatego też i Pan Jezus wybrał
swoich przyjaciół z pośród tego narodu i nie był Galilejczykiem ten, co
Go zdradził.
———————————————————–
1 Powtarzam w tym paragrafie artykulik, który pod ty tulem
Czy Pan Jezus był Żydem? wydrukowałem w Gazecie Polskiej w ostatnich
latach przed wybuchem wojny. Powtarzam z pamięci, gdyż samego artykuliku
przed sobą nie mam. Chociaż więc dosłownego podobieństwa z nim w tym
powtórzeniu nie ma, zachowałem jednak jego styl kompozycyjny, styl
diatryby, to znaczy, fikcją^ rozmowy z przeciwnikami różnych kategorii.
Tym razem tylko podkreśliłem warunki rozmowy —jeżeli Pan jesteś itd. — a
to wskutek tego, że moja intencja była w dziwny sposób niezrozumiana
przez sprawozdawcę jednego klerykalnego czasopisma, nie pamiętam już,
jakiego i przez kogo. Ow sprawozdawca bowiem po prostu opuścił owe
jeżeli itd., i przypisując mnie osobiście argumenty, których używam
przeciw moim przeciwnikom, oburza się na mnie, zarzuca mi nietakt, nawet
bluźnierstwo itd. Ja zazwyczaj unikam polemiki z oponentami jego obozu,
a to dlatego, że myślę o tertii gaudentes z naszej ewentualnej kłótni.
Bardzo ich jednak proszę baczyć na to, co mówią, i jeżeli ich
wyksztalcenie filozoficzne lub nawet ogólne nie pozwala im wiedzieć, co
to jest argumentum ad hominem — nie wtrącać się do sporu, prowadzonego
takimi argumentami.
Tadeusz Zieliński
“Chrześcijaństwo Antyczne”
Za: http://wolna-polska.pl/wiadomosci/prof-t-zielinski-pan-jezus-byl-nie-zydem-lecz-galilejczykiem-2012-12