Cytaty

INTEGRALNY RZYMSKI KATOLICYZM * NACJONALIZM INTEGRALNY * NARODOWY SOLIDARYZM * UNIWERSALIZM * REWOLUCJA KONSERWATYWNA * EUROPA WOLNYCH NARODÓW

PRZECIWKO KOMUNIZMOWI I KAPITALIZMOWI! ZA NARODOWYM SOLIDARYZMEM PAŃSTWA!

PORTAL PUBLICYSTYCZNY FRONTU REX - RNR

Codziennik internetowy (wydarzenia - relacje - artykuły)

„Pro Fide, Rege et Patria” – „Za Wiarę, Króla i Ojczyznę”

PRZEŁOM NARODOWY - jest to projekt polityczny łączący w sobie ideę hierarchiczną z myślą narodową w duchu rzymskiego katolicyzmu, dążący do zmiany obecnego Systemu politycznego w sposób radykalny i trwały

niedziela, 21 stycznia 2018

Z archiwum kalendarzyka reakcjonisty: prof. Jacek Bartyzel


http://myslkonserwatywna.pl/wp-content/uploads/2016/02/kkw_-_jacek_bartyzel_-_foto_%C2%A9_l.jaranowski_000.jpg
Na zdjęciu prof. Jacek Bartyzel pokazuje, ile tysiącleci jest w stanie czekać reakcjonista na społeczną rekonkwistę.       

        62 lata temu, 16 stycznia 1956 roku urodził się w Łodzi (Polska) Jacek Bartyzel, profesor nauk społecznych, wykładowca akademicki, teatrolog, filozof, ekspert polityczny, publicysta i wydawca; konserwatysta reakcjonistyczny, monarchista i tradycjonalistyczny katolik, działacz Pro-Life. W czasach komunizmu współpracował ze środowiskami podziemnej opozycji jak KOR, Młoda Polska i NSZZ Solidarność, po rewolucji 1989 działał w ZChN, był także kojarzony ze środowiskami UPR. Członek honorowy organizacji monarchistycznych. Najbardziej prominentny polski krytyk demokracji, praw człowieka i lewicowych prądów ideologicznych. W latach przełomu starał się jednoczyć "reaganizm", rozumiany jako kapitalizm połączony z konserwatyzmem społecznym, z reakcjonizmem, co odrzucił później wobec nasilenia prądów demokratycznych, lewicowych i feministycznych akcentując nieodwołalny prymat polityki nad ekonomią. 

Wychował cale pokolenie polskich konserwatystów, które jednak z uwagi na powyższe okoliczności zostało mocno podzielone pomiędzy sobą na autorytarnych centralistów skłaniających się ku faszyzmowi (Xportal) albo ku postrzeganiu państwa jako prywatnej własności króla w wizji skrajnego konserwatywnego libertarianizmu (Nowe Średniowiecze). Autor wielu książek jak "Umierać, ale powoli" czy "Demokracja, śmiertelny bóg demos", które zmieniły "metapolityczną konfigurację" w polskim świecie naukowym udowadniając, że demokracja nie jest intelektualnie "nie do ruszenia". Odznaczony przez Andrzeja Dudę krzyżem komandorskim zasług dla Nowego Imperium Katolickiego na polu kultury i nauki, zgodnie przez Xportal i NoweŚredniowiecze wybrany klerkiem nowego millenium, na dźwięk Jego nazwiska w kieliszkach sama pojawia się wódka i same z siebie dzwonią toasty. Zdrowia i pomyślnej drogi do intelektualnej Valhalli!

Wpis (odpowiedź)  prof. Jacka Bartyzela:

         Dziś modne jest wypowiadać się o tej kwestii bez znajomości historii i prehistorii opozycji lat 70., a jedynie przez pryzmat prostego skojarzenia z nazwą KOR, jako symbolem grupy, która ten szyld ostatecznie i dla złej sprawy wykorzystała. W rzeczy samej sprawy miały się następująco. Od połowy lat 70., a dokładnie po podpisaniu KBWE w Helsinkach, różne środowiska opozycyjne, występujące coraz jawniej, jak np. w sprawie zmian w konstytucji PRL, uznały, że jest to szansa na przeniesienie działalności na wyższy poziom, tj. działania zorganizowanego, ale jawnego, bo przyjęcie przez władze PRL zobowiązań wynikających z tzw. trzeciego koszyka zmniejszało ryzyko natychmiastowego rozbicia i represji, a subiektywnie obniżało poprzeczkę strachu. Były to środowiska bardzo zróżnicowane, na ogół złożone z jeszcze żyjących niedobitków, albo ich wychowanków, przedwojennych nurtów politycznych oraz wojennych formacji zbrojnych: postakowskie, neopiłsudczykowskie, neoendeckie, chadeckie, ludowe, pepeesowskie, ale nie tylko; część z nich była już zaangażowana w konspiracyjny "nn" (nurt niepodległościowy), większość z nich utworzyła wkrótce ROPCiO. Przeważył jednak pogląd, zapewne naiwny i idealistyczny, że aby wzmocnić zwartość i siłę opozycji, należy również wyciągnąć rękę do byłych "rewizjonistów", "poszukiwaczy sprzeczności", "marcowych komandosów", jak Kuroń, Michnik et cons., nazywanych wówczas zazwyczaj "lewicą warszawską", a od czasu ukazania się książki Michnika "kościół, lewica, dialog" - "lewicą laicką", i zaproponować wspólne utworzenie takiej jawnej struktury. Rozmowy na ten temat toczyły się już w 1975 roku, ale rozbijały się o spór pozornie nazewniczy, w istocie jednak znaczący politycznie. Mianowicie, strona, która utworzyła później ROPCiO, od początku obstawała przy nazwie RUCH Obrony...., natomiast "kuroniowcy" chcieli, aby to był KOMITET Obrony.... Różnica była naprawdę istotna, ponieważ "ruch" jest formułą otwartą - do ruchu może przystąpić jako uczestnik każdy, kto identyfikuje się z jego celami, natomiast "komitet" jest formułą zamkniętą, to taki "sanhedryn", który konstytuuje się z wąskiej grupy mających do siebie zaufanie osób, a chętne "pospólstwo" może być co najwyżej "współpracownikami" takiego komitetu. Trwał więc impas, bo nikt nie chciał ustąpić, a tymczasem zdarzyły się "ścieżki zdrowia" w Radomiu, i wtedy grupa harcerzy z Czarnej Jedynki z Macierewiczem na czele, którzy pałętali się pomiędzy jednymi a drugimi, oświadczyła, że zakłada Komitet Obrony Robotników, czy się to Kuroniowi podoba, czy nie. Kuroń był przeciw zakładaniu KORu (bo trzeba tu jeszcze przypomnieć, że ówczesną idee fixe Kuronia - zafascynowanego "eurokomunizmem" Berlinguera i Carrillo - było tworzenie, na wzór hiszpańskich komunistów, niejawnych Komisji Robotniczych, negocjujących kwestie płacowe z pracodawcami, za plecami oficjalnych syndykatów) , ale widząc, że Macierewicz nie blefuje, i nie chcąc utracić wpływu, zdecydował się wejść w to. I tak powstał jesienią 1976 KOR, na zasadzie komitetowej, czyli indywidualnych zaproszeń, z wyraźną przewagą kuroniady, ale przecież nie wyłącznie. Nadto, część osób która zaproszenie przyjęła, jak Ziembiński, płk Rybicki, Antoni Pajdak, ks. Jan Zieja, zastrzegła, że traktują to jako inicjatywę doraźną, obliczoną na konkretny problem (represji wobec robotników), ale nie rezygnują z prac nad tworzeniem ruchu o szerszej formule i celach. Tyle że jego organizatorzy żeby nie stwarzać zamieszania (tym bardziej, ze KOR dostał od razu ogromne nagłośnienie w RWE) i przez lojalność - zapewne znów nazbyt rycerską - wstrzymali na ponad pół roku tworzenie ROPCiO, które zostało ogłoszone dopiero w marcu 1977, a więc z dużym falstartem, bo legenda KOR już została odpowiednio nagłośniona przez RWE i lewicę zachodnioeuropejską, toteż powstanie ROPCiO przyjęte zostało od razu jako inicjatywa wręcz rozbijacka, jeśli nie agenturalna. Zaś KOR został we wrześniu 1977 przekształcony w Komitet Samoobrony Społecznej "KOR", już jako lewicowo jednolity ideologicznie.

Za: facebook.com