Nie ulega wątpliwości, iż Magisterium Kościoła
akceptuje w szczególnie trudnych sytuacjach instytucję wojny sprawiedliwej [1],
kary śmierci [2] oraz uśmiercania napastnika w samoobronie [3]. Na
pierwszy rzut oka może jawić się to, jako sankcjonowanie wyjątków od V
przykazania, które głosi: „Nie zabijaj”. Czyż bowiem wszystkie te trzy sytuacje
nie polegają na odbieraniu innym osobom życia? Czy dodatkowo zastrzeżenie, iż
tego rodzaju zachowania są moralnie dozwolone jedynie w ostateczności i po
wyczerpaniu innych możliwości, nie wywołuje wrażenia, iż rzeczywiście mamy w
tych przypadkach do czynienia z wyjątkami od moralnego zakazu?
Cały problem z utożsamianiem moralnej zgody na
wojnę sprawiedliwą, karę śmierci i uprawnioną obronę z czynieniem wyjątków od
potępienia morderstwa polega tak naprawdę na niezrozumieniu tego, czego Pan Bóg
zakazał w V przykazaniu, a na co pozwolił.
Tradycyjnie Kościół święty nauczał zaś, iż Piąte
przykazanie Dekalogu w sposób absolutny i bezwarunkowy zakazuje niszczenia
niewinnego życia ludzkiego. Wbrew pozorom, katolicka teologia moralna, nie
uważa wszelkiego odbierania życia ludzkiego za akt wewnętrznie
nieuporządkowany i niemoralny. Takim aktem, bez wątpienia jest morderstwo,
czyli zniszczenie niewinnego życia ludzkiego. Nie wolno np. zabić
niewinnego, choćbyśmy mogli w ten sposób uratować tysiące innych niewinnych
ludzi.(...)
Intencją Bożego zakazu nie było jednak otaczanie
bezwzględną ochroną życia złoczyńców, napastników i agresorów. Jeśli ktoś
dokonuje ciężkiego przestępstwa, bierze udział w wojnie niesprawiedliwej, czyha
na życie bliźniego, nie może być traktowany jako osoba niewinna, tak też w
pewnych określonych wypadkach może zostać w moralnie dobry sposób uśmiercony.
Ta tradycyjnie chrześcijańska wykładania Piątego
przykazania ma swe bardzo mocne podstawy w Biblii, gdzie obok kategorycznego
Bożego zakazu zabijania niewinnych znajdziemy też wiele ustępów, w
których Wszechmocny nakazuje prowadzić wojnę z pogańskimi z czcicielami bożków
oraz agresorami, karać śmiercią złoczyńców, etc.
Na kartach tej świętej Księgi czytamy wszak o
Bożych rozkazach uśmiercania między innymi: morderców (Wj 21, 12),
bałwochwalców (Wj 22, 20), bluźnierców (Kpł 24, 15-16), okultystów (Wj 22, 18),
fałszywych proroków (Pwt. Prawa 18, 20), homoseksualistów, zoofilów (Kpł 20,
15-16), cudzołożników (Kpł 20, 10), gwałcicieli (Pwt. Prawa (22, 25),
kazirodców (Kpł 20, 11), porywaczy (Wj 21, 16). W Piśmie świętym czytamy też o
błogosławionych przez Boga wojnach Izraela z Kananejczykami (Joz 10),
odpieraniu niesprawiedliwej agresji za pomocą siły zbrojnej (Rdz 14; 1 Sm 23,
1-2) czy też zbrojnym powstaniu przeciw bałwochwalczej tyranii (księgi
Machabejskie) [4]. Podobnie Biblia aprobuje uśmiercenie napastnika w obronie
własnej (Wj 22, 2).
Choć wszystkie wymienione wyżej przykłady
pochodzą jeszcze ze Starego Testamentu, to również na kartach Nowego trudno
jest znaleźć jasne dowody, które przemawiałyby za absolutnym potępieniem uśmiercania
złoczyńców. Św. Jan Chrzciciel żołnierzom, którzy pytali się go, co mają
czynić, nakazał powstrzymanie się od wymuszeń, fałszywych oskarżeń, chciwości,
ale nie polecił im porzucenia swego rzemiosła (Łk 3, 14). Św. Paweł Apostoł
pisze, iż zgodnie z Bożym porządkiem władza nosi miecz po to, by karać zło (Rz
13, 4). W końcu sam nasz Pan Jezus Chrystus nakazał swym uczniom kupowanie
mieczy, co też oni uczynili (Łk 22, 36-38).
Kolejnym dowodem na to, iż przemoc (włączając w
to również uśmiercania złoczyńców) nie należy do zachowań z natury swej złych,
jest to, iż Kościół wyniósł do chwały ołtarzy wielu chrześcijan, którzy nie
wahali posługiwać się mieczem albo przynajmniej do takiego używania innych
zachęcali. Św. Ludwik IX, św. Ferdynand Kastylijski, św. Joanna D’ Arc, św.
Bernard z Clairvaux, św. Jan Kapistran, bł. Urban II, św. Pius V, bł. Innocenty
XI – to tylko część postaci to potwierdzających.
Uprawomocnienie wojny sprawiedliwej, kary śmierci
i obrony własnej opiera się na założeniu, iż polegają one na uśmiercaniu
złoczyńców, nie zaś niewinnych osób. Dlatego też po wyczerpaniu innych środków
perswazji wolno jest odebrać życie żołnierzowi biorącemu udział w
niesprawiedliwej wojnie, sprawcy ciężkich przestępstw oraz bandycie czyhającemu
na niewinne życie. Z tego względu udział w sprawiedliwej wojnie, kara śmierci,
oraz uśmiercenie agresora nie są – same w sobie – złe i niemoralne. Wszystkie
te zachowania polegają bowiem nie na atakowaniu życia niewinnych, ale na
uśmiercaniu złoczyńców.
Moralnego prawa do wojny sprawiedliwej, kary
śmierci i uśmiercania i obrony koniecznej nie należy mylić ze zgodą na udział w
jakiejkolwiek wojnie i karanie kogokolwiek śmiercią. Instytucje te mają bowiem
służyć karaniu i powstrzymywaniu zła. Jeżeli zaś służą odwrotnym celom, tzn.
prześladowaniu niewinnych, moralną powinnością chrześcijan jest niebranie w
nich udziału.
Jeśli więc np. żołnierz po starannym zbadaniu
sprawy dojdzie do wniosku, iż wojna w której bierze lub ma wziąć udział, nie
jest sprawiedliwa, wtedy jego obowiązkiem jest odmowa zabijania na takiej
wojnie. Słusznie więc postępowali ci z chrześcijan, którzy woleli umrzeć lub
iść do obozów koncentracyjnych, niż służyć w Wermachcie czy SS. Co więcej,
nawet, gdy żołnierz bierze udział w wojnie, której celem jest ukaranie
bądź powstrzymanie zła (a więc tej, która tradycyjnie zwana jest
„sprawiedliwą”), nie znaczy to, iż ma on spełniać wszystkie rozkazy swych
dowódców niezależnie od ich treści. Strona prowadząca wojnę sprawiedliwą też ma
obowiązek powstrzymać się od czynów złych ze swej istoty, a więc choćby:
zabijania niewinnych, gwałcenia czy kłamstwa. Nigdy więc, niezależnie od tego,
czy bierze się udział w wojnie sprawiedliwej czy niesprawiedliwej, nie wolno
być posłusznym rozkazom typu: „Rozstrzelaj małe dzieci”; „Zgwałć tę kobietę”
lub „Wejdź do tej wioski i zabij wszystkich, niezależnie od tego, czy byli
uzbrojeni czy nie. Niezależnie od tego, czy będziesz miał tam do czynienia z
mężczyznami, czy może kobietami, dziećmi lub starcami”.
Podobnie, jeżeli w danym kraju, kara śmierci jest
wymierzana nie za bardzo ciężkie nieprawości (np. morderstwo niewinnego czy
zgwałcenie), ale za czyny nie będące złem, a wręcz stanowiące dobro (dajmy na
to modlitwę do Pana Jezusa, ewangelizację, itp.), to zatrudniony kat czy sędzia
orzekający taką sankcję nie mogą wymawiać się obowiązującym prawem, lecz winni
oni dzielnie odmówić wykonywania „powinności”, które nakłada na nich złe prawo.
Oczywiście nie należy się śpieszyć z odbieraniem
życia złoczyńcom. Zarówno wojna sprawiedliwa, kara śmierci, jak i obrona
konieczna powinny być stosowane w ostateczności.
Poza tym, choć np. wojna sama w sobie nie jest
złem, to jednak zawsze jest ona wielką, bliską i bezpośrednią okazją do
popełniania przeróżnych grzechów. Dlatego też, zgodnie z zasadami tradycyjnej
moralistyki katolickiej, wojna jako bliska okazja do grzechu, winna być pilnie
unikana i czyniona jedynie w sytuacjach naprawdę wyjątkowych.