Zgodnie z teorią „Rzeczypospolitej wielu narodów” I Rzeczypospolita z
lat 1569-1795 nie była Polską cywilizacyjną (jagiellońską), ale właśnie
„Rzecząpospolitą”.
Terminologia ta odpowiada tradycji rosyjskiej, białoruskiej i ukraińskiej.
Państwowość określana po prostu jako „Rzecz Pospolita”[1],
występowała w historiografii rosyjskiej co najmniej od czasów
sowieckich, a zapewne znacznie wcześniej. Nomenklatura ta miała
zaprzeczać polskiemu w całości charakterowi tego organizmu politycznego,
a zatem prawom Narodu Polskiego do dziedzictwa po wszystkich
województwach federacyjnego państwa Korony polskiej i Wielkiego Księstwa
Litewskiego (dalej również: WXL).
Depolonizacja Rzeczypospolitej szlacheckiej następowała poprzez
jej dekompozycję na poszczególne prowincje i obszary oraz przez
wyodrębnianie wschodniosłowiańskich czynników etnicznych i nadawanie im
odpowiedniej rangi. W ten sposób historiografia rosyjska całkowicie
zakwestionowała polski charakter Wielkiego Księstwa Litewskiego, jednej z
trzech ponadwojewódzkich prowincji ówczesnej Polski (Wielkopolski,
Małopolski oraz Litwy).[2]
Dziewiętnastowieczni badacze rosyjscy W. Antonowicz[3] oraz M.
Lubawskij[4] wielką wagę przypisywali udziałowi Rusinów w politycznym
życiu Wielkiego Księstwa Litewskiego, ich roli w wyznaczaniu polityki
państwa i określali ich jako jedną ze wspólnot dołączonych do władzy.
Upadek państwowości WXL wiązany był zwyczajnie z katolicką ekspansją,
unią religijną 1596 r. i przymusową polonizacją elity. W ten sposób
nauka rosyjska przyjmowała, że Wielkie Księstwo Litewskie to w gruncie
rzeczy państwo litewsko-ruskie /rosyjskie/ (stopniowo coraz bardziej i
bardziej rosyjskie), które w wyniku ekspansji zewnętrznej stało się
państwem z przewagą charakteru polskiego.[5]
W świetle koncepcji WXL jako drugiego państwa rosyjskiego, czynnikiem
przemawiającym za takim charakterem Wielkiego Księstwa był również
język większości mieszkańców owego kraju. Historiografia carska stawiała
bowiem znak równości pomiędzy dialektem starobiałoruskim (nieznacznie
jedynie różniącym się od północnokresowych gwar polskich) a językiem
rosyjskim, zupełnie od nich różnym.
Jak stwierdza współczesny białoruski badacz Andrej Kazakiewicz
„Strategia badaczy rosyjskich była tu całkiem przeciwstawna [polskiej –
Cz. P.]. Opierali się oni nie na polskiej tradycji historiograficznej, a
na własnych rusińskich dokumentach. Ogólnym założeniem było
maksymalizowanie roli rusińskiego (ruskiego) początku WXL i roli Rusinów
w politycznym i kulturowym życiu kraju. Nowa wiedza historyczna była
częścią strategii opanowania (zagospodarowania) terytorium, które przez
kilka stuleci wydawało się odwiecznie polskim. Powinna była
delegitymizować polskie pretensje do spuścizny po Wielkim Księstwie.
Transformacja ta, która rozpoczęła się na przełomie XVIII i XIX wieku,
otworzyła drogę mnóstwu innych zmian w spojrzeniu na historię Białorusi i
Litwy, które od tego czasu nabywają zupełnie inny narodowy charakter
tradycji państwowej”.[6] Nasilenie tych badań nastąpiło po upadku
powstania listopadowego a w szczególności od roku 1839, kiedy
metropolita grekokatolicki Józef (Josif) Siemaszka podpisał akt
oderwania Kościoła unickiego w Cesarstwie Rosyjskim od Rzymu, kasując
unię brzeską i zapędzając grekokatolików do prawosławia.
Także Roman Dmowski wskazuje, że dopiero „Publikowane przez uczonych
rządowych dzieła i atlasy dowiodły, że ten olbrzymi obszar dziewięciu
guberni, nazwany urzędowo Krajem Północno- i Południowo-Zachodnim[7],
jest krajem rdzennie rosyjskim, któremu Polacy powierzchownie narzucili
swą kulturę. Tę robotę polską kilku wieków niszczono szybko i
wypowiadano uzasadnioną, jak się zdawało, nadzieję, że po kilku
dziesiątkach lat ślad z niej nie zostanie.”[8]
Dorobek historiografii carskiej, zmodyfikowany nieco „ustaleniami”
badaczy sowieckich, przejęły w różnym stopniu współczesne doktryny
państwowe i historiografie Żmudzinów, Białorusinów i Ukraińców.
W największym wymiarze zbieżność z koncepcjami rosyjskimi
charakteryzuje historiografię Republiki Białoruś, utożsamiającą wręcz
historię Białorusi z dziejami Rosji. Dotyczy to większości białoruskich
historyków, tak postsowietów, zachodniorusinów, jak i części
odrodzeniowców. Uważają oni, że nie w Rzeczypospolitej szlacheckiej,
lecz dopiero w imperium rosyjskim, a następnie w ZSRS Białorusini
uzyskali możliwość samookreślenia.
Zachodniorusizm
Zachodniorusizm jest najstarszą tradycją historyczną prawosławnych Białorusinów, odcinającą się od polskiej ideologii szlacheckiej, tradycji Rzeczypospolitej, wizji Kresów Wschodnich. Doktryna
zachodniorusizmu rozpowszechniała przekonanie o wspólnocie narodowej,
językowej i historycznej Wielkorusinów, Białorusinów i Małorusinów.
Twórcą tego kierunku był Michaił Kojałowicz.[9] Uważał on, że lud
grekokatolicki zamieszkujący północno-zachodnie gubernie imperium
rosyjskiego, nazywane przez niego Zachodnią Rosją[10], stanowi w istocie
nieodłączną część trójjedynego narodu rosyjskiego, gwałtem
katolicyzowaną aktem unii brzeskiej. Z powyższych wniosków wywodził
postulat depolonizacji i likwidacji Kościoła grekokatolickiego na
Ziemiach Zabranych. Zostało to uczynione w roku 1839 przez metropolitę
unickiego, Białorusina Josifa Siemaszkę, przy czynnym poparciu
rosyjskiego aparatu państwowego.
Kolejnym czołowym przedstawicielem zachodniorusizmu, aczkolwiek
umiarkowanym w poglądach, był Paweł Bobrowskij.[11] W duchu imperialnym
pisali także W. Antonowicz oraz M. Lubawskij. W ramach liberalnego nurtu
zachodniorusizmu rozwijała się białoruska (autonomiczna) świadomość
narodowa.[12]
Warto wskazać, że ideolodzy zachodniorusizmu pochodzili z rodzin
szlacheckich, nierzadko związanych od pokoleń z państwowością polską.
Mimo to apelowali do władz carskich o wprowadzanie represji
antypolskich, co dotyczyło publicznego używania naszego języka,
działalności Kościoła katolickiego, nabywania ziemi przez katolików, a
także zniesienia poddaństwa, aby można było dla celów depolonizacyjnych
wykorzystać konflikt miejscowych chłopów (prawosławnych) z panami
(Polakami – katolikami).
Metody działania zachodniorusinów, sprowadzające się do coraz
radykalniejszych akcji antypolskich i antykatolickich (co na Ziemiach
Zabranych było tożsame z wyznaniem „polskim”) przedstawił białoruski
działacz narodowy z początku XX w. Aleksandr Cwikiewicz w
najistotniejszej bodajże dla tego przedmiotu pozycji pt. Zapadno-rusizm. Narysy z historyi hramadzkaj myśli na Biełarusi u XIX i paczatku XX w.[13]
Opis poglądów zachodniorusinów dał także Pietr Czigrinow w swoim
podręczniku historii dla studentów. Wyjaśnia on mianowicie, że „Na czele
historyczno-politycznej szkoły ‘zachodniorusizmu’ w drugiej połowie XIX
w. stanął profesor Petersburskiej Akademii Duchownej, Białorusin z
pochodzenia, Michaił Kojałowicz… Jego poglądy, jak i w ogóle
‘zachodniorusizm’, ukształtowały się w walce dwóch obozów, które
wykształciły się w białoruskim społeczeństwie. Jeden z nich, trzymając
się korzeni białoruskości, wiązał jej historyczne losy z kulturą polską.
Drugi widział przyszłość Białorusi w składzie ludów
wschodniosłowiańskich na czele z Rosją i dlatego uznawał wojnę z polskim
wpływem za odwieczną konieczność – W całym zachodnim kraju tak zwanych litewskich guberni – pisał M. Kojałowicz – z dawnych czasów odbywała się i odbywa … walka ludowa (narodowowyzwoleńcza) … żywiołu miejscowego z napływowym elementem (czynnikiem) polskim. [sic!] Żywioły te zawsze prowadzą walkę między sobą… Najczęściej bez wrzawy, ale we wszystkich sferach życia.[14]”.
Czigrinow wskazuje, że „po szeregu unii z Polską, uważali zwolennicy
tej szkoły, ‘ruskie’ ziemie znalazły się pod obcym (katolickim)
uciskiem, i dalszy ich historyczny rozwój odbywał się pod znakiem
nieprzezwyciężonego dążenia do zjednoczenia z prawosławną Rosją.
Twierdzili oni, że unia lubelska i brzeska były dwoma najbardziej
ponurymi (najcięższymi) etapami białoruskiej historii, warunkującymi
początek państwowego i kulturowo-narodowego upadku Białorusi. Idea
‘zachodniorusizmu’ kultywowana była w politycznym, kulturowo-narodowym
życiu Białorusi także w końcu XIX – początku XX w. Myślą przewodnią
wystąpień jej stronników pozostawało przekonanie Kojałowicza: Na
wschód Białoruś ciągnie ludowa jedność krwi, i wrogiem ludu jest ten,
kto będzie występował przeciwko tej jedności. Ze wschodu przyniesione
zostały Białorusi takie dobra, jak rozbiory Polski i wyzwolenie od
ustroju pańszczyźnianego. A co przyszło z zachodu? Żydzi, jezuici, unia,
upadek ludowej inteligencji, parobkostwo, stan pańszczyźniany, itd. Dla
zacnego (uczciwego), rozumiejącego położenie i potrzeby swojej ojczyzny
białoruskiego młodzieńca nie może być wahania gdzie iść – na wschód czy
na zachód. [15]”
Spojrzenie na Wielkie Księstwo Litewskie przez białoruską „narodową koncepcję historii”
Jak ustalił A. Kazakiewicz „Los historiografii rosyjskiej, jak i jej
polityczne znaczenie był dość nieoczekiwany. W przeciągu praktycznie
całego wieku XIX odwoływanie się do rusińskiej i niepolskiej tradycji
Wielkiego Księstwa Litewskiego całkowicie odpowiadało imperialnej
strategii rosyjskiego narodu trójjedynego. Ale już na początku wieku XX
strategia ta załamuje się przez to, że w charakterze podmiotu
politycznego zaczyna występować białoruski ruch narodowo-wyzwoleńczy,
który w Wielkim Księstwie widzi doświadczenie własnej (autonomicznej od
Rosji) państwowości. W białoruskim dyskursie rosyjska wiedza
historyczna o Wielkim Księstwie bardzo szybko białorusizuje się. Sama
nazwa kraju zmienia się z litewsko-rosyjskiej na litewsko-białoruską.”
Autorzy koncepcji państwa rusko-litewskiego stali się
nauczycielami założycieli narodowej historiografii białoruskiej i
ukraińskiej, albo sami wzięli udział w ruchu narodowo-wyzwoleńczym.
Uczniami Antonowicza stali się M. Hruszewski i M. Dounar-Zapolski[16], uczniem M. Lubawskogo – U. Piczeta. Z kolei M. Daszkiewicz stał się jednym z założycieli historiografii ukraińskiej.[17]
Zasadnicza teza współczesnej białoruskiej historiografii polega na
przyjęciu, że Białoruś jest państwem istniejącym suwerennie i
nieprzerwanie co najmniej od XIII w. W tej konwencji Wielkie Księstwo
Litewskie to w gruncie rzeczy Państwo Białorusko-Litewskie (stopniowo
coraz bardziej i bardziej białoruskie). Odmienny pogląd w tej kwestii, z
uwagi na sprzeczność powyższego założenia z koncepcją trójjedynego
narodu rosyjskiego, mają natomiast białoruscy historycy o poglądach
zdecydowanie zachodniorusińskich (imperialnych).
Prezentując tezy dziewiętnastowiecznej historiografii rosyjskiej
Kazakiewicz zauważa, że Wielkie Księstwo Litewskie przestaje być dla
niej państwem polskim (litewsko-polskim) i staje się „Państwem
Litewsko-Ruskim (Rosyjskim)” oraz, że „Legitymacja takiego
nazewnictwa znajduje się w pełnej oficjalnej nazwie państwa: ‘Wielkie
Księstwo Litewskie, Ruskie i Żmudzkie’.” [18]
W ocenie Kazakiewicza, którą w pełni podzielamy, „Białoruska
wersja historii Wielkiego Księstwa na początku XX w. wywodziła się z
tradycji rosyjskiej, z jej praktyką dekonstrukcji polskości i
aktualizacji rusińskości (wg nowej terminologii – białoruskości) tego
państwa. Można mówić o kształtowaniu się na początku XX w.
przejściowej, rosyjsko-białoruskiej wersji rozwoju Wielkiego Księstwa,
najbardziej wymownym przykładem której jest Karotkaja gistoria Biełarusi
W. Łastouskaha, wydana w Wilnie w 1910 r. Wacłau Łastouski, jeszcze
silnie związany w swojej narracji z rosyjską historiograficzną tradycją i
terminologią […] Wielkie Księstwo […] nazywa w zgodzie z rosyjską
tradycją ‘Litewsko-Ruskim państwem’.[19]”
Kazakiewicz podaje, że następnym logicznym krokiem rodzącej się
białoruskiej idei narodowej stało się sformułowanie
białorusocentrystycznego paradygmatu powstania i rozwoju Wielkiego
Księstwa, który z jednej strony, był bardzo potrzebny białoruskiemu
ruchowi narodowo-wyzwoleńczemu, a z drugiej, oznaczał tylko bardziej
konsekwentną białorusizację historycznej tradycji rosyjskiej.
Białorusocentryczna wersja historii Wielkiego Księstwa Litewskiego
została stworzona w latach 1930-1940-tych przez historyka Mikałaja
Szkalionka[20] i lingwistę Jankę Stankiewicza[21].
Jak pisze Kazakiewicz – „W nowym historycznym paradygmacie genealogia
Wielkiego Księstwa Litewskiego od samego początku miała naturę
białoruską. M. Szkalionak określił księcia Mendoga jako hospodara
(władcę, właściciela) księstwa krywickiego, które później rozpoczęło
ekspansję na wschód, północ i południe.”; „W latach 1960-tych J.
Stankiewicz zdecydował, że ‘białoruski’ (wielkolitewski) charakter WXL
powinien stać się podstawą narodowej tożsamości i proponował
przemianować Białoruś na ‘Wialikalitwu’ (‘Wielkolitwę’).[22]”
Myśl, że Wielkie Księstwo Litewskie było Białorusią i to w
dzisiejszym tego słowa znaczeniu stanowi kanon również współczesnej
historiografii białoruskiej. Zgodnie z tzw. „narodową koncepcją
historii”[23] wszystko co było i jest na Białorusi było i jest
białoruskie (w dzisiejszym – XX-XXI wiek – pojmowaniu tak państwowości,
jak i narodowości) – wszyscy urodzeni na Białorusi byli i są
Białorusinami[24].
Zdzisław J. Winnicki ustalił, że wizja historii Białorusi przyjęta
przez historyków odrodzeniowych, zwolenników „narodowej koncepcji
historii” zakłada istnienie białoruskiej państwowości niejako od zawsze,
trwającej nieprzerwanie nawet pomimo takich wydarzeń jak rozbiory
Polski. Genezę państwowości białoruskiej upatrują oni najpóźniej od
czasów panowania księżnej Eufrozyny Połockiej w Księstwie Połockim, a
następnie w wewnętrznym zbiałorutenizowaniu litewskiego państwa Mendoga.
W efekcie tego historiografowie narodowi i cały odrodzeniowy ruch
białoruski przyjmują, że Wielkie Księstwo Litewskie było państwowością
przede wszystkim białoruską, konkurencyjną wobec państwa moskiewskiego w
zbieraniu ziem ruskich. Koncepcja ta służy odrodzeniowcom jako
uzasadnienie samodzielnej państwowości białoruskiej współcześnie, gdyż
stanowi ona kontynuację takowej, jaka istniała od średniowiecza i
przedstawiała ówczesne „mocarstwo europejskie”.[25] Odrodzeniowcy
przeciwstawiają się w tej kwestii rusocentrystom, którym z kolei geneza
oraz treść etnopolityczna WXL mają służyć ideologicznemu uzasadnieniu
jedności Republiki Białoruś z Federacją Rosyjską i Ukrainą. Zarówno
rusocenryści, jak i odrodzeniowcy białoruscy nazywają WXL „Wielkim
Księstwem Białorusko – Litewskim”. Obie koncepcje mają charakter
ideologiczny. To nie o historię bowiem, lecz o bezpośrednie skutki
polityczne, toczy się we współczesnej RB spór o genezę i charakter
ustrojowo – polityczny oraz etniczny Wielkiego Księstwa Litewskiego.[26]
Do najważniejszych współczesnych podręczników uzasadniających
białoruskość Wielkiego Księstwa Litewskiego według założeń narodowej
koncepcji historii należą prace W. J. Łastouskaha[27], A.
Kraucewicza[28] oraz M. I. Jermałowicza[29]. Jak zauważył Z.J. Winnicki,
M. Jermałowicz w pracy Biełaruskaja dziarżawa Kniastwa Litouskaje,
podobnie jak w roku 1910 Wacłau Łastouski, odniósł się do relacji
polsko-białoruskich, przypisując Polakom jednoznacznie szkodliwy wpływ
na interesy Białorusinów i „Białorusi” (jako białoruskiego państwa
Wielkiego Księstwa Litewskiego).[30]
Miarodajny przykład wpływu M. Jermałowicza na białoruskich działaczy
narodowych stanowią książki przywódcy konserwatywnego skrzydła
Białoruskiego Frontu Ludowego Zianona Paźniaka[31].
Paźniak sugeruje istnienie kwestii bezdyskusyjnych, którymi są:
1. WXL – to państwo białoruskie;
2. istnieje jednoznaczna więź pomiędzy historyzmem „Litwin” i współczesnym pojęciem „Białorusin”;
3. język WXL – to język białoruski;
4. WXL-Białoruś – to „przedmurze Chrześcijaństwa”.[32]
I choć nie sposób zgodzić się z „bezdyskusyjnym kwestiami” Z.
Paźniaka, tym niemniej należy je traktować jako mityczną projekcję
przeszłości w warunkach białoruskiej denacjonalizacji, sowietyzacji i
rusyfikacji. „Bezdyskusyjne kwestie” Z. Paźniaka to w rzeczy samej
narodowo białoruska polityka historyczna – „narodowa koncepcja
historii”.
Pozostali pretendenci do spuścizny po Rzeczypospolitej szlacheckiej
Poza historiografią białoruską, zaboru tradycji politycznej i
kulturowej I Rzeczypospolitej dokonuje także współczesne państwo
Żmudzinów. Doktryna Republiki Litewskiej jest zdecydowanie przekonana,
że Wielkie Księstwo Litewskie nie było państwowością polską, lecz
„litewską” w znaczeniu polityczno-etnicznym nadanym temu pojęciu przez
ruch odrodzeniowy chłopów żmudzkich w II połowie XIX w.[33]
Także doktryna ukraińska przypisuje swojej państwowości spuściznę
historyczną i prawnomiędzynarodową po I Rzeczypospolitej. Historiografia
tego kraju utrzymuje mianowicie, że południowo-wschodnie województwa
Korony polskiej w istocie stanowiły domenę „rdzennego” tutaj ludu
„ukraińskiego”[34], a cały dorobek materialny i kulturowy powstały na
tych ziemiach, niezależnie przez kogo stworzony, przynależy wyłącznie do
państwowości i kultury Republiki Ukrainy.[35]
W ten sposób, w ślad za rozbiorami Polski w wieku XVIII, młode,
postsowieckie państwa: Republika Białoruś i Republika Ukrainy oraz
starsze od nich zaledwie o dwadzieścia lat państwo Żmudzinów podzieliły
pomiędzy siebie, przy akceptacji i pomocy historiografii oraz doktryny
polskiej (quasi-jagiellońskiej), całą spuściznę kulturową i
prawnomiędzynarodową po polskich prowincjach położonych na wschód od
Bugu i Niemna.
Dywersja ideowa przeciw polskości
Wbrew uzurpacjom naszych wschodnich sąsiadów i tezom niektórych
badaczy w Polsce, Rzeczypospolita z lat 1569-1775 nie była państwem
wielu narodów. Nikt ze współczesnych nie mówił też o niej jako o
„Rzeczypospolitej Obojga Narodów”. Tę ostatnią koncepcję wprowadził
dopiero w XX w. Paweł Jasienica.
Rzeczypospolita była polskim państwem federacyjnym składającym się
z dwóch równoprawnych członów: Korony polskiej i Wielkiego Księstwa
Litewskiego. Tak Koroniarze, jak i Litwini, byli Polakami. Odnosiło się
to przynajmniej do szlachty i mieszczan, jako że chłopi, w tym żmudzcy i
rusińscy, a ściślej rzecz biorąc, po prostu rzymsko- lub
grekokatoliccy, żadnego poczucia tożsamości wówczas nie mieli. Nie mogli
też tworzyć narodów, bowiem ich ukształtowanie musiałoby być dziełem
elit, a nie ludu. Fikcyjna jest więc wielość narodów w I
Rzeczypospolitej, mająca obecnie przemawiać za ahistoryczną teorią
„Rzeczypospolitej wielu narodów”.
Czy zatem koncepcja „Rzeczypospolitej Obojga Narodów”, rozumianej
jako państwo Polaków i współczesnych „Litwinów” (a de facto Żmudzinów), a
także dalej idąca teza o „Rzeczypospolitej wielu narodów” (zatem
również Ukraińców, Białorusinów, a nawet Niemców, Żydów, etc.), mimo, iż
oparte są na ahistorycznej dekompozycji szlacheckiego, polskiego Narodu
i Państwa, oraz sprzeczne z prawdą historyczną, służą polskiej racji
stanu?
Pomysł „Rzeczypospolitej wielu narodów” znajduje bezpośrednie
odbicie w historiografiach naszych partnerów zza Bugu, konsekwentnie
kreujących, na bazie historii Rzeczypospolitej szlacheckiej, własne
tradycje państwowe, przeciwstawne polskiej wizji Kresów Wschodnich. Jednym
z tego skutków jest zakwestionowanie tożsamości Kresowian. Skoro bowiem
ich przodkowie nie zamieszkiwali na polskiej Litwie czy na polskim
Podolu, ale na obszarze istniejących tam wówczas państwowości
białoruskiej i ukraińskiej, to ich polskość nie może być autentyczna. Ci
zaś, którzy pomimo tej „oczywistości”, taką deklarację narodowościową
nadal podtrzymują, uznani zostają za obcych kolonizatorów na jakoby
odwiecznie białoruskiej (ukraińskiej) ziemi.
Teoria „Rzeczypospolitej wielu narodów” sprzyja więc dywersji
ideowej wobec tradycji Rzeczypospolitej, wizji Kresów Wschodnich i sieje
zamęt w historiografii polskiej. Poza wyzuciem Kresowian z
tożsamości a Polski z praw do Kresów Wschodnich i do ludności polskiej
tam zamieszkującej[36], może uzasadniać także inne wrogie naszej
Ojczyźnie zamiary, takie jak np.:
– podważanie praw Polski nawet do ziem wchodzących w skład
III RP, która obejmując spuściznę po „Rzeczypospolitej wielu narodów”
takim też państwem „znowu” powinna się stać, tyle że już nie na obszarze
Polski cywilizacyjnej (jagiellońskiej), ale w granicach III RP, na
piastowskim terytorium gniazdowym. Teoria „Rzeczypospolitej wielu
narodów” uzasadniać będzie np. postulaty separatystów śląskich, żeby
zmienić konstytucję Polski w taki sposób, aby po słowie „Rzeczpospolita”
skreślić słowo „Polska” i aby „Rzeczpospolita” stała się państwem
federacyjnym Polski i Śląska (wielu narodów), co wykreuje
prawnomiędzynarodową podstawę do secesji tego regionu z naszego Kraju;
– otwarcie Polski na migracje z krajów o obcych nam
kulturach, przede wszystkim z Azji i Izraela. Skoro bowiem ideałem jest
wielonarodowość (multikulturalizm), to pomysł ten należy zrealizować
poprzez politykę kolonizacyjną na ziemiach polskich. Zbudowanie nowych
ram uzasadniających politykę wielokulturowości na obszarze III RP
skutkować może więc pozbawieniem Polaków tożsamości i Ojczyzny.
– utrwalanie dominacji w naszej Ojczyźnie elit pochodzenia
żydowskiego, poprzez rozbicie spójności naszej wspólnoty narodowej,
uczynienie z Polaków tylko jednej z wielu, nie posiadającej większości,
grupy etnicznej na obszarze Państwa Polskiego.[37]
Polskie autentyczne elity Narodu powinny być zatem na ideę „Rzeczypospolitej Obojga (wielu) Narodów” szczególnie uwrażliwione. Polskiej
racji stanu odpowiada bowiem jedynie prawda historyczna, tj. że
katolicka Polska szanowała prawa wszystkich swoich mieszkańców,
niezależnie od wyznawanej religii i używanego języka i że wszyscy
poddani króla polskiego czuli się w jego monarchii jak u siebie, co
jednak nie znaczy, iż była ona państwem narodowym ludu rusińskiego i
żmudzkiego.
Z koncepcją „Rzeczypospolitej wielu narodów” wiąże się doktryna
autorstwa Jerzego Giedroycia, zwana „jagiellońską”.[38] Zakłada ona
m.in. że nacjonaliści białoruscy i ukraińscy (nazywani czasem także
„demokratami”) upatrują racji stanu swoich narodów i państw w oderwaniu
od wpływów rosyjskich i całkowitym im się przeciwstawieniu. Sugeruje
również, że nacjonaliści zapewnią pełniejszą i lepszą ochronę praw
Polaków na Białorusi i Ukrainie, niż czynią to obecne niedemokratyczne
rządy.
Nic natomiast nie świadczy o tym, aby w tych kierunkach działania
owych nacjonalistów miały zmierzać. Można by tak ewentualnie przyjmować,
gdyby polityki historyczne przez nich lansowane posiadały wydźwięk
propolski, a tak przecież nie jest.
Sprzeczność interesów Polski i krajów Międzymorza bałtycko-czarnomorskiego
W naszej ocenie, po ewentualnym przejęciu przez nacjonalistów
władzy na Białorusi i Ukrainie, nasiliłaby się tam propaganda
antypolska, pociągająca za sobą taką też politykę.
Prowadzić grę wymierzoną przeciwko interesom polskim, nasi wschodni sąsiedzi mogliby opierając się na imperialnej Moskwie.
Taką strategię zastosował w XIX w. z powodzeniem odrodzeniowy ruch
chłopów żmudzkich, a istotnych zmian w tej mierze nie przyniosło także
utworzenie przez ten lud własnego niepodległego państwa. I tak to by
zapewne wyglądało również w przypadku patriotów ukraińskich i
białoruskich.
Wynika to, jak można przyjąć, zarówno z faktu oczywistej sprzeczności
dążeń Polaków, Ukraińców, Białorusinów i Żmudzinów, jak też z odmiennej
postawy imperium rosyjskiego wobec interesów tych etnosów.
Moskwa zmierza do dominacji nad całym obszarem postsowieckim i nie
przeszkadzają jej nacjonalizmy małych narodów, zwłaszcza wówczas, gdy
można je wykorzystywać w walce z konkurentami imperium, do których
zaliczana jest, osadzona w cywilizacji łacińskiej, Polska.
Stratedzy moskiewscy kalkulują zapewne, że ponieważ cywilizacja rosyjska
nie sprzyja kształtowaniu się narodów, w tym ich własnego[39], to
obecność Ukrainy oraz Białorusi w związku wschodniosłowiańskim
uśmierzyłaby tendencje narodotwórcze w tych krajach, a nasiliłaby
odczucia wspólnoty słowiańsko-prawosławnej. Byłoby to dla imperium
niewątpliwie korzystne.
Z kolei dla nacjonalizmu białoruskiego i ukraińskiego, pozbawione
kontekstu narodowego mocarstwo moskiewskie jawić się może jako partner,
którego poparcie pozwoliłoby na ignorowanie praw Polaków na Kresach.
Nacjonaliści liczyliby też zapewne na to, że pod parasolem ochronnym
owej potęgi ostatecznie wchłoną do swoich organizmów etnicznych
zamieszkującą na Wschodzie ludność polską, a tym samym uczynią nasze o
nią zabiegi bezprzedmiotowymi.[40]
Poza tym, problemem w relacjach dwustronnych stają się też, jawnie
wręcz głoszone, roszczenia terytorialne niektórych sił politycznych na
Ukrainie i Białorusi do wschodnich obszarów III RP.
Tymczasem w naszym interesie narodowym leży zapewnienie
bezpieczeństwa, praw narodowych i odpowiedniej pozycji polskiej ludności
zamieszkującej Kresy Wschodnie. Chodzi tu też o nieskrępowaną pracę
duszpasterską rzymskokatolickich kapłanów w krajach ULB[41], a ponadto o
swobodne wykonywanie opieki nad polskimi obiektami kultu religijnego,
zabytkami, cmentarzami i miejscami pamięci.
Wzrost antylechickich nacjonalizmów negatywnie oddziaływałby na
możliwość zachowania ostoi polskości na Wschodzie. Dlatego też dodatnie
dla naszego Państwa jest łagodzenie i likwidowanie, a nie stymulowanie,
nacjonalizmu białoruskiego i ukraińskiego, jak utrzymują rzekomo
„elitarne” media w Polsce.[42]
Niewątpliwie zatem to właśnie kwestie narodowościowe i terytorialne skłonią nacjonalistów z krajów ULB do zwrócenia się ku imperialnej Rosji.
W tym też kontekście stanowisko niektórych środowisk krajowych, by
rozmawiać także z nacjonalistami żmudzińskimi, białoruskimi oraz
ukraińskimi, nie jest pomysłem złym. Również bowiem w ten sposób
polityka polska może zabiegać o ochronę tożsamości i praw narodowych
naszych rodaków na Kresach Wschodnich. Nie może to jednak prowadzić do
aktów narodowego tchórzostwa i zaprzaństwa, które przecież ojczystym
interesom na Kresach Wschodnich w żaden sposób nie pomogą. Chodzi tu w
szczególności o głoszenie tez o historycznej i kulturowej ukraińskości
Lwowa czy też o „litewskości” (a de facto żmudzińskości) Wilna. Są one
niebezpieczne przede wszystkim ze względów wewnętrznych. Działające
bowiem w Ojczyźnie stronnictwo okupacyjne oraz lobby obcych wpływów,
przemawiając jako Polacy i jakoby w naszym interesie, chętnie się na
akty zaprzaństwa powołują, podnosząc je do rangi rzekomo obiektywnego
interesu narodowego, wręcz polskich imponderabiliów.
Opinie głoszone przez polskojęzyczne media „mętnego nurtu” oraz
„elity” III RP wpływają dezorientująco i manipulacyjnie na nasz lud, a
tym samym wytwarzają wewnątrzkrajową przeszkodę realizacji polskiego
interesu narodowego na dawnych obszarach Rzeczypospolitej.[43]
Korzystne dla naszego Narodu byłoby zatem oczyszczenie polityki
historycznej III RP z fałszów takich jak „Rzeczypospolita wielu narodów”
i danie ludowi niezmąconego przekazu, że dzieje Korony i Litwy są nierozłączną historią Polski. Na takim przekonaniu oparta była przecież tożsamość dziesiątek pokoleń Lechitów.
Działaniami zatem absolutnie polskości nieprzyjaznymi są
konfabulacje dziejopisarskie takie jak „Rzeczypospolita wielu narodów” i
prowadzenie krajowej polityki historycznej w interesie ahistorycznie
wyimaginowanych narodów[44], a przeciwko własnemu dziedzictwu Kresów Wschodnich.
Może się tak zdarzyć, że w XXI w. Rosja przestanie być imperium
euroazjatyckim. Nie sprosta zapewne konkurencji ekonomicznej,
demograficznej i militarnej z Chińską Republiką Ludową. Skutkiem tego
może być utrata przez Federację Rosyjską Dalekiego Wschodu i Syberii
oraz statusu imperium, a dalszą konsekwencją – przybranie przez ten kraj
cech państwa narodowego.
Nie oznacza to jednak, że Republika Litewska, Białoruś czy Ukraina
wykorzystałyby osłabienie Rosji dla zmiany orientacji na propolską.
Wydaje się wręcz, że nadal byłyby one zainteresowane utrzymaniem
odpowiednich relacji z Moskwą, z obawy przed wpływami polskimi. Tym
samym nawet zaistnienie optymalnych warunków zewnętrznych dla wdrożenia
doktryny „jagiellońskiej” najprawdopodobniej nie będzie skutkowało
wyborem przez Białoruś i Ukrainę polityki naszych oczekiwań, a jedynie
wzrostem suwerenności tych krajów.
Państwa te, licząc na wsparcie Moskwy przeciwko jej zawziętemu
wrogowi, na jakiego kreuje się III RP, zapewne nie pozwolą na realizację
na swoich obszarach interesów i wpływów lechickich.
W naszym interesie narodowym wcale zatem nie leży niepodległość
Republiki Litewskiej, Białorusi i Ukrainy jako cel sam w sobie, co jedni
głoszą bez głębszego przemyślenia, a inni w celu zmanipulowania
społeczeństwa polskiego.
Polska racja stanu polega bowiem na stworzeniu polskości warunków
do spokojnego trwania i nieskrępowanego rozwoju na Kresach Wschodnich
Rzeczypospolitej, czemu działania niepodległej Republiki Litewskiej,
Białorusi i Ukrainy jakże często nie sprzyjają.
Polska historiografia narodowa winna zatem odeprzeć roszczenia
doktryn państwowych krajów ULB do spuścizny po I Rzeczypospolitej,
obnażając ich wyłącznie ideologiczny charakter oraz przyświecający im
cel w postaci zaboru historii i kultury Polski, jak też wynarodowienia
Kresowian.
Realizacja powyższych postulatów nie jest jednak możliwa przez
obecne „elity” w Polsce, w tym również przez stanowiące ich część
oficjalne środowisko akademickie. Nie są one bowiem polskością na
Kresach Wschodnich zainteresowane[45], a ich praca naukowa
jest dla sprawy narodowej prawie że bezużyteczna. Tym bardziej, że
tworzą one i wdrażają takie koncepcje jak m.in. „Rzeczypospolita wielu
narodów”, przynoszące naszej Ojczyźnie wymierne szkody.
[1] http://www.oldmikk.ru/Page3_let_rekrut_war_polska1772.html
http://historybel.ru/saitemap.html
http://historybel.ru/saitemap.html
[2] Podział ten odpowiada właściwości terytorialnej najwyższego sądu
apelacyjnyjego dla spraw prawa ziemskiego normującego stosunki między
szlachtą, który dla Wielkopolski zbierał się w Piotrkowie, dla
Małopolski w Lublinie, a dla Litwy w Wilnie.
[3] W. Antonowicz, Oczierki istorii Wielikogo Kniażiestwa Litowskogo do połowiny XV stoletia, Kiew 1878.
[4] M. K. Lubawskij, Obłastnoje dielienie i miestnoje uprawlienie Litowsko-Russkogo gosudarstwa ko wriemieni izdania pierwogo Litowskogo statuta, Moskwa 1893.
[5] Zob. M. K. Lubawskij, Oczierk istorii Litowsko-Russkogo gosudarstwa do Lublinskoj unii wkluczitielno, Moskwa 1915, s. 16.
[6] A. Kazakiewicz, Wialikaje Kniastwa Litouskaje jak idealiagicznaja realnaść, „Arche Paczatak” z 2003 r., nr 5.
Współcześni nie mieli jakichkolwiek wątpliwości, że WXL było krajem polskim kulturowo, religijnie i językowo. Litewskość nie miała zabarwienia narodowego ani państwowego. Wyrażała przynależność regionalną (tak jak np. śląskość) i miała uzasadnienie wyłącznie historyczne, wynikające z odrębności dziejowych WXL w stosunku do pozostałych ziem polskich. Litewskość przestała być bowiem oznaczeniem politycznym (litewskiego narodu politycznego) jeszcze na długo przed upadkiem Rzeczypospolitej. Nawet władze rosyjskie traktowały prosty język chłopów białoruskich jako gwarę (bądź dialekt) polską, a nie rosyjską. Zmiana poglądów w tym przedmiocie nastąpiła dopiero na zamówienie rządu rosyjskiego, po upadku powstania styczniowego.
Współcześni nie mieli jakichkolwiek wątpliwości, że WXL było krajem polskim kulturowo, religijnie i językowo. Litewskość nie miała zabarwienia narodowego ani państwowego. Wyrażała przynależność regionalną (tak jak np. śląskość) i miała uzasadnienie wyłącznie historyczne, wynikające z odrębności dziejowych WXL w stosunku do pozostałych ziem polskich. Litewskość przestała być bowiem oznaczeniem politycznym (litewskiego narodu politycznego) jeszcze na długo przed upadkiem Rzeczypospolitej. Nawet władze rosyjskie traktowały prosty język chłopów białoruskich jako gwarę (bądź dialekt) polską, a nie rosyjską. Zmiana poglądów w tym przedmiocie nastąpiła dopiero na zamówienie rządu rosyjskiego, po upadku powstania styczniowego.
[7] Nazwy te wprowadzono do użytku urzędowego w Rosji w 1832 r. i
pozostawały one w obiegu aż do 1917 r. Kraj Północno-Zachodni
(Siewiero-Zapadnyj Kraj) obejmował obszar historycznej Litwy, tj. 6
guberni rosyjskich: kowieńską, wileńską, grodzieńską, mińską, witebską i
mohylowską. Kraj Południowo-Zachodni (Jugo-Zapadnyj Kraj) obejmował
obszar przez Polaków zwany Rusią, tj. gubernie rosyjskie: kijowską,
wołyńską i podolską. Łącznie ziemie te Rosjanie nazywali guberniami
zachodnimi lub Krajem Zachodnim a Polacy Ziemiami Zabranymi lub Krajem
Zabranym. Obszar ten obejmował 470 783 km2 – zob. R. Dmowski, Niemcy, Rosja i kwestia polska, Warszawa 1991, s. 34 i 60.
[8] R. Dmowski, Niemcy, Rosja…, op. cit., s. 34.
[9] Zob. M.O. Kojałowicz, Cztienia po istorii Zapadnoj Rossii, S.-Pietierburg 1864; tenże, Litowskaja cerkownaja unija, t. I, II, S.-Pietierburg 1859-61; tenże, Lekcii po istorii Zapadnoj Rossii, Moskwa 1864; tenże, Pojezdka w Zapadnuju Rossiju, „Cierkownyj wiestnik” 1887, nr 4.
[10] Warto zwrócić uwagę na używanie przez historiografię i politykę
rosyjską dowolnych określeń dla ziem polskich w celu uzasadnienia ich
przynależności do imperium rosyjskiego. W czasach carskich Ziemie
Zabrane stanowiły „Zachodnią Rosję”, której jednakże nie odpowiadała
Rosja Wschodnia. W okresie międzywojennym dla polskich województw
północno – wschodnich wymyślona została nazwa „Zachodnia Białoruś”, a
dla województw południowo – wschodnich „Zachodnia Ukraina”, także bez
ich „wschodnich” odpowiedników. Na wyłącznie polityczny charakter owego
nazewnictwa zwrócił uwagę T. Strzembosz.
[11] P. Bobrowskij, Materiały dla geografii i statistiki Rossii, sobrannyje oficerami Generalnogo sztaba. Grodnienskaja gubernia. Priłożenie, Sankt-Peterburg 1864; tenże, Możno li odno wieroispowiedanie priniat’ w osnowanie plemiennogo razgraniczenia sławian Zapadnoj Rossii, „Russkij inwalid”, Sankt-Peterburg 1864, nr 78; tenże, Russkaja greko-uniatskaja cerkow w carstwowanije imperatora Aleksandra I. Istoriczeskoje izsledowanije po archiwnym dokumientam, S-Peterburg 1890.
[12] D. Michaluk, Białoruś w XX stuleciu. W kręgu kultury i polityki, Toruń 2007.
[13] A. Cwikiewicz, Zapadno-rusizm. Narysy z historyi hramadzkaj myśli na Biełarusi u XIX i paczatku XX w., Minsk 1993.
[14] P.G. Czigrinow, Oczierki istorii Biełarusi, Minsk 2007, s. 256.
Historiografia polska nie odnotowuje jakiejkolwiek naszej akcji kolonizacyjnej na terenie WXL. Proces samopolonizacji autochtonicznej ludności litewskiej i rusińskiej następował oddolnie, w przeciwieństwie do represyjnych metod stosowanych przeciwko polskości przez zwolenników zachodniorusizmu. Ponadto wdrażanie postulatów Kojałowicza następowało wyłącznie dzięki zaangażowaniu aparatu policyjnego obcego dla miejscowej ludności państwa, jakim było cesarstwo rosyjskie, a w konsekwencji dzięki siłowej realizacji polityki depolonizacyjnej przez czynowników i generał-gubernatorów przysyłanych z centralnych guberni Rosji.
Historiografia polska nie odnotowuje jakiejkolwiek naszej akcji kolonizacyjnej na terenie WXL. Proces samopolonizacji autochtonicznej ludności litewskiej i rusińskiej następował oddolnie, w przeciwieństwie do represyjnych metod stosowanych przeciwko polskości przez zwolenników zachodniorusizmu. Ponadto wdrażanie postulatów Kojałowicza następowało wyłącznie dzięki zaangażowaniu aparatu policyjnego obcego dla miejscowej ludności państwa, jakim było cesarstwo rosyjskie, a w konsekwencji dzięki siłowej realizacji polityki depolonizacyjnej przez czynowników i generał-gubernatorów przysyłanych z centralnych guberni Rosji.
[15] Tamże, s. 257.
[16] M. Downar-Zapolski, Podstawy państwowości Białorusi, Grodno 1919 (wznowienie współczesne to: M. W. Dounar-Zapolski, Asnowy dziarżaunaści Biełarusi, Minsk 1994).
[17] A. Kazakiewicz, Wialikaje Kniastwa …, op. cit.
[18] Tamże.
[19] Tamże.
[20] M. Szkalionak, Biełaruś i susiedzi. Gistarycznyja narysy, Biełastok 2003.
[21] J. Stankiewicz, Gistarycznyja twory, Miensk 2003.
[22] A. Kazakiewicz, Wialikaje Kniastwa …, op. cit.
[23] Z.J. Winnicki, „Narodowa koncepcja historii” jako doktrynalne założenie metodologiczne współczesnej historiografii białoruskiej, [w:] Nadzieje, złudzenia, rzeczywistość : studia z historii Polski XX wieku
: księga dedykowana Profesorowi Tadeuszowi Wyrwie, pod red. W.
Hładkiewicza, M. Szczerbińskiego, Gorzów Wielkopolski 2004; tenże, Współczesna doktryna i historiografia białoruska (po roku 1989) wobec Polski i polskości, Wrocław 2003.
[24] W myśl ostatnio przyjętej na Białorusi konwencji nie tylko ci, którzy się tutaj urodzili (uradżency) ale również i ci, którzy tutaj zmarli i są pochowani – są „Białorusinami” – zob. Z.J. Winnicki, Żołnierze
Wojska Polskiego z północno – wschodnich województw II RP zmarli na
Bliskim Wschodzie i polegli w walkach na Zachodzie Europy według
współczesnej historiografii białoruskiej, [w:] „Studia Politologiczne i Historyczne” Księga jubileuszowa dedykowana Profesorowi Bronisławowi Pasierbowi (red. nauk. Cz. Osękowski, J. Macała), Zielona Góra 2005, s. 531.
[25] Z. J. Winnicki, Współczesne białoruskie koncepcje genezy Wielkiego Księstwa Litewskiego [w :] Studia
z nauk społecznych i humanistycznych. Księga pamiątkowa ku czci
Profesora Bernarda Janusza Albina w siedemdziesiątą rocznicę urodzin
(pod redakcją M. S. Wolańskiego i W. Baluka), Wrocław 2006, s. 398-401.
[26] Tamże, s. 402.
[27] W.J. Łastouski, Karotkaja gistoryja Biełarusi z 40 rysunkami, Wilnia 1910, repr. Minsk 1993, pasłouje A. Hrynkiewicza.
[28] A. Krawcewicz , Powstanie Wielkiego Księstwa Litewskiego, Białystok 2003.
[29] M. I. Jermałowicz, Biełaruskaja dziarżawa Wialikaje kniastwa Litouskaje, Minsk 2000.
[30] Z. J. Winnicki, Współczesne białoruskie koncepcje … op. cit., s. 421.
[31] Z. Paźniak, Gutarki z Antonam Szukjalojciem, Warszawa – Wilnia 2003; tenże, Biełaruska-Rasiejskaja wajna. Belarus in an eastern outpost, Warszawa- Wilnia 2005.
[32] P. Rudkouski, Jak Paźniak stausia zakładnikam Gistorii, „Arche Paczatak” z 2006 r., nr 3 (43).
[33] Rosyjską intrygę przy wykreowaniu, nieco wcześniejszego od
białoruskiego, współczesnego nacjonalizmu i historiografii żmudzińskiej
dostrzegł Konrad Górski w pozycji Odrodzenie litewskie pod hasłem nienawiści do Polski, [w:] K. Górski, Divide et impera, Białystok 1995, s. 169 i nast.
[34] Terminy: „ziemie ukrainne” (województwo kijowskie i ewentualnie
obszary wschodniego Wołynia i Podola) i „województwo ruskie” (ze stolicą
we Lwowie) należą do polskiej tradycji Kresów Wschodnich i mają
znaczenie terytorialne. Także etnonim „Rusin” wpisuje się w tę pamięć,
albowiem Rusini stanowili istotny komponent szlacheckiego Narodu
Polskiego, czego dowodzi określenie gente Ruthenus natione Polonus
(pochodzeniem Rusin, narodowością Polak). Natomiast pojęcie
„ukraińskości” ma wymiar ideologiczny i wywodzi z zupełnie odmiennej
tradycji państwowej niż Rzeczypospolita szlachecka.
[35] Por. T. Stryjek, Historiografia ukraińska i historiograficzna refleksja nad dziejami Ukrainy w latach 1989-2004, [w:] T. Stryjek, Jakiej przeszłości potrzebuje przyszłość? Interpretacje dziejów narodowych w historiografii i debacie publicznej Ukrainy 1991-2004, Warszawa 2007, s. 266 i nast.
[36] Albowiem ziemie te, przypadające w świetle idei
„Rzeczypospolitej wielu narodów” przede wszystkim (o ile nie wyłącznie)
Białorusinom, Ukraińcom i Żmudzinom, im nadal mają przysługiwać, a
dziedzictwo polskie nie ma wystarczających podstaw etnicznych, prawnych,
ani historycznych.
[37] Więcej na ten temat: Cz. Podlidecki, Klęska polityki quasi-jagiellońskiej.
[38] Więcej na ten temat: Cz. Podlidecki, Doktryna quasi-jagiellońska, 9.03.2012.
[39] W ramach imperium euroazjatyckiego etnosy pozbawione są bowiem bodźców do rywalizacji i rozwoju.
[40] Rosja carska nie zwalczała polskości na Kresach Wschodnich mocą
determinacji etnicznych Rosjan, ale z inspiracji i żądań przywódców
ówczesnych Białorusinów i Małorusinów (protoplastów dzisiejszych
Ukraińców), czego wymownym dowodem jest postępowanie ideologów
zachodniorusizmu.
[41] Skrót od: Ukraina, Litwa, Białoruś.
[42] Media tzw. „głównego nurtu” są do naszych racji nastawione
wrogo, z uwagi na niepolską strukturę właścicielską. Przedstawiane przez
nie treści odpowiadają tym, które były prezentowane w wydawanym przez
Niemców, w okupowanej przez III Rzeszę Polsce, polskojęzycznym „Nowym
Kurierze Warszawskim”. Tak jak niegdyś owa gadzinówka, tak obecnie
kontrolowane przez lobby żydowskie i niemieckie media w Polsce są
narzędziem indoktrynacji, mającej na celu wywołanie pożądanej przez
okupanta postawy Polaków.
[43] Porzucenie przez III RP ojczystych interesów na Kresach
Wschodnich może nastąpić choćby z uwagi na niewykazywanie
zainteresowania tą kwestią przez społeczeństwo polskie, brak jego presji
na rządzących, by zajmowali się problemami Polaków na Wschodzie oraz
aby finansowali tam polską kulturę i szkolnictwo.
[44] Trzeba bowiem zauważyć, że nawet obecnie pojęcie narodu
ukraińskiego czy białoruskiego ma wymiar bardziej polityczno-państwowy
niż etnicznej samoorganizacji społeczeństwa. Cóż więc dopiero mówić o
zamierzchłej przeszłości, kiedy to państwowość ukraińska i białoruska
nie istniały, a o jakimkolwiek uświadomieniu narodowym grekokatolickich
oraz prawosławnych („tutejszych”) chłopów i mowy nie było.
Procesy narodotwórcze na terytoriach obecnej Białorusi i Ukrainy rozpoczęły się zaledwie w XX w. i dopiero nabierają rozpędu. Na Ukrainie ukształtowała się świadomość narodowa Rusinów zakarpackich. Następuje także wyraźny proces wyodrębniania się tożsamości galicyjskiej. Na jakiej więc podstawie twierdzi się, że Rusini byli świadomi swej ukraińskości już w XVI-XVIII w.? Jak wytłumaczyć działalność takiego choćby Rusina jak Stanisław Orzechowski, który uzasadniał swoją polską tożsamość określeniem „Gente Ruthenus – Natione Polonus”, czy też politykę księcia Jeremiego Wiśniowieckiego, zwalczającego antypolskie powstanie Kozaków i rusińskich chłopów.
Mechanizmy narodotwórcze mogą przyspieszyć, w bardziej niż obecnie sprzyjających warunkach, również na Białorusi. Można też przypuszczać, że na obecnym terytorium państwowym Republiki Białoruś obszar etniczny narodu nominalnego skurczy się do obwodu mińskiego oraz części obwodu grodzieńskiego i witebskiego. Na Polesiu mogą wyodrębnić się zaś Poleszucy, bliżsi językowo Ukraińcom, niż Białorusinom. Z kolei we wschodnich obszarach kraju – na Homelszczyźnie, Mohylowszczyźnie, części Witebszczyzny, z dużym prawdopodobieństwem dopełni się proces samorusyfikacji.
Nakładając zatem matrycę współcześnie (lub w przyszłości) ukształtowanych w Republice Białoruś i Republice Ukrainy narodowości na koncepcję „Rzeczypospolitej wielu narodów”, wypadałoby (o ironio!) uznać, że w powstaniu styczniowym 1863 r. w guberni np. mohylowskiej z wojskiem rosyjskim walczyli Rosjanie, a nie miejscowi Polacy – Litwini. Z kolei współcześnie pojmowani Białorusini i Ukraińcy umieszczeni zostaliby w szeregach powstańców pomimo, iż ludność prawosławna pozostała wówczas caratowi wierna, a powstaniu wroga.
Procesy narodotwórcze na terytoriach obecnej Białorusi i Ukrainy rozpoczęły się zaledwie w XX w. i dopiero nabierają rozpędu. Na Ukrainie ukształtowała się świadomość narodowa Rusinów zakarpackich. Następuje także wyraźny proces wyodrębniania się tożsamości galicyjskiej. Na jakiej więc podstawie twierdzi się, że Rusini byli świadomi swej ukraińskości już w XVI-XVIII w.? Jak wytłumaczyć działalność takiego choćby Rusina jak Stanisław Orzechowski, który uzasadniał swoją polską tożsamość określeniem „Gente Ruthenus – Natione Polonus”, czy też politykę księcia Jeremiego Wiśniowieckiego, zwalczającego antypolskie powstanie Kozaków i rusińskich chłopów.
Mechanizmy narodotwórcze mogą przyspieszyć, w bardziej niż obecnie sprzyjających warunkach, również na Białorusi. Można też przypuszczać, że na obecnym terytorium państwowym Republiki Białoruś obszar etniczny narodu nominalnego skurczy się do obwodu mińskiego oraz części obwodu grodzieńskiego i witebskiego. Na Polesiu mogą wyodrębnić się zaś Poleszucy, bliżsi językowo Ukraińcom, niż Białorusinom. Z kolei we wschodnich obszarach kraju – na Homelszczyźnie, Mohylowszczyźnie, części Witebszczyzny, z dużym prawdopodobieństwem dopełni się proces samorusyfikacji.
Nakładając zatem matrycę współcześnie (lub w przyszłości) ukształtowanych w Republice Białoruś i Republice Ukrainy narodowości na koncepcję „Rzeczypospolitej wielu narodów”, wypadałoby (o ironio!) uznać, że w powstaniu styczniowym 1863 r. w guberni np. mohylowskiej z wojskiem rosyjskim walczyli Rosjanie, a nie miejscowi Polacy – Litwini. Z kolei współcześnie pojmowani Białorusini i Ukraińcy umieszczeni zostaliby w szeregach powstańców pomimo, iż ludność prawosławna pozostała wówczas caratowi wierna, a powstaniu wroga.
[45] Takie akcje jak wyjazdy w roku 2005 delegacji Platformy
Obywatelskiej i Donalda Tuska do Grodna na spotkania z szefową Związku
Polaków na Białorusi Andżeliką Borys wynikały nie tyle z ich troski o
polskość na Wschodzie, ale z wyraźnego zapotrzebowania Stanów
Zjednoczonych i poszczególnych państw Unii Europejskiej na obalenie
rządów Aleksandra Łukaszenki. Politycy ci sprawę polską na
Grodzieńszczyźnie zarzucili, jak tylko zagraniczne ośrodki wpływu
przestały się na Białorusi angażować.