Pierwszym rządem, który zbuntował się
przeciwko Radzie Regencyjnej (choć był przez nią powołany) i
zapowiedział powołanie republikańskiego
"rządu narodowego", był rząd endeka Józefa Świeżyńskiego; próbę zamachu
z 3 listopada przeprowadzał też endek, minister spraw wewnętrznych w
tym rządzie, Zygmunt Chrzanowski. Nb. to Świeżyński podjął starania o
uwolnienie J. Piłsudskiego z Magdeburga (to akurat za zgodą RR) i
mianował go zaocznie ministrem spraw wojskowych.
To taki przyczynek do kwestii odpowiedzialności za to, że odradzająca się Polska "ni z tego, ni z owego" przestała był monarchią.
Jeszcze w październiku 1918 wszyscy, nawet Daszyński, byli monarchistami, a w ciągu kilku tygodni monarchizm "wyparował", od socjalistów po endeków, nawet u konserwatystów krakowskich.
***
Jakże żałosne są te próby budowania
"postępowej tradycji patriotycznej" (skąd my to znamy?), zasadzające się
na przeciwstawianiu "dobrej" PPS "złemu" ONR. Tymczasem, nie trzeba
nawet zbyt głęboko ryć w historii, żeby zobaczyć, że obie formacje
więcej łączyło niż dzieliło. To był dokładnie ten sam typ psychiczny
działaczy, tylko rozsunięty w czasie, o jedno pokolenie (początek XX
wieku – lata 30.). Jedni i drudzy lubili sobie postrzelać, wyznając tę
samą "dialektykę pięści i rewolweru", jeśli zaś chodzi o prawdziwy
terroryzm, to bojowcy PPS z 1905 roku biją ONR-ów na głowę – ci ostatni
mogli sobie rozwalić co najwyżej parę żydowskich straganów.
Co do programu, to antykapitalistyczny radykalizm społeczny był mniej więcej na tym samym poziomie, a program RNR-Falangi szedł nawet dalej w postulatach nacjonalizacji niż "radomski" program PPS z 1937 r.
Różniły ich natomiast dwie rzeczy. ONR-owcy byli katolikami, i to szczerymi, nietraktującymi wiary instrumentalnie. PPS-owcy w najlepszym wypadku byli religijnie indyferentni.
Po drugie, PPS była prożydowska, a ONR antyżydowski. I o to, proszę Państwa, cały ten kaman. Cała reszta to tylko zasłona dymna.
Post scriptum:
Nie ma w tym zresztą nic oryginalnego w sensie swoiście polskiego. Przecież faszyści włoscy, francuscy, hiszpańscy etc. z lat 30. to na ogół rozczarowani socjaliści albo ich dzieci.
Nie ma w tym zresztą nic oryginalnego w sensie swoiście polskiego. Przecież faszyści włoscy, francuscy, hiszpańscy etc. z lat 30. to na ogół rozczarowani socjaliści albo ich dzieci.
Profesor Jacek Bartyzel