Dziś
(27 stycznia - przyp. Redakcji RCR)) rocznica urodzin Andrzeja Trzebińskiego (27 I 1922 - 12 XI 1943),
któremu dane było wystrzelić tylko na moment, jak iskra poezji
rycerskiej (i nie tylko) i spłonąć; gwiazdy polskiego nacjonalizmu
heroicznego i imperialnego. Gdyby przeżył przynajmniej dwa razy tyle, co
żył, obdarowałby nas wieloma dziełami zadziwiającymi, ale nawet to, co
zdążył napisać przed tragiczną - i tym smutniejszą, że właściwie przypadkową - śmiercią nie przestaje fascynować.
prof. Jacek Bartyzel
WYMARSZ UDERZENIA
A jeśli bzy już będą, to bzów mi przynieś kiść
i tylko mnie nie całuj, i nie broń, nie broń iść.
Bo choć mi wrosłaś w serce, karabin w ramię wrósł
i ciebie z karabinem do końca będę niósł.
To wymarsz Uderzenia i mój, i mój, i mój,
w ten ranek tak słoneczny piosenka nasza brzmi —
słowiańska ziemia miękka poniesie nas na bój —
Imperium gdy powstanie, to tylko z naszej krwi.
A jeśli będzie lato, to przynieś żyta kłos,
dojrzały i gorący, i złoty jak twój włos,
i choćby śmierć nie dała, bym wrócił kiedy żyw,
poniosę z twoim kłosem słowiańskich zapach żniw.
To wymarsz Uderzenia...
A jeśli będzie jesień, to kalin pęk mi daj
i tylko mnie nie całuj, i nie broń iść za kraj.
Bo choć mi wrosłaś w serce, karabin w ramię wrósł
i ciebie z karabinem do końca będę niósł.
To wymarsz Uderzenia...
Poniosę nad granicę kaliny, kłosy, bzy,
to z nich granica będzie — z miłości, a nie z krwi,
granice mieć z miłości w żołnierskich sercach U —
nasz kraj się tam gdzieś kończy, gdzie w piersiach braknie tchu.
To wymarsz Uderzenia...
OJCZYZNA WZYWA NAS DO BOJU
Ojczyzna wzywa nas do boju,
To naprzód, naprzód, naprzód Bóg nam każe iść,
By jutro zakwitł dzień pokoju,
Twardy nam ogór deptać dziś.
Wielki wiatr nam sztandar już rozwinął.
Prowadź, dowódco, na zwycięstwa szlak.
Bo w gorących lufach karabinów
Czeka pocisk na Twój znak.
Gdy pożar wojny krwią trza zgasić,
To cóż, gdy komu nawet przyjdzie lec.
Ziemskie Imperium z kroków naszych,
Imperium Boga z naszych serc.
Jeszcze matki twarz nie obeschła od łez,
Świeżych ran nie zasklepił jeszcze czas.
Trzeba iść, by męce położyć już kres -
Naprzód marsz, naprzód marsz, naprzód marsz.
ŻOŁNIERZOM WALCZĄCYM ZA BUGIEM
Rozsadź krwią
granice zbyt małe
Podłóż krew - purpurowy dynamit
Później lont
zapal pieśnią i szałem -
Krew rozsadzi najtwardszy granit
Kiedy hełm nakładasz - słyszysz
w skroniach wciąż krew eksploduje.
Kiedy idziesz lasem w szum, ciszę,
w piersi serca eksplozję czujesz.
Rzuć serce i życie jak granat
Rozsadź skamieniałość świata
Tak w śpiewie żywej krwi i w eksplozjach serc
w historię trzeba biec
jak w atak
Kiedy karabin niesiesz - czujesz,
jak zamek, lufa w rytm ramienia
pulsuje
w srebrną grę się zmienia
w srebrnych poślizgnięć marsz
Srebro w księżycu się przelewa
Karabin maszeruje - zielony księżyc maszeruje -
kolegi w księżycu twarz...
Zielono
i dwa, trzy, cztery...
lewa -
Czujesz:
ten rytm ma wejść w krew batalionom
Rytm za pieśń
Batalion -
nie śpiewać!
Koledzy -
ideą walką związani w żywy mur,
żołnierze czarni jak śmierć i jak krew purpurowi
dość złego losu i zastygłego świata.
Wbrew losowi
idzie nasz
uderzeniowy szturm
Zatarg?
Więc niech będzie z losem zatarg
Żołnierze
nie buławę, lecz ideę niesie każdy w tornistrze
Nurt dziejów - to prądy naszej krwi
Więc nie lęk
Kiedy prądy purpurowe rwą wciąż bystrzej,
więc nie łzy
więc nie jęk
ma nas żegnać.
podejmujemy los - Niech krwią nurtują dzieje
krew zwiąże nas z historią jak najcenniejszy sznur
Żołnierze wierzący w krew -
niech
krew
się leje.
W historię trzeba zrywać się
jak w szturm
Za: www. facebook.com