Na drodze reaktywacji
idei Królestwa Polskiego – nie pojmowanego na tym etapie jako byt
materialny – Paszport jest pierwszym krokiem. Kolejne kroki mają
wzbogacać tę ideę o nowe elementy, pozwalające pełniej obrazować i
wyrażać jej kształt, wprowadzając jednocześnie składowe funkcjonalne,
które będą budować, zapowiadaną w Paszporcie, wspólnotę królewskiego
rodu piastowego.
Jest to bezpośrednie nawiązanie do,
niestety nie zrealizowanej, koncepcji środowiska monarchistów polskich,
znanego pod nazwą Hotel Lambert, skupionego wokół księcia Adana
Czartoryskiego. Chcąc współcześnie nawiązać do koncepcji politycznych
dziewiętnastowiecznego monarchizmu i je realizować, należy doprowadzić
do powstania warunków odpowiadających ówczesnym.
Istotą tej idei było hasło „król de
facto”. Emigracja skupiona wokół Adama Czartoryskiego dążyła do
koronacji księcia na króla. Chciano w ten sposób rozstrzygnąć spór o
przywództwo nad Wielką Emigracją z jednej strony, a z drugiej, pokazać
narodowi w kraju, jak również okupantom, jakie są dążenia Polaków pomimo
upadku Powstania Listopadowego. Skuteczności walki na arenie
międzynarodowej o sprawy polskie upatrywano w spójnym działaniu
wszystkich środowisk oraz w sile „rządu dusz”. Mógł to zagwarantować
tylko taki przywódca, który by posiadał mocne poparcie w Emigracji i w
Kraju. Wyrazem jedności i symbolem woli narodu miał być Adam
Czartoryski, wyniesiony do godności królewskiej.
Kalkulacje polityczne i zawiła
dyplomacja nie zawsze są dobrym doradcą. Książę Adam obawiał się, że
decyzja przyjęcia korony nie pomoże, lecz zaszkodzi sprawie polskiej i
jego poczynaniom dyplomatycznym, dlatego z decyzją zwlekał, żeby
ostatecznie nigdy jej nie podjąć. Zaprzepaścił w ten sposób
niepowtarzalną okazję do uporządkowania kwestii władzy nad diasporą i
krajem oraz wytyczenia dalszej, jednoznacznej drogi w walce o
niepodległość. Należało spodziewać się komplikacji z przyczyn
protokolarnych w jego dotychczasowych dobrych relacjach z rządami i
dyplomatami na forum międzynarodowym. Otwarte drzwi europejskich salonów
to był wielki atut księcia Adama, a jednocześnie ograniczenie. Jak czas
pokazał, dyplomacja sukcesów nie odniosła, zmarnowano natomiast duży
dorobek organizacyjny, intelektualny oraz entuzjazm polityczny, jaki
wyzwoliło Powstanie Listopadowe. Byłoby to bardzo ważne, brzemienne w
skutki, rozstrzygnięcie w polskich relacjach wewnętrznych.
Podjęcie tak zdecydowanej i odważnej
decyzji o przyjęciu korony przecięłoby również ciągnący się po dziś
dzień spór o sukcesję tronu w Polsce. Konstytucja 3 Maja, której obóz
Hotelu Lambert był gorącym zwolennikiem, podpowiadała rozwiązanie –
podobnie jak dzisiaj – niewykonalne. Koronacja księcia Adama
Czartoryskiego na króla Królestwa Polskiego, na dodatek w warunkach
emigracyjnych, przy mocnej opozycji obozu demokratów, wydawała się
przedsięwzięciem wręcz szalonym, ale wykonalnym i jak najbardziej
sensownym oraz praktycznym. Po detronizacji cara Aleksandra przez Sejm
powstańczy, tron pozostał i pozostaje do dzisiaj pusty. Skoro nie
zdecydowano się na taki krok w trakcie powstania, należało to uczynić na
wygnaniu i nie byłby to wcale gest symboliczny.
Skoro na zmianę istniejącego status quo w
Europie nie było co liczyć, a tym samym na odrodzenie polskiej
państwowości, to przynajmniej należało dążyć do stworzenia wokół
księcia Adama Czartoryskiego stabilnego ośrodka politycznego, mającego
wpływ na rozdrobnione środowiska emigracyjne oraz na społeczeństwo w
Polsce.
Niewątpliwą korzyścią by było
uporządkowanie spraw sukcesji polskiego tronu. Brak jednoznaczności na
tym polu bardzo osłabiło polski monarchizm, co w latach 1916-1918, kiedy
rozstrzygała się sprawa ustroju odradzającego się państwa,
poskutkowało porażką obozu monarchistów, między innymi przez to, iż nie
było kandydata, o piastowskim rodowodzie, na polski tron. Obóz
polityczny skupiony wokół dziedzicznej dynastii Czartoryskich, miałyby
liczący się wpływ na bieg wydarzeń w Polsce, nawet gdyby powstała Rada
Regencyjna miała, pod wpływem czynników zewnętrznych, stać chwilowo w
opozycji. Rada Regencyjna, choć ciało tymczasowe, to jednak
monarchiczne, nie przekazywałaby władzy w Królestwie Polskim
Piłsudskiemu, lecz samemu królowi. Piłsudski w sposób naturalny stałby
się zwierzchnikiem sił zbrojnych.
Walkę polityczną w odradzającej się
Polsce należy uznać za zjawisko naturalne, ale nie musiała być tak
brutalna i nie doszłoby do tak haniebnego incydentu, jakim stało się
zabójstwo pierwszego prezydenta II RP, ponieważ taki urząd w ogóle by
nie istniał.
Prezydent Narutowicz, jak i jego zabójca
Niewiadomski, stali się ofiarami złowrogiej ideologii republikańskiej,
ideologii walki o władzę. Spór o urząd prezydenta był zapowiedzią tego
co będzie się działo na polskiej scenie politycznej w całym okresie
międzywojennym, był sygnałem do ówczesnej „wojny polsko-polskiej” w
odradzającej się Rzeczypospolitej. Czy taki był sens ponad stuletniej
walki o niepodległość, okupionej milionami ofiar?
Niekończącą się wojnę wszystkich ze
wszystkimi o wszystko, z której się cieszą i czerpią wymierne korzyści
wrogowie Polski, można przerwać odstępując od republikańskiej ideologii
walki o władzę, zastępując ją narodową jednością wokół władzy –
królewskiej.
Do piastowskiej idei wspólnoty, już nie w
znaczeniu etnicznym lecz kulturowym i politycznym, zbudowanym na
fundamentach Konstytucji 3 Maja, odwoływała się koncepcja emigracyjnych
monarchistów: „króla de facto”. W tym miały się zmaterializować dążenia
do narodowej jedności w walce o przetrwanie i odrodzenie państwa.
Do tych samych wartości nawiązuje,
zapoczątkowana paszportem, idea Królestwa Polskiego. Odrodzenie
Królestwa w formie państwowej nie jest w chwili obecnej możliwe.
Możliwym jednak jest stworzenie wspólnoty, która będzie więcej niż
organizacją i będzie przyświecał jej nadrzędny cel: powrót do Królestwa –
jako formy organizacji i bytu polskiej wspólnoty kulturowej.
Postać oraz urząd Króla w idei
królewskiej uosabia: ciągłość władzy, ciągłość państwa oraz ciągłość
narodu. Zakwestionowanie jednej z zasad ciągłości, powoduje zerwanie
kolejnych. Jak pokazuje historia, odrzucenie zasady ciągłości władzy w I
Rzeczpospolitej doprowadziło do utraty ciągłości państwa, czego
skutkiem mogło być zupełne wynarodowienie.
Odtwarzając ideę Królestwa Polskiego
należy budować jego zręby organizacyjne. Pierwszym i najważniejszym jest
wspólnota. Wspólnota ludzi zjednoczonych ideą królewską, która na wzór
wspólnot religijnych, nie ograniczy sensu swojego istnienia tylko do
wymiaru materialnego, za jaki należy uważać państwo i sprawowaną w nim
władzę.
Wspólnota może funkcjonować i posiadać
wszystkie niezbędne struktury organizacyjne nie posiadając państwa, w
znaczeniu fizycznym. Przykładem może być Kościół, czy inne struktury
quasi-państwowe, np. Zakon Kawalerów Maltańskich.
Zakończeniem pierwszego etapu działań
organizacyjnych, rozłożonego na wiele mniejszych przedsięwzięć, będzie
wybór króla, jako władzy zwierzchniej Królestwa Polskiego.Kto może
dokonać dobrego wyboru, dobrego króla, dobrej dynastii? Nikt inny jak
tylko zwolennicy idei królewskiej. Przeciwnikom monarchii przecież tego
powierzyć nie można!
Wybór króla, a tym samym ustanowienie
dynastii panującej w Królestwie Polskim, postawi nas na taki poziomie,
na jakim jest monarchizm w tych krajach, gdzie istnieją realni
pretendenci do tronu, pozwoli to również na dalszą rozbudowę wspólnoty
wokół realnego przywództwa i ośrodka władzy. Na takim poziomie
organizacyjnym
Słabością dotychczasowych poczynań
wszystkich środowisk monarchistycznych w Polsce było dążenie do
przejęcia najpierw władzy politycznej w państwie, a następnie
ustanowienie monarchii. W tym tkwiło sedno porażki księcia Adama
Czartoryskiego. Sytuację należy więc odwrócić: najpierw monarchia w
ramach wspólnoty, a dopiero później działania polityczne nakierowane na
pozyskanie szerokich rzesz społecznych.
Monarchia wynika z potrzeby! Tak, jak
pierwsi Piastowie jednoczyli wokół siebie wspólnoty i plemiona
słowiańskie po to, aby zbudować państwo, tak i my dzisiaj wokół Króla
musimy jednoczyć zwolenników monarchii, żeby państwo odbudować. Nie
odwrotnie. Nie państwo wyniosło Piastów na tron – oni tę instytucję
stworzyli, a Chrobry „ozdobił” koroną.
Prawdziwy monarchizm związany jest
nierozerwalnie z dziedzicznością tronu i stałością dynastii. Wybór króla
będzie oznaczał ostateczne rozwiązanie kwestii następstwa tronu na tak
długo, jak długo będzie istniała dynastia w linii męskiej lub żeńskiej.
Dopiero wygaśnięcie dynastii będzie zmuszało, zgodnie z postanowieniami
Konstytucji 3 Maja, elektorów do wyboru nowego króla i dynastii.
Ciągłość dynastii nie będzie mogła być
przerwana, żadną decyzją administracyjną, polityczną, wewnętrzną, czy
zewnętrzną. W tej sprawie nie będą wiążące żadne wybory czy referenda.
Władza króla będzie się rozciągała na wspólnotę, albo na całe państwo –
jeżeli naród zadecyduje, że chce powrotu monarchii. Ale, jeżeli
zdecyduje o zmianie ustroju, to nie będzie to wcale oznaczało, że
pozbawia władzy króla nad wspólnotą. Królestwo Polskie jest bytem
trwałym i niekończącym się, tak długo, jak długo będą żyli, w sposób
jawny lub niejawny, zwolennicy idei królestwa.
Elektorzy – zwolennicy idei królewskiej –
są fundamentem Królestwa Polskiego. Na tym fundamencie zostanie
postawiony Tron, a na nim Korona. Posiadacz paszportu, jako elektor
Królestwa Polskiego będzie miał prawo wyboru króla – dynastii, i tylko
on. Jeżeli naród polski zapragnie powrotu monarchii, o czym może
zadecydować w różny sposób, to osoba króla – dynastii, nie może być
poddana tzw. demokratycznemu wyborowi, dlatego, że ustrój może się
zmieniać, a monarchia jest stała.
Królestwo Polskie staje się wartością ideową i ponadczasową, może z czasem przybrać formę państwową.
Jan Skowera