Chciałabym poruszyć problem, który
poprzez to, jak bardzo dziś wdarł się do codzienności, przestał być
dostrzegany przez wiele osób. Problem ten dotyczy wyniesienia ludzkiej
seksualności z tematu tabu na piedestały, a także zabarwienia intymnej
sfery wulgarnością i całkowitym zezwierzęceniem. W swoim tekście nie
zamierzam poruszać tematu ideologii gender, chcę spojrzeć na to, jak
problem upowszechnienia seksualności dotyka przeciętnego człowieka, jaki
ma wpływ na spostrzeganie rzeczywistości i kształtowanie się
społeczeństwa.
Wystarczy przysłuchać się rozmowom
przypadkowo napotkanych młodych ludzi, by zwrócić uwagę na to, że
praktycznie każda luźniejsza rozmowa w szkole, na uczelni czy pracy jest
zabarwiona żartami o erotycznych podtekstach. Można by wręcz posunąć
się o twierdzenie, że wulgarne żarty i sugestie wdzierają się w rozmowy
na każdy temat, często wypowiadane są nawet na forum grupy. Niesmaczne
tematy są tak często poruszane, że nikt nie widzi w tym problemu.
Problem natomiast jest ogromny i uderza z wielką siłą w psychikę zarówno
kobiet, jak i mężczyzn, burzy ludzką godność i poczucie wartości,
demoluje pojęcie miłości, małżeństwa i rodziny oraz czyni z człowieka
niewolnika cielesności.
Przenikanie życia powszedniego
wulgarnością ma swoje źródło w tym, że erotyzm w najgorszej postaci
przedostał się do współczesnej kultury – kultury masowej. Ciężko dziś o
film bez scen erotycznych, tego typu sceny pojawiają się również w
filmach związanych z zupełnie inną tematyką. (Jak choćby głośny ostatnio
film „Wołyń” mający zupełnie inne przesłanie). Prawdziwą wodą na młyn
są teledyski, Internet i reklamy oraz współczesna moda, inspirowana
ubiorem „gwiazd” popkultury, która za nic ma dobry smak i skromność.
Wszystko to można sprowadzić do jednego prostego słowa – pornografia.
Jest ona obecna prawie na każdym kroku, ale ze względu na
upowszechnienie jest coraz mniej zauważana. Wykorzystuje się ludzką
słabość, by dokonywać drastycznych, trwałych zmian w psychice i
pozbawiać ludzi niewinności od najmłodszych lat. Ciężko bowiem o
szacunek dla cielesności, gdy dziecko od małego jest szturmowane
wszechobecną pornografią. Nie trzeba być mistrzem obserwacji, by
dostrzec ten problem. Niestety ci, których najmocniej on dotyka, nie
dostrzegają go, lecz ulegają mu płynąc z nurtem. Problem, któremu dało
początek „useksualnienie” codzienności, to problem wyniesienia
nieczystości do kluczowej roli w życiu ludzkim. Ma ona nie tylko miejsce
dookoła nas, jest to problem z którym często nieświadomie boryka się
wielu ludzi. Nieczystość skalała wiele serc poprzez nie tylko obcowanie z
nią na co dzień, ale poprzez praktykowanie jej we własnym życiu – byt
kierowany żądzami ciała nie tylko przestał być potępiany, stał się
swoistą modą, podstawą egzystencji.
„Dążenie do przyjemności jest podstawowym prawem życia bydlęcego”
– tak o. Marian Pirożyński komentuje egzystencję, której bieg nadaje
pogoń za przyjemnościami. Człowiek zbyt pochłonięty namiętnościami nie
jest w stanie myśleć o wyższych wartościach i ideałach. Konsumpcyjny
tryb życia w połączeniu z bodźcami przesyconymi erotyzmem czyni z
człowieka ofiarę liberalizmu – człowieka skupionego na własnym zysku,
własnych przyjemnościach, własnej wygodzie, człowieka nie szanującego
własnego ciała, a cielesność swojego bliźniego traktującego w
kategoriach całkowicie materialnych. Nie ma tu miejsca na dyscyplinę,
poświęcenie, prawdziwe wartości. Życie nadmuchane pustką i ułudą
posiadania, iluzją miłości i szczęścia.
Problem cielesnego niewolnictwa jest na
tyle istotny dla współczesnych społeczeństw, że uderza w rodzinę –
podstawową komórkę narodu. Jeśli człowiek spostrzega płeć przeciwną w
kategoriach uprzedmiotowiających, ciężko o zdrową, trwałą relację, na
której zbudować można byłoby rodzinę. Stąd też malejąca liczba zawartych
małżeństw – lepiej zostawić sobie otwartą furtkę, w przypadku, gdyby
trzeba było dać od siebie coś więcej. Błędnie też spostrzega się samą
istotę miłości, która jest podstawą małżeństwa. Miłość mylona jest z
pożądaniem, a pierwszorzędną cechą grającą rolę przy dobieraniu się
ludzi w pary jest atrakcyjność fizyczna. Relacje damsko-męskie został
pozbawione duchowej płaszczyzny. Nie ma się więc co dziwić tak licznym
rozwodom (średnio 65 tysięcy rozwodów rocznie w Polsce).
Bł. Hiacynta Marto, po doznaniu przerażającej wizji piekła powiedziała „najwięcej ludzi trafia do piekła przez grzechy nieczystości”.
Wielu wierzących ludzi żyje w błędnym rozumowaniu, jakoby piekło było
przeznaczone dla najgorszej maści przestępców, pocieszają się przy tym
Bożym miłosierdziem. Przybierają postawę bierności i ulegają swoim
żądzom cielesnym oraz własnym ambicjom, stawiając przy tym siebie na
pierwszym miejscu. Piekło jednak jest dla tych, którzy nie chcą się
zmienić, a miłosierdzie dla tych, którzy porzucają grzeszne życie, by
iść za Chrystusem. Tego typu niezrozumienie wagi grzechów wynika z
niewiedzy, a przede wszystkim z tego, że tej wiedzy nie chce się
zgłębiać.
„Żaden rozpustnik ani nieczysty nie ma dziedzictwa w królestwie Chrystusa”
(Ef, 5,5) Czytamy w Piśmie Świętym. Jezus Chrystus nie tylko niesie
miłość, pokój i dobro, ale też ostrzega nas przed skutkami grzechów.
Ostrzega, że jeśli nie zmienimy swojego życia z rozpustnego na życie w
czystości, będziemy sprawiedliwie sądzeni. Nieczystość nie ma żadnego
usprawiedliwienia w Piśmie Świętym. Grzechy przeciw szóstemu przykazaniu
mają ogromną wagę, ponieważ mają gorszący charakter. Są to grzechy
przeciwko Bogu, bliźniemu i samemu sobie, zabijają nie tylko duszę
jednego grzesznika, ale mogą być powodem do grzechu dla wielu.
Tak o grzechach nieczystości pisze św. Jan Maria Vianney –
„Śmiało możemy powiedzieć, że ten przeklęty grzech prawie zawsze był
przyczyną wszystkich nieszczęść ludu wybranego. Popatrzcie na królów
Dawida i Salomona, na inne postacie biblijne. Co było powodem chłosty,
jaka spadła na nich i na ich poddanych – czy nie ten przeklęty występek?
Mój Boże, ile dusz odbiera Ci ten grzech! A ile ofiar przynosi piekłu! W
Nowym Testamencie kary za rozpustę również nie są mniejsze. Święty Jan w
Apokalipsie widzi grzech nieczysty przedstawiony pod postacią
niewiasty, która siedzi na potwornym zwierzęciu mającym siedem głów i
siedem rogów. Chce on nam przez to pokazać, że grzech cielesny rzuca się
na wszystkie przykazania Boże, że jest powodem ich łamania – że mieści w
sobie wszystkie grzechy główne. Jeżeli się chcecie przekonać, czy tak
jest naprawdę, przyjrzyjcie się występkom człowieka nieczystego.
Zobaczycie na własne oczy, że idąc za pożądliwością ciała łamie on
wszystkie przykazania i staje się winny wszystkich grzechów głównych.”
Nieczystość nie tylko jest ciężkim
grzechem według nauki Kościoła. Godzi w relacje międzyludzkie, ujmuje
godności kobiet i mężczyzn. Nie tylko pierwiastek religijny jest tu
mocnym argumentem. Negatywny wpływ pornografii na ludzki mózg jest
udowodnionym naukowo problemem. Uwydatnienie często wulgarnego erotyzmu
na światło dzienne odbiera ludzkiej seksualności godność i sprowadza
człowieka do poziomu bydlęcego. Jakoby człowiek był istotą niepotrafiącą
uporządkować swoich popędów, kierującą się w życiu jedynie instynktem i
własnymi potrzebami cielesnymi.
Powyższy problem wymierza mocny cios w
obraz współczesnej kobiety, która staje się coraz bardziej zagubiona.
Wydaje jej się, że jej zadaniem jest spełnianie wymogów kreowanych przez
media dotyczących stylu życia, ubioru, wartości. Porzuca ona przez to
domowe ognisko i macierzyństwo. „Seksualizacja” dotyka mocno kobiet,
ponieważ to przede wszystkim ich cielesność staje się przedmiotem
marketingu, niesmacznych żartów, wyuzdania. Dlatego tak ważna jest walka
o skromność i poszanowanie godności płci pięknej. Problem skromności i
czystości jednak nie dotyczy tylko jednej płci. W bardzo dużej mierze
dotyka on również mężczyzn, którzy często kreują uprzedmiotowiony
wizerunek kobiety i zamiast kierować się w życiu dyscypliną ulegają
swoim żądzom. Skromność jest cnotą, która dotyczy tak samo mężczyzn,
jak i kobiet. To nie tylko ubiór i obyczaje, ale też poszanowanie
własnego ciała i ciała drugiego człowieka.
Najlepszą drogą dla popadającego w
zgniliznę moralną świata jest chrześcijański nacjonalizm, który niesie
uzdrowienie dla amoralnego świata w postaci etyki katolickiej,
poszanowania tradycyjnych wartości, gloryfikacji dyscypliny, hierarchii i
pracy nad sobą. Nacjonalizm nie propaguje egoizmu, hedonizmu i ścieżek
łatwizny, ale wzajemną współpracę i wsparcie grup społecznych i płci,
zamiast liberalizmu. Propaguje jednostki silne duchowo, czyli takie
które potrafią walczyć ze słabościami bez względu na to ile ich mają.
W zakończeniu mojego tekstu pragnę
przypomnieć przypowieść z Ewangelii Świętego Jana dotyczącą kobiety
przyłapanej na cudzołóstwie i przyprowadzonej do Chrystusa przez
faryzeuszy. Jezus odpuścił jej winy i powiedział „Idź, a od tej chwili już nie grzesz!” Przypowieść
ta potępia rozpustne życie i nieczystość, ale jest dowodem na to, że
Bóg odpuszcza winy pod warunkiem, że chcemy je naprawić. Tak więc każdy
ma szansę, by swoje życie zmienić, bez względu na to, jak bardzo
pogrążył się w grzechu. Na tym nie kończy się nauka tej Ewangelii.
Jezus mówi też „Kto z was jest bez grzechu, niech pierwszy rzuci w nią kamieniem”.
Jest tu też bardzo ważne przesłanie, abyśmy nie oceniali i nie osądzali
siebie nawzajem, w końcu każdy człowiek jest grzesznikiem. Owszem
grzech należy potępiać i napominać grzeszącego, ale powodem napomnienia
ma być MIŁOŚĆ, a nie poczucie wyższości i pogarda dla kogoś, kto w swoim
postępowaniu się zagubił. Napomnienie wynikać powinno z troski, jeśli
tak nie jest i napominający kieruje się pychą, popada on w jeszcze
gorsze bagno grzechu niż osoba, którą upomina. Nie dajmy się więc
wpędzić w pułapkę pokus cielesnych, ani pułapkę faryzeuszy – gardzących
wszystkimi zagubionymi ludźmi.