Mimo, że Romanowowie przez ponad 100 lat (popr. MGZ)
zasiadali na polskim tronie zostali kompletnie wymazani z pocztu
polskich władców. Właściwie dlaczego? Czym tak narazili się Polakom?
Generalnie, Polacy są - choć się tego wypierają- ksenofobami. Nie
uważam, żeby to było jednoznacznie pejoratywne zjawisko. Tak jak
większość skłonności ludzkich, ksenofobia ma swoje dobre i złe strony.
Tak czy inaczej, Polacy nie cierpią obczyzny. Część z nich- wydawałoby
się, na przekór- ją uwielbia, ale tylko w wydaniu zachodnim. Ksenofobia
połączona z przypływami przesadnego entuzjazmu wobec Zachodu stała się
wyznacznikiem postrzegania własnej historii. Wszystko co obce- złym
jest. Jeśli z Zachodu to ujdzie nawet (w niektórych przypadkach), jeśli
ze Wschodu to obrzydlistwo i zdrada.
Prosty przykład: Znaczna część polskiej sceny politycznej łaknie jak
wody, amerykańskiej tarczy antyrakietowej na terytorium kraju. Raczej
Polacy nie są szczęśliwi, że obcy będą u nas siedzieć, ale nikomu do
głowy nie przyjdzie powiedzieć, że ten ruch to „zdrada Polski”. A co
gdyby zamiast amerykańskiej tarczy chcieli zainstalować… rosyjską?
Oczywiście- „zdrada”! Parafrazując Dmowskiego można rzec, że Polacy
bardziej nienawidzą wszystkiego ze Wschodu niż kochają Polskę. Jedną
nogą jesteśmy na Zachodzie a jedną na Wschodzie. Zamiast jednak stosować
politykę (kulturową) równych odległości (jak przez wieki), Polacy wolą
być kaleką niż mieć jedną nogę… „ruską”.
Zasada dotyczy też postrzegania polskich władców. Po takich
monarchach jak Chrobry, Kazimierz Wielki, Jagiełło czy Sobieski nadal
najbardziej popularny pozostaje Walezy. Choć nic nie zrobił i nawiał z
Krakowa to i tak był spoko bo… był Francuzem! To jest najważniejsze.
Napoleona przecież, też się w Polsce kocha na zabój choć grał polską
kartą bardzo cynicznie. Aż dziw, że nie został dopisany do pocztu
polskich władców. Co do władców wschodnich to spolszcza się ich na siłę.
Doskonałym przykładem jest Jagiełło lub Michał Korybut-Wiśniowiecki.
Pierwszy był Litwinem a drugi Rusinem. Uchodzą jednak w powszechnej
świadomości za Polaków.
Moskiewskich carów trudno było spolszczyć, nawet jeśli nosili polską
koronę. Zresztą jak można wpisać do historii króla, będącego potomkiem
kobiety, która zniszczyła polskie państwo. Sam król natomiast ignoruje
polską tradycję sejmowania i generalnie ma stosunek lekceważący względem
praw lokalnych.
Romanowowie jednak królami polskimi byli od 1815r. i pozostaje ten
fakt poza dyskusją. Król natomiast jaki jest, taki jest- ważne, że jest i
włada z bożego przyzwolenia. Należy mu się szacunek i miejsce w
historii. Romanowowie zresztą nie byli wcale takimi złymi królami.
Aleksander II (I) starał się ratować Polskę na konferencji w Wiedniu.
Wielka Brytania chciała, przy poparciu Francji, Prus i Austrii wrócić do
stanu z roku 1796. Polska w tych planach miała być więc podzielona
między trzy państwa. Aleksander starał się całość ziem polskich
zgromadzić pod swoim panowaniem i połączyć je z Rosją unią personalną.
Oczywiście, jego nadrzędnym celem było wówczas dbanie o potęgę swoją i
Rosji, jednak dla Polaków było to paradoksalnie wyjątkowo korzystne. Aby
się usamodzielnić w granicach z roku 1772 nie potrzebowali już
załamania się potęgi trzech zaborców ale tylko jednego. Niestety, Wielka
Brytania bojąc się zbytniego wzmocnienia Rosji zgodziła się jedynie na
przywrócenie okrojonego Królestwa Polskiego. Nowy Król dał Polakom
szeroką autonomię oraz konstytucję. Powszechne jest psioczenie na to, że
był to tylko liberalny epizod w historii Aleksandra. W rzeczywistości
Aleksander był liberałem całym sercem, tyle, że jego liberalizm był
niemile widziany przez rosyjskich poddanych. Tak samo widziano źle
widziano jego nazbyt przychylny stosunek do Polaków. Jego brat i
następca Mikołaj I (I) był już ideałem rosyjskiego społeczeństwa. Srogi,
zdecydowany i okrutny. Polaków traktował jako obywateli drugiej
kategorii, szczególnie po powstaniu listopadowym, które utopił we krwi.
Niektórzy historycy uznają, że w roku 1831 kończy się panowanie
Romanowów. To jednak całkowita bzdura. Przeczy temu zarówno tradycja jak
i fakty. Sejm nie ma prawa detronizować monarchy- takie prawo ma tylko
monarcha (abdykacja) i Bóg. Ponadto, warto zwrócić uwagę, że rosyjscy
carowie mieli wszystko aby móc być określani polskimi królami:
terytorium, władzę, administrację, wojsko, tytuł i insygnia. Dlaczego
zatem trzech kolejnych Królów wymazano z naszej historii?
Aleksander III (II), który na tron wstąpił po śmierci swego ojca
Mikołaja był już drugim w rodzinie władcą o poglądach liberalnych.
Zniósł pańszczyznę chłopów i wprowadził w Rosji i Królestwie Polskim
nowoczesny rynek kapitałowy. Zmodernizował państwo pod względem
administracyjnym i gospodarczym. Unowocześnił wojsko. Był niezwykle
przychylny względem swych polskich poddanych. Uruchomił zamkniętą przez
ojca szkołę wyższą w Warszawie, choć nie nadał jej praw uniwersyteckich.
Znosił bariery celne między Królestwem a Cesarstwem. Chciał ponownie
nadać Polakom konstytucje. Oni jednak wywołali przeciw niemu powstanie.
Utopił powstanie we krwi a konstytucje zamiast nam podarował Finom. Do
dziś mają jego piękny pomnik przed Parlamentem. Król-reformator zginął w
zamachu- zamordowany przez Polaka, Ignacego Hryniewieckiego. Zamiast
odwilży po śmierci cara, który zniszczył powstanie styczniowe.
Przyszedł najbardziej srogi wśród wszystkich carów. Aleksander IV (III)
wyglądał jak personifikacja Rosji. Srogi car, o potężnym głosie,
wielkiej brodzie i nie mniejszym brzuszysku. Aleksander bezwzględnie
zlikwidował wszelkie przejawy niezależności Królestwa i zasadniczo
niezależności czegokolwiek od niego. Okres rządów Aleksandra, na
szczęście krótki (co potwierdza moją tezę, że zły monarcha żyje krótko),
to czas represji ale też wielkiej prosperity dla przemysłu Królestwa,
głównie bawełnianego. Po śmierci Aleksandra na tronie zasiadł jego syn
Mikołaj II (II), który był człowiekiem niezwykle miłosiernym i skłonnym
do reform. Wszystko jednak przesłaniał mu testament ojca: chronić
samodzierżawie za wszelką cenę. Król, starał się znaleźć kompromis
między powinnością wobec ojca a tym czego chce Rosja. Nie udało się,
zginął zamordowany przez bolszewików. Jego epoka była jednak chyba
najpiękniejszą w historii świata. Świat przełomu XIX i XX wieku, a
szczególnie Rosja i Królestwo Polskie tego okresu były czymś
niesamowitym i gdybym miał wybrać epokę, w której miałbym żyć to bez
wahania wybrał bym tę, choć miała mankamentów tyle co każda inna.
Ostatnim polskim Królem był Mikołaj II Romanow, nie Stanisław August
Poniatowski. Dlatego, choć nie uważam Mikołaja II za wielkiego władcę to
jego portret wisi nad moim biurkiem. Zdejmę go jak będziemy mieli
nowego Króla.
Granicą cywilizacji zachodniej jest Bug i zawsze był, tyle że Polska nie zawsze się tam kończyła- warto o tym pamiętać.