Liczba
osób ubranych w odzież patriotyczną i kupującą wszelki inny asortyment
zawierający znaki Polski Walczącej czy „jaszczurki” Związku
Jaszczurczego osiągnęła apogeum. Spece od marketingu stwierdziliby, że
od tej pory „produkt patriotyzm” wchodzi w ostatnią fazę życia, czyli
spadek sprzedaży. Nie zmienią tego co rusz wchodzące na rynek produkty
(karykatury dobrego smaku) zawierające wspomniane już elementy. Chciwi
właściciele firm próbują zbić jak największą fortunę na czymś, co coraz
częściej bez większej refleksji kupuje – głównie – młode pokolenie
Polaków.
Jeszcze
kilka lat temu widok kilkunastu, czy nawet kilku ubranych w ten sposób
młodych ludzi na ulicach wzbudziłby u postronnego obywatela, w
najlepszym razie, zaskoczenie. Obecnie nikogo to już nie dziwi. Wiele
osób cieszy się z tego powodu, ponieważ „lepsze to niż Che Guevara”. To
prawda. Prawdą jednak jest też krytyka, jaką spotyka się to zjawisko ze
strony tzw. „świadomych nacjonalistów”.
Kim
są owi świadomi nacjonaliści? Najczęściej to aktywiści, którzy już od
kilku lat udzielają się nacjonalistycznie. Mają wyrobione od dawna
poglądy na kwestie światopoglądowe oraz gospodarcze. Chodzą na
manifestacje, udzielają się społecznie, uprawiają publicystykę, czasem
angażują w pracę związków zawodowych etc. W skrócie mówiąc robią
wszystko to, czego nie robią najnowsi klienci modnych, patriotycznych
marek. Bynajmniej nie są oni pozbawieni wad. Wraz z rozpowszechnieniem
liczby nacjonalistów czy też szerzej mówiąc patriotów część „starszych
stażem” aktywistów odgrodziło się od swoich młodszych kolegów po fachu.
Niektórzy zaczęli wykazywać specyficzną pogardę dla nowego narybku. W
głównej mierze wynikało to już ze wspomnianego braku aktywności
„młodszych stażem” patriotów.
Część
osób ubierająca się w modne ciuchy m.in. z Krzyżem Narodowych Sił
Zbrojnych czy wizerunkami Żołnierzy Wyklętych wprost deklaruje swój brak
chęci dla jakiejkolwiek aktywności dla dobra wspólnego. Wbrew pozorom
nie jest to najgorsze, co może zrobić tzw. „gimbopatriota”, jak
popularnie mawia się w środowisku na takie osoby. O wiele gorsze jest
łączenie ubrań o motywach patriotycznych z koszulkami, których treścią
jest żądanie legalizacji marihuany lub innych narkotyków i używek. Poza
oczywistą sprzecznością, jaką jest łączenie miłości do Narodu z
narkotykami, dochodzi do tego wizerunek propagandowy. Wrogowie idei
narodowej z chęcią będą zarzucać nam, że taki człowiek jest
reprezentantem naszego środowiska, ponieważ to ono zainicjowało modę.
Jeszcze
innym problemem jest noszenie takich ciuchów przez ludzi kompletnie nie
wiedzących, co oznaczają owe symbole. Tak więc często spotkamy
ko-liberałów czy inne „wynalazki” obnoszące się z emblematami
charakterystycznymi dla NSZ, ZJ itp. Ufam, że czytelnicy niniejszego
artykułu znają historię partyzantki narodowej, wiedzą skąd się wzięła i
kto układał jej linię ideową, więc pominę wyjaśnianie tego. Jeżeli
jednak tak nie jest, to powinieneś czytelniku (czytelniczko) jak
najszybciej sięgnąć do książek i ugruntować własną wiedzę o idei, do
której się poczuwasz. Jeden z inteligentniejszych polskich nacjonalistów
powiedział kiedyś, że narodowego radykalizmu nie da się czuć
instynktownie. Miał rację. Granice NR zostały uformowane już
kilkadziesiąt lat temu. Nie oznacza to, że jego rozwój się zatrzymał.
Cały czas jest on uwspółcześniany, lecz pewnych ograniczeń nie da się
zbagatelizować. To samo dotyczy innych odmian idei narodowej.
Na
większości manifestacji widoczny jest spadek frekwencji. Organizowane
przez ONR, MW oraz grupy lokalnych narodowców protesty przeciw umowie
CETA i innych demonstracjach o raczej lokalnym charakterze. Nawet te,
niektóre występujące cyklicznie, odnotowały mniejszą liczbę uczestników.
Z pewnością wielu czytelników zastanowiło się, czy ta tendencja wpłynie
na frekwencje podczas sztandarowego wydarzenia organizowanego przez
polskich nacjonalistów, tzn. Marszu Niepodległości? Uspokajam: nie.
Demonstracji 11 listopada towarzyszy taka otoczka oraz wyrobiona przez
lata renoma, że niezależnie od wszystkiego także i w tym roku co
najmniej sto tysięcy Polaków weźmie w niej udział. Nie sposób w obecnej
sytuacji nie uznać tego za jej… minus. Wynika to z tego, że wiele osób
uzna, iż tego dnia odbębniło swój „patriotyczny obowiązek” i przez
najbliższy rok ma spokój z tego rodzaju aktywnością.
Dochodzimy
tu do tego, co należy zrobić aby odwrócić niekorzystną tendencję. Każdy
z nas, polskich bardziej lub mniej świadomych nacjonalistów musi
zmobilizować się do wzmożonej aktywności przez cały rok. W tym celu
musimy pokonać lenistwo oraz kalkulacje. Wiele osób rezygnuje z udziału w
rozmaitych przedsięwzięciach, ponieważ nie spodziewa się udziału w nich
zbyt wielu osób. Takim myśleniem szkodzimy sami sobie oraz swoim
inicjatywom. Kolejnym celem jest znalezienie wolnego czasu. Wiadomo, że
najwięcej mają go osoby samotne oraz jeszcze uczące się. Z wiekiem mamy
go coraz mniej. Praca czy własna rodzina zabierają nam coraz więcej
energii oraz czasu. W takich warunkach jest o wiele trudniej działać niż
gdy ma się naście lat i nie wie, co ze sobą zrobić po szkole. Nie
sztuką jest działać, gdy wszystko idzie łatwo i przyjemnie. Ważnym jest
pokonywać słabości swoje i otoczenia, osiągać kolejne cele pomimo
własnych wad czy przeciwności losu lub władz.
Kolejną
rzeczą, którą należy zmienić, jest podejście osób nieco starszych
wiekiem niż przeciętny działacz grup narodowych. Obecnie całe środowisko
jest postrzegane jako zbiór nastolatków z domieszką studentów. Czy to
oznacza, że z nacjonalizmu podobnie jak korwinizmu się wyrasta?
Absolutnie nie! Wśród osób po trzydziestce, czterdziestce i jeszcze
starszych wciąż znajdziemy wiarę poczuwającą się do ideałów NR lub
przedwojennej endecji. Głównym zadaniem dla całego środowiska narodowego
w Polsce jest znalezienie niszy, na której mogliby się udzielać.
Wiadomo, że w pewnym wieku nie chce się już biegać po ulicach z ulotkami
czy też kleić plakatów. Jeżeli spojrzeć na dobrze sobie radzące na
swoich scenach politycznych organizacje narodowo – radykalne z Włoch i
Węgier gołym okiem zauważymy, że na ich czele nie stoją
dwudziestolatkowie, a osoby starsze.
Jeśli
dłużej pomyśleć, każdy z nas znalazłby jakieś pole, na którym
nacjonaliści mogliby się udzielać, lecz z jakichś powodów dotychczas
tego nie robili. Tylko od nas samych zależy, czy mamy zamiar coś z tym
zrobić i to zmienić czy nie. Należy przy tym pamiętać, że kto się nie
rozwija ten się cofa. Świat pędzi do przodu, dlatego tak ważne jest,
byśmy nie zostali z tyłu.